WISŁA...
Patrzył jak dziewczyna znika za zakrętem korytarza. Dlaczego się nie odezwał? Dlaczego nic nie powiedział? Dlaczego nawet nie uścisnął Jej dłoni? Mógł Ją w ten sposób zatrzymać i wytłumaczyć dlaczego nie powiedział Jej całej prawdy. Widział, że chciała to usłyszeć od Niego. Mimo, że już wiedziała, że była pewna. Oczekiwała, że powie "tak, to ja", a On nie powiedział nic. Zatkało Go. Nie spodziewał się Jej tutaj spotkać, ba nie spodziewał się Jej spotkać w najbliższym czasie gdziekolwiek. No i nie spodziewał się, że oprócz głosu, który mógłby słuchać cały czas będzie też miała urodę, którą podziwiać mógłby cały dzień i całą noc. Więc dlaczego nic nie powiedział?
- Jesteś idiotą Thomas. - odpowiedział szatyn na nie zadane pytanie.
- Skąd... Jak... Co... - jąkał się ciągle wpatrując w punkt, w którym jeszcze przed chwilą była.
- Od tygodnia wie kim jesteś. - oznajmił.
- Skąd to wiesz? - zapytał zaskoczony.
- Poznałem Ją dzisiaj po głosie jak wpadliśmy na siebie na korytarzu.
- Rozmawiałeś z Nią? - zapytał z nadzieją.
- Z Jej przyjaciółką. Thomas... Ona ciągle liczyła, że Jej powiesz prawdę sam. Dała Ci na to szansę kiedy do Ciebie zadzwoniła. Spieprzyłeś to na własne życzenie.
Blondyn ruszył przed siebie.
- Hej! Gdzie Ty idziesz? - zapytał Gregor zatrzymując przyjaciela.
- Muszę Ją złapać i Jej to wytłumaczyć. Może nie wszystko stracone. Nie wiem co Ona tu właściwie robi. Ale jeżeli przyjechała mnie śledzić to też nie zachowała się fair. - powiedział zdesperowany.
- Thomas to jest dziewczyna Kota. - powiedział w końcu szatyn. Blondyn zatrzymał się na środku korytarza i spojrzał z niedowierzaniem na kumpla.
- Co?
- Facetem, któremu wepchnąłeś Ją w ramiona jest Kot. Spotkacie się na imprezie. Właśnie dlatego ją zorganizowałem. Wiedziałem, że prędzej czy później na siebie traficie. A po rozmowie z Adelą stwierdziłem, że czekanie Ci nie pomoże.
- Czemu nie powiedziałeś mi po prostu, że Ona tutaj jest? - zapytał z pretensją.
- I co byś wtedy zrobił?
- Poszedłbym do Niej i powiedział prawdę Greg!
- Hej! Chciałem dobrze tak?! To tylko i wyłącznie Twoja wina, że teraz jest jak jest. Od razu Ci mówiłem, żebyś Jej powiedział prawdę ale Ty zawsze wiesz wszystko najlepiej! Jakiś stary takiś głupi! - krzyknął na przyjaciela szatyn. Morgenstern jedynie westchnął i oparł się bezradnie o ścianę. Zbyt dużo wiadomości na raz. Zbyt dużo myśli w głowie. Po pierwsze Ona wie. Po drugie, czuje się przez Niego oszukana. Po trzecie, spotyka się z Maćkiem... I nagle poczuł w sobie coś czego nie czuł od bardzo dawna. Ogromną zazdrość.
- Co ja mam teraz zrobić? - zapytał cicho.
- Pójdziemy na imprezę i o Nią zawalczysz. - powiedział pewnie szatyn.
- Słucham? - zdziwienie na twarzy Thomasa biło po oczach.
- Widziałem jak na Nią patrzyłeś Morgi. Muszę wycofać swoje słowa o tym, że na pewno jest brzydka i Jej facet to Harry Potter. To jest raczej... Hmn... Para jak Emma Stone i Andrew Garfield. - powiedział.
- Świetnie. Pocieszyłeś. Na prawdę mogę na Ciebie liczyć. - stwierdził z ironią blondyn.
- Hej... Mówię jak jest. Będzie Ci ciężko Ją odbić no bo w sumie to oboje są młodzi, z tego co wiem to studiują w tym samym mieście i na tej samej uczelni, wyglądają na szczęśliwych i... - widząc minę przyjaciela zamilkł. - Ale Ty masz ładniejsze oczy... No i jesteś lepszym skoczkiem.
- Ona nie leci na wyniki sportowe jakbyś jeszcze nie zauważył.
- Ok. Punkt dla Ciebie... no to... pozostaje Ci urok osobisty i oczy...
- Co ja mam teraz zrobić? - zapytał cicho.
- Pójdziemy na imprezę i o Nią zawalczysz. - powiedział pewnie szatyn.
- Słucham? - zdziwienie na twarzy Thomasa biło po oczach.
- Widziałem jak na Nią patrzyłeś Morgi. Muszę wycofać swoje słowa o tym, że na pewno jest brzydka i Jej facet to Harry Potter. To jest raczej... Hmn... Para jak Emma Stone i Andrew Garfield. - powiedział.
- Świetnie. Pocieszyłeś. Na prawdę mogę na Ciebie liczyć. - stwierdził z ironią blondyn.
- Hej... Mówię jak jest. Będzie Ci ciężko Ją odbić no bo w sumie to oboje są młodzi, z tego co wiem to studiują w tym samym mieście i na tej samej uczelni, wyglądają na szczęśliwych i... - widząc minę przyjaciela zamilkł. - Ale Ty masz ładniejsze oczy... No i jesteś lepszym skoczkiem.
- Ona nie leci na wyniki sportowe jakbyś jeszcze nie zauważył.
- Ok. Punkt dla Ciebie... no to... pozostaje Ci urok osobisty i oczy...
KLUB GDZIEŚ W WIŚLE...
Głośna muzyka, dobra muzyka, dużo ludzi, no i skoczkowie ze swoimi sztabami. Maciek pociągnął Ją w kierunku odpowiedniej loży. Była ogromna. Byli tam wszyscy skoczkowie. Polscy i austriaccy. Nie widziała ani Thomasa ani Gregora. Być może zrezygnowali z zabawy po sytuacji w hotelu ale niczego nie można być pewnym. I tak też było tym razem, bo kiedy zaczynała się dobrze bawić z nowo poznanymi skoczkami do stolika dołączyła zaginiona dwójka. Zerknęła na moment na blondyna. Usiadł na przeciwko Niej i patrzył w szklankę z colą. Nawet nie zaszczycił Jej jednym spojrzeniem. Adela wyluzowała się aż za bardzo i w tym momencie próbowała swoich sił na parkiecie. Taniec z gipsem na nodze nie należał do najłatwiejszych ale Dawid świetnie sobie radził z łapaniem blondynki w odpowiednich momentach. Patrzenie na tą dwójkę powodowało uśmiech na twarzy brunetki.
- Pokażemy im jak się tańczy? - zapytał szeptem brunet. Pokiwała z chęcią głową i ruszyli na parkiet. Muzyka była świetna. Idealna do wszystkiego. Każdy mógł się w Niej odnaleźć. No i co najważniejsze... perfekcyjna do 2 na 1. A Maciek był mistrzem tego tańca. Od pierwszego obrotu nie mogła przestać się śmiać. Tyle radości sprawiał Jej taniec a dzielenie tej radości z Nim to było spełnienie.
Co Ona w sobie ma? To pytanie zadawał sobie odkąd tylko usiadł na przeciwko Niej. Nie potrafił spojrzeć Jej w oczy a tak bardzo chciał znów Je ujrzeć. A teraz? Teraz gapił się jak bawi się tańcem ze swoim facetem. Jak cieszy się z każdego ruchu, z każdego gestu, z każdej figury... Była świetna. Oboje byli świetni ale to Jej ciało przyciągało wzrok. W czerwonej opiętej sukience z dekoltem w łódeczkę, mimo że nic nie odsłaniała wyglądała jak milion dolarów. Była seksowna, zmysłowa i pewna swojego ciała. Wysokie obcasy tylko dodawały Jej seksapilu a każdy ruch był perfekcyjny. Była po prostu piękna. I Jej oczy... Wpatrujące się w bruneta. Pełne radości, zaufania, uczucia... Dlaczego Go to kuło? Dlaczego każdy gest Maćka w stosunku do Zofii powodował zaciskanie dłoni w pięść? Dlaczego widząc ich razem czuł fizyczny ból? I pomimo tego bólu teraz nie potrafił oderwać od Niej wzroku. Najpierw Jej głos zawładnął Jego duszą a teraz dodatkowo Jej wzrok i ciało zawładnęło całym Nim.
- Stary opanuj się trochę, bo rozbierasz Ją wzrokiem. - powiedział Mu szatyn. - Może lepiej poproś do tańca jakąś laskę a nie gap się na Zośkę jak idiota.
- Nie chce innej. - powiedział nie kontrolując swoich słów.
- Thomas... Sylvia siedzi przy stole sama może...
- To nie jest dobry pomysł. Poza tym mówię Ci Gregor, że nie chcę innej. Chcę Zośkę. - powiedział dobitnie.
- Nie poznaję Cię. - przyznał szczerze. - Ja wiem, że to niezła laska, z resztą ta Jej przyjaciółka też ale opanuj hormony.
- Kiedyś się z Nią ożenię. - powiedział poważnie.
- Ok. Więcej nie pijesz. - powiedział.
- Jeszcze nic nie wypiłem Greg. - spojrzał na przyjaciela. - Zakochałem się. - powiedział wesoło.
- Odbiło Ci tak? Stary to jest laska Kota. I najwyraźniej są szczęśliwi. Niby jak chcesz... się z Nią ożenić? - spytał lekko ironicznym tonem.
- Po prostu... Odbiję Mu Ją. Sam mi to doradzałeś. - wzruszył ramionami. - Mam dość bycia grzecznym chłopcem, który przeprasza, że żyje i wszystkim chce dać gwiazdkę z Nieba. Też chcę mieć coś od życia.
- Ja wszystko rozumiem ale nie uważasz, że oprócz Ciebie Ona też ma coś do powiedzenia?
- Nie powiedziałem, że to się stanie jutro. Mam czas. Walka dopiero się zaczyna. - powiedział.
- Dobra. Kim jesteś i co zrobiłeś z Morgim? - zapytał.
- Sam kazałeś mi walczyć. Nie narzekaj. Po raz pierwszy w życiu Cię posłucham. - wzruszył ramionami. Szatyn tylko pokręcił głową. Muzyka zmieniła się w nieco wolniejszy kawałek.
- Moja kolej. - powiedział i ruszył na parkiet.
Poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciła się i zobaczyła uśmiechniętego blondyna. Zdziwienie na Jej twarzy było jednoznaczne.
- Odbijany. - powiedział zerkając na bruneta.
- Tylko mi Jej nie kradnij na długo. - uśmiechnął się i cmoknął dziewczynę w policzek po czym wrócił do stolika.
Blondyn uśmiechnął się delikatnie i wystawił dłoń. Chwyciła Ją niepewnie i po chwili poczuła Jego rękę na swoich plecach. Był blisko. A Jego perfumy choć niezbyt mocne były tak charakterystyczne, że nie dało się ich nie wyczuć. Mieszały w głowie. Ale to tylko perfumy. W dodatku zupełnie obcego faceta.
- Pięknie wyglądasz. - powiedział patrząc w końcu w Jej oczy.
Delikatnie bujali się w rytm "She's like the wind". Piosenka miała swój klimat. Jedyny w swoim rodzaju. Była jedną z Jej ulubionych.
- Dziękuję. - powiedziała cicho. I nastała cisza. Ale już nie taka, w której jeszcze niedawno mogli oboje trwać i czuć się dobrze. Tym razem cisza była nie do zniesienia, a pomiędzy Nimi wisiało napięcie. Bardzo intensywne. Niebezpieczne.
- Chciałem Ci powiedzieć. Na prawdę chciałem. - zaczął. Spojrzała na Niego z lekkim wyrzutem.
- To chyba nie jest najlepszy moment na takie rozmowy. - odparła.
- Obiecasz mi, że taki moment nastąpi? - zapytał z nieukrywaną nadzieją.
- Chcę się dowiedzieć dlaczego mnie oszukałeś. - powiedziała pewnie. - Dam Ci szansę to wyjaśnić ale nie dzisiaj. W tym momencie jesteś Thomasem, którego dopiero co poznałam. O którym nic nie wiem poza tym, że ostatnio lubi się wywracać i jest cholernie dobrym sportowcem i wzorem do naśladowania dla mojego chłopaka. - powiedziała szczerze.
Zabolało. Ale mimo, że słowa wypowiedziane przez brunetkę tak bardzo wbijały się w Jego serce cieszył się z każdego dźwięku jaki wydobył się z Jej ust. Z każdego spojrzenia, którym Go obdarowała. Z każdego momentu, kiedy mógł Ją tak po prostu dotknąć. Bo była rzeczywistością, a nie wyobrażeniem.
- Więc jesteś dziewczyną Maćka... - wspomniał. Pokiwała głową. - Jesteś szczęśliwa? - zapytał.
- Jestem. - odpowiedziała pewnie. - Czuję się przy Nim bezpiecznie i pewnie. - dodała. - To najszczerszy facet jakiego kiedykolwiek poznałam. - powiedziała patrząc prosto w tęczówki blondyna. Zobaczyła cień, który przemknął po Jego twarzy. Znów kopnęła Go w brzuch. Po raz drugi tego dnia. Ale nie mogła tak po prostu udawać, że nic się nie stało i wszystko jest w porządku. Jeszcze nie teraz...
Muzyka zmieniła się na kolejną balladę. Zatrzymała się. Nadal trzymał Ją w swoich objęciach i patrzył prosto w oczy.
- W tym momencie jestem Thomasem, którego dopiero co poznałaś. - zacytował Jej słowa. - Źle zaczęliśmy Zofio. - dodał poważnie. Odsunął się od Niej i wyciągnął dłoń. - Thomas Morgenstern. - przedstawił się. Pokręciła lekko głową ale uścisnęła Jego dłoń.
- Zofia Pawlak. - odpowiedziała.
Uniósł Jej dłoń i nadal wpatrując się w Jej magiczne oczy złożył na niej delikatny pocałunek.
- Miło mi Cię poznać Zofio. - dodał ciszej.
I znów poczuła to przyjemne mrowienie jakie czuła zawsze kiedy do Niej mówił. A teraz... Dokładając te piękne oczy, głębokie jak rów mariański, o kolorze najczystszej laguny, wpatrujące się w Nią tak intensywnie... I ten zapach... Uwodził. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Tylko po co to robił? Nie wystarczyło Mu, że ukrył przed Nią prawdę o sobie? Chciał dalej się bawić? Wiedząc, że jest szczęśliwa z innym... Musiała jak najszybciej uspokoić serce, które wyrywało się w Jego kierunku jak ptak uwięziony w klatce, który chce się wydostać na wolność. Odfrunąć tam, gdzie jego miejsce.
"Zośka masz Maćka!" - warknęła podświadomość.
Natychmiast się ocknęła. A zauroczenie zamieniło się w gniew. Zobaczył to w Jej oczach. Nie wiedział dlaczego ale trochę Go to bawiło. Być może decyzja o porzuceniu bycia dobrym Thomasem zadziałała odblokowująco na Jego prawdziwą twarz? Może tak na prawdę nie był taki grzeczny jak wszystkim się wydawało? Tego nie wiedział. Jedyne co wiedział to to, że nie odpuści. Że kiedyś Ją zdobędzie. Bo teraz w Jego głowie nie ma już nikogo. Jest tylko Ona. Tylko Ona zajmuje całe Jego serce i umysł. Wszystko teraz kręci się wokół Niej.
- Nie jesteś tym Thomasem, z którym mogłam rozmawiać godzinami. - powiedziała zawiedziona.
- Może spotkanie Ciebie spowodowało, że dowiaduję się kim jestem na prawdę. - odparł poważnie.
- Nie baw się mną Morgenstern. Nie jestem tylko zranioną dziewczynką, którą byle jakim gestem można sobie owinąć wokół palca. - chciała odejść ale zatrzymał Ją łapiąc za rękę i lekko przyciągając do siebie.
- Nie chcę sobie Ciebie owijać wokół palca. - powiedział szeptem prosto do Jej ucha. Lekko zadrżała pod wpływem ciepłego oddechu na swoim policzku. - Chcę, żebyś mi zaufała. - dodał.
- Jak na razie moje zaufanie do Ciebie spadło do zera. - powiedziała szczerze i odeszła w stronę stolika zostawiając Go samego na środku parkietu.
Musiała się napić. Musiała ochłonąć. Zbyt wiele kosztowało Ją wypowiedzenie niektórych słów. Ale nie zdawała sobie sprawy jak odmienną osobą był Jej Thomas. Jedna rozmowa z Morgensternem i całe wyobrażenie o Nim prysło. Poczuła się zawiedziona. Zero delikatności. Czysta bezpośredniość i ten wzrok. Pewny siebie. Jakby był przekonany do swoich zamiarów. Jakby był przekonany, że wszystko jest tak, jak On tego chce. I tak zawsze będzie. Zrobiło Jej się przykro. Bo to nie był Jej Thomas. To nie był Jej przyjaciel. To był obcy facet. W dodatku taki, który miał jakby rozdwojenie jaźni.
- Zosiu zatańczymy? - zapytał brunet.
Spojrzała w Jego oczy. Wystarczyło jedno spojrzenie. Było takie ciepłe. Pełne prawdziwych, szczerych uczuć. Od razu się uśmiechnęła. Bo po fali chłodu, która zalała Ją kiedy blondyn wypowiadał ostatnie słowa na reszcie poczuła ciepło. Ciepło wypełniające Ją od środka. Kiedy byli już na środku parkietu wtuliła się w chłopaka bardzo mocno.
- Niechętnie to mówię ale chyba wpadłaś w oko Morgiemu. - powiedział poważnie.
- Słucham? - zapytała zdziwiona.
- Widziałem jak na Ciebie patrzył kiedy tańczyliście. A teraz siedzi przy barze i ciągle się na Ciebie gapi. Jakby chciał Cię rozebrać wzrokiem. I nie podoba mi się to. - powiedział dobitnie.
- Maciuś... - zaczęła. - Nie bądź dzieckiem. - wydaje Ci się.
- Nie wydaje mi się. Wiem co mówię.
- A Ty nie jesteś przypadkiem odrobinę zazdrosny? - zapytała z uśmiechem.
- Jestem. I nie ukrywam tego. - powiedział jakby to było oczywiste. - Więcej nie pozwolę Mu z Tobą tańczyć. - dodał pewnie. Zaśmiała się.
- Nie chcę z Nim więcej tańczyć. Wolę taniec z Tobą. - odpowiedziała z uśmiechem. Lekko się uśmiechnął i spojrzał Jej w oczy.
- Mówiłem Ci już, że wyglądasz pięknie? - zapytał mrucząc Jej do ucha.
- Jeszcze nie. - zaśmiała się zmów.
- Wyglądasz pięknie Zosiu. - powiedział szczerze.
Pocałowała Go czule. W tym momencie czuła się na prawdę szczęśliwa. Znalazła mężczyznę, który choć czasem Ją drażnił to sprawiał, że wszystkie troski znikały. A Jego uśmiech przywracał słońce w burzy jaka rozgrywała się w Jej umyśle. To chyba nazywa się "facet idealny" prawda?
- Adela dziś szaleje. - zaśmiała się. Rozglądnął się wokół.
- A gdzie Ona jest?
- Trochę za dużo wypili z Dawidem i podejrzewam, że mogło im się zebrać na lekkie amory. Mówiła mi, że idzie Ją odprowadzić do pokoju. - znów się zaśmiała. Brunet zatrzymał się z miną mówiącą "cholera jasna". - Maciek? Coś nie tak?
- Dawid ma dziewczynę. - oznajmił. Jej oczy zrobiły się wielkie jak pięciozłotówki. - Ma się Jej oświadczyć na pierwszych zawodach. - dodał.
- Musimy ich znaleźć Maciek...
- Moja kolej. - powiedział i ruszył na parkiet.
Poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciła się i zobaczyła uśmiechniętego blondyna. Zdziwienie na Jej twarzy było jednoznaczne.
- Odbijany. - powiedział zerkając na bruneta.
- Tylko mi Jej nie kradnij na długo. - uśmiechnął się i cmoknął dziewczynę w policzek po czym wrócił do stolika.
Blondyn uśmiechnął się delikatnie i wystawił dłoń. Chwyciła Ją niepewnie i po chwili poczuła Jego rękę na swoich plecach. Był blisko. A Jego perfumy choć niezbyt mocne były tak charakterystyczne, że nie dało się ich nie wyczuć. Mieszały w głowie. Ale to tylko perfumy. W dodatku zupełnie obcego faceta.
- Pięknie wyglądasz. - powiedział patrząc w końcu w Jej oczy.
Delikatnie bujali się w rytm "She's like the wind". Piosenka miała swój klimat. Jedyny w swoim rodzaju. Była jedną z Jej ulubionych.
- Dziękuję. - powiedziała cicho. I nastała cisza. Ale już nie taka, w której jeszcze niedawno mogli oboje trwać i czuć się dobrze. Tym razem cisza była nie do zniesienia, a pomiędzy Nimi wisiało napięcie. Bardzo intensywne. Niebezpieczne.
- Chciałem Ci powiedzieć. Na prawdę chciałem. - zaczął. Spojrzała na Niego z lekkim wyrzutem.
- To chyba nie jest najlepszy moment na takie rozmowy. - odparła.
- Obiecasz mi, że taki moment nastąpi? - zapytał z nieukrywaną nadzieją.
- Chcę się dowiedzieć dlaczego mnie oszukałeś. - powiedziała pewnie. - Dam Ci szansę to wyjaśnić ale nie dzisiaj. W tym momencie jesteś Thomasem, którego dopiero co poznałam. O którym nic nie wiem poza tym, że ostatnio lubi się wywracać i jest cholernie dobrym sportowcem i wzorem do naśladowania dla mojego chłopaka. - powiedziała szczerze.
Zabolało. Ale mimo, że słowa wypowiedziane przez brunetkę tak bardzo wbijały się w Jego serce cieszył się z każdego dźwięku jaki wydobył się z Jej ust. Z każdego spojrzenia, którym Go obdarowała. Z każdego momentu, kiedy mógł Ją tak po prostu dotknąć. Bo była rzeczywistością, a nie wyobrażeniem.
- Więc jesteś dziewczyną Maćka... - wspomniał. Pokiwała głową. - Jesteś szczęśliwa? - zapytał.
- Jestem. - odpowiedziała pewnie. - Czuję się przy Nim bezpiecznie i pewnie. - dodała. - To najszczerszy facet jakiego kiedykolwiek poznałam. - powiedziała patrząc prosto w tęczówki blondyna. Zobaczyła cień, który przemknął po Jego twarzy. Znów kopnęła Go w brzuch. Po raz drugi tego dnia. Ale nie mogła tak po prostu udawać, że nic się nie stało i wszystko jest w porządku. Jeszcze nie teraz...
Muzyka zmieniła się na kolejną balladę. Zatrzymała się. Nadal trzymał Ją w swoich objęciach i patrzył prosto w oczy.
- W tym momencie jestem Thomasem, którego dopiero co poznałaś. - zacytował Jej słowa. - Źle zaczęliśmy Zofio. - dodał poważnie. Odsunął się od Niej i wyciągnął dłoń. - Thomas Morgenstern. - przedstawił się. Pokręciła lekko głową ale uścisnęła Jego dłoń.
- Zofia Pawlak. - odpowiedziała.
Uniósł Jej dłoń i nadal wpatrując się w Jej magiczne oczy złożył na niej delikatny pocałunek.
- Miło mi Cię poznać Zofio. - dodał ciszej.
I znów poczuła to przyjemne mrowienie jakie czuła zawsze kiedy do Niej mówił. A teraz... Dokładając te piękne oczy, głębokie jak rów mariański, o kolorze najczystszej laguny, wpatrujące się w Nią tak intensywnie... I ten zapach... Uwodził. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Tylko po co to robił? Nie wystarczyło Mu, że ukrył przed Nią prawdę o sobie? Chciał dalej się bawić? Wiedząc, że jest szczęśliwa z innym... Musiała jak najszybciej uspokoić serce, które wyrywało się w Jego kierunku jak ptak uwięziony w klatce, który chce się wydostać na wolność. Odfrunąć tam, gdzie jego miejsce.
"Zośka masz Maćka!" - warknęła podświadomość.
Natychmiast się ocknęła. A zauroczenie zamieniło się w gniew. Zobaczył to w Jej oczach. Nie wiedział dlaczego ale trochę Go to bawiło. Być może decyzja o porzuceniu bycia dobrym Thomasem zadziałała odblokowująco na Jego prawdziwą twarz? Może tak na prawdę nie był taki grzeczny jak wszystkim się wydawało? Tego nie wiedział. Jedyne co wiedział to to, że nie odpuści. Że kiedyś Ją zdobędzie. Bo teraz w Jego głowie nie ma już nikogo. Jest tylko Ona. Tylko Ona zajmuje całe Jego serce i umysł. Wszystko teraz kręci się wokół Niej.
- Nie jesteś tym Thomasem, z którym mogłam rozmawiać godzinami. - powiedziała zawiedziona.
- Może spotkanie Ciebie spowodowało, że dowiaduję się kim jestem na prawdę. - odparł poważnie.
- Nie baw się mną Morgenstern. Nie jestem tylko zranioną dziewczynką, którą byle jakim gestem można sobie owinąć wokół palca. - chciała odejść ale zatrzymał Ją łapiąc za rękę i lekko przyciągając do siebie.
- Nie chcę sobie Ciebie owijać wokół palca. - powiedział szeptem prosto do Jej ucha. Lekko zadrżała pod wpływem ciepłego oddechu na swoim policzku. - Chcę, żebyś mi zaufała. - dodał.
- Jak na razie moje zaufanie do Ciebie spadło do zera. - powiedziała szczerze i odeszła w stronę stolika zostawiając Go samego na środku parkietu.
Musiała się napić. Musiała ochłonąć. Zbyt wiele kosztowało Ją wypowiedzenie niektórych słów. Ale nie zdawała sobie sprawy jak odmienną osobą był Jej Thomas. Jedna rozmowa z Morgensternem i całe wyobrażenie o Nim prysło. Poczuła się zawiedziona. Zero delikatności. Czysta bezpośredniość i ten wzrok. Pewny siebie. Jakby był przekonany do swoich zamiarów. Jakby był przekonany, że wszystko jest tak, jak On tego chce. I tak zawsze będzie. Zrobiło Jej się przykro. Bo to nie był Jej Thomas. To nie był Jej przyjaciel. To był obcy facet. W dodatku taki, który miał jakby rozdwojenie jaźni.
- Zosiu zatańczymy? - zapytał brunet.
Spojrzała w Jego oczy. Wystarczyło jedno spojrzenie. Było takie ciepłe. Pełne prawdziwych, szczerych uczuć. Od razu się uśmiechnęła. Bo po fali chłodu, która zalała Ją kiedy blondyn wypowiadał ostatnie słowa na reszcie poczuła ciepło. Ciepło wypełniające Ją od środka. Kiedy byli już na środku parkietu wtuliła się w chłopaka bardzo mocno.
- Niechętnie to mówię ale chyba wpadłaś w oko Morgiemu. - powiedział poważnie.
- Słucham? - zapytała zdziwiona.
- Widziałem jak na Ciebie patrzył kiedy tańczyliście. A teraz siedzi przy barze i ciągle się na Ciebie gapi. Jakby chciał Cię rozebrać wzrokiem. I nie podoba mi się to. - powiedział dobitnie.
- Maciuś... - zaczęła. - Nie bądź dzieckiem. - wydaje Ci się.
- Nie wydaje mi się. Wiem co mówię.
- A Ty nie jesteś przypadkiem odrobinę zazdrosny? - zapytała z uśmiechem.
- Jestem. I nie ukrywam tego. - powiedział jakby to było oczywiste. - Więcej nie pozwolę Mu z Tobą tańczyć. - dodał pewnie. Zaśmiała się.
- Nie chcę z Nim więcej tańczyć. Wolę taniec z Tobą. - odpowiedziała z uśmiechem. Lekko się uśmiechnął i spojrzał Jej w oczy.
- Mówiłem Ci już, że wyglądasz pięknie? - zapytał mrucząc Jej do ucha.
- Jeszcze nie. - zaśmiała się zmów.
- Wyglądasz pięknie Zosiu. - powiedział szczerze.
Pocałowała Go czule. W tym momencie czuła się na prawdę szczęśliwa. Znalazła mężczyznę, który choć czasem Ją drażnił to sprawiał, że wszystkie troski znikały. A Jego uśmiech przywracał słońce w burzy jaka rozgrywała się w Jej umyśle. To chyba nazywa się "facet idealny" prawda?
- Adela dziś szaleje. - zaśmiała się. Rozglądnął się wokół.
- A gdzie Ona jest?
- Trochę za dużo wypili z Dawidem i podejrzewam, że mogło im się zebrać na lekkie amory. Mówiła mi, że idzie Ją odprowadzić do pokoju. - znów się zaśmiała. Brunet zatrzymał się z miną mówiącą "cholera jasna". - Maciek? Coś nie tak?
- Dawid ma dziewczynę. - oznajmił. Jej oczy zrobiły się wielkie jak pięciozłotówki. - Ma się Jej oświadczyć na pierwszych zawodach. - dodał.
- Musimy ich znaleźć Maciek...
***********************************************************************************
Jest 16-stka :D
Mam nadzieję, że się podoba :D
Thomas - ciepłe kluchy pokazał swoją prawdziwą twarz.
A może tylko mu się wydaje, że to Jego prawdziwa twarz?
Kochane! Chciałam Wam podziękować za tak cudowne komentarze pod ostatnim rozdziałem!
A szczególne podziękowania należą się jk, krateczce, Olsen i Kamili Sztuk!
Dziękuję Wam kochane moje :*
Wasze opinie pomogły mi najbardziej ;)
Liczę na takie jeszcze częściej :)
Buziole :*
P.S.: kolejny już jutro popołudniu ;)
Morgi niech taki pewny nie będzie, bo na gorsze mu to wyjdzie. Lepiej, gdyby pokazał Zośce, że jest taki, jaki był przy rozmowach z nią.. To nie, Schlierenzauera mu się słuchać zachciało! Kretyn jeden! ALE muszę przyznać, że ta scena jak mówi, że teraz jest Thomasem, którego dopiero poznała, to habshabvxckavsdj *.* Chyba bym tam na zawał zeszła na miejscu Zośki, a ta zimną krew zachowała. JAK?! ; p
OdpowiedzUsuńTen nasz Kocur to ciepłe kluchy.. Czuły, kochany, delikatny... Litości.. Jak Kocur to niech pokaże pazury, a nie się tak łasi cały czas ;D
Zajebisty !! Uwielbiam Cię :D Czekam z niecierpliwością na nastepny :*
OdpowiedzUsuńTo ja Ci powinnam dziękować, że tworzysz takie przepiękne opowiadanie :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że w jakiś sposób moje komentarze na coś się przydają :)
Lubię tego Twojego Thomasa! :D
"Mam dość bycia grzecznym chłopcem, który przeprasza, że żyje i wszystkim chce dać gwiazdkę z Nieba. Też chcę mieć coś od życia."
Muszę to gdzieś zapisać! Genialne.
Czyli rozumiem, że teraz poznamy tę niegrzeczną stronę Thomasa? Podoba mi się!
Powiem szczerze, że też już miałam dość Morgiego w wersji... takiej kluchy ( ? ..nie wiem, czy się dobrze wyraziłam ;) ). Chociaż taki pewny siebie narcyz też nie jest fajny.
"- Kiedyś się z Nią ożenię. - powiedział poważnie.
- Ok. Więcej nie pijesz. - powiedział.
- Jeszcze nic nie wypiłem Greg. - spojrzał na przyjaciela. - Zakochałem się. - powiedział wesoło."
Boże, jak ja się tu uśmiałam :D
Lubię takie rozmowy. No bardzo lubię.
Chociaż moim zdaniem Thomas, jednak był po kilku kieliszkach.
Albo lubi planować sobie życie.
I z kim bierze ślub.
Nie no, nie mogę z niego :D
To on wygrał ten rozdział, zdecydowanie! ^^
Kocur, bierz pazury od Zośki. Przecież widać, że ona i Thomas są sobie pisani ;)
Ja tam zawsze będę im kibicować.
Pozdrawiam :)
Ty dziękujesz mi?! Ale za co? Uwielbiam twoje opowiadanie i dziękuję ci, że je tworzysz. Zawsze, kiedy widzę, że jest nowy rozdział mam banana na twarzy. Ale właśnie wracając do rozdziału. Morgi mnie niewyobrażalnie wkurzył. Co on sobie wyobraża?! Zosia to nie jest jakaś rzecz, żeby można ją komuś zabierać. Czy on nie widzi, że ona jest szczęśliwa z Kotem? Maciek jest dla niej idealnym chłopakiem, mimo gorszego początku znajomości wszystko się teraz dobrze ułożyło. Zresztą, jak można nie chcieć takiego chłopaka jak Kocur ja się pytam? (Może to nie blondyn, czyli mój ideał. Jednak jak to mówi moja koleżanka "Brała bym" :D) Zgadzam się z Gregorem, może czasem gada głupoty i robi głupoty, ale teraz ma rację. Ona jest szczęśliwa z Maćkiem. A kto wie, może Thomasowi znów odbije, i Zośka mu się znudzi? Wiem, może bredzę, ale faceci to faceci. Z nimi nic nigdy nie wiadomo. Oh, zapomniałabym o mojej ukochanej Adelce. Nie ma to jak wymiatać na parkiecie z gipsem na nodze. Na szczęście znalazł się pomocny Dawid. Byle nie za pomocny. Mam nadzieję, że nic tam z Adelką nie zmajstrują. Oby Maciek z Zosią znaleźli ich na czas, bo może nie być ciekawie. Pozdrawiam i czekam :D
OdpowiedzUsuńKotek nie ma za co dziękować, piszę co mi na wątrobie leży, nie zawsze wszystko pozytywnie jak zapewne zauważyłaś :) A że rzeczywiście często odnajduję w treści jakieś swoje ukryte sugestie albo odpowiedzi na nurtujące mnie pytania to tym bardziej mi miło, że bierzesz to wszystko pod uwagę, żeby Twoje czytelniczki -były zadowolone :*
OdpowiedzUsuń,,- Kiedyś się z Nią ożenię. - powiedział poważnie." w tym momencie ręce mi opadły. Tylko nie to. Tylko nie taki tekst. Zbyt znajomo mi to brzmi. Gdybym nie znała Twoich wcześniejszych opowiadań, to może bym nie przeczuła co nam tu kombinujesz :P ale... mam deja vu. Te same słowa powiedział Gregor do Gabi w opowiadaniu o Kamilu i po wielu latach przypomniał jej o tym, oświadczając się. Historia lubi się powtarzać? Jak dla mnie ,,oby nie" póki co oczywiście, bo wszystko zależy jak to opowiadanie sie dalej potoczy, może jeszcze Thomas sobie zaskarbi sympatię Zosi ( i moją :D ) choć nie wiem co by musiał teraz robić, żeby dopiąć swego i pokonać Maćka. On jest cudowny. Ze świecą szukać takiego. I nie wierzę, że mógłby cos zrobić nie tak, idealnie do siebie pasują z Zośką. I te opisy kiedy Zośka jest blisko niego... wiem, że cała historia nie może być taka idealna i cukierkowa, bo byłoby nudno :) ale jak pomyślę, że tu się Thomas wcina... eghhrrrr
Dobrze, że Thomas postanowił skończyć z byciem ciepłymi kluchami, ale taka nachalność i pewność swego też mu raczej na dobre nie wychodzi. Zresztą udawanie kogoś kim się nie jest jeszcze nikomu na dobre nie wyszło. Ale co ma chłopak zrobić: Zośka chce go poznac od początku to ma idealną okazję.
Gregor mu dobrze powiedział do słuchu, gdyby nie on to nasza Thomasina by dawno zginęła marnie. Może i wścibski i nie zawsze postępował idealnie, ale ogarnąć przyjaciela potrafi :)
No i ten Dawid... niezłe ziółko. Ciekawa jestem czy wyniknie z tego jakaś afera, lepiej nie, ale może ta ,,prawie-narzeczona" ich przyłapie?
Pozdrawiam i do jutra :)
krateczka
Rozdział genialny. Kto by pomyślał, że Thomas nagle będzie taki pewien swoich planów na życie - zwłaszcza tych matrymonialnych :p Popieram to, że powinien zacząć walczy o swoje szczęście i wiem, że w miłości (jeśli można to już tak określić) jak na wojnie, wszystkie chwyty dozwolone, ale nie jestem pewna czy na dobre mu wyjdzie bycie kimś, kim nie jest. Zwłaszcza, że póki co Zośka byłą raczej zawiedziona...ale dajmy temu wszystkiemu szansę się rozwinąć :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Kocur zdecydowanie ma się o co martwić.
Adelka jak zwykle zaznacza swoją obecność, ale w pozytywnym sensie. Może Gregora też coś olśni co do jej osoby, mogłoby być wesoło przy ich charakterach :D
Pozdrawiam :)
Znowu z małym poślizgiem za co przepraszam.
OdpowiedzUsuńThomas niechcący być już grzecznym chłopcem? Jakoś to mi do niego nawet szczerze powiedziawszy nie pasuje. Czyżby chciał się zmienić dla Zofii? Wydaje mi się, że tak. Pewnie chłopak nie panuje już nad tym co czuje. Wie tylko jedno- musi z nią być. Ale to dobrze. Skoro wie, pewnie chce również walczyć. A skoro jest wola walki, jest wiele, wiele. A przynajmniej to, co najważniejsze. I tutaj jeszcze kwesta Zosi… Nie wiem czy to dlatego, że stoję murem za Thomasem i posiać Maćka najzwyczajniej w świecie sprawia, że wpadam w morderczy szał, kiedy o nim czytam, ale Polka chyba jednak uczucia swe powierzyła znajomemu z Internetu, który później okazał się być Morgim. Cóż, tak jej się to życie układa a nie inaczej… Jednakże, zastanawiające jest dla mnie to, co będzie z Maćkiem potem. Niby wszystko pięknie, ładnie, ale ja wyczuwam tutaj jakiś zgrzyt… Jakby jakieś elementy układanki do siebie nie pasowały. A może to tylko moje jakieś złudne wrażenie? Albo to, co chcę widzieć?
Adela i Gregor… Ta para wzbudziła na mojej twarzy natychmiastowy uśmiech. Taki nawet mimowolny, który pojawił się niewiadomo kiedy. Następni, którzy pasują mi do siebie jak poszczególne części puzzli. Mają podobny charakter, temperament i to jeszcze nie taki zwykły. :) Uwielbiam ich. <3 Ale jeszcze Dawid. Następna postać, która namiesza i wprowadzi zamęt w życiu bohaterów? Czekam na następny. Już nie mogę się doczekać.
Pozdrawiam. ;*
Chciałam zdążyć przed następnym rozdziałem i szczęście w nieszczęściu, (bo wczoraj/dzisiaj nie było 17) udało mi się.
OdpowiedzUsuńOjj podoba się... podoba. Twoja Wena cały czas trwa w poprzednim stanie... Stanie ‘nieważkości’ - kosmos. :D
A teraz po kolei:
GREGOR
„Hej! Chciałem dobrze tak?! To tylko i wyłącznie Twoja wina, że teraz jest jak jest. Od razu Ci mówiłem, żebyś Jej powiedział prawdę ale Ty zawsze wiesz wszystko najlepiej! Jakiś stary takiś głupi!” Święte słowa... Schlierenzauer to świetna postać. Bardzo ważna. Z jednej strony jest zabawny i czasami (przepraszam) ‘przygłupi’, ale z drugiej strony udziela świetnych, rozsądnych rad...
„to niezła laska, z resztą ta Jej przyjaciółka też” Tak Gregor... powtarzam - z Adelą stworzyliby istny kabaret. :D A gdyby on zaczął swoje podboje... to by się działo (już widzę wściekłą Adelę... ‘fuck off’ :D).
„Dobra. Kim jesteś i co zrobiłeś z Morgim?” ha ha... Cały Gregor.
THOMAS:
No cholera jasna... Chłopie opanuj się! Stwierdziłam, że on jest dojrzały, ale to: „Chcę Zośkę.” śmierdzi zachowaniem obrażonego dziecka, które nakręciło się na jakąś jedną jedyną zabawkę...
„Po prostu... Odbiję Mu Ją. Sam mi to doradzałeś. - wzruszył ramionami.” - Tak? Ciekawe czy to będzie takie proste... Nie tędy droga Thomas... Nie w ten sposób... Jeśli uważasz, że to Twoja prawdziwa twarz, to co prezentowałeś Zośce przez ostatnie tygodnie? Kolejne kłamstwo? Nie wierzę... To nie może być jego prawdziwa osobowość... Był taki ‘szczery (no nie aż tak...) kiedy rozmawiał z Zofią przez internet... Wydaje mi się, że to jego ‘alter ego’ powstało pod wpływem zazdrości, ale on taki w rzeczywistości nie jest... A jeśli jednak, o zgrozo, to prawdziwy Thomas, to w tym momencie sam się pogrąża... Sam przyznaje się do kolejnego kłamstwa... (co prawda popełnionego nieświadomie). Zośka nie była oczarowana TAKIM Thomasem. Ja myślę, że on to robi z desperacji. Widzi w jakim jest położeniu (wiele stracił w oczach Zosi, a do tego dziewczyna w której się zakochał, jest w związku z jego dobrym (?) znajomym....) i dlatego próbuje łapać się ostatniej deski ratunku... tylko właśnie przez to może utonąć...
Także niech Thomas walczy, ale w inny sposób.
Mówiłam TEAM THOMAS! I nadal tak uważam. Nie będę potwierdzała stereotypu, że kobiety są zmienne. Zaufam mojej intuicji (bo po tym rozdziale przyznaję, że jestem trochę ‘zbita z tropu’) i zostanę przy poprzednim założeniu.
„Dam Ci szansę to wyjaśnić ale nie dzisiaj.” Morgenstern! Tylko nie zepsuj jeszcze bardziej swojej sytuacji!
„Uniósł Jej dłoń i nadal wpatrując się w Jej magiczne oczy złożył na niej delikatny pocałunek.” A jaki on szarmancki.:) Może jest jeszcze jakaś nadzieja...
ZOCHA
Dobrze, że dała szansę wytłumaczenia się Thomasowi. Nie dziwię się, że tak reaguje na zachowanie Morgiego - zawiódł ją, można powiedzieć, że straciła przyjaciela (?)...
„Musiała jak najszybciej uspokoić serce, które wyrywało się w Jego kierunku jak ptak uwięziony w klatce, który chce się wydostać na wolność. Odfrunąć tam, gdzie jego miejsce.” Wiesz co... Trochę się obawiam, że to ona popełni głupstwo, a nie Maciek... że to ona może skrzywdzić Kota... Może nawet zrobić to, czym sama się brzydzi - oszukiwać... W sumie to ona już to robi (A nie... ona nie mówi całej prawdy. Sama na to narzekała, ale w tej sytuacji nie dziwię jej się...). Nie wszystko jest jednak w porządku (a tak przedstawia to Maćkowi). Ukrywa przed Kotem to, że jej ‘nauczycielem’ był Thomas.
‘Martwiłam’ się, że to Maciek ją skrzywdzi, a możliwe, że będzie całkiem odwrotnie... Ale nie wiem co tam planujesz...:)
jk
MACIEK
Usuń„To chyba nazywa się "facet idealny" prawda?” A po tych słowach znowu jestem ‘zagubiona’. Nie jestem pewna, czy Kot nie popełni jakiegoś głupstwa...
I kto w tym związku okaże się ‘tym złym’? Zośka, Maciek... a może żadne z nich? Może jednak będą razem? Nie wiem, ale snuję przypuszczenia, że nie będzie kolorowo...
Zazdrość była, ale co się dziwić. Myślę, że to było pozytywne zachowanie.
ADELA I DAWID
Wiedziałam, że coś z tego będzie. Ale może nie jest za późno? Może to tylko alkohol, a nie prawdziwe uczucie? Ale ja widzę Adelę z Gregorem (tylko fakt faktem - nie znamy dobrze Dawida... a może on też jest taki upierdliwy i pasują do siebie? A można być bardziej niż Gregor?:D).
Kolejny raz przepraszam, że tak późno... Ostatnio słabo mi idzie to zabieranie się do komentowania... A na potwierdzenie tego - nie umiem niczego napisać na komputerze ‘od razu’... drukuję... podkreślam najważniejsze zdania... i dopiero wtedy próbuję coś sklecić na kartce papieru... i dopiero później mogę to przepisać na komputerze (o 4 nad ranem :D)... Także wybacz, ale ostatnio mam, że tak powiem, ‘spadek formy’.
Dziękuję za podziękowania. :D Zasadziłaś mi ‘kopniaka’ - tzn. zmobilizowałaś do ‘wydukania’ tego komentarza. DZIĘKUJĘ:)
Czekam z niecierpliwością na następny... na sytuację na linii Adela-Dawid i na rozmowę Thomasa i Zofii.
A przy okazji (może będę pierwsza z... życzeniami. ;)
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
Życzę Ci:
Żeby Twoja Wena nie płatała Ci figli.
Żeby Twoje genialne pomysły nigdy Cię nie opuszczały.
Żebyś zawsze miała czas na tworzenie takich cudeniek jak to.
Żebyś dalej uszczęśliwiała ludzi swoimi dziełami.
Żeby każdy czytelnik dodawał swoje szczere opinie.
Żebyś mobilizowała ludzi do czytania, do odkrywania w tym przyjemności, a nie tylko szkolnego przymusu.
Żebyś została nauczycielem... i żebyś miała wspaniałych, szanujących Cię uczniów.
A poza tym zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń (tradycyjne, ale tego nigdy za wiele:)).
DZIĘKI:)
jk