HOTEL W WIŚLE...
Prawie biegli do pokoju, w którym nocowały dziewczyny. Kiedy dotarli do drzwi zatrzymali się nie wiedząc co tak właściwie mają zrobić. Spojrzeli po sobie szukając jakiegoś pomysłu w swoich oczach. Po chwili oboje usłyszeli krzyk.
- Dawid mocniej!
- To się zaangażuj bardziej! - krzyknął wyraźnie sapiąc. Przerażenie w Ich oczach sięgało zenitu.
- Wiesz, że mam nogę w gipsie. Gdybym go nie miała to bym Ci pokazała na co mnie stać!
- Adela zamilcz, bo nie mogę się skupić!
Zdecydowanym ruchem weszli do pokoju. Chociaż "wtargnęli" to lepsze określenie. To co zobaczyli zaskoczyło ich jeszcze bardziej niż wyobrażenia o tym co się tam dzieje. Stanęli na środku pokoju jak wryci wpatrując się w dwójkę blondynowatych.
- Już po imprezie? - zapytała blondynka wesoło.
- Yyyy nie... - odparła zszokowana brunetka.
- To co tu robicie? - zapytał wyraźnie zmęczony blondyn.
- Myśleliśmy, że... - zaczął brunet. - Co Wy robicie? - zapytał.
- Dawid przywlókł swoje wiiiiiiiiiiiiiiii - zaśmiała się razem z blondynem.
- Swoje co? - zapytała zdezorientowana brunetka.
- Konsolę. - wyjaśnił Maciek. Pokręcił głową i zaśmiał się. - Oni grają na konsoli w debla. - zaczął się śmiać jeszcze bardziej.
- A co Wy myśleliście? - zapytał blondyn.
Spojrzeli po sobie i odetchnęli z ulgą śmiejąc się coraz głośniej.
- Chyba za dużo wypili - powiedział.
- Nie Dawidku, Oni najzwyczajniej w świecie schlali się jak świnie. - wyjaśniła Adela.
- Grajcie sobie, nie będziemy Wam więcej przeszkadzać. - powiedział rozbawiony Maciek i ciągnąc rechoczącą dziewczynę za rękę wyszli z pokoju.
Morgiemu natomiast ciśnienie podniosło się do punktu krytycznego. "Że co niby to miało znaczyć?" - pomyślał. "To chyba znaczyło TA KOBIETA JEST MOJA" - podpowiedziała Mu podświadomość.
- Jeszcze zobaczymy. - mruknął pod nosem.
- Mówiłeś coś? - zapytał szatyn obserwując uważnie przyjaciela.
- Gregor... jesteś moim przyjacielem prawda? - zapytał poważnie.
- Owszem. - odparł niepewnie.
- Jeżeli zaproponowałbym Ci coś co byłoby trochę głupie i szczeniackie to zrobiłbyś to ze mną? - zapytał.
- Thomas nie ożenię się z Tobą. - oznajmił stanowczo.
- Serio pytam. - powiedział z pewnością w oczach.
- Stary pomalowałem samochód prezesa na różowo... Co mam zrobić? - spytał z cwanym uśmiechem.
- Wiesz gdzie Alex trzyma fajki? - zapytał blondyn wchodząc do pokoju.
- W tej swojej czerwonej torbie.
- Załatw je.
- Palisz? - zdziwił się szatyn.
- Greg, po prostu zrób co mówię.
- No dobra, co dalej? - zapytał gryząc jabłko.
- Musisz znaleźć główną skrzynkę z prądem.
- Thomas co Ty chcesz do cholery zrobić? - spytał nieco zaniepokojony.
- Ok. Sprawa wygląda tak... Kot i Zośka właśnie miziają się w Jego pokoju. Mam taki kaprys i chcę Im zepsuć tą jakże upojną noc.
- Ale co ma z tym wspólnego prąd i fajki?
- Wszędzie są kamery. Tylko w toaletach nie ma. Wyłączysz prąd a ja w tym czasie pójdę do jednej z nich. Kiedy wejdę zapalisz światło żeby nikt tam do Ciebie nie przylazł. Jak usłyszysz alarm przeciwpożarowy zgaś prąd ponownie na minutę i włącz spowrotem. Ja w tym czasie zdążę wrócić do pokoju. Dopóki nie przyjedzie straż i nie ugasi "pożaru" wszyscy będą musieli zostać przed hotelem. Ta noc tak ich zmęczy, że na nic więcej nie będą mieli ochoty. Koniec bajki. - wzruszył ramionami.
- Nie poznaję Cię. - westchnął szatyn i pokręcił głową...
Poczuła ciepłe dłonie oplatające jej talię. I delikatne pocałunki składane na Jej szyi. Zamknęła oczy. Myśli o Thomasie od razu zniknęły. Jak pod wpływem magicznej różdżki. W ich miejsce pojawiły się nowe myśli. O Maćku... Delikatnie odsunął materiał sukienki z Jej ramienia aby móc swobodnie obdarowywać Jej skórę pocałunkami. Przyjemny prąd przechodzący wzdłuż Jej kręgosłupa powodował pojawienie się gęsiej skórki. Nie mogła się nadziwić. Z każdą chwilą ten facet zaskakiwał Ją coraz bardziej. Jego czułość, delikatność, zmysłowość... Wszystko sprawiało, że czuła się jak w bajce. Poza tym Maciek wiedział na jak wiele może sobie pozwolić.
- Co Ty ze mną robisz? - wyszeptał Jej do ucha.
Uśmiechnęła się delikatnie i odwróciła w Jego stronę. Jego oczy wyrażały więcej niż słowa. Widziała w nich ogromne uczucia targające Jego duszą. Ale największym z nich było pożądanie, które tak bardzo starał się przed Nią ukryć. Żeby tylko Jej nie urazić. Żeby pokazać jak bardzo Ją szanuje. I jak bardzo Mu zależy. Tylko problem nie było jednostronne pożądanie. Ona też je czuła. Bardzo intensywnie. Z każdym kolejnym momentem spędzonym w Jego ramionach pragnęła jeszcze więcej. Bała się tego uczucia. Bo było niebezpieczne. Zwodnicze. Mogło sprawić wiele kłopotów. Ale zawładnęło Nimi. Sięgnęła do pierwszego guzika Jego ciemnej koszuli. Zgrabnym ruchem go odpięła i spojrzała Mu ponownie w oczy. Lekko zadrżał. Tak jak Jej dłoń rozpinająca kolejny guzik... I kolejny... I kolejny... Kiedy poczuł Jej dłoń na swoim torsie nie mógł się już dłużej hamować. Wpił się ustami w Jej usta z całym pożądaniem jakie w Nim było ukryte. Przyciągnął Ją do siebie wplatając dłoń w Jej piękne długie włosy. I całował tak zachłannie. Tak jakby miała zaraz uciec, albo jakby miał Mu Ją ktoś za chwilę zabrać. Pozbyła się Jego koszuli i poczuła gorąc bijącą z Jego ciała. Była tak blisko... Było tak dobrze... Otoczył Ją swoimi ramionami i przeniósł na łóżko kładąc się na Niej. Zawisł nad Nią i spojrzał po raz ostatni w oczy. Zobaczył to na co tak bardzo czekał. Czego tak bardzo chciał. Przyzwolenie. Ponownie zatopił swoje usta w Jej pełnych wargach oddając całe uczucie jakim Ją darzył. Jeszcze nie do końca je rozumiał ale wiedział jedno. Nigdy wcześniej nie czuł nic tak intensywnie jak pragnienie uszczęśliwienia tej dziewczyny.
W pewnym momencie zgasło światło. Nawet tego nie zauważyli. Po chwili zaświeciło się, zgasło ponownie i znów się zaświeciło. Na chwilę się od siebie oderwali i nie minęło kilka sekund a usłyszeli charakterystyczny dźwięk. Drażniący uszy. I mówiący o tym, że dzieje się coś niedobrego.
- To chyba alarm przeciwpożarowy. - powiedziała ze zdziwieniem. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Niechętnie wstał i zarzucił na siebie koszulę. Otworzył drzwi i zobaczył pracownika hotelu.
- Najmocniej przepraszam, że przeszkadzam ale mamy alarm przeciwpożarowy i wszyscy goście proszeni są o natychmiastową ewakuację na parking przed hotelem. - powiedział młody chłopak i odszedł do następnego pokoju. Brunet wrócił do dziewczyny, która stała już obok łóżka.
- Ewakuacja. - westchnął zapinając koszulę.
Wziął ze sobą marynarkę i zarzucił ją na ramiona brunetki. Kiedy znaleźli się na parkingu byli tam już wszyscy znajomi.
- Co się dzieje? - zapytała podchodząc do blondynki opierającej się o Dawida.
- Z tego co udało mi się wyciągnąć od tego gościa z recepcji to w którejś łazience uruchomił się alarm. Pewnie ktoś zapalił papierosa. Ale straż i tak musi przyjechać i to zbadać i dopiero wtedy możemy wrócić do pokoi. - powiedziała z lekką irytacją. - Jak dorwę tego żartownisia to Mu jaja urwę. Ja chcę spać! - jęknęła. Zaśmiali się.
Brunetka rozglądnęła się dokoła i zobaczyła grupę Austriaków stojących obok swojego autobusu. Większość z nich była lekko wstawiona i zasypiała na stojąco. W końcu spotkała wzrokiem blondyna. Patrzył na Nią z lekkim uśmiechem.
- Pójdę sprawdzić co z tą strażą. - powiedział brunet i odszedł do właściciela hotelu. Usiadła na pobliskiej ławeczce i czekała na powrót Maćka.
- Mogę? - zapytał blondyn, który ni stąd ni zowąd pojawił się obok Niej.
- Proszę. - powiedziała nawet nie spoglądając na Niego.
- Ładną mamy dzisiaj noc. - stwierdził patrząc do góry.
- Owszem.
- Widać wszystkie gwiazdy. - dodał.
- Nie ma chmur widać gwiazdy. - wzruszyła ramionami. Spojrzał na Nią.
- W końcu mamy nie tylko te same gwiazdy i ten sam księżyc nad głowami ale też siebie obok. - dodał ciszej.
Bum! Wspomnienia wróciły. "Jak On to robi?" - pomyślała. Spojrzała na Niego. Uśmiechał się delikatnie. Nie cwanie, nie zadziornie, tak po prostu. I te oczy. W końcu szczere. Ale czy aby na pewno?
- To też nie jest odpowiedni moment na wyjaśnienia. - powiedziała spokojnie ale puls przyspieszył pod wpływem Jego wzroku.
- Nie chciałbym w taki sposób kończyć naszej znajomości. - odparł.
- Znajomości? Jesteś pewien, że się znamy? Bo ja z każdą kolejną chwilą w to wątpię coraz bardziej.
- Jestem tym samym facetem, który jeszcze nie dawno prosił Cię o pomoc.
- Więc dlaczego tego nie czuję? - zapytała z widocznym bólem. - Dlaczego mam wrażenie, że jesteś zupełnie obcy?
- Spotkajmy się jutro i porozmawiajmy normalnie. Bez nerwów. - zaproponował z nadzieją w oczach.
- Najpierw muszę porozmawiać z Maćkiem. - powiedziała poważnie. Na Jego twarzy pojawiło się lekkie zdezorientowanie.
- Pytasz Go czy możesz porozmawiać ze swoim korepetytorem? - zdziwił się. Jedno Jej spojrzenie mówiło wszystko. - Nie powiedziałaś Mu... - stwierdził.
Gdyby wpatrywanie się w siebie było grzechem Oni mieliby na sumieniu grzech śmiertelny.
- Po tym jak na mnie patrzy wywnioskowałem, że jednak wie. - dodał z wyraźnym rozbawieniem.
- Co Cię tak bawi? - zapytała rozzłoszczona.
- Jest strasznie o Ciebie zazdrosny. Szczerze mówiąc nie dziwię Mu się. - spojrzał znacząco na Jej sylwetkę. Doprowadzając Ją tym do szału.
- Zosiu! - zawołał wesoło Maciek i podszedł do dwójki. - Cześć Thomas. - przywitał się skinieniem głowy.
- Witaj Maćku. - odparł wesoło blondyn. - Szkoda, że jakiś kretyn bawi się papierosami w łazience. Nie można normalnie pójść spać. - powiedział patrząc jednoznacznie na bruneta. Ten tylko się uśmiechnął i wyciągnął dłoń w kierunku dziewczyny.
- My nie będziemy mieć z tym problemu. - powiedział patrząc na Nią. - Mój znajomy ma tu niedaleko mieszkanie. Wyjechał teraz na wakacje z żoną i pozwolił nam tam przenocować. W końcu nie wiadomo ile to jeszcze potrwa.
- Na prawdę? - zdziwiła się. - Byłoby super. Jestem wykończona. - westchnęła.
- Możemy jechać choćby już. - zaproponował. Pociągnął Ją do góry i przytulił całując Ją przy tym bezceremonialnie. Zdziwiła się lekko ale nic nie powiedziała. Brunet spojrzał na blondyna z triumfem w oczach i posłał Mu taki sam uśmiech. - Dobrej nocy Morgi. - powiedział i pociągnął dziewczynę w stronę samochodu nie dając Jej nawet szansy na pożegnanie się z Austriakiem.
A co z Thomasem? Zacisnął jedynie dłoń w pięść i patrzył bezradnie jak dwójka młodych zakochanych ludzi oddala się do samochodu...
- Chyba za dużo wypili - powiedział.
- Nie Dawidku, Oni najzwyczajniej w świecie schlali się jak świnie. - wyjaśniła Adela.
- Grajcie sobie, nie będziemy Wam więcej przeszkadzać. - powiedział rozbawiony Maciek i ciągnąc rechoczącą dziewczynę za rękę wyszli z pokoju.
***
Wracając do swojego pokoju szatyn z blondynem zauważyli śmiejącą się w najlepsze parę na jednym z korytarzy hotelowych. Brunet otwierał swój pokój zapraszając dziewczynę do środka. W pewnym momencie zauważył przypatrującego się Mu Thomasa. Teraz był już pewien, że blondynowi ewidentnie nie podoba się to, że Zośka nie należy do Niego. Coś w Nim zawrzało. Odezwał się instynkt samca alfa. I jak na Kota przystało nadszedł czas na pokazanie kto jest Królem w tej dżungli. Posłał blondynowi triumfalne spojrzenie i wszedł do pokoju za dziewczyną.Morgiemu natomiast ciśnienie podniosło się do punktu krytycznego. "Że co niby to miało znaczyć?" - pomyślał. "To chyba znaczyło TA KOBIETA JEST MOJA" - podpowiedziała Mu podświadomość.
- Jeszcze zobaczymy. - mruknął pod nosem.
- Mówiłeś coś? - zapytał szatyn obserwując uważnie przyjaciela.
- Gregor... jesteś moim przyjacielem prawda? - zapytał poważnie.
- Owszem. - odparł niepewnie.
- Jeżeli zaproponowałbym Ci coś co byłoby trochę głupie i szczeniackie to zrobiłbyś to ze mną? - zapytał.
- Thomas nie ożenię się z Tobą. - oznajmił stanowczo.
- Serio pytam. - powiedział z pewnością w oczach.
- Stary pomalowałem samochód prezesa na różowo... Co mam zrobić? - spytał z cwanym uśmiechem.
- Wiesz gdzie Alex trzyma fajki? - zapytał blondyn wchodząc do pokoju.
- W tej swojej czerwonej torbie.
- Załatw je.
- Palisz? - zdziwił się szatyn.
- Greg, po prostu zrób co mówię.
- No dobra, co dalej? - zapytał gryząc jabłko.
- Musisz znaleźć główną skrzynkę z prądem.
- Thomas co Ty chcesz do cholery zrobić? - spytał nieco zaniepokojony.
- Ok. Sprawa wygląda tak... Kot i Zośka właśnie miziają się w Jego pokoju. Mam taki kaprys i chcę Im zepsuć tą jakże upojną noc.
- Ale co ma z tym wspólnego prąd i fajki?
- Wszędzie są kamery. Tylko w toaletach nie ma. Wyłączysz prąd a ja w tym czasie pójdę do jednej z nich. Kiedy wejdę zapalisz światło żeby nikt tam do Ciebie nie przylazł. Jak usłyszysz alarm przeciwpożarowy zgaś prąd ponownie na minutę i włącz spowrotem. Ja w tym czasie zdążę wrócić do pokoju. Dopóki nie przyjedzie straż i nie ugasi "pożaru" wszyscy będą musieli zostać przed hotelem. Ta noc tak ich zmęczy, że na nic więcej nie będą mieli ochoty. Koniec bajki. - wzruszył ramionami.
- Nie poznaję Cię. - westchnął szatyn i pokręcił głową...
***
Stała przed oknem i wpatrywała się w rozgwieżdżone niebo. Od razu przypomniały Jej się słowa Thomasa... "Wszystko mamy różne ale księżyc i gwiazdy mamy te same..." Teraz wszystko było takie samo oprócz Niego. Chciała odzyskać prawdziwego Thomasa. Tylko czy ten Thomas, którego uwielbiała słuchać był prawdziwy? A co jeśli prawdziwy oznacza taki jak pokazał się dzisiaj? Poczuła ciepłe dłonie oplatające jej talię. I delikatne pocałunki składane na Jej szyi. Zamknęła oczy. Myśli o Thomasie od razu zniknęły. Jak pod wpływem magicznej różdżki. W ich miejsce pojawiły się nowe myśli. O Maćku... Delikatnie odsunął materiał sukienki z Jej ramienia aby móc swobodnie obdarowywać Jej skórę pocałunkami. Przyjemny prąd przechodzący wzdłuż Jej kręgosłupa powodował pojawienie się gęsiej skórki. Nie mogła się nadziwić. Z każdą chwilą ten facet zaskakiwał Ją coraz bardziej. Jego czułość, delikatność, zmysłowość... Wszystko sprawiało, że czuła się jak w bajce. Poza tym Maciek wiedział na jak wiele może sobie pozwolić.
- Co Ty ze mną robisz? - wyszeptał Jej do ucha.
Uśmiechnęła się delikatnie i odwróciła w Jego stronę. Jego oczy wyrażały więcej niż słowa. Widziała w nich ogromne uczucia targające Jego duszą. Ale największym z nich było pożądanie, które tak bardzo starał się przed Nią ukryć. Żeby tylko Jej nie urazić. Żeby pokazać jak bardzo Ją szanuje. I jak bardzo Mu zależy. Tylko problem nie było jednostronne pożądanie. Ona też je czuła. Bardzo intensywnie. Z każdym kolejnym momentem spędzonym w Jego ramionach pragnęła jeszcze więcej. Bała się tego uczucia. Bo było niebezpieczne. Zwodnicze. Mogło sprawić wiele kłopotów. Ale zawładnęło Nimi. Sięgnęła do pierwszego guzika Jego ciemnej koszuli. Zgrabnym ruchem go odpięła i spojrzała Mu ponownie w oczy. Lekko zadrżał. Tak jak Jej dłoń rozpinająca kolejny guzik... I kolejny... I kolejny... Kiedy poczuł Jej dłoń na swoim torsie nie mógł się już dłużej hamować. Wpił się ustami w Jej usta z całym pożądaniem jakie w Nim było ukryte. Przyciągnął Ją do siebie wplatając dłoń w Jej piękne długie włosy. I całował tak zachłannie. Tak jakby miała zaraz uciec, albo jakby miał Mu Ją ktoś za chwilę zabrać. Pozbyła się Jego koszuli i poczuła gorąc bijącą z Jego ciała. Była tak blisko... Było tak dobrze... Otoczył Ją swoimi ramionami i przeniósł na łóżko kładąc się na Niej. Zawisł nad Nią i spojrzał po raz ostatni w oczy. Zobaczył to na co tak bardzo czekał. Czego tak bardzo chciał. Przyzwolenie. Ponownie zatopił swoje usta w Jej pełnych wargach oddając całe uczucie jakim Ją darzył. Jeszcze nie do końca je rozumiał ale wiedział jedno. Nigdy wcześniej nie czuł nic tak intensywnie jak pragnienie uszczęśliwienia tej dziewczyny.
W pewnym momencie zgasło światło. Nawet tego nie zauważyli. Po chwili zaświeciło się, zgasło ponownie i znów się zaświeciło. Na chwilę się od siebie oderwali i nie minęło kilka sekund a usłyszeli charakterystyczny dźwięk. Drażniący uszy. I mówiący o tym, że dzieje się coś niedobrego.
- To chyba alarm przeciwpożarowy. - powiedziała ze zdziwieniem. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Niechętnie wstał i zarzucił na siebie koszulę. Otworzył drzwi i zobaczył pracownika hotelu.
- Najmocniej przepraszam, że przeszkadzam ale mamy alarm przeciwpożarowy i wszyscy goście proszeni są o natychmiastową ewakuację na parking przed hotelem. - powiedział młody chłopak i odszedł do następnego pokoju. Brunet wrócił do dziewczyny, która stała już obok łóżka.
- Ewakuacja. - westchnął zapinając koszulę.
Wziął ze sobą marynarkę i zarzucił ją na ramiona brunetki. Kiedy znaleźli się na parkingu byli tam już wszyscy znajomi.
- Co się dzieje? - zapytała podchodząc do blondynki opierającej się o Dawida.
- Z tego co udało mi się wyciągnąć od tego gościa z recepcji to w którejś łazience uruchomił się alarm. Pewnie ktoś zapalił papierosa. Ale straż i tak musi przyjechać i to zbadać i dopiero wtedy możemy wrócić do pokoi. - powiedziała z lekką irytacją. - Jak dorwę tego żartownisia to Mu jaja urwę. Ja chcę spać! - jęknęła. Zaśmiali się.
Brunetka rozglądnęła się dokoła i zobaczyła grupę Austriaków stojących obok swojego autobusu. Większość z nich była lekko wstawiona i zasypiała na stojąco. W końcu spotkała wzrokiem blondyna. Patrzył na Nią z lekkim uśmiechem.
- Pójdę sprawdzić co z tą strażą. - powiedział brunet i odszedł do właściciela hotelu. Usiadła na pobliskiej ławeczce i czekała na powrót Maćka.
- Mogę? - zapytał blondyn, który ni stąd ni zowąd pojawił się obok Niej.
- Proszę. - powiedziała nawet nie spoglądając na Niego.
- Ładną mamy dzisiaj noc. - stwierdził patrząc do góry.
- Owszem.
- Widać wszystkie gwiazdy. - dodał.
- Nie ma chmur widać gwiazdy. - wzruszyła ramionami. Spojrzał na Nią.
- W końcu mamy nie tylko te same gwiazdy i ten sam księżyc nad głowami ale też siebie obok. - dodał ciszej.
Bum! Wspomnienia wróciły. "Jak On to robi?" - pomyślała. Spojrzała na Niego. Uśmiechał się delikatnie. Nie cwanie, nie zadziornie, tak po prostu. I te oczy. W końcu szczere. Ale czy aby na pewno?
- To też nie jest odpowiedni moment na wyjaśnienia. - powiedziała spokojnie ale puls przyspieszył pod wpływem Jego wzroku.
- Nie chciałbym w taki sposób kończyć naszej znajomości. - odparł.
- Znajomości? Jesteś pewien, że się znamy? Bo ja z każdą kolejną chwilą w to wątpię coraz bardziej.
- Jestem tym samym facetem, który jeszcze nie dawno prosił Cię o pomoc.
- Więc dlaczego tego nie czuję? - zapytała z widocznym bólem. - Dlaczego mam wrażenie, że jesteś zupełnie obcy?
- Spotkajmy się jutro i porozmawiajmy normalnie. Bez nerwów. - zaproponował z nadzieją w oczach.
- Najpierw muszę porozmawiać z Maćkiem. - powiedziała poważnie. Na Jego twarzy pojawiło się lekkie zdezorientowanie.
- Pytasz Go czy możesz porozmawiać ze swoim korepetytorem? - zdziwił się. Jedno Jej spojrzenie mówiło wszystko. - Nie powiedziałaś Mu... - stwierdził.
Gdyby wpatrywanie się w siebie było grzechem Oni mieliby na sumieniu grzech śmiertelny.
- Po tym jak na mnie patrzy wywnioskowałem, że jednak wie. - dodał z wyraźnym rozbawieniem.
- Co Cię tak bawi? - zapytała rozzłoszczona.
- Jest strasznie o Ciebie zazdrosny. Szczerze mówiąc nie dziwię Mu się. - spojrzał znacząco na Jej sylwetkę. Doprowadzając Ją tym do szału.
- Zosiu! - zawołał wesoło Maciek i podszedł do dwójki. - Cześć Thomas. - przywitał się skinieniem głowy.
- Witaj Maćku. - odparł wesoło blondyn. - Szkoda, że jakiś kretyn bawi się papierosami w łazience. Nie można normalnie pójść spać. - powiedział patrząc jednoznacznie na bruneta. Ten tylko się uśmiechnął i wyciągnął dłoń w kierunku dziewczyny.
- My nie będziemy mieć z tym problemu. - powiedział patrząc na Nią. - Mój znajomy ma tu niedaleko mieszkanie. Wyjechał teraz na wakacje z żoną i pozwolił nam tam przenocować. W końcu nie wiadomo ile to jeszcze potrwa.
- Na prawdę? - zdziwiła się. - Byłoby super. Jestem wykończona. - westchnęła.
- Możemy jechać choćby już. - zaproponował. Pociągnął Ją do góry i przytulił całując Ją przy tym bezceremonialnie. Zdziwiła się lekko ale nic nie powiedziała. Brunet spojrzał na blondyna z triumfem w oczach i posłał Mu taki sam uśmiech. - Dobrej nocy Morgi. - powiedział i pociągnął dziewczynę w stronę samochodu nie dając Jej nawet szansy na pożegnanie się z Austriakiem.
A co z Thomasem? Zacisnął jedynie dłoń w pięść i patrzył bezradnie jak dwójka młodych zakochanych ludzi oddala się do samochodu...
***********************************************************************************
Witajcie :D
Przepraszam, że nie dodałam wczoraj ale nie wyrobiłam się z tworzeniem.
To co powstało powyżej nie spełnia całkowicie moich oczekiwań ale nie uważam żeby było bardzo tragicznie.
Także czekam na komentarze i opinie.
I bardzo dziękuję za poprzednie!! :*
Nowy Thomas drażni i lekko szokuje.
I tak ma być i bardzo mnie to cieszy.
Co będzie dalej dowiecie się już niebawem.
Czy jutro będzie kolejny?
Nie mogę zapewnić bo dziś z racji moich urodzin (ach ta moja skromność) idę świętować i nie wiem czy będę w stanie coś fajnego stworzyć jutro :P
jk
(Dziękuję za życzenia)
ten rozdział jest dla Ciebie :*