KRAKÓW...
Wpatrywała się w ekran monitora nie wierząc w to co widzi. Kolejny mail. Dopiero co analizowała po raz tysięczny tekst wysłany przez Niego tydzień temu a tutaj wyskakuje z czymś takim. Nie rozumiała Go. Był strasznie niezdecydowany. Wręcz dziwny. Jakby nie On...
Zofio,
przepraszam za ostatnią wiadomość.
Nie wiem czemu to napisałem.
Myślałem, że tak będzie dla mnie lepiej, bo za bardzo przyzwyczajałem się do Twojej obecności w moim życiu.
Ale teraz już wiem, że w niczym mi nie przeszkadzasz.
Wręcz odwrotnie.
Potrzebuję Cię.
Bo zgubiłem się we własnych uczuciach i myślach a Ty potrafisz ze mną rozmawiać jak nikt inny.
Jeśli jeszcze mnie nie znienawidziłaś to zadzwoń.
Thomas.
Nawet numer telefonu podał. Widocznie potrzebował Jej bardziej niż Jej się mogło wydawać. Tylko ostatnia wiadomość była zbyt dobitna, żeby mogła teraz uwierzyć w tak nagłą zmianę. I to określenie... "w niczym mi nie przeszkadzasz.." "Na prawdę? Och to świetnie." - pomyślała zirytowana. Dlaczego ma być dla Niego tylko kiedy On Jej potrzebuje? Kiedy Ona Go potrzebowała Jego nie było. Kazał się Jej zająć własnym życiem... Zdenerwowało Ją to. Bo oczekiwał od Niej udawania, że nic się nie stało. Wzięła swój telefon do ręki i wykręciła numer podany w mailu. Długo czekała aż ktoś odbierze...
INNSBRUCK...
Biegając mógł trochę odciążyć umysł od różnych myśli. Zamiast skupiać się teraz na skokach i swojej dalszej karierze w głowie miał to jak zakończyć bezboleśnie związek z Sylvią. Miał też tam głos, za którym z każdą chwilą tęsknił coraz bardziej. Dlaczego się nie odzywała? Być może ułożyła sobie swoje życie i nie potrzebuje Go już. A co z lekcjami niemieckiego? Z tego też zrezygnowała? Być może wcale nie wyjedzie do Wiednia. Z miłości rezygnuje się z różnych rzeczy...
Poczuł wibracje telefonu. Zatrzymał się przy jeziorze w parku. Nieznany numer. Wpatrywał się w ekran telefonu właściwie bez powodu. Tylko kto o tej porze chciałby czegoś od Niego?
"To, że będziesz się gapił na ten numer nie spowoduje, że nagle wyświetli Ci się imię i nazwisko." - stwierdziła podświadomość. Odebrał.
- Słucham. - wysapał. To co usłyszał po drugiej stronie spowodowało, że stanął jak wryty.
- Cześć Thomas. - powiedziała.
Jej głos. Usłyszał Jej głos. Tylko jakim cudem? Skąd miała Jego numer? To mogło oznaczać tylko jedno. Wie kim jest. Uzyskanie numeru telefonu do Niego nie było potem problemem.
- Zośka? - zapytał zdziwiony.
- Posłuchaj... Nie wiem co się z Tobą dzieje ale mam wrażenie, że sam nie wiesz czego chcesz. - zaczęła. - Nie było mi fajnie kiedy kazałeś zająć mi się własnym życiem ale jakoś to przełknęłam i zrobiłam to o co prosiłeś. Dlatego zastanawia mnie po co znowu zaczynasz. Nie rozumiem Cię. Bawi Cię to? Wzbudziłeś moje zaufanie i otwarłam się przed Tobą mając nadzieję na jakieś wsparcie z Twojej strony. Bo przecież dobrze nam się rozmawiało. A potem...
- Czekaj, czekaj... Zośka o co Ci chodzi? I skąd masz mój numer? - zapytał zdezorientowany. Nie miał zielonego pojęcia o czym Ona mówi.
- Nie rób ze mnie idiotki, proszę Cię. Jeśli nadal chcesz się bawić moimi emocjami to daruj sobie. - powiedziała gorzko.
- Ale ja na prawdę nie mam zielonego pojęcia o czym Ty mówisz! Po Twoim ostatnim mailu czekałem na jakąś wiadomość, że naprawiłaś sobie laptopa ale nic nie napisałaś. Myślałem, że skoro dałaś szansę temu komuś... Po prostu stwierdziłaś, że nie jestem Ci już potrzebny. Cały tydzień czekałem na to, żeby Cię usłyszeć. - zakończył.
- Ale... Twoja wiadomość...
- Jaka wiadomość? Nic do Ciebie nie wysyłałem.
- Przecież... dostałam od Ciebie maila, że musisz zająć się tym co masz obok siebie, że chcesz być w końcu szczęśliwy. No i że ja mam zająć się swoim życiem.
- Słucham?!
- A przed chwilą wysłałeś mi maila, że mnie potrzebujesz i żebym zadzwoniła. Podałeś swój numer... Thomas o co tu chodzi? - zapytała rozzłoszczona.
Poczuł lekką ulgę. Bo nie dowiedziała się kim jest. Ale te maile nie dawały Mu spokoju.
- Kiedy dostałaś ostatniego maila? - zapytał.
- Jakieś 10 minut temu. - powiedziała już spokojniej.
Coś kliknęło w Jego głowie.
- Zabiję debila. - warknął.
- Co?
Westchnął.
- Posłuchaj... Nie wysyłałem Ci żadnych wiadomości. Cierpliwie czekałem aż się odezwiesz. To prawda, że Cię potrzebuję ale... To nie ja wysyłałem te maile.
- Więc kto? - zapytała...
Gdyby nie to, że to Jego najlepszy przyjaciel dałby mu w mordę. A ochotę miał wielką. Kiedy wszedł do pokoju szatyn leżał na łóżku słuchając muzyki. Podszedł do Niego i zdjął Mu słuchawki z uszu. Gdyby wzrok mógł zabijać Gregor pewnie by nie żył.
- Czyli zadzwoniła... hmn... myślałem, że trochę poczeka. - powiedział zastanawiając się nad czymś. - Czyli serio Jej zależy na tej Waszej dziwnej relacji. - stwierdził niewinnie.
- Czy Ty zgłupiałeś Greg? - zapytał wściekły.
- No co? Ja tylko chciałem, żebyś zobaczył, że ta laska do niczego nie jest Ci potrzebna. Dlatego wysłałem tego pierwszego maila. Żebyś miał czas dla Sylvii.
- Świetnie. A czy ktoś Cię o to prosił?
- Przepraszam, że chciałem Ci pomóc!
- Pomóc? Jak na razie to cholernie namieszałeś!
- Ale przecież wysłałem tego drugiego maila. I zadzwoniła. I sobie wszystko wyjaśniliście i znowu jest dobrze tak? - zapytał.
- To nie o to chodzi Gregor! Po co się wtrącasz?!
- Bo myślałem że tak będzie lepiej ok? Ale widzę jak Cię to męczy i jak reagujesz na ten brak kontaktu. I jeżeli tak ma dalej być to lepiej żebyście dalej robili to... coś... co robicie. - stwierdził. - Tylko potem nie jęcz, jak powie Ci, że wychodzi za mąż.
- Przecież Jej nie kocham!
- A tak się właśnie zachowujesz. Jak zakochany nastolatek.
Patrzyli jeden na drugiego z licznymi pretensjami w oczach.
- Czemu Jej nie powiesz kim jesteś? - zapytał w końcu szatyn.
- Bo nie chcę żeby patrzyła na mnie przez to jakim jestem sportowcem tylko jakim jestem człowiekiem.
- No to oszukując Ją na pewno nabijasz sobie punktów.
- Nie oszukuję Jej.
- Tylko mijasz się z prawdą. Pomyślałeś co się stanie jak w końcu się dowie? To tylko kwestia czasu.
- Powiem Jej ok? Tylko jeszcze nie teraz.
- Wiesz co? Normalnie mam ochotę Tobą tak trzepnąć o ścianę żebyś myśleć zaczął. Bo zachowujesz się jak ciamajda. Takie rozlazłe ciepłe kluchy. Takiś romantyczny i dobry że aż się rzygać chce. Skoro bardziej pociąga Cię laska której na oczy nie widziałeś niż Sylvia to powinieneś zacząć działać a nie czekać na nie wiadomo co.
- Ciekawe jak mam zacząć działać. - usiadł zrezygnowany na swoim łóżku.
- Powiedz Jej prawdę. Laski lecą na skoczków. - wzruszył ramionami.
- Przecież Ci mówiłem, że nie chcę żeby...
- Jeżeli jest coś warta to nic to nie zmieni. - skomentował i położył się spowrotem zakładając słuchawki na uszy...
KRAKÓW...
Przyjaciele... Są od tego, żeby służyć dobrą radą, żeby wspierać w chwilach załamania, żeby zasadzić kopa kiedy robimy źle, żeby słuchać kiedy mówimy i milczeć razem z nami kiedy mamy na to ochotę. Przyjaźni Thomasa nie rozumiała. Bo który przyjaciel podszywa się pod Ciebie rujnując coś czego nie rozumieją. Spojrzała na laptopa. To nie była miłość. To co czuła do Thomasa to jakaś więź, która pozwalała Jej zobaczyć pewne rzeczy z innej perspektywy. Być może kiedyś rozwinie się to w pewnego rodzaju przyjaźń ale nie miłość. Mimo, że Jego głos Ją bardzo zauroczył nie zna mężczyzny kryjącego się za nim. Nie widziała Go na oczy. Być może kiedyś zobaczy ale to kiedyś... Co ma być to będzie. Poza tym... On też ma swoje życie. A Ona swoje. I swoją... relację. Zerknęła na telefon. Uśmiechnęła się wspominając popołudnie. Wspominając pocałunek, który był pewnego rodzaju punktem przełomowym w znajomości z Maćkiem. I coraz bardziej upewnia się w przekonaniu, że Jej nie skrzywdzi, że jest wyjątkowy, że może Mu zaufać... To ciepło jakim Ją obdarowuje z każdym gestem powoduje uśmiech na Jej twarzy. Serce napawa się optymizmem i nadzieją, że może tym razem się uda.
Wybrała odpowiedni numer i wcisnęła zieloną słuchawkę. Odebrał po pierwszym sygnale.
- Stęskniłaś się? - zapytał wesoło.
- Nie. Dzwonię z biznesem. - oświadczyła uśmiechając się pod nosem.
- Jakim?
- Potrzebuję dobrego fachowca od komputerów. Ten, który podobno mi naprawił laptopa chyba jednak tego nie zrobił bo nie działa w dalszym ciągu a muszę mieć jakiś kontakt ze światem.
- Z tym Austriakiem? - zapytał. Wyczuła w Jego głosie lekką pretensję.
- Akurat z Nim kontakt mam telefoniczny. Potrzebuję komputera do normalnego funkcjonowania. - odparła.
- Dałaś Mu swój numer? - zapytał zdziwiony.
- On dał mi swój...
- A jeśli to rzeczywiście jakiś świr?
- Maciek o czym Ty mówisz?
- Nie znasz Go. Nie wiesz kim jest. A jeśli to jakiś zboczeniec? Najpierw zdobędzie Twój numer a potem adres...
- Och przestań. - jęknęła. - Zachowujesz się jak Adela. Myślałam, że jak wyjedzie to będę miała chwilę spokoju. Wraca jutro więc daruj sobie. Chciałam tylko wiedzieć czy znasz kogoś kto naprawi mój komputer.
- Ok... przepraszam. - westchnął. - Po prostu... trochę jestem...
- Zazdrosny? - spytała z lekkim uśmiechem.
- Przewrażliwiony. - odpowiedział wyraźnie. - Ech... jutro wezmę ten Twój złom i dam Go w dobre ręce.
- Dziękuję.
- A co z tego będę miał? - zapytał cwanie.
- Kino? - zapytała.
- W takim razie będę po komputer jutro o 9.00 rano. - powiedział.
- Super. - ucieszyła się. I nastąpiła cisza. Najdziwniejsze było to, że żadne z nich nie chciało się rozłączać. Mogli tak trwać w tej ciszy jeszcze długi czas. W końcu odezwał się pierwszy.
- Zosiu... - zaczął.
- Tak? - zapytała. Wyczuła wahanie w Jego głosie.
- Ech... dobranoc. - powiedział. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Ja Ciebie też. - powiedziała wesoło i się rozłączyła.
Odpowiedź była oczywista. Ona Go też. Co? Nie... nie kocha. Szanuje, lubi, podziwia, też chciałby Go mieć przy sobie w tym momencie ale żadne nie chce składać obietnic, które trudno byłoby im dotrzymać. Bo przecież nie są niczego pewni. Dlatego tak dobrze się rozumieją...
Wybrała odpowiedni numer i wcisnęła zieloną słuchawkę. Odebrał po pierwszym sygnale.
- Stęskniłaś się? - zapytał wesoło.
- Nie. Dzwonię z biznesem. - oświadczyła uśmiechając się pod nosem.
- Jakim?
- Potrzebuję dobrego fachowca od komputerów. Ten, który podobno mi naprawił laptopa chyba jednak tego nie zrobił bo nie działa w dalszym ciągu a muszę mieć jakiś kontakt ze światem.
- Z tym Austriakiem? - zapytał. Wyczuła w Jego głosie lekką pretensję.
- Akurat z Nim kontakt mam telefoniczny. Potrzebuję komputera do normalnego funkcjonowania. - odparła.
- Dałaś Mu swój numer? - zapytał zdziwiony.
- On dał mi swój...
- A jeśli to rzeczywiście jakiś świr?
- Maciek o czym Ty mówisz?
- Nie znasz Go. Nie wiesz kim jest. A jeśli to jakiś zboczeniec? Najpierw zdobędzie Twój numer a potem adres...
- Och przestań. - jęknęła. - Zachowujesz się jak Adela. Myślałam, że jak wyjedzie to będę miała chwilę spokoju. Wraca jutro więc daruj sobie. Chciałam tylko wiedzieć czy znasz kogoś kto naprawi mój komputer.
- Ok... przepraszam. - westchnął. - Po prostu... trochę jestem...
- Zazdrosny? - spytała z lekkim uśmiechem.
- Przewrażliwiony. - odpowiedział wyraźnie. - Ech... jutro wezmę ten Twój złom i dam Go w dobre ręce.
- Dziękuję.
- A co z tego będę miał? - zapytał cwanie.
- Kino? - zapytała.
- W takim razie będę po komputer jutro o 9.00 rano. - powiedział.
- Super. - ucieszyła się. I nastąpiła cisza. Najdziwniejsze było to, że żadne z nich nie chciało się rozłączać. Mogli tak trwać w tej ciszy jeszcze długi czas. W końcu odezwał się pierwszy.
- Zosiu... - zaczął.
- Tak? - zapytała. Wyczuła wahanie w Jego głosie.
- Ech... dobranoc. - powiedział. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Ja Ciebie też. - powiedziała wesoło i się rozłączyła.
Odpowiedź była oczywista. Ona Go też. Co? Nie... nie kocha. Szanuje, lubi, podziwia, też chciałby Go mieć przy sobie w tym momencie ale żadne nie chce składać obietnic, które trudno byłoby im dotrzymać. Bo przecież nie są niczego pewni. Dlatego tak dobrze się rozumieją...
INNSBRUCK...
Stał na tarasie trzymając telefon w ręce. Palec zawisł nad zieloną słuchawką. Zadzwonić czy nie zadzwonić? "Raz kozie wio Morgenstern! Działaj! Choć raz posłuchaj Grega!" - podpowiadała podświadomość. Nie był pewny tego co robi. Ostatnio w ogóle mało czego był pewny. W końcu był z Sylvią a w myślach miał Zofię. Dziewczynę której w ogóle nie znał. Wiedział tylko, ze jest wyjątkowa i ze ma najcudowniejszy głos na świecie. Skoro ktoś ich zetknął to musiał to być jakiś znak. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Ktoś dał możliwość. Ktoś dał szansę na coś magicznego. Trzeba ją tylko wykorzystać... Odebrała po 3 sygnałach.
- Cześć Bestio - powiedziała wesoło.
- Cześć Piękna. - odparł równie wesołym głosem. Jej radość wypełniała Jego umysł powodując, że wszystkie troski odchodzą w kąt. - Chciałem tylko dać Ci znać, że wyjaśniliśmy sobie wszystko z moim przyjacielem i obiecał że nigdy więcej tego nie zrobi.
- To dobrze... Thomas?
- Tak?
- A mogę poznać Jego imię? - zapytała śmiejąc się. - Ciągle mówisz o Nim "mój przyjaciel" chciałabym poznać Jego imię.
I co teraz? Niby nie znała się na skokach, nie była jakąś psychofanką ale przecież to nie było trudne odszyfrować kto jest kim kiedy ciągle dokłada się kolejna cegiełkę informacji.
- Pajac. Wścibski małolat. Duży dzieciak. Jak skończą mi się określenia na Jego idiotyzm to wtedy Ci powiem Jego imię. - zaśmiał się nerwowo. Miał nadzieję, że nie będzie drążyła i tak też się stało. Znów usłyszał Jej ciepły śmiech. - Jesteś dzisiaj wyjątkowo wesoła. - zauważył.
- Owszem. - powiedziała tajemniczo.
- A coś się stało? - spytał ciekawy.
- Pamiętasz jak mówiłam Ci o takim jednym co się stara?
- Pamiętam... - potwierdził.
- Dałam Mu szansę. Właściwie to Nam dałam szansę... I z każdą kolejną chwilą jest coraz lepiej i czuję się coraz pewniej. Coraz mniej boję się porażki.
Zakuło. Dlaczego? Bo chciał mieć Ją tylko dla siebie?
- To chyba dobrze... - stwierdził niepewnie.
- Nawet bardzo dobrze. I to właściwie dzięki Tobie. - powiedziała wesoło.
"Świetnie. Dawaj Thomas! Walcz!" - krzyczała podświadomość. "Ok! Tylko się zamknij!" - pomyślał.
- To się cieszę. Zośka... Pamiętaj, że gdyby cokolwiek się działo to jestem. - powiedział ciepło.
- Dzięki. Szkoda tylko, że tak daleko. - zaśmiał się sympatycznie.
- Różne jest tylko to co nas otacza. Miejsca, ludzie... To się zmienia. Popatrz przez okno. - powiedział. Widzisz niebo? - zapytał.
- Widzę. - powiedziała cicho.
- Wszystko mamy różne ale księżyc i gwiazdy mamy te same... - powiedział ciszej wpatrując się w czystą czerń. Zamilkła. Nie wiedziała co powiedzieć. Zatkało Ją. Uśmiechnął się. - Dobranoc Piękna... - dodał szeptem i przerwał połączenie.
***********************************************************************************
Jest późno ale jest :)
Mam nadzieję, że się podoba :)
Jutro pewnie też tak późno :)
Liczę na mnóstwo szczerych opinii :)
Buziole :*