sobota, 10 maja 2014

PROLOG

KRAKÓW...

- Hej! Księżniczko! - usłyszała wrzask obok ucha. - Lepiej dla Ciebie jak już wstaniesz! 
 Brunetka jednak odwróciła się tylko na drugi bok mając głęboko w poważaniu wrzaski współlokatorki. Po chwili jednak poczuła, że na Jej głowie ląduje jakiś płyn. W dodatku cholernie zimny. Wyskoczyła z łóżka jak poparzona, co w tej sytuacji było dość ironiczne. Spojrzała na wysoką blondynkę w okularach z wściekłością w oczach. Ta jedynie wzruszyła ramionami i odstawiła szklankę na biurko.
- Nie chciałaś po dobroci to było po mojemu. - powiedziała i ugryzła trzymane w ręce jabłko.
- Zabiję. Przysięgam. - warknęła zdenerwowana brunetka.
- Zocha, powtarzasz to w kółko od... czekaj... ile My tu już studiujemy? - zapytała.
- 4 lata. - przypomniała.
- Ach tak, no właśnie. Od 4 lat nie słyszę ani słowa podziękowania. Ani trochę wdzięczności nie zaznałam z Twojej strony. Wiecznie tylko się ze mnie nabijasz albo opierdzielasz jak burą klacz. A kim ja jestem się zapytam? Co? Kim ja dla Ciebie jestem? Wiadomo, współlokatorki się nie wybiera, zostaje narzucona ale jak Ci się nie podobało to trzeba było się do kadr zwrócić a nie mieć do mnie wieczne pretensje...
 Blondynka uwielbiała gadać. Co często powodowało chwilowe wyłączenie się ze świata brunetki. Gdyby chciała wysłuchiwać wszystkich słów wypowiadanych przez Adelę, już dawno albo by ogłuchła albo zgłupiała. Bo blondynka zmieniała nastrój jak chorągiewka kierunek trzepotania na wietrze, jak kobieta w ciąży, jak baba w trakcie menopauzy. W sensie, że często. Dlatego podczas jednego monologu blondynka najpierw wrzeszczała, potem miała pretensje, potem zaczynała się śmiać a potem płakać żeby na samym końcu powiedzieć o co tak właściwie Jej chodzi. Dobrego współegzystowania z Adelą trzeba było się nauczyć.
- ...4 lata jesteśmy w tej dziurze razem a ja nadal mam wrażenie, że ta przyjaźń opiera się jedynie na mojej sympatii do Ciebie. Ale wiesz co? Dosyć mam tego. Po dziurki w nosie. Po kolczyki w brwiach. Po woskowinę w uszach. Koniec Zocha. Skończyły się dobre czasy. I wiesz co? Fuck Off! - wrzasnęła i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
 Brunetka tylko pokręciła głową. Doskonale wiedziała jak to się skończy. 3...2...1... Drzwi do pokoju ponownie się otwarły i pojawiła się w Nich blondynka z kwaśną miną.
- Od 15 minut trwa egzamin, na który co prawda wchodzisz ostatnia ale mniemam iż wolałabyś się nie spóźnić. - powiedziała. 
 Brunetka spojrzała na zegarek i z paniką w oczach zaczęła szukać odpowiedniego stroju na egzamin.
- Nie zdążysz tego wyprasować. Jedź tak jak zwykle. - powiedziała blondynka. Brunetka bez słowa posłuchała współlokatorki i z prędkością światła zmieniła ubranie. 
- Hej! - wrzasnęła ponownie Adela gdy przyjaciółka wychodziła z pokoju. - Kluczyki potworze. - przypomniała Jej. Zosia jedynie pocałowała blondynkę w policzek i wybiegła na parking odpalając swój największy skarb...
  Jadąc najszybciej jak się da i jedynie delikatnie łamiąc przy tym przepisy drogowe chciała w jak najkrótszym czasie znaleźć się na Krakowskim AWF-ie. Może gdyby nie zjazd motocyklistek poprzedniego wieczora nie zaspałaby na najważniejszy egzamin w Jej życiu. Po drodze zdołała wjechać w dosyć pokaźnych rozmiarów kałużę ochlapując tym samym kilku elegancko ubranych przechodniów. "Poradzicie sobie." - pomyślała i zaśmiała się wesoło czując wiatr na swoim ciele. Jazda na motorze sprawiała Jej chyba największa frajdę w życiu. Dlatego nie mogła się oprzeć żeby nie przekręcić rączki z gazem...
  Pod salę, w której miał odbywać się egzamin praktycznie przybiegła. Wszyscy, którzy stali przed salą spoglądali na Nią z uśmiechami na twarzach. Nikogo już nie dziwił ten widok. Zocha zawsze wpadała na zajęcia w skórze. Może jedynie bawiło ich to, że nie zdążyła zdjąć kasku. 
- Hej! - usłyszała za plecami. Odwróciła się i ujrzała wysokiego bruneta, którego cera przypominała odrobinę cygańską karnację. Skarciła się za tą myśl. Uwielbiała być złośliwa dla ludzi ale ostatnio obiecała sobie, że trochę z tym przystopuje. Musi. Bo z takim podejściem nie znajdzie sobie nikogo. Nadal dziwiła się, że zdołała znaleźć przyjaciółkę. Ale... Adela była specyficzna, poza tym bądź co bądź była na Nią skazana przez całe studia więc chcąc nie chcąc by się zaprzyjaźniły. - To Ty przyjechałeś Tym czerwonym Suzuki? Patrz jak jeździsz baranie! Jak ja teraz mam się pokazać na egzaminie w upapranym stroju w dodatku prawie cały przemoczony?! - wrzeszczał. Zdjęła powoli kask z głowy ukazując swoją niewinną twarz. Ciemne włosy opadły delikatnie na Jej ramiona. Brunet zamilknął. Jakby Go ktoś zaczarował.
- Chcesz ponton? - zapytała z uśmiechem. Wywołała tym cichy śmiech na twarzach pozostałych studentów. A w brunecie zawrzało. Już chciał coś powiedzieć ale z sali wyszedł jakiś mężczyzna i wywołał dwa kolejne nazwiska...
- Pani Zofia Pawlak i pan Maciej Kot proszeni do środka. - powiedział wyraźnie. 
 Ruszyli prawie jednocześnie co spowodowało małe zderzenie w drzwiach. Spojrzeli na siebie wrogim wzrokiem. W końcu brunet przepuścił dziewczynę w drzwiach i stanęli na przeciwko wielkiej kobiety, która patrzyła na Nich z zainteresowaniem. Odłożyła swoje okulary i oparła się o wygodne oparcie fotela, na którym siedziała. Stali przed Nią prawie na baczność. Jej przeszywający wzrok powodował w nich falę strachu i lekkiego przerażenia. Egzamin z przedmiotu, który wybrali jako dodatkowy powinien być bułką z masłem. Tymczasem egzamin ze "Stosunków międzyludzkich" u Pani Profesor Jaśkowiec był praktycznie nie do zdania.
- Pan Kot... - zaczęła. - Nie dość, że obecny na jednym wykładzie i jednych ćwiczeniach, bo woli podróżować po Turcji niż studiować to jeszcze wyglądający jakby Mu w ogóle nie zależało. Nie ma Pan pralki? - zapytała.
- Ja to wszystko wytłumaczę...
- Nie trzeba. - przerwała Mu. - No i jeszcze mamy Panią Pawlak, która nawet na egzamin nie potrafi zdjąć tej jakże mało twarzowej skóry. - dodała.
- Nie zdążyłam...
- Nie trzeba. - znów przerwała. - Widzę, że raczej nie pałacie do siebie gorącym uczuciem. To widać na odległość. Jak myślicie, dlaczego tak jest? - zapytała.
- To jest pytanie egzaminacyjne? - spytał zdezorientowany brunet. Brunetka jedynie wywróciła oczami.
- Nie znam Go. Wiem tylko, że więcej Go tu nie ma niż jest a wszystko ma zaliczane. Jest tutaj na specjalnych warunkach co w przypadku innych, potrzebujących jest nie do przyjęcia. - zaczęła.
- Nie do przyjęcia? - zdziwił się. - A co, niby to Ty jesteś taka potrzebująca?
- Nie Twój biznes! - warknęła.
- To nie gadaj bzdur na mój temat nie mając pojęcia co robię!
- Och tak? Uwierz mi, że ja też wolałabym grać w siatkówkę, biegać i ćwiczyć pod palmami Turcji niż łazić na te nudne nic nie wnoszące zajęcia!
- Boże jaka Ty jesteś płytka!
- A Ty tępy!
- Kupiłaś sobie motor i udajesz twardą zdzirę, myślisz, że Ci to wychodzi?
- Lepiej niż Tobie skoki buloklepie!
 Mierzyli się wzrokiem.
- Wystarczy. - powiedziała Profesorka, o obecności której przypomnieli sobie dopiero teraz. - Oboje zgłaszacie się na drugi termin. Za dwa tygodnie. O tej samej porze. - powiedziała i wpisała oceny niedostateczne do indeksów obojga z Nich.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale Panie Kot. Jeśli chcecie zdać ten przedmiot musicie się dogadać. Za dwa tygodnie chcę wiedzieć jak rozwiązaliście konflikt i czego dowiedzieliście się o sobie. - powiedziała. - Do zobaczenia.
  Wychodząc z budynku uczelni miała ochotę coś rozwalić. Dogonił Ją i zatrzymał ciągnąc za rękę.
- Łapy precz skoczku! - warknęła. Wywrócił oczami.
- Chcę to zdać. Musimy się dogadać i poznać.
- Świetnie. Na czas egzaminu mogę się postarać być dla Ciebie miła. - powiedziała i chciała odejść.
- Hej! Mamy się poznać! - krzyknął.
- To masz problem! Ja sobie Ciebie wygoogluję! - krzyknęła i odjechała na swoim motorze...

INNSBRUCK...

   Siedział przy biurku oglądając strony internetowe o tematyce, o którą nigdy by się nie posądził. I nie, to nie były strony +18. Poczuł na ramieniu obecność kogoś wściubiającego nos w nie swoje sprawy. Denerwowało Go to ale i trochę bawiło. Jego przyjaciel nie był osobą, która wprost mówiła o swoich uczuciach. Wręcz przeciwnie. Wolał gadać o uczuciach innych. Plotkować i bawić się w swatkę. Ale czasem zdarzyło Mu się dać dobrą radę. 
- Czego chcesz Gregor? - zapytał blondyn.
- Od rana siedzisz na kompie. Dziwi mnie to, bo raczej wolisz aktywnie spędzać dzień. - powiedział chrupiąc chipsa.
- Jak widzę ile świństw w siebie ładujesz od razu czuję się lepiej. - zauważył.
- Potrzebuję soli. - bronił się szatyn i usiadł na swoim łóżku.
- W kuchni stoi cały kg. Częstuj się. - powiedział poważnie. Szatyn jedynie pokręcił głową.
- Póki Alex nie widzi to grzechu nie ma. - usprawiedliwiał się. - Po co oglądasz strony fundacji?
- Mam ochotę komuś pomóc. - powiedział nadal patrząc na ekran monitora.
- Możesz pomóc mi. Zaadoptuj mnie a kiedy już będziesz moim ojcem możesz mi zrobić kolację - wyszczerzył się szatyn.
 Blondyn jedynie westchnął.
- Dobra Thomas, mów co jest? - zapytał już poważnie.
- Mam wrażenie, że moje życie jest bez sensu.
- O matko, zaczyna się. Stary kryzys Cie dopadł? Nie za młody jesteś?
- Nie o to chodzi. Nie czuję się nikomu potrzebny. Ty masz na wszystko wyjebane więc praktycznie nie mam Ci w czym pomagać. Chłopaki radzą sobie sami. Kristina ma nowego faceta, Lily jest za mała na jakieś głębsze rozmowy ojciec-córka... Sam widzisz.
- Wiesz co? - zaczął. Blondyn spojrzał na Niego z nadzieją.
- Potrzebujesz się pilnie wyruchać. - powiedział z pełną powagą szatyn, po czym dostał po głowie pustą puszką po Red Bullu. - Stary Ty nawet nie masz czasu na randkę więc skąd miałbyś wziąć czas na fundację? 
- W sumie racja. - stwierdził zrezygnowany.
- Wejdź na jakiegoś chata. Może ktoś będzie miał ochotę się pociąć i Go bohatersko powstrzymasz. - wzruszył ramionami.
- Chodź lepiej na jakieś piwo bo boję się dokąd może nas zaprowadzić Twój tok myślenia...

KRAKÓW...

- No to jaki problem? Spotkaj się z Nim, pogadaj i egzamin zdany. - powiedziała blondynka wzruszając ramionami.
- Nie chcę się z Nim spotkać. Trochę Mu nagadałam i pewnie uznał mnie za jakąś wariatkę i wredną sukę. 
- Przecierpisz. Zawsze mogłaś trafić gorzej. Na jakiegoś rudego czy coś.
- Wolę rudego niż lalusia, który będzie mi wmawiał, że jestem nieprzystosowana do społeczeństwa, w którym żyje więcej niż jeden człowiek.
- To z jakiegoś podręcznika?
- "Wstęp do aspołeczności" wg Jaśkowiec.
- Ty serio jesteś obkuta z tego durnego przedmiotu.
- Miałam pecha.
- Fajnie się ubiera. To musisz mu przyznać. I brzydki nie jest. Trochę rumunkowaty ale jakby wpadł mi w łapki to brałabym - rozmarzyła się. Brunetka jedynie pokręciła głową. - Jedno spotkanie i po kłopocie. Zdecydowałaś się już na ten staż? - zapytała nagle. Kolejna zmiana tematu. 10 sekund i zmieniała temat, nastawienia, nastrój, wszystko. Ciężko było nadążyć za Adelą.
- Muszę podszlifować niemiecki. Zgłoszenie już wysłałam. - powiedziała z uśmiechem.
- No Zocha... jestem z Ciebie dumna. - przytuliła koleżankę. - Gdzie idziesz na korki? - zapytała.
- Właściwie to nie muszę nigdzie iść. - powiedziała z zadowoleniem.
- Nigdzie?
- Nigdzie... - powiedziała tajemniczo....


**********************************************************************************
Witajcie w Prologu nowej historii :)
Mam nadzieję, że Was zaciekawi i że zostaniecie ze mną tak licznie jak w poprzednim opowiadaniu ;)
Oddaję w Wasze ręce i liczę na szczerość i motywację od Was i Waszych komentarzy ;)
Buziole :*
P.S.: Rozdziały będą ukazywały się co drugi, co trzeci dzień ze względu na to, że czas trochę się pouczyć na tych moich studiach ;)

PRZEDSTAWIENIE POSTACI...


Zofia Pawlak


Studiuję.
Fizjoterapię.
Choć wiem, że po tym kiepsko z pracą.
Jak zawsze pakuję się w niepewną przyszłość.
Coś jeszcze?
Hmn...
Wkurzam ludzi dokoła.
Tak, to moje hobby.
;)


Thomas Morgenstern


Ja jestem skoczkiem narciarskim.
Więc skaczę.
Daleko.
Czasami upadam.
Ale podnoszę się.
I skaczę dalej.
Tak, jestem masochistą.
Ale wesołym masochistą.
To chyba nazywa się optymizm.
;)


Maciej Kot


Ja też jestem skoczkiem i też skaczę.
I też jestem studentem i też studiuję.
Wf z gimnastyką korekcyjną.
I jestem z tego dumny.
I wszyscy mnie lubią.
Bo jak tu mnie nie lubić skoro zawsze robię z siebie pośmiewisko?
Ale za to jestem dobrze ubrany i fotogeniczny.
Przystojny, nie?
;)

Postaci drugoplanowe:

Adela Majchrzak


A ja jestem blondynką i mieszkam w jednym pokoju w akademiku z Zochą.
Czasem uda mi się pomyśleć.
Okulary mam dla szpanu.
Mam sokoli wzrok.
A tak w ogóle to jak Wam coś nie pasuje to Fuck Off People!
No... 
Porządek ma być.
;)


Gregor Schlierenzauer


Ja zawsze jestem rozczochrany.
I zazwyczaj Thomas mnie budzi.
Bo On spać po nocach nie może.
I każe mi biegać.
Bo niby przytyłem.
Ja... Schlieri...
Jam jest Boski.
A tak w ogóle to spać mi się chce.
Dobranoc.
;)


I inni...