INNSBRUCK...
Obudził Ją dźwięk dzwonka do drzwi. Przewróciła się na drugi bok pewna tego, że właściciel mieszkania otworzy. Niestety dzwonek wciąż dzwonił. Zerknęła na telefon. Była 6:00 rano. Budzik miał zadzwonić dopiero za 15 minut. Zwlokła się z łóżka i wtargnęła do pokoju blondyna. Nie było Go tam. Weszła szybko do salonu i na stoliku zobaczyła kartkę.
Poszedłem do sklepu.
T.
Podbiegła do drzwi wejściowych i otwarła je. Osoba stojąca za nimi zlustrowała Ją wzrokiem od stóp do głów. Nie mogła się dziwić. Była w samym podkoszulku i to ledwo przykrywającym Jej uda. No i zapadła niezręczna cisza.
- Zastałam Thomasa? - zapytała znana Jej blondynka.
- Wyszedł do sklepu ale zaraz powinien wrócić. Proszę, niech Pani wejdzie. - wpuściła kobietę do środka. - Jestem Zofia. - przedstawiła się. Oczy blondynki zrobiły się wielkie jak spodki. - Pani nazywa się Sylvia, mam rację?
- Owszem. - odparła siadając na kanapie. - To Ty jesteś tą dziewczyną, którą Thomas poznał przez internet tak?
- yyy tak. - odpowiedziała zdezorientowana. "Czyżby wszyscy wiedzieli?"
- I jesteś przy okazji dziewczyną Maćka Kota. - dodała.
- No tak.
Kobieta ponownie zlustrowała Ją wzrokiem.
- Może się Pani czegoś napije? - zaproponowała.
- Mówmy sobie po imieniu. - powiedziała. - To, że Thomas woli dużo młodsze nie czyni mnie jeszcze aż tak starą. - dodała z lekkim sarkazmem.
- Thomas to tylko przyjaciel. - wyjaśniła.
- Ach tak... Jak tam chcesz. - machnęła ręką.
- Nie dorabiaj swojej bajki do obrazka. - powiedziała już lekko rozzłoszczona brunetka. - Thomas zaproponował, że dopóki nie znajdę czegoś własnego mogę zatrzymać się u Niego. W poniedziałek już będę we własnym mieszkaniu. A to jest przyjacielska pomoc. - tłumaczyła się właściwie nie wiedząc po co.
- Przeprowadziłaś się do Innsbrucka? - zdziwiła się blondynka.
- Tak. Dostałam tutaj pracę.
- W tym zadupiu?
- Przejęłam Twoją posadę. - powiedziała poważnie. Blondynka spojrzała na Nią z niedowierzaniem. W tym momencie drzwi do mieszkania otwarły się z hukiem a do środka wszedł obładowany siatkami blondyn. Kiedy zobaczył gościa siedzącego na kanapie w salonie i stojącą obok brunetkę stanął tam lekko zdezorientowany.
- Sylvia... Co tutaj robisz? - zapytał odkładając zakupy na ladę oddzielającą salon od kuchni.
- Przyjechałam po swoją kamerę. Zostawiłam ją u Ciebie kiedy... byłam tutaj ostatnio. Od Samanthy dowiedziałam się że dużo wcześniej zaczynacie zajęcia więc wpadłam tak wcześnie. - powiedziała uważnie przyglądając się brunetce. Blondyn wyszedł na chwilę do swojej sypialni po czym wrócił z kamerą w ręku. - Dziękuję. - schowała kamerę do torby i jeszcze raz zerknęła na dziewczynę. Uśmiechnęła się smutno do Niej. - Nie daj Mu się wciągnąć w to Jego przedstawienie kochanie.
- Przedstawienie? - spytała ze zdziwieniem.
- Sylvia proszę Cię... - zaczął.
- Owszem. Przedstawienie. Thomas to najlepszy aktor melodramatyczny jakiego znam. I ma słabość do rehabilitantek. - wyjaśniła. - Urobić, rozkochać, przelecieć kilka razy i zostawić.
- Dobrze wiesz, że to nie tak. - zdenerwował się.
- Zrobisz co zechcesz ale jeżeli masz faceta, który Cie prawdziwie kocha to nie daj się uwieść Morgiemu. Rada od starszej koleżanki. - powiedziała. - Miłego dnia. - dodała i wyszła zamykając za sobą drzwi.
Spojrzała na Niego zaskoczona i nieco speszona minioną sytuacją. Był wyraźnie zły na blondynkę. Pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Przepraszam Cię za Nią. - powiedział spokojnie.
- Nic się nie stało. - odparła nadal w lekkim szoku.
- Sylvia...
- Thomas to jest sprawa pomiędzy Wami. - przerwała Mu nie chcąc zbyt głęboko wchodzić w dyskusję.
- Tak, ale nie chciałbym żeby to co powiedziała wpłynęło na naszą relację. - powiedział patrząc Jej prosto w oczy.
- A dlaczego miałoby wpłynąć? - spytała nie bardzo rozumiejąc blondyna.
- Nie chcę żebyś pod Jej wpływem zmieniła swoje zdanie o mnie. - wyjaśnił.
- Nie zmienię. - zapewniła. Tylko, że w Jej głowie teraz pojawiły się kolejne tłumy myśli. Najpierw Maciek stwierdził, że Thomas to podrywacz, teraz Sylvia i Jej dość ciężka opinia o blondynie... Tylko czy te opinie mogły być prawdziwe? W końcu oboje zyskają na tym, że Ona zmieni zdanie co do Niego. I właściwie dlaczego miałaby zmieniać? Przecież nie wiąże się z Nim.
- Na co masz ochotę? - zapytał wyjmując zakupy z siatek. Od razu zrobił się weselszy. Trochę nie rozumiała tych Jego wahań nastrojów ale nie miała głowy do myślenia o tym.
- Nie jestem głodna. Pójdę się odświeżyć. - odparła i poszła do łazienki. Szybki prysznic i była gotowa do wyjścia. Jeszcze tylko jedna rzecz... Wyciągnęła z torebki telefon i wybrała odpowiedni numer. Zdziwiła się nieco kiedy odebrał. A właściwie odebrała...
- Tu telefon Maćka Kota w czym mogę pomóc? - zapytała wesoło jakaś kobieta.
- yyy... chciałam... chciałam porozmawiać z Maćkiem... - odpowiedziała zdziwiona. Usłyszała w tle jakieś glosy i po chwili odezwał się On.
- Zosia? Jesteś tam? - zapytał.
- Jestem. - nadal była zdezorientowana. - Masz bardzo wesołą sekretarkę. - zauważyła.
- To nie tak jak myślisz. To moja kuzynka Majka. Lubi sobie robić głupie żarty. - tłumaczył się. Nie miała ochoty na kłótnie. W końcu dzwoniła żeby się pogodzić.
- Kuzynka Fettiego kupiła mieszkanie, raty są dla Niej trochę duże więc szuka współlokatorki. - zaczęła.
- Wyprowadzasz się od Thomasa? - spytał z nadzieją.
- Tak. Jak tylko wrócimy z zawodów w Szwajcarii. - odparła. I nastała cisza. Nikt nic nie mówił. Nie takiej reakcji się spodziewała. - Powiesz coś?
- A co mam Ci powiedzieć? Cieszę się.
- Właśnie słyszę. - odparła z sarkazmem.
- Nadal nie podoba mi się to, że będziesz z Nim pracować.
- Znowu zaczynasz? Maciek jak ja Ci jeszcze mam pokazać jak bardzo liczę się z Twoim zdaniem i jak bardzo mi zależy? Doskonale wiesz, że nie zrezygnuję z tej pracy, bo muszę zarobić na operację dla Szymka. Nie chcę żeby moja praca była ciągłym tematem naszych kłótni.
- Wiem, przepraszam... - westchnął. - Ja po prostu strasznie za Tobą tęsknię.
- Ja za Tobą też. Nawet nie wiesz jak bardzo. - powiedziała szczerze. - Zobaczymy się w piątek. - dodała optymistycznie. - Będziemy mieli cały weekend dla siebie.
- Nie całkiem dla siebie. - zauważył.
- Mnie będzie cieszyło chociaż te kilka godzin, które będę mogła z Tobą spędzić. - zerknęła na zegarek. - Maciek ja muszę już kończyć. Praca czeka.
- Rozumiem.
- Zajrzysz dzisiaj do mojej mamy? - zapytała.
- Tak. Zaglądam codziennie. Na razie jest bez zmian ale stabilnie. - powiedział uspokajająco. - Zosia wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
- Innej opcji nie biorę pod uwagę.
- Kocham Cię. - powiedział ciszej. Przez chwilę nic nie mówiła. Te słowa nadal znaczyły zbyt wiele.
- Wiem. - odpowiedziała. - Zadzwonię jutro. - rozłączyła się.
Dlaczego nadal nie potrafiła odpowiedzieć Mu tym samym? 2 proste słowa. Tak proste a tak trudne do wypowiedzenia. Ale teraz nie miała czasu na zastanawianie się nad tym. Zdążyła tylko jeszcze wysłać SMSa do Adeli z pytaniem czy wszystko w porządku i razem z blondynem udali się na basen. Kiedy byli już w wodzie pokazała Mu kilka ćwiczeń, które powinien wykonywać. Pilnowała żeby wykonywał je dokładnie i powoli. Przy niektórych miała niezły ubaw.
- Nie śmiej się, to wcale nie jest takie proste. - oburzył się i ochlapał Ją wodą.
- Panie Morgenstern proszę nie pyskować tylko wykonać polecenie. - odpowiedziała. - Dobra a teraz zrobisz ćwiczenie, które wykonują piłkarze. Uginasz nogę podnosząc ją wysoko i robisz kółka. Plecy starają się być proste. - wykonał polecenie. - Ok. Powtórz każdą nogę po 20 razy. - powiedziała i wyszła z basenu.
- Gdzie idziesz? - zapytał zaciekawiony. Poza tym nie mógł oderwać od Niej wzroku. Mimo, że strój kąpielowy jaki miała na sobie był jednoczęściowy i tak wyglądała jak z okładki Playboya.
- Manu zaraz zaczyna zajęcia, powiem Mu co ma robić i wracam do Ciebie. - puściła Mu oko.
"Manu... teraz masz okazję Go utopić." - podpowiedziała podświadomość.
"Utopić?"
"No jeszcze wczoraj chciałeś Go zabić."
"Nie wierzę, że jesteś mną. To było w żartach. Akt desperacji. Bo zamiast mi pomóc wiedząc co do Niej czuję to mi Ją zabiera do tej swojej kuzynki."
"A zastanawiałeś się dlaczego On nie chce Ci pomóc tylko kładzie kłody pod nogi?"
"Że niby co? Że Manu... Chyba sobie żartujesz. On nie wykazuje żadnego zainteresowania Zośką."
"Tak? To spójrz w prawo na duży basen." - podpowiedziała.
Zerknął w tamta stronę. Brunet trząsł się w wodzie z zimna a brunetka stała przy brzegu i śmiała się z Niego. Po chwili tak po postu wciągnął Ją do basenu powodując u Niej wesoły śmiech. Ochlapała Go intensywnie i pogroziła palcem po czym coś Mu powiedziała i wyszła z basenu obserwując Jego ruchy przez chwilę. Kiedy przepłynął 2 baseny wróciła do blondyna.
- Zrobione? - zapytała wesoło.
- Tak. Co robi Manu?
- Ćwiczy barki. Potem ma masaż. - powiedziała. - Na dzisiaj koniec. Za pół godziny masz umówionego dietetyka więc możesz się zbierać.
- Jutro też mamy tu przyjść? - jęknął.
- Owszem. Codziennie Thomas. Aż zobaczę poprawę. Nie marudź tylko zmiataj.
- Dostanę jakąś nagrodę? - zapytał wychodząc z basenu. Zaśmiała się.
- Przykro mi ale właśnie skończyły mi się naklejki dzielnego pacjenta. - powiedziała i weszła do basenu, w którym pływał Manu.
- Nie chcę żebyś pod Jej wpływem zmieniła swoje zdanie o mnie. - wyjaśnił.
- Nie zmienię. - zapewniła. Tylko, że w Jej głowie teraz pojawiły się kolejne tłumy myśli. Najpierw Maciek stwierdził, że Thomas to podrywacz, teraz Sylvia i Jej dość ciężka opinia o blondynie... Tylko czy te opinie mogły być prawdziwe? W końcu oboje zyskają na tym, że Ona zmieni zdanie co do Niego. I właściwie dlaczego miałaby zmieniać? Przecież nie wiąże się z Nim.
- Na co masz ochotę? - zapytał wyjmując zakupy z siatek. Od razu zrobił się weselszy. Trochę nie rozumiała tych Jego wahań nastrojów ale nie miała głowy do myślenia o tym.
- Nie jestem głodna. Pójdę się odświeżyć. - odparła i poszła do łazienki. Szybki prysznic i była gotowa do wyjścia. Jeszcze tylko jedna rzecz... Wyciągnęła z torebki telefon i wybrała odpowiedni numer. Zdziwiła się nieco kiedy odebrał. A właściwie odebrała...
- Tu telefon Maćka Kota w czym mogę pomóc? - zapytała wesoło jakaś kobieta.
- yyy... chciałam... chciałam porozmawiać z Maćkiem... - odpowiedziała zdziwiona. Usłyszała w tle jakieś glosy i po chwili odezwał się On.
- Zosia? Jesteś tam? - zapytał.
- Jestem. - nadal była zdezorientowana. - Masz bardzo wesołą sekretarkę. - zauważyła.
- To nie tak jak myślisz. To moja kuzynka Majka. Lubi sobie robić głupie żarty. - tłumaczył się. Nie miała ochoty na kłótnie. W końcu dzwoniła żeby się pogodzić.
- Kuzynka Fettiego kupiła mieszkanie, raty są dla Niej trochę duże więc szuka współlokatorki. - zaczęła.
- Wyprowadzasz się od Thomasa? - spytał z nadzieją.
- Tak. Jak tylko wrócimy z zawodów w Szwajcarii. - odparła. I nastała cisza. Nikt nic nie mówił. Nie takiej reakcji się spodziewała. - Powiesz coś?
- A co mam Ci powiedzieć? Cieszę się.
- Właśnie słyszę. - odparła z sarkazmem.
- Nadal nie podoba mi się to, że będziesz z Nim pracować.
- Znowu zaczynasz? Maciek jak ja Ci jeszcze mam pokazać jak bardzo liczę się z Twoim zdaniem i jak bardzo mi zależy? Doskonale wiesz, że nie zrezygnuję z tej pracy, bo muszę zarobić na operację dla Szymka. Nie chcę żeby moja praca była ciągłym tematem naszych kłótni.
- Wiem, przepraszam... - westchnął. - Ja po prostu strasznie za Tobą tęsknię.
- Ja za Tobą też. Nawet nie wiesz jak bardzo. - powiedziała szczerze. - Zobaczymy się w piątek. - dodała optymistycznie. - Będziemy mieli cały weekend dla siebie.
- Nie całkiem dla siebie. - zauważył.
- Mnie będzie cieszyło chociaż te kilka godzin, które będę mogła z Tobą spędzić. - zerknęła na zegarek. - Maciek ja muszę już kończyć. Praca czeka.
- Rozumiem.
- Zajrzysz dzisiaj do mojej mamy? - zapytała.
- Tak. Zaglądam codziennie. Na razie jest bez zmian ale stabilnie. - powiedział uspokajająco. - Zosia wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
- Innej opcji nie biorę pod uwagę.
- Kocham Cię. - powiedział ciszej. Przez chwilę nic nie mówiła. Te słowa nadal znaczyły zbyt wiele.
- Wiem. - odpowiedziała. - Zadzwonię jutro. - rozłączyła się.
Dlaczego nadal nie potrafiła odpowiedzieć Mu tym samym? 2 proste słowa. Tak proste a tak trudne do wypowiedzenia. Ale teraz nie miała czasu na zastanawianie się nad tym. Zdążyła tylko jeszcze wysłać SMSa do Adeli z pytaniem czy wszystko w porządku i razem z blondynem udali się na basen. Kiedy byli już w wodzie pokazała Mu kilka ćwiczeń, które powinien wykonywać. Pilnowała żeby wykonywał je dokładnie i powoli. Przy niektórych miała niezły ubaw.
- Nie śmiej się, to wcale nie jest takie proste. - oburzył się i ochlapał Ją wodą.
- Panie Morgenstern proszę nie pyskować tylko wykonać polecenie. - odpowiedziała. - Dobra a teraz zrobisz ćwiczenie, które wykonują piłkarze. Uginasz nogę podnosząc ją wysoko i robisz kółka. Plecy starają się być proste. - wykonał polecenie. - Ok. Powtórz każdą nogę po 20 razy. - powiedziała i wyszła z basenu.
- Gdzie idziesz? - zapytał zaciekawiony. Poza tym nie mógł oderwać od Niej wzroku. Mimo, że strój kąpielowy jaki miała na sobie był jednoczęściowy i tak wyglądała jak z okładki Playboya.
- Manu zaraz zaczyna zajęcia, powiem Mu co ma robić i wracam do Ciebie. - puściła Mu oko.
"Manu... teraz masz okazję Go utopić." - podpowiedziała podświadomość.
"Utopić?"
"No jeszcze wczoraj chciałeś Go zabić."
"Nie wierzę, że jesteś mną. To było w żartach. Akt desperacji. Bo zamiast mi pomóc wiedząc co do Niej czuję to mi Ją zabiera do tej swojej kuzynki."
"A zastanawiałeś się dlaczego On nie chce Ci pomóc tylko kładzie kłody pod nogi?"
"Że niby co? Że Manu... Chyba sobie żartujesz. On nie wykazuje żadnego zainteresowania Zośką."
"Tak? To spójrz w prawo na duży basen." - podpowiedziała.
Zerknął w tamta stronę. Brunet trząsł się w wodzie z zimna a brunetka stała przy brzegu i śmiała się z Niego. Po chwili tak po postu wciągnął Ją do basenu powodując u Niej wesoły śmiech. Ochlapała Go intensywnie i pogroziła palcem po czym coś Mu powiedziała i wyszła z basenu obserwując Jego ruchy przez chwilę. Kiedy przepłynął 2 baseny wróciła do blondyna.
- Zrobione? - zapytała wesoło.
- Tak. Co robi Manu?
- Ćwiczy barki. Potem ma masaż. - powiedziała. - Na dzisiaj koniec. Za pół godziny masz umówionego dietetyka więc możesz się zbierać.
- Jutro też mamy tu przyjść? - jęknął.
- Owszem. Codziennie Thomas. Aż zobaczę poprawę. Nie marudź tylko zmiataj.
- Dostanę jakąś nagrodę? - zapytał wychodząc z basenu. Zaśmiała się.
- Przykro mi ale właśnie skończyły mi się naklejki dzielnego pacjenta. - powiedziała i weszła do basenu, w którym pływał Manu.
***
Gdyby tęsknota miała rzeczywiste rozmiary to Jej tęsknota byłaby olbrzymką. Nawet gotując obiad myślała o Nim. O tym jak bardzo potrzebuje Jego osoby przy sobie. Tylko czy rozmowy przez telefon i spotkania raz na jakiś czas to jest dobre rozwiązanie tej sytuacji? Od rana się nad tym zastanawiała. Czy oboje mają wystarczająco dużo siły żeby to przetrwać? I jak długo to potrwa? Żołądek Jej się skręcał na samą myśl o rozstaniu z Maćkiem. Ale czy tak nie byłoby lepiej? Tylko dla kogo lepiej? Bo na pewno nie dla Niej.
"Jeszcze nie powiedziałaś Mu że Go kochasz więc chyba lepiej byłoby to zakończyć teraz niż później prawda?"
"W ogóle nie chcę tego kończyć."
"Jesteś tego pewna? Bo wiesz... On tam Ty tu... Tam są miliony dziewczyn tu jest Thomas..."
"Thomas?"
"Tylko mi nie mów, że przestał na Ciebie działać. Może się przyzwyczaiłaś mieszkając z Nim ale ewidentnie Cie pociąga. Przyznaj to."
"Jest jakiś inny."
"Inny? To ten sam przystojny blondyn z nieziemskim głosem, który zawracał Ci tak niedawno w głowie."
"Nie. Coś się w Nim zmieniło. Widzę to. Jest jakiś... bardziej pewny siebie, zmienny, trudno Go wyczuć. Mam wrażenie, że dzieje się z Nim coś niedobrego."
"To, że chce być najlepszy to coś niedobrego? Widziałaś dzisiaj raport Heinza. Thomas robi największe postępy ze wszystkich. Powinnaś być dumna."
"No właśnie. Robi największe postępy ze wszystkich w najkrótszym czasie. Czy to nie dziwne? Przecież niedawno miał wypadek. Powinien mieć dużo mniej siły i odwagi."
"Determinacja i chęć pokazania Ci, że jest najlepszy. Mówię Ci On chce Cię wyrwać na "jestem niezniszczalny i ciągle najlepszy" Aż tak ślepa jesteś?"
Z zamyśleń wyrwał Ją głos blondyna.
- Zośka... bo zaśniesz. - zaśmiał się.
- Obiad będzie za chwilę. - powiedziała z miłym uśmiechem i przygotowała talerze. Podszedł do Niej i wyciągnął sztućce. - Przeziębiłeś się? - zapytała widząc Go z chusteczką przy nosie.
- Niee... yyy... Alergia. - wyjaśnił lekko nerwowo.
- A na co masz alergię? - zapytała patrząc na Niego uważnie.
- Na sosnę. - powiedział szybko. - To co na ten obiad? - spytał.
Obiad minął szybko i spokojnie. Blondyn gadał jak najęty. Nie przypominała sobie żeby kiedykolwiek mówił tak dużo jak tym razem. W dodatku zjadł niewiele co Ją dziwiło bo dzisiejszy trening jaki zagwarantował skoczkom Heinz był na prawdę wyczerpujący. Wydawał się odrobinę nerwowy. Miała wrażenie, że chce za wszelką cenę ukryć soje spojrzenie przed Nią co było jeszcze dziwniejsze.
- Thomas wszystko w porządku? - zapytała siedząc na kanapie obok Niego. Wpatrywał się w telewizor. Teleturniej który właśnie leciał był mało interesujący a On wpatrywał się w ekran jak zahipnotyzowany.
- Tak. A czemu miałoby być nie w porządku? - spytał nadal na Nią nie patrząc.
- Martwię się o Ciebie. Ostatnio dziwnie się zachowujesz.
- Dziwnie? - spojrzał na Nią na chwilę.
- Jesteś jakiś nieswój.
- Wydaje Ci się. - uśmiechnął się delikatnie i ponownie spojrzał na telewizor. - Kiedy się wyprowadzasz? - zapytał.
- A co już się chcesz mnie pozbyć? - zażartowała. Nie zaśmiał się. - Thomas?
- Nie chcę żebyś się wyprowadzała. - powiedział wyłączając telewizor. Odwrócił się w Jej stronę.
- Wiesz, że dalsze mieszkanie z Tobą zrodziłoby plotki, które byłyby nieprzyjemne dla każdego z Nas.
- Na prawdę przejmujesz się plotkami? Przecież My wiemy, że jesteśmy przyjaciółmi i Ci wszyscy dokoła też. - ścisnął Jej dłoń.
- Maciek...
- Maciek jest tak zazdrosny, że to zasłania Mu wszystko. I nie bierze pod uwagę Twojego dobra tylko swoją wygodę. - powiedział. - Gdyby na prawdę Cię kochał to by Ci ufał. I nie kazałby Ci wybierać pomiędzy Nim a mną.
- Nie kazał mi wybierać. - powiedziała pewnie. Uwolniła swoją dłoń z Jego dłoni. Już po raz kolejny blondyn na zbyt dużo sobie pozwalał. Przysunął się do Niej.
- Zośka... potrzebuję Cię. - powiedział. Jego oczy były dziwnie nienaturalne. Błękit zniknął pojawiła się szarość. A wokół czerwone plamki. - Na prawdę Cię potrzebuję. - kontynuował. Ponownie ścisnął Jej dłoń a drugą dłonią pogłaskał Ją po policzku. Coś było nie tak. Tego była pewna. Thomas nie był typem faceta, który przystawia się do laski aż tak bezpośrednio. - Bez Ciebie moje życie nie ma sensu... - mówił dalej.
- Thomas...
- Kocham Cię - szepnął i wpił się ustami w Jej usta. Całował zachłannie i zbyt natarczywie. Wolną ręką walnęła Go w brzuch i wyrwała się z Jego objęć. Jęknął z bólu. Przerażona patrzyła na Niego nie poznając człowieka, który siedział przed Nią. Po chwili spojrzał na Nią i po prostu zaczął płakać. Z Jego oczu najnormalniej w świecie zaczęły wypływać łzy. Przerażenie i zdziwienie zaczęły ustępować kiedy uświadomiła sobie czego tak na prawdę jest świadkiem. Szarpnęła Nim mocno tak żeby na Nią spojrzał.
- Gdzie to masz?! - warknęła.
- Ale o co Ci chodzi? - zapytał natychmiast zmieniając swój nastrój. Z płaczu przeszedł w złość. - Kocham Cię rozumiesz? A Ty jesteś na tyle głupia żeby ciągnąć to przedstawienie z Kotem. Mógłbym Ci dać wszystko... Tak mnie w sobie rozkochałaś. I co? I nic... Nawet nie dałaś mi szansy pokazać Ci jak mogłoby Ci być ze mną dobrze. - ciągnął. Przestała Go słuchać. Wzięła do rąk Jego torbę sportową i wyrzuciła na podłogę całą Jej zawartość. - Co Ty do cholery robisz?! - wrzasnął wstając z kanapy i wyrywając Jej z rąk pustą już torbę.
- Gdzie to masz?! - krzyknęła wściekła.
- Nie mam pojęcia o co Ci chodzi! - spojrzała na Niego uważnie.
- Masz nastrój zmienny jak baba w ciąży, nie jesz praktycznie nic a siły ciągle Ci przybywa, po takim urazie jaki miałeś nie powinieneś mieć nawet odwagi na skok do basenu, a skaczesz najlepiej ze wszystkich, nie powinieneś mieć takich mięśni a robisz największe postępy w treningach w najkrótszym czasie, powinieneś się zwijać z bólu po każdym z nich a Ty tryskasz energią i najważniejsze Thomas katar nie może być alergiczny bo sosna do cholery pyli w maju! - krzyknęła ze łzami w oczach. - Więc powiedz mi natychmiast gdzie to masz?!
Złamała Go. Znów zobaczyła łzy w Jego oczach. Usiadł na podłodze opierając się o ścianę i wskazał boczną kieszeń torby. Od razu tam zerknęła. Zobaczyła to czego się spodziewała. Spojrzała na Niego i nie miała już siły udawać twardej. Łzy popłynęły z Jej oczu. Spojrzał na Nią i powiedział tylko 2 słowa...
- Pomóż mi...
***********************************************************************************
Oddaję w Wasze ręce.
Mam nadzieję, że zaskoczyłam :)
No i czymże jest to co zobaczyła Zośka?
Chyba już się domyślacie. :)
I to wyjaśni dlaczego Thomas był takim psycholem :P
Buziole :*