niedziela, 11 maja 2014

1. Zocha izbę zamiatała...

KRAKÓW...

   Sprzątanie to rzecz, której blondynka nienawidziła najbardziej. Zawsze kiedy miała cokolwiek zrobić w pokoju jakimś dziwnym trafem znajdywała coś bardziej niecierpiącego zwłoki do roboty. Tym razem np. liczyła pole powierzchni pizzy o średnicy 60cm w celu sprawdzenia czy ma większą powierzchnię niż dwie pizze o średnicach 30cm. Ot tak, żeby sprawdzić co jest bardziej opłacalne. Wymówki wymówkami ale porządek sam się nie zrobi. Brunetka zaczęła zbierać wszystkie niepotrzebne rzeczy z podłogi, która w końcu zaczynała pokazywać, że zrobiona jest z paneli. Zośka doskonale wiedziała jak wyprowadzić z równowagi przyjaciółkę więc postanowiła zacząć swoją rolę w małym przedstawieniu wokalno-artystycznym... 

Adela już zakłada suknię cienką...
Na wiosnę kwiatki rosną
i kwitnie miesiąc maj.
Gdy spytasz ją: dla kogo ta sukienka?
"Dla kochasia, który odszedł w siną dal".

W siną dal, w siną dal,
to dla kochasia, który odszedł w siną dal.
W siną dal, w siną dal,
to dla kochasia, który odszedł w siną dal.

 Talentu wokalnego nie posiadała żadna z nich więc śpiewanie jednej było męką dla drugiej. 
- Japa szczylu! - warknęła blondynka śmiejąc się, po czym zaczęła swoją kwestię z nieukrywaną radością. - Biorąc pod uwagę Twoją obecną sytuację to chyba w końcu piosenka mi pasuje nie sądzisz? - zapytała z cwanym uśmiechem i biorąc do ręki flamaster, który pełnił rolę mikrofonu zaczęła śpiewać na całe gardło...

Zocha,Zocha,Zocha izbę zamiatała
I Ma i Ma i Macieja zawołała
Zocha izbę zamiatała i Macieja zawołała

Maciej,Maciej,Maciej chłopak pracowity
Przyle,przyle,przyleciał na głos kobity
Maciej chłopak pracowity,przyleciał na głos kobity

  Nagle przestała śpiewać i stanęła prawie na baczność patrząc z przerażeniem w kierunku drzwi. Jej przerażenie oczywiście było tylko chwilowe, bo to była Adela...
- Rzeczywiście. Ładnie ubrany ale zero kultury. Skoczkowie nie umieją pukać w drzwi? To nie skocznia! - warknęła.
Brunetka natychmiast odwróciła się w kierunku wejścia do pokoju i widząc Maćka rozdziawiła lekko usta. 
- Gdyby ktoś tak uparcie nie usiłował zarzynać żadnego stworzenia mogłybyście usłyszeć pukanie. - powiedział uśmiechając się z zadowoleniem i rozbawieniem w jednym.
- Trzymaj mnie bo przysięgam, że moje tipsy wylądują na Jego wykremowanej buźce!
- Hej, hej, Adelka... spokojnie. - przyjaciółka chwyciła Ją za rękę, która była w niebezpiecznej dla bruneta pozycji. - Wyluzuj. Maciek już wychodzi. -  powiedziała spokojnie i podeszła do chłopaka śmiejąc się z reakcji współlokatorki. Zdziwiony tym co się właśnie stało ze strachem w oczach patrzył na blondynkę pokazującą mu środkowy palec.
 Brunetka pociągnęła Go za rękę i wyszli z pokoju. Odwróciła się do Niego i ciągle się uśmiechając popatrzyła na bruneta.
- Już wiem dlaczego jesteś taka wredna. Mieszkasz z potworem i musiałaś się dostosować. Egzamin zdany na 5. - powiedział cicho żeby przypadkiem nie usłyszała tego blondynka będąca za drzwiami.
- Wyluzuj. Adelka to dziewczyna do rany przyłóż tylko nie warto wchodzić Jej w drogę. A już na pewno nie krytykować Jej talent wokalny. - powiedziała szczerze. - Chodź, nie będziemy gadać na korytarzu. Masz ochotę na sernik? Bo ja straszną. - powiedziała i nie czekając na Jego odpowiedź ruszyła w stronę windy. Zdezorientowany Jej "dziwnym", bo miłym stosunkiem do Niego poczłapał za Nią bez słowa. 
  Siedząc w pobliskiej kawiarni przy serniku i kawie milczeli. Co chwilę na Nią zerkał nie mogąc się nadziwić, że ta delikatna dziewczyna o twarzy aniołka i oczach pięknych jak Adriatyk może być tą wredną motocyklistką, z którą miał wątpliwą przyjemność podejść do egzaminu. Zwłaszcza, że dziś wyglądała zupełnie inaczej. Włosy miała upięte w wysokiego kucyka, delikatny makijaż i kolorowa sukienka w kwiaty zupełnie nie pasowała do kogoś kto jeszcze 3 dni wcześniej cały w skórze jechał na motorze jak jakiś świr. 
- Masz siostrę bliźniaczkę? - zapytał w końcu nie mogąc wytrzymać ciszy panującej pomiędzy Nimi. Popatrzyła na Niego z zainteresowaniem.
- Czemu pytasz?
- Bo mam wrażenie, że to nie z Tobą zdawałem egzamin. - stwierdził.
- Czemu? - zapytała ponownie.
- Bo jesteś miła?
- Zawsze jestem miła. - wzruszyła ramionami.
- Ok. W takim razie mam rozdwojenie jaźni. A w Twoim ciele jest kosmita i Zośki tam nie ma.
- Nie przechodziliśmy na Ty, Panie Skoczek Narciarski. - zauważyła i spojrzała na Niego groźnie.
- Ha! Wiedziałem, że wrócisz. - powiedział z zadowoleniem. 
 Dziewczyna wyciągnęła z torby, która pojawiła się obok Niej sam nie wiedział skąd zeszyt i długopis. Spojrzała na Niego i zadała pierwsze pytanie.
- Jakiej cechy u siebie nienawidzisz?
Popatrzył na Nią zdziwiony.
- To trudne pytanie. - zauważył.
- Co nie zmienia faktu, że potrzebuję Twojej odpowiedzi.
- Nie wiem... Nie wiem czy jest w ogóle taka cecha. - powiedział bez namysłu.
- Czyli zadufany w sobie egocentryk. - zanotowała z lekkim uśmiechem wiedząc jak Go to zdenerwuje.
- Wcale nie! - oburzył się. - Mam wiele cech pozytywnych, lubię pomagać ludziom i jestem otwarty na świat.
- Chwalipięta o wysokim ego, którego podrażnienie powoduje niekontrolowany wybuch. - kontynuowała.
- Przestań! Odwracasz kota ogonem i robisz ze mnie kogoś kim nie jestem!
- Widzący winę we wszystkich dokoła oprócz siebie. - dopisała śmiejąc się pod nosem.
- Świetnie jeszcze napisz, ze jestem szowinistą,bo uważam, że kobietom nie powinno się dawać prawa jazdy.
- Obrażalski szowinista. - zakończyła. Spojrzała na Niego. - Tak, chyba mi wystarczy. - powiedziała z uśmiechem. Pokręcił głową.
- Dobrze się bawisz? - zapytał widząc jak brunetka poprawia sobie humor drażniąc Go co chwilę.
- Już poznałeś moją pierwszą cechę. Uwielbiam denerwować ludzi. Nie znoszę tego u siebie ale to czasem zwycięża z rozsądkiem. - uśmiechnęła się milo. Wydarła kawałek kartki z zeszytu i położyła na stoliku podsuwając Mu Ją pod dłoń. - Dzisiaj już nie mam dla Ciebie więcej czasu ale zadzwoń to jakoś się zgadamy. W końcu pasuje zdać ten nieszczęsny egzamin. - powiedziała i odeszła od stolika. Zerknął na karteczkę na której widniał numer telefonu i podpis "Wredna Zocha". Uśmiechnął się do siebie i dopił kawę...

INNSBRUCK...

  Szatyn ponownie zerknął przez ramię na ekran komputera blondyna i z zainteresowaniem czekał na kolejny ruch przyjaciela. 
- Wziąłeś sobie moją radę do serca i szukasz samobójcy do ocalenia? - zapytał. 
- Rozczaruję Cię. Nie szukałem takiego forum.
- Więc co to? - zapytał.
Blondyn ponownie usłyszał chrupanie koło ucha.
- Zabrzmi to jakbym mówił do kobiety ale Greg... nie trzymasz się diety i będziesz gruby. - powiedział poważnie.
- Kochanego ciałka nigdy za wiele. - powiedział z zadowoleniem szatyn.
- Tylko żebyś potem nartami po skoczni nie rzucał.
- A niby czemu miałbym to robić?
- Bo spadniesz jak kamień prosto na bulę z tymi malutkimi choineczkami co są ułożone w ten napis...
- Dobra, zrozumiałem. - wywrócił oczami a blondyn się zaśmiał. - Thomas nie odmawiaj mi jedynej przyjemności jaka mnie tutaj spotyka.
- A Sandra? - zapytał.
- Powiem jeszcze raz, nie odmawiaj mi jedynej przyjemności jaka mnie tutaj spotyka. - powtórzył.
- To po co z Nią jesteś? - zapytał patrząc na przyjaciela.
- Z nudów. - wzruszył ramionami.
- A z Nią się nie nudzisz... - stwierdził z powątpieniem.
- Czasem powie coś...
- Czasem? Buzia Jej się nie zamyka. Jeszcze żeby to to coś mądrego mówiło... Sorry Gregor ale nie znoszę Twojej dziewczyny.
- Nie musisz. Moją żonę będziesz uwielbiał. - puścił przyjacielowi oko.
Blondyn wrócił do komputera. Wpisał kilka danych osobowych i był w sieci. 
- To powiesz mi co Ty tam w tym internecie robisz? - zapytał z zaciekawieniem.
- Staram się komuś pomóc.
- W jaki sposób?
- Nieważne. Greg czy ja wyraźnie mówię? - zapytał skupiając się na pytaniach w kwestionariuszu.
- Całkiem. A co?
- Tak tylko pytam. - wzruszył ramionami.
- Ej... co Ty tam będziesz robił? No mów! - rozkazał zbliżając się do przyjaciela...

KRAKÓW...

  Siedziały przed laptopem przeglądając sylwetki osób zalogowanych na stronie oferującej internetową pomoc w nauce języka. 
- A jak trafisz na jakiegoś zboczeńca co Ci się będzie rozbierał przed kamerką? - spytała z niepokojem blondynka.
- Nie ma takiej opcji. 
- Dobra to wyjaśnij mi zasady jeszcze raz. Szukasz sobie lektora języka niemieckiego i do niego piszesz tak?
- Coś w tym stylu. Przeglądam oferty i jak któryś mi się spodoba to pisze do niego maila. Potem czekam na odpowiedź. Mailowo ustalamy sobie godziny w jakich jesteśmy dostępni i kolejne spotkanie jest już na Skype. 
- Maile piszesz po angielsku?
- Tak. Trochę liznęłam niemieckiego ale wolę nie ryzykować kompromitacją na samym początku.
- No i na tym Skype się spotykacie i co?
- I się nie widzimy. Kamerki są wyłączone żebyśmy mogli się skupić na kwestii mowy. Dzięki temu mamy pierwszy temat do pierwszej lekcji czyli opisywanie siebie na wzajem.
- I ile się tak nie widzicie?
- Wg zasad z tej strony, jeżeli jesteśmy na półrocznym kursie to nie powinniśmy się widzieć przez co najmniej 4 miesiące.
- Matko... i nie wiesz z kim masz do czynienia. To trochę przerażające. - stwierdziła blondynka.
- A mi się wydaje, że właśnie to jest w tym interesujące. Możesz poznać prawdziwego człowieka. I nie bierzesz pod uwagę Jego wyglądu. Pierwsze wrażenie jest trochę przytępione i skupiasz się na rozmowie.
- Ja tam był wolała widzieć z kim gadam. Dobra masz już kogoś na oku?
- Jest taki jeden.
- Facet czy babka?
- Facet. Pisze, że jest Austriakiem. To nawet lepiej, bo niemiecki w Austrii jest specyficzny.
- Co jeszcze pisze?
- Że jest otwarty i chętny do pomocy.
- Dziwak. - skwitowała blondynka.
- Pisze, że wydaje mu się że ma ciekawą osobowość i jest pozytywnie nastawiony do świata.
- Ćpun.
- Adelka a jak to jest jakiś przystojny milioner, który z nudów chce pomóc komuś innemu? - spytała żartobliwie.
- I okaże się Twoim księciem z bajki? - oczy blondynki zaświeciły się. Była dziewczyną kochającą mówić wszystkim dokoła "Fuck Off", ale gdzieś tam w głębi czaiła się w Niej dusza romantyczki.
- Albo mrocznym rycerzem. - zauważyła brunetka.
- Że taki Lord Vader?
- Vader ale za czasów Anakina. - wyszczerzyła się.
- No to pisz do Niego! A ja zrobię kakao...


***********************************************************************************
Witajcie Kochane :)
Po pierwsze dziękuję za tak miłe przyjęcie tego opowiadania :*
To bardzo mnie motywuje :)
Mam nadzieję, że Was nie zawiodę.
Ann! Wiem, że znów zrobiłam to samo i zamiast dodać rozdział za parę dni dodaję na następny dzień ale szanowny Rektor zrobił nam jutro dzień wolny więc wciągnęło mnie w bloga :P
Kolejny prawdopodobnie już jutro :P
Buziole :*

8 komentarzy:

  1. Powiem Ci , że jak zawsze Twoja wyobraźnia mnie zaskakuje...
    Już uwielbiam to opowiadanie!
    Czekam !

    P.S... Dla mnie mogą być nawet 3 dziennie:P

    Żaba:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogę już napisać: HA WIEDZIAŁAM? Jeszcze nie jest powiedziane, że tym kimś jest Thomas, ale moja wadliwa intuicja mi tak podpowiada. :D Ale jeśli będą postępować zgodnie z zasadami, to Zocha i tak się o tym nie dowie...
    Świetna jest ta główna bohaterka, inteligentna.:)
    "Gdyby ktoś tak uparcie nie usiłował zarzynać żadnego stworzenia mogłybyście usłyszeć pukanie. - powiedział uśmiechając się z zadowoleniem i rozbawieniem w jednym.
    - Trzymaj mnie bo przysięgam, że moje tipsy wylądują na Jego wykremowanej buźce!" ha ha. nie mogę przestać się śmiać.:D
    Adela jest wybuchowa. :D
    I Gregor... oni razem z Adelą są siebie warci.:) Jeśli mieliby się przypadkiem poznać... to aż strach pomyśleć co by „odwalali”. :D
    Cieszę się, że już dzisiaj dodałaś i czekam z niecierpliwością na następny.:)
    jk

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się cieszę, że następny już jutro! *-*
    Będę mieć motywację do przeżycia tego okropnego poniedziałku! Tylko proszę, wyrób się z rozdziałem do 16:30, bo mniej więcej o tej godzinie wracam do domku. :)

    A co do dzisiejszego opowiadania- wspaniałe!
    Masz na prawdę ciekawe pomysły. Aż z chęcią się czyta :)
    Wyobrażam sobie minę Maćka, kiedy wszedł do pokoju dziewczyn, haha. Nieźle to musiało wyglądać.
    Już nie mogę się doczekać poznania Zośki z Morgim.
    Czy tylko ja odniosłam wrażenie, że Gregor i Adela pasują do siebie? :)

    Czekam na następny :)
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny, ale każde rozdziały w twoim wykonaniu są świetne. Nawet sobie nie wyobrażasz jak się śmiałam z tych piosenek, które śpiewały dziewczyny. Współczuję Mackowi, że musiał tego "wycia" wysłuchiwać. No i ta rozmowa Maćka z Zośką. Oj czuję, że się niezła znajomość zapowiada. Już nie mogę się doczekać jak rozwinie się ten wątek. Chyba odkryłam co za pomoc będzie oferował Thomas. Czyżby to on był tajemniczym nauczycielem niemieckiego Zośki? No a jakże inaczej :D No i ten mój ukochany, boski Gregor. Uwielbiam go takiego beztroskiego. Pozdrawiam i czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Ciebie i Twoje pomysły!
    Adela i Gregor- dzięki tej dwójce leżę i nie mogę wstać! Jak oni do siebie pasują!
    I jeszcze ten tekst: "Trzymaj mnie bo przysięgam, że moje tipsy wylądują na Jego wykremowanej buźce!" haha :D Chcę więcej! Teraz! Zaraz! Już!
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Historia nabiera rozpędu :) Dialog między Thomasem i Gregorem są genialne. Twoja głowa to istna kopalnia złota pod tym względem, gratulacje i czekam na następny jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Leżę i nie wstaję. Zarówno Zośka i Adela jak i Thomas i Gregor, to genialne pary przyjaciół ;D Thomas chce komuś pomóc i pyta czy wyraźnie mówi, Zocha chce się nauczyć niemieckiego i szuka kogoś do pomocy, to mi się łączy!

    Zabił mnie fragment jak rozmawiała z Kotem przy tym serniku, genialne!
    Zresztą, Ty wiesz, że jest genialne!
    Mi tam wcale nie przeszkadza, że dodałaś już dzisiaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowite! Gdzie są granice Twojej wyobraźni dziewczyno? Kolejne opowiadanie udowadnia, że chyba ich nie ma :) Jak Ty musiałaś mieć od początku to wszystko przemyślane, tyle powiązań, nawet głupie piosenki się zgadzają i idealnie dobrane imiona...
    Kombinowałam coś z tym stażem, a tu widzę, że w inny sposób nawiąże się współpraca... ciekawe :D Już mnie zainteresowało jak Zosia powiedziała, że nie będzie musiała nigdzie wychodzić na te korki, ale taki obrót sprawy jest dla mnie zaskoczeniem.
    Ta propozycja pójścia na sernik? Szok. Taka nagła zmiana w stosunku do Maćka. A on ewidentnie jest pod wrażeniem jej uroku. Jak tak dalej pójdzie to już za kilka rozdziałów będziemy tu mieć sceny jak między Alutką i Gregorem podczas realizowania ,,przyjacielskiego" układu :P
    Pozdrawiam i duużo, dużo weny życzę choć jak widać masz jej wciąż pod dostatkiem :)
    krateczka

    OdpowiedzUsuń