INNSBRUCK...
Siedziała przy stole w otwartej na salon kuchni i bawiła się jabłkiem. Co jakiś czas zerkała w stronę blondyna siedzącego przed telewizorem. Doskonale wiedziała, że nie ogląda wiadomości, które właśnie leciały w telewizji. Od kilku dni ich życie codziennie wyglądało tak samo. Wspólne ciche śniadanie, praca, cichy obiad, chwila na książkę albo film i sen. Zero czułości, zero twórczych rozmów, jak para nieznających się osób. Nawet przy przeprowadzce było cicho. Uśmiechu na twarzy blondyna również nie widziała od tego pamiętnego wieczora...
- Otworzę. - powiedziała kiedy usłyszeli dzwonek do drzwi. Pokiwał tylko głową. Gośćmi okazali się być nie kto inny jak Gregor z Adelą, która jak na końcówkę 4 miesiąca wyglądała jak balon. - Cześć grubasku. - przywitała się wesoło z przyjaciółką i wpuściła ich do środka. - Mamy gości. - powiedziała wchodząc z parą do salonu. Blondyn przywitał się z przyjacielem i zerknął z uśmiechem na blondynkę. Od razu Ją przytulił i wypytał o to jak się czuje czym Ją lekko zdziwił ale nie skomentowała tego. - Napijecie się czegoś? - spytała podchodząc do blatu kuchennego.
- Masz może tą dobrą herbatkę co ostatnio piłyśmy? - spytała blondynka siadając przy stole. - Tak za mną chodzi, że gdybym miała do Ciebie na piechotę przyjść to bym przylazła. - stwierdziła.
- Jasne, że mam. - zaśmiała się. - Gregor?
- Ja mam coś zupełnie innego. - wyjął z torby 4-pak piwa i postawił przed blondynem.
- Przyda się. - mruknął Thomas.
- Co Was do Nas sprowadza? - spytała ignorując zachowanie mężczyzny.
- To ostatni weekend przed inauguracją zimowego sezonu więc trzeba się odpowiednio przygotować. - stwierdził szatyn i razem z blondynem otwarli sobie po piwie.
- A ja przyszłam na ploteczki. - dodała blondynka. Brunetka postawiła przed Nią filiżankę z herbatą.
- No to jak chcesz hot ploty to nie tutaj. - stwierdziła widząc wzrok blondyna. - Chodź, pokażę Ci co ostatnio kupiłam na wyprzedaży. - powiedziała i pociągnęła przyjaciółkę za rękę do swojej sypialni. Kiedy zamknęła za sobą drzwi usiadła bezradnie na łóżku i spojrzała na blondynkę, która bacznie obserwowała pomieszczenie. Wpatrywała się właśnie w zdjęcia wiszące wkoło telewizora.
- Czemu tu jest pusta ramka? - spytała.
- Nie pytaj. - westchnęła brunetka i napiła się herbaty. Blondynka usiadła obok Niej i spojrzała na Nią podejrzliwie.
- Mów co się dzieje. Przecież widzę, że coś nie gra. - zauważyła. - Dlaczego macie ciche dni? - spytała.
- Skąd wiesz?
- Gregor to papla. Ale tylko tyle powiedział. - odparła. - Co jest? Myślałam, że skoro zdecydowałaś się na tą przeprowadzkę to znaczy, że wszystko jest ok.
- Bo było. Dopóki Thomas nie wyskoczył ze swoją wizją najbliższej przyszłości. - westchnęła.
- To znaczy? - spytała nie bardzo rozumiejąc o czym mówi Jej przyjaciółka.
- Thomas chce mieć dziecko. - oznajmiła. Blondynka kilkakrotnie zamrugała oczami zdezorientowana.
- Przecież ma. - stwierdziła.
- Chce mieć je ze mną. - dodała brunetka.
- Skoro myśli o Was poważnie to chyba logiczne. - wzruszyła ramionami.
- Chce je mieć teraz, zaraz, najlepiej już. - powiedziała poirytowana już Zośka.
- Żartujesz...
- Nie. - westchnęła. - Ta pusta ramka jest przygotowana na zdjęcie ślubne. - oznajmiła. - Nasze ślubne zdjęcie. - dodała. - Ja wiem, że mnie kocha i że chce być ze mną i w ogóle... I ja też tego chcę ale nie tak szybko, nie wszystko na raz. Rozumiesz?
- No jasne że rozumiem. - odparła blondynka. - Boisz się. Panicznie się boisz zaangażować w coś więcej niż związek bez obietnic. - oznajmiła upijając łyk herbaty. Brunetka spojrzała na Nią zaskoczona. - Jesteś skitrana jak sto pięćdziesiąt. To widać. - wzruszyła ramionami. - Sama sobie robisz pod górkę. Poznałaś już Thomasa. Ja też i jeżeli nie byłabym w ciąży z Gregiem to jedynym pewniakiem, za którego nie bałabym się wyjść byłby Thomas. - powiedziała poważnie.
- Adelka... to za wcześnie. - powtórzyła.
- Lata lecą skarbie. - stwierdziła. - Znając Thomasa to pewnie poobraża się chwilę a potem będzie wiernie na Ciebie czekał. Jak głupek. - zakończyła.
- Jak głupek? - zdziwiła się brunetka.
- Tak, bo tylko głupek tyle by wytrzymał. Jakiś świr zakochany w Tobie na zabój. Tyle przeszliście żeby razem być Zośka a Ty nadal robisz problemy. Nie potrafisz się cieszyć normalnym życiem bez komplikacji więc je sobie sama tworzysz.
- Kiedy zrobiłaś dyplom psychologa? - spytała brunetka.
- Fuck off Zośka! Ja tylko mówię jak jest. I szczerze mówiąc w tej bitwie nie będę Twoim sprzymierzeńcem. I powiem Ci coś jeszcze, jeśli nadal będziesz widziała w każdym facecie potencjalnego oszusta i Twoja wizja przyszłości będzie się kończyła w każdym wypadku klęską... odwrócą się od Ciebie. Bo każdy ma swoją granicę cierpliwości mała. - puściła jej oko.
- Więc co mam zrobić wg Ciebie? - zapytała.
- Odstaw tabletki, kup jakieś seksowne wdzianko i zacznij majstrować dzieciaka. - powiedziała pewnie.
- Ta ciąża stanowczo Ci nie służy. Zjedz trochę orzechów. - stwierdziła podchodząc do komody. Po chwili wyciągnęła z szuflady beżowe śpioszki.
- Jakie piękne... - oczy blondynki od razu się zaświeciły kiedy je zobaczyła. Spojrzała na przyjaciółkę, u której w oczach zobaczyła te same iskierki. Uśmiechnęła się. - Przecież Ty zawsze chciałaś mieć dziecko Zośka... - powiedziała łagodnie. Przyjaciółka usiadła obok blondynki i spojrzała na trzymane w rękach śpioszki. Delikatny uśmiech błądził po Jej twarzy. - O co tak na prawdę Ci chodzi? - spytała głaszcząc brunetkę po głowie.
- Muszę spłacić kredyt za leczenie Szymona. - powiedziała cicho. - A żeby to zrobić muszę pracować. A żeby móc pracować nie mogę być na zwolnieniu. Mam dalej drążyć? - spytała z lekkim zrezygnowaniem.
- Przecież Thomas...
- Nie chcę od Niego pieniędzy. - powiedziała stanowczo. - Wiesz co by się działo jakby się wydało, że opłaca leczenie mojego brata? Nikt nie zostawiłby na mnie suchej nitki. Prasa od razu zaczęłaby batalię przeciwko mnie.
- Jeżeli mają zacząć przeciwko Tobie batalię to zaczną teraz.
- Czemu? - zdziwiła się.
- Bo prasa już wie, że się spotykacie. I gdyby chcieli z Ciebie zrobić Panią "Jestem z Nim dla pieniędzy" to już by Cię zrobili. - oznajmiła. - Posłuchaj, prasa w Austrii jest troszkę inna niż u nas w Polsce. Ja już powinnam być oskarżona o złapanie Grega na dziecko a co? Zamiast tego jestem "uroczą cholerą, która odkryła w Nim umiejętność do kochania". - stwierdziła. Walnęła lekko przyjaciółkę w ramię. - Kochasz Ty Go? - zapytała.
- Bardzo. - odparła.
- Widzisz siebie obok Niego za 20 lat? - zapytała. Brunetka uśmiechnęła się wyobrażając sobie siebie po 40stce. - No to nie bądź głupia i nie odmawiaj jak facet prosi. No chyba, że Morgi ma coś nie tak z tymi sprawami. - stwierdziła za co oberwała poduszką. Obie się zaśmiały.
- Dziękuję Ci.
- Za co? - zdziwiła się blondynka.
- Za powiedzenie mi kilku słów prawdy. Potrzebowałam tego bardzo.
- Zauważyłam. - stwierdziła.
- A jak Ty się czujesz? - zapytała.
- Wspaniale. - powiedziała z ironią. - Czuję się jakbym słonia miała w brzuchu. Jem coraz więcej. Nie mieszczę się w najbardziej hipisowskie rzeczy jakie posiadam, a mama Gregora skacze wkoło mnie bardziej niż On sam i czuję się mega niezręcznie. A w dodatku za tydzień przyjeżdża moja mama. - oznajmiła. Brunetka zakrztusiła się usłyszawszy tą informację.
- Twoja mama? - zapytała. - Pogodziłyście się? - spytała.
- Od kiedy dowiedziała się o ciąży trochę zmieniła zdanie co do mnie. Ona na lepsze, a ojciec... Mój ojciec uważa mnie za bezmyślną dziwkę. - stwierdziła.
- Hej. - zaczęła. - Wiesz gdzie masz rodzinę, która kocha Cię bezwarunkowo... - powiedziała.
- Wiem. - przyznała. - Tylko teraz... Patrzę na pewne rzeczy trochę inaczej. I bardzo żałuję, że moje dziecko nie będzie miało jednego dziadka...
- No jasne że rozumiem. - odparła blondynka. - Boisz się. Panicznie się boisz zaangażować w coś więcej niż związek bez obietnic. - oznajmiła upijając łyk herbaty. Brunetka spojrzała na Nią zaskoczona. - Jesteś skitrana jak sto pięćdziesiąt. To widać. - wzruszyła ramionami. - Sama sobie robisz pod górkę. Poznałaś już Thomasa. Ja też i jeżeli nie byłabym w ciąży z Gregiem to jedynym pewniakiem, za którego nie bałabym się wyjść byłby Thomas. - powiedziała poważnie.
- Adelka... to za wcześnie. - powtórzyła.
- Lata lecą skarbie. - stwierdziła. - Znając Thomasa to pewnie poobraża się chwilę a potem będzie wiernie na Ciebie czekał. Jak głupek. - zakończyła.
- Jak głupek? - zdziwiła się brunetka.
- Tak, bo tylko głupek tyle by wytrzymał. Jakiś świr zakochany w Tobie na zabój. Tyle przeszliście żeby razem być Zośka a Ty nadal robisz problemy. Nie potrafisz się cieszyć normalnym życiem bez komplikacji więc je sobie sama tworzysz.
- Kiedy zrobiłaś dyplom psychologa? - spytała brunetka.
- Fuck off Zośka! Ja tylko mówię jak jest. I szczerze mówiąc w tej bitwie nie będę Twoim sprzymierzeńcem. I powiem Ci coś jeszcze, jeśli nadal będziesz widziała w każdym facecie potencjalnego oszusta i Twoja wizja przyszłości będzie się kończyła w każdym wypadku klęską... odwrócą się od Ciebie. Bo każdy ma swoją granicę cierpliwości mała. - puściła jej oko.
- Więc co mam zrobić wg Ciebie? - zapytała.
- Odstaw tabletki, kup jakieś seksowne wdzianko i zacznij majstrować dzieciaka. - powiedziała pewnie.
- Ta ciąża stanowczo Ci nie służy. Zjedz trochę orzechów. - stwierdziła podchodząc do komody. Po chwili wyciągnęła z szuflady beżowe śpioszki.
- Jakie piękne... - oczy blondynki od razu się zaświeciły kiedy je zobaczyła. Spojrzała na przyjaciółkę, u której w oczach zobaczyła te same iskierki. Uśmiechnęła się. - Przecież Ty zawsze chciałaś mieć dziecko Zośka... - powiedziała łagodnie. Przyjaciółka usiadła obok blondynki i spojrzała na trzymane w rękach śpioszki. Delikatny uśmiech błądził po Jej twarzy. - O co tak na prawdę Ci chodzi? - spytała głaszcząc brunetkę po głowie.
- Muszę spłacić kredyt za leczenie Szymona. - powiedziała cicho. - A żeby to zrobić muszę pracować. A żeby móc pracować nie mogę być na zwolnieniu. Mam dalej drążyć? - spytała z lekkim zrezygnowaniem.
- Przecież Thomas...
- Nie chcę od Niego pieniędzy. - powiedziała stanowczo. - Wiesz co by się działo jakby się wydało, że opłaca leczenie mojego brata? Nikt nie zostawiłby na mnie suchej nitki. Prasa od razu zaczęłaby batalię przeciwko mnie.
- Jeżeli mają zacząć przeciwko Tobie batalię to zaczną teraz.
- Czemu? - zdziwiła się.
- Bo prasa już wie, że się spotykacie. I gdyby chcieli z Ciebie zrobić Panią "Jestem z Nim dla pieniędzy" to już by Cię zrobili. - oznajmiła. - Posłuchaj, prasa w Austrii jest troszkę inna niż u nas w Polsce. Ja już powinnam być oskarżona o złapanie Grega na dziecko a co? Zamiast tego jestem "uroczą cholerą, która odkryła w Nim umiejętność do kochania". - stwierdziła. Walnęła lekko przyjaciółkę w ramię. - Kochasz Ty Go? - zapytała.
- Bardzo. - odparła.
- Widzisz siebie obok Niego za 20 lat? - zapytała. Brunetka uśmiechnęła się wyobrażając sobie siebie po 40stce. - No to nie bądź głupia i nie odmawiaj jak facet prosi. No chyba, że Morgi ma coś nie tak z tymi sprawami. - stwierdziła za co oberwała poduszką. Obie się zaśmiały.
- Dziękuję Ci.
- Za co? - zdziwiła się blondynka.
- Za powiedzenie mi kilku słów prawdy. Potrzebowałam tego bardzo.
- Zauważyłam. - stwierdziła.
- A jak Ty się czujesz? - zapytała.
- Wspaniale. - powiedziała z ironią. - Czuję się jakbym słonia miała w brzuchu. Jem coraz więcej. Nie mieszczę się w najbardziej hipisowskie rzeczy jakie posiadam, a mama Gregora skacze wkoło mnie bardziej niż On sam i czuję się mega niezręcznie. A w dodatku za tydzień przyjeżdża moja mama. - oznajmiła. Brunetka zakrztusiła się usłyszawszy tą informację.
- Twoja mama? - zapytała. - Pogodziłyście się? - spytała.
- Od kiedy dowiedziała się o ciąży trochę zmieniła zdanie co do mnie. Ona na lepsze, a ojciec... Mój ojciec uważa mnie za bezmyślną dziwkę. - stwierdziła.
- Hej. - zaczęła. - Wiesz gdzie masz rodzinę, która kocha Cię bezwarunkowo... - powiedziała.
- Wiem. - przyznała. - Tylko teraz... Patrzę na pewne rzeczy trochę inaczej. I bardzo żałuję, że moje dziecko nie będzie miało jednego dziadka...
***
- Czyli mówisz, że teściowa przyjeżdża. - stwierdził blondyn upijając łyk piwa.
- A no. - westchnął szatyn. W telewizji leciał jakiś podrzędny towarzyski mecz. Mało interesujący ale przynajmniej szum sprawiał wrażenie, że ktoś coś mówi.
- Fajnie. - skomentował blondyn. Szatyn spojrzał na przyjaciela tępo wpatrującego się w butelkę z piwem.
- Stary ogarnij się. - stwierdził. Blondyn spojrzał na Niego jak na idiotę nie wiedząc o co Mu chodzi. - Przez Twój głupi pośpiech możesz stracić fajną laskę.
- Głupi pośpiech?
- Yhym. Przecież wiesz, że Zośka nie miała do tej pory żadnych przyjemnych wspomnień dotyczących związków i facetów. Wszystko się rozpieprzało prędzej czy później. I dopiero co odzyskała jakąś równowagę w życiu a Ty wyskakujesz z dzieckiem, ślubem... zastanów się trochę. Która laska na początku jakiegokolwiek związku o tym myśli? - zapytał.
- A na co mamy czekać? - spytał.
- Na to aż będzie na to gotowa. Jak będziesz naciskał to ucieknie i tyle Ją będziesz widział. - stwierdził pewnie szatyn i upił kolejny łyk piwa. - Skup się na treningach, na nowym sezonie, na karierze. Jeszcze przyjdzie czas na gromadkę dzieci. Blondyn zamyślił się trochę. - Dalej żadne się nie odzywa? - zapytał. Zobaczył tylko kiwnięcie głową. - No to brawo, tak na pewno zmajstrujesz Jej dzieciaka. - blondyn spojrzał na przyjaciela jak na idiotę. - No co? Wiem coś o tym. - powiedział z dumą. Thomas jedynie się zaśmiał.
- Tylko Ona nadal nie powiedziała mi dlaczego właściwie nie chce tego wszystkiego.
- A dlaczego Ty tego chcesz? - spytał Gregor. Blondyn milczał. - Pogadaj z Nią. Tylko podaj Jej konkretne argumenty. I weź pod uwagę to co Ona ma Ci do powiedzenia.
- Odkąd Ty taki doradca jesteś co? - spytał.
- Od kiedy wiem jak rozmawiać z kobietami. - powiedział pewnie.
- Chyba od kiedy Adelka Cię ustawiła w odpowiednim pionie. - zaśmiał się Morgenstern...
- Chyba od kiedy Adelka Cię ustawiła w odpowiednim pionie. - zaśmiał się Morgenstern...
POLSKA, KRAKÓW...
- Nie warto. - usłyszał za plecami głos brata.
- Słyszysz co mówisz? - zapytał cicho. Spojrzał na bruneta stojącego obok. - Idź sobie. Chcę być sam. - powiedział cicho.
- Zostaw to i chodź ze mną. - poprosił po raz kolejny.
- Daj mi spokój. - powiedział i upił łyk alkoholu.
- Zadzwoń do Zośki. - stwierdził.
- Po co?
- Pogadaj z Nią. - powiedział.
- Kuba... Idź już. - poprosił ponownie i zakrył uszy słuchawkami. Po chwili starszy z brunetów usłyszał głośną muzykę. Pokręcił głową i wyszedł z pokoju zostawiając brata samego. Ten zaraz po wyjściu Kuby wyłączył muzykę i zdjął słuchawki z głowy. Wziął telefon do ręki i znalazł odpowiedni numer telefonu. ZOSIA. Napis był duży i wyraźny. Wystarczyło tylko nacisnąć zieloną słuchawkę. Tylko po co? Co to da? Czy coś zmieni? Nic. To co było już minęło i nie wróci. Choćby nie wiadomo co się działo. Choćby świat się walił co w Jego życiu właśnie się działo. Rzucił telefonem na łóżko i wypił resztę alkoholu jaka była w przezroczystej szklance. Przez chwilę czuł się lepiej. O ile można mówić o jakichkolwiek uczuciach kiedy jest się tak bardzo pustym w środku. A alkohol rozgrzewał w ten deszczowy i wyjątkowo zimny dzień.
- Jaka pogoda, taki nastrój... - westchnął. Wziął telefon do ręki po raz drugi i po raz drugi wyświetlił numer dziewczyny. - I co ja Ci mam powiedzieć co? - zapytał telefonu. Odłożył go ponownie i nalał sobie kolejną porcję alkoholu. - Twoje zdrowie Zosia. - stwierdził i wypił do dna...
AUSTRIA, INNSBRUCK...
Usiadł przy stole i zerknął na talerz. Uśmiechnął się pod nosem.
"Widocznie ma lepszy humor. Plotki działają cuda." - usłyszał głos podświadomości.
Musiało to być prawdą, bo swojego ulubionego dania nie widział już kilka dni. Usiadła na przeciwko Niego.
- Smacznego. - powiedziała cicho. Spojrzał na Nią i lekko się uśmiechnął.
- Smacznego. - powtórzył.
Dźwięk obijanych sztućców był jedynym jaki słyszeli przez całą kolację. I to żadnemu z Nich nie pasowało ale też żadne z Nich nie wiedziało jak zacząć rozmowę. W końcu ich ostatnią rozmową była kłótnia o ślub, którego jedno chciało a drugie nie.
- Przepraszam. - powiedział w końcu, kiedy dziewczyna kończyła zmywać naczynia. Podszedł do Niej i obrócił delikatnie tak, żeby na Niego spojrzała. - Wiem, ze trochę przegiąłem. Nie powinienem tak na to wszystko naciskać. - dodał.
- Thomas...
- Daj mi skończyć. - poprosił. Zamilkła. - Wiem, że wiele przeszłaś. Że możesz się teraz bać kolejnego zaangażowania... - zaczął. - I wiem też, że nawet gdybym Cię zapewniał o tym że nam wyjdzie cały czas... I tak będziesz miała obawy. - powiedział. - Dałaś mi sporo czasu na przemyślenie tego wszystkiego i wiem, że potrzebujesz jeszcze trochę czasu. A ja poczekam. Bo na Ciebie mogę czekać ile będziesz chciała. - zakończył. Czkał na jakąś reakcję z Jej strony. A Ona tylko patrzyła na Niego. Tak uparcie. Prosto w oczy.
- Thomas ale ja... - w tym momencie rozdzwonił się Jej telefon. - Przepraszam... - bąknęła i nie patrząc kto dzwoni odebrała...
*******************************************************************
Witajcie moje drogie :)
Przepraszam za termin ale komputer padł.
Musze Go w końcu wymienić na nowszy.
Dodaję rozdział i od razu mówię, że nie pomagacie z sondą. :(
I jak ja mam coś wybrać ?? :P
Buziole :*
P.S.: Kolejny może ukazać się dopiero w przyszłym tygodniu bo wypadł mi mały wypad :P