KRAKÓW...
Idąc chodnikiem późnym czerwcowym wieczorem z przystojnym chłopakiem u boku raczej oczekuje się spokojnej, wręcz nudnej randki w otoczeniu świerszczy i z milionem świecących gwiazd na niebie. Zamiast tego czuła, że wiatr, który choć niezbyt mocny, dawał się we znaki. Wdzierał się pod kurtkę i sprawiał, że na ciele pojawiały się dreszcze. Na niebie nie widać było jasno świecących punkcików, bo przykrywały je chmury. Chmury, z których kapał deszcz. Zbyt słabo żeby rozkładać parasol ale zbyt mocno żeby Go nie rozkładać. No i ze spokoju też było niewiele. Mimo, że ciemności wokół panujące nie dawały wystarczającej ilości światła żeby poznawać ludzi z odległości dalszej niż 10 metrów, nastolatki przybyłe na Noc Muzeów do Krakowa miały w oczach radary noktowizyjne. Co kilka minut musieli przystawać, a Zośka pełniła rolę fotografa. Zdjęcia, autografy, zamiana kilku zdań... Niby zwykły spacer a męczyło Ją to bardziej niż trening, który brunet Jej zapewnił.
- Może to nie był najlepszy pomysł. - powiedziała po 20 nastolatce podbiegającej do Kota. Jego mina mówiła wszystko. Był zawiedziony, rozczarowany, zły i też miał dość.
- Nawet nie wiesz ile bym teraz dał za to, żeby nie być Maćkiem Kotem. - westchnął.
- Może wróćmy się do akademika co?
Popatrzył na Nią smutno. Nie tak to miało wyglądać. Jedyne co teraz mógł zrobić to jakoś wynagrodzić Jej ten zmarnowany czas. Pokiwał głową i ruszyli spowrotem. Po drodze zdarzyło się jeszcze kilka narwanych nastolatek ale poza tym nic szczególnego. No oprócz tego, że najzwyczajniej w świecie zaczęło lać.
Stali pod parasolem przy wejściu do akademika właściwie nic nie mówiąc. To wyjście można zaliczyć do katastrofalnych. Miał ochotę wymazać Jej z pamięci ten wieczór byle tylko nie zniechęciła się do Niego jeszcze bardziej.
- Nie było tak źle. - powiedziała pogodnie, widząc Jego minę. Był załamany. Uśmiechnęła się sympatycznie.
- Było tragicznie. Przyznaj co zapamiętasz z tego wyjścia? - zapytał.
- Mam być szczera?
- Zawsze.
- Hmn... To, że prawy profil masz lepszy, że nie powinnam Ci robić zdjęć od dołu i że...
- No właśnie. - pokręcił głową. Zaśmiała się.
- I że doceniasz swoje fanki i nie gwiazdorzysz tylko jesteś dla Nich. Żadnej nie odmówiłeś. Mimo, że miałeś już dość nadal się uśmiechałeś. Bo wiesz jakie to dla nich ważne. Spoko z Ciebie skoczek Kocie. - pchnęła Go lekko pięścią.
- Tylko, że tego wieczora nie miałem być atrakcją Krakowa tylko...
- Tylko?
- Tylko miałem być normalnym facetem, który chce spędzić fajny wieczór z fajną dziewczyną.
- To czemuś mi nie mówił, że z fajną dziewczyną? Nie marnowałabym Ci wieczoru. - zaśmiała się ponownie. Jej śmiech zarażał. Nie mógł więc powstrzymać własnego. - No w końcu. Już myślałam, że będę musiała opowiedzieć Ci jakiś głupi dowcip. - dodała.
- Masz jeszcze ochotę gdzieś wyskoczyć? - zapytał nagle. Zdziwiła się nieco. Zerknęła na zegarek. Wskazywał dopiero 22:00 więc teoretycznie noc była jeszcze młoda.
- A gdzie chcesz iść? - spytała.
Uśmiechnął się wesoło. Deszcz przestał padać więc złożył parasol. Wskazał Jej plakat wiszący na tablicy ogłoszeń przez wejściem do akademika. Zaśmiała się czytając ogłoszenie i pokręciła głową.
- Skąd ja wezmę taki strój?
- Coś wymyślisz. Wyrobisz się w pół godziny? - wyszczerzył się.
- Postaram się.
- To do zobaczenia. - powiedział wesoło i poszedł do swojego akademika...
- Masz jeszcze ochotę gdzieś wyskoczyć? - zapytał nagle. Zdziwiła się nieco. Zerknęła na zegarek. Wskazywał dopiero 22:00 więc teoretycznie noc była jeszcze młoda.
- A gdzie chcesz iść? - spytała.
Uśmiechnął się wesoło. Deszcz przestał padać więc złożył parasol. Wskazał Jej plakat wiszący na tablicy ogłoszeń przez wejściem do akademika. Zaśmiała się czytając ogłoszenie i pokręciła głową.
- Skąd ja wezmę taki strój?
- Coś wymyślisz. Wyrobisz się w pół godziny? - wyszczerzył się.
- Postaram się.
- To do zobaczenia. - powiedział wesoło i poszedł do swojego akademika...
INNSBRUCK...
Biegając tak w koło skoczni w ich głowach było miliony myśli. Ale tylko jedna powtarzała się we wszystkich. "Jak Go dorwę to Mu nogi z dupy powyrywam.". Kogo dotyczyła ta myśl? Oczywiście Gregora. Stwierdził, że idealnym pomysłem będzie zrobić Alexowi dowcip. Wpadł na genialny pomysł pomalowania Jego samochodu na zupełnie inny kolor. Wszystko byłoby dobrze, bo nawet dobrze to wyszło i można było pomyśleć, że to nowy lakier, gdyby nie to, że Alex miał takie samo auto jak prezes AZNu. Kiedy wyszli z wieczornego posiedzenia Gregor wyskoczył zza samochodu krzycząc NIESPODZIANKA. Jakież było Jego zdziwienie kiedy to kluczyki do auta wyciągnął nie Pointner a Schroecksnadel. I teraz za karę razem z całą drużyną musiał mieć nocny trening. Zaczęli od biegania wkoło skoczni...
- Wiesz, że masz przerąbane? - spytał wesoło blondyn biegnąc obok przyjaciela.
- Nie wiem z czego się tak cieszysz. Ty też masz trening.
- Ale ja mam trening tylko jednej nocy, a Ty przez tydzień, poza tym to Ty płacisz za czyszczenie samochodu a nie ja.
- Thomas... zamknij się. - warknął.
Blondyn obejrzał się za siebie na zmęczonych kolegów.
- Bardzo są źli? - zapytał szatyn
- Gregor... Oni nie dadzą Ci żyć. - powiedział zadowolony.
- Masz satysfakcję co?
- Przynajmniej schudniesz.
- Nie denerwuj mnie. Długo jeszcze? - jęknął.
- 3 okrążenia.
- Nie dam rady. - westchnął.
- Podziękuj Pizzy. - zaśmiał się Morgi.
Do owej dwójki podbiegł Stefan. Spojrzał na szatyna z mordem w oczach.
- Zabiję Cię Schlieri. Ja już nie mam siły. - jęknął.
- Podziękuj Pizzy. - powtórzył po koledze szatyn stwarzając wrażenie, że bieg nie robi na Nim wrażenia. Blondyn jedynie się zaśmiał.
- To Ty mi je kazałeś zamawiać. - oburzył się.
- Ale nie ja kazałem Ci je jeść. - powiedział.
- Wiesz, że masz przerąbane? - spytał wesoło blondyn biegnąc obok przyjaciela.
- Nie wiem z czego się tak cieszysz. Ty też masz trening.
- Ale ja mam trening tylko jednej nocy, a Ty przez tydzień, poza tym to Ty płacisz za czyszczenie samochodu a nie ja.
- Thomas... zamknij się. - warknął.
Blondyn obejrzał się za siebie na zmęczonych kolegów.
- Bardzo są źli? - zapytał szatyn
- Gregor... Oni nie dadzą Ci żyć. - powiedział zadowolony.
- Masz satysfakcję co?
- Przynajmniej schudniesz.
- Nie denerwuj mnie. Długo jeszcze? - jęknął.
- 3 okrążenia.
- Nie dam rady. - westchnął.
- Podziękuj Pizzy. - zaśmiał się Morgi.
Do owej dwójki podbiegł Stefan. Spojrzał na szatyna z mordem w oczach.
- Zabiję Cię Schlieri. Ja już nie mam siły. - jęknął.
- Podziękuj Pizzy. - powtórzył po koledze szatyn stwarzając wrażenie, że bieg nie robi na Nim wrażenia. Blondyn jedynie się zaśmiał.
- To Ty mi je kazałeś zamawiać. - oburzył się.
- Ale nie ja kazałem Ci je jeść. - powiedział.
KRAKÓW...
Stali przy barze czekając na swoje drinki. Klub był ogromny. Mnóstwo ludzi. Kolorowe światła i ta muzyka... Każdy miał odpowiedni strój do klimatu imprezy. Nawet Oni...
- Pasuje Ci styl retro. - powiedział uśmiechając się i patrząc na Nią z podziwem.
W 20 minut zrobiła z siebie śliczną retro dziewczynę lekko w stylu pin up. Co prawda nie była w samej bieliźnie ale w czarnej sukience w białe grochy z głębokim dekoltem ale upięte w wysoki kok włosy, czerwona chustka i charakterystyczna grzywka powodowały, że zwracała na siebie uwagę.
- Tobie kapelusz też pasuje. I ta mucha... - zaśmiała się.
Barman podał im drinki i odeszli od baru. Rozglądnął się dokoła w poszukiwaniu wolnego stolika ale wszystkie były już zajęte. W końcu jego oczom ukazał się widok jakiego się nie spodziewał ale w gruncie rzeczy ucieszył się z Niego. Pociągnął Ją za rękę i podszedł do stolika, przy którym jakaś para intensywnie okazywała sobie zainteresowanie. Poklepał chłopaka po ramieniu a kiedy ten z niezadowoleniem się odwrócił dziewczyna rozpoznała w Nim starszego z Kotów. Jakub uśmiechnął się widząc Ją i przywitał.
- Maniek, nie mówiłeś, że tu będziecie.
- Tak wyszło. - mruknął młodszy.
- Mówiłem, że muzea to kiepski pomysł na randkę.
Brunet wywrócił oczami. Zaśmiała się widząc Jego podenerwowanie.
- Popilnujcie tylko naszych drinków, nie będziemy Wam przeszkadzać. - powiedział i odstawił szklaneczki na stolik.
Pociągnął Ją za rękę na parkiet. Było tam mnóstwo przebranych ludzi. Każdy tańczył jeden charakterystyczny ruch, którego ciężko było nie znać. Twist królował na parkiecie. W Ich wygibasach również, bo tańcem tego nazwać nie można było. Dawno się tak nie uśmiała jak tańcząc z brunetem w rytm "Runaway" . Był mistrzem głupich min. No i obrotów wszelkiego rodzaju. Wyginał Ją w każdą stronę. Kiedy DJ puścił "Twist and shout" objął Ją i przyciągnął do siebie i razem bujali biodrami. Zabawa trwała na całego. Nie pili dużo. Jeden drink Im wystarczył. Wystarczyło to, że bawią się tam ze sobą. Takiej odskoczni oboje potrzebowali. Ona od Adeli, uczelni i filozofowania, a On od treningów i życia w świetle fleszy. Mogli po prostu być sobą.
Zbliżała się północ kiedy DJ ściszył muzykę i zaświecił światła na scenie.
- Uwaga! - krzyknął. - Czas na karaoke! Oczywiście z nagrodami. Nagrodą główną jest niespodzianka. Nagrodą pocieszenia... Nie ma nagród pocieszenia!
Zerknęli na siebie. DJ był zakręcony jak słoik dżemu. Ale kontynuował dalej.
- Dzisiejsza impreza jest imprezą pod wezwaniem Retro! Więc ochotnicy śpiewają piosenki retro! Zapraszam 5 chętnych osób!
Na sali zaczęły podnosić się ręce. Znalazło się czworo chętnych do zaśpiewania wybranego przez siebie hitu. Poszukiwania piątego chętnego szły w ślimaczym tempie. Spojrzał na Zośkę. Uśmiechała się od ucha do ucha. Była wesoła. Takiej wesołej Jej jeszcze nie widział. Poczuł, że idzie w dobrym kierunku. Że jest coraz lepiej. Dlatego podniósł rękę.
- Mamy piątego chętnego! - krzyknął DJ a światło wskazało Maćka.
Spojrzała na Niego ze zdziwieniem w oczach ale zaśmiała się widząc Jego beztroską minę i zaczęła bić brawo kiedy tylko wyszedł na scenę. Każdy z piątki osób losował sobie utwór, który miał zaśpiewać. Pierwsze 4 wykonania przyniosły dużo śmiechu. Oczywiście oceniała publiczność intensywnością owacji. Jako ostatni występował Maciek. Jego brat znalazł brunetkę i śmiejąc się jak głupi razem z Nią kibicował młodemu Kotowi. Kiedy muzyka popłynęła z głośników od razu się uśmiechnęła. To była Jej ulubiona piosenka z czasów retro. Trzymała kciuki za Maćka kołysząc się na boki z Jakubem. Po chwili usłyszeli jak Maciek zaczął śpiewać hit Paula Anki "Diana" . Oboje zaczęli śpiewać razem z Nim. Bujał się na scenie jak prawdziwy artysta. Nie znała Go od tej strony. Nie miała pojęcia, że potrafi być tak wyluzowany, zabawny i pełen dystansu do siebie...
Maciek nie wygrał karaoke ale schodził ze sceny jak bohater. Razem z Kubą bili Mu intensywnie brawo, a kiedy przyszedł poprosiła Go o autograf. Połaskotał Ją tylko. DJ puścił kolejną piosenkę. Tym razem "Only you" Presleya. Wolniejszy kawałek sprawił, że poczuła się trochę nieswojo, bo wszędzie dokoła zaczęły pojawiać się tulące się pary. Brunet nie czekał na Jej reakcję. Widział, że chciała uciec do stolika. Uniemożliwił Jej to. Objął Ją delikatnie i zaczął spokojnie bujać. Patrzył na Jej twarz. W końcu na Niego spojrzała. Uśmiechnął się delikatnie.
- I jak się bawisz? - spytał.
- Świetnie. Dawno nie bawiłam się tak dobrze. - powiedziała pewnie.
- Cieszy mnie to.
- Nie chwaliłeś się, że masz talent wokalny. - powiedziała. Zaśmiał się.
- Mam wiele talentów, o których jeszcze nie wiesz.
- Hmn... to musisz mi je pokazać. Do egzaminu został nam tylko tydzień. - przypomniała.
- Wracamy? - zapytał kiedy spojrzała na zegarek. Pokiwała głową.
Droga do akademika to raczej spokojny spacer. Nawet pogoda się poprawiła. Czuć było padający jeszcze niedawno deszcz ale chmury się rozstąpiły pokazując świecące jasno gwiazdy. Jak na dżentelmena przystało dał Jej swoją marynarkę kiedy zauważył, że lekko się trzęsie. Szli milcząc. Co jakiś czas tylko zerkali na siebie delikatnie się uśmiechając. W końcu nie wytrzymała i musiała się zaśmiać na głos.
- Rany czuję się jak nastolatka na pierwszej randce.
- Haha... Mam to przyjąć jako komplement? - zapytał.
Stanęli przy wejściu do Jej akademika. Spojrzała Mu w oczy.
- To zależy. - powiedziała.
- Od czego? - zapytał uśmiechając się.
- Od tego czy to jest randka. - powiedziała trochę poważniej.
- A jeżeli jest? - spytał. - Hipotetycznie.
- To powinieneś mnie teraz pocałować. - powiedziała. - Hipotetycznie. - dodała.
Zamilkli. Wzrok mówił więcej niż słowa. Oboje czuli się dobrze w swoim towarzystwie. Wyjątkowo dobrze. Bawili się świetnie. I co najważniejsze wcale nie mieli ochoty kończyć tego wieczoru. Mieli ochotę na więcej. Więcej przebywania ze sobą. Więcej informacji o sobie. Lepszego poznania siebie na wzajem. Przysunął się bliżej Niej. Ciągle mieli ze sobą kontakt wzrokowy. Dłonią odgarnął Jej włosy z czoła. Delikatnie pogłaskał Jej policzek. Przeszedł Ją przyjemny dreszcz. Jego usta były coraz bliżej. Coraz wyraźniej czuła zapach Jego perfum. Coraz bardziej zaczynał mącić Jej w głowie. I wtedy zapaliła się czerwona lampka. "Nic o Nim nie wiesz! Czego On chce?!". Pocałowała Go w policzek. Zaskoczony popatrzył na Nią ze zdezorientowaną miną.
- Przepraszam. - szepnęła. Oddała Mu marynarkę i weszła szybko do akademika.
Nie budząc Adeli przebrała się w pidżamę i wpełzła pod kołdrę. Dopiero wtedy dotarło do Niej jak się zachowała. Jak kompletna kretynka. Co mógł sobie pomyśleć? Że sama nie wie czego chce, albo, że jest niezrównoważona psychicznie, albo, że lubi zwodzić facetów. Żadne z tych opcji nie było prawdą. Po prostu się bała. Że znowu ktoś Ją oszuka. Wyjęła telefon z torby i wysłała smsa Maćkowi.
Przepraszam.
Spotkajmy się jutro.
Po Adelę przyjeżdża brat i jadą do domu na tydzień.
Chciałabym Ci wyjaśnić czemu zachowuję się jak kretynka.
Po chwili dostała odpowiedź.
Przyjdę do Ciebie o 18:00.
Intrygujesz mnie.
może i ja jestem kretynem ale podoba mi się to.
Śpij dobrze.
Uśmiechnęła się pod nosem. Czas posłuchać rady Thomasa. Czas powiedzieć Maćkowi co się wydarzyło.
Thomas... Spojrzała na Adelę. Ciągle miała w głowie Jej słowa. "Za bardzo się wciągasz w tą relację". Czasem jest tak, że bezwiednie się w coś wciągamy. Instynktownie. Mimowolnie. I tak było z relacją z Thomasem. Nie znali się a rozmawiało Im się jakby się znali od dziecka. Rozumieli się. A co najważniejsze potrafili sobie wzajemnie pomagać. Miała ochotę Go poznać. Z każdym kolejnym słowem coraz bardziej. Tylko czy zaczynając głębszą relację z Maćkiem powinna wciągać się w Thomasa? Maciek jest tutaj. Na miejscu. Widzi Go, czuje Go, może zajrzeć Mu w oczy. Z Thomasem może jedynie porozmawiać. Maciek pociąga Ją fizycznie i nie potrafi oprzeć się Jego urokowi a Thomas pociąga Ją intelektualnie i nie może oderwać się od Jego głosu. Maciek jest w Jej wieku. Też chce się wyszaleć. Jest na tym samym etapie życiowym co Ona, Thomas jest starszy i ma już pewien bagaż doświadczeń. No i najważniejsza różnica. Maćka ma jak na dłoni. Thomas może okazać się zupełnie kimś innym niż Jej się wydaje. Z logicznego punktu widzenia pewniejszy był Maciek. Więc dlaczego bała się obu relacji? Dlaczego w ogóle zaczęła ich porównywać? Przecież dopiero co umówiła się z Maćkiem. Przecież Thomas jest nieosiągalny.
Mętlik w głowie sprawił, że sama zaczęła myśleć o sobie jak o wariatce. Była niezdecydowana. Sama siebie zaczęła irytować. Ale czasem, żeby podjąć tą właściwą decyzję trzeba trochę pobłądzić. Tylko pytanie jest ile osób na tym błądzeniu ucierpi?
***********************************************************************************
Dziewiąteczka :)
Ciężko u mnie z weną (jak widać z resztą) dlatego dopiero dzisiaj i to dość późno jak na mnie.
Nie wiem co będzie jutro.
Niczego nie obiecuję.
Mam jedynie nadzieję, że najbardziej wytrwałe czytelniczki nadal są ze mną.
Buziole :*
Świetna randka, przynajmniej ta w klubie. Kuba ma rację, ten wypad do muzeum, to nie był najlepszy pomysł. Dość, że napadło ich stado fanek, to Zośka robiła za fotografa. Ale klub, to co innego. Maciek i jego talent wokalny. Chciałabym go posłuchać, jak śpiewa. Co do Zosi, rzeczywiście zachowała się jak kretynka. Najpierw mówi o całowaniu, a później odsuwa od siebie Maćka. Nie ma też co się jej dziwić, gdyby mnie tak potraktował chłopak, jak ją kiedyś, to też bym się tak zachowywała. Nie rozumiem tylko jej pokręconej relacji z Thomasem. Zależy jej na nim, a nawet go nie widziała na żywo. Zauroczyła się w jego głosie. Mój ukochany, boski Gregor i jego pomysły. Gratuluję Schlieri. Nie ma to jak tydzień karnego treningu. Następnym razem, będzie myślał co robi. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJedno zasadnicze zdanie!:D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Gregora! Rozwalił mi dziś system !
Dosłownie!♥
Ann.
Ja nawet nie liczę, ile razy sprawdzałam wczoraj i dzisiaj czy dodałaś nowy ;p Czasami odruchowo sprawdzam w ten sam dzień, taki nałóg ;d
OdpowiedzUsuńSama mam ostatnio kryzys twórczy, więc doskonale Cię rozumiem!
A co do rozdziału.. wiesz, że nie przepadam za Maćkiem.. nie wiem, dlaczego.. Po prostu.. Uparłam się na Thomasa i dopóki Kot nie zrobi czegoś ekstra szokującego, a Thomas wybitnie głupiego, upierać się będę ;D
Gregor i jego pomysły, nienormalny człowiek ;)
Świetny rozdział.:) Wczoraj miałam maturę ustną z polskiego. Rano jeszcze nie umiałam zbyt dobrze... ale i tak znalazłam czas żeby tutaj zajrzeć (nie jednorazowo). Trochę oderwałam się od tego stresu. Ale "poszło", przynajmniej jedno zadałam. :D To chyba będzie mój najlepszy rezultat ze wszystkich matur... Jutro angielski i najgorszy czas- czekanie na wyniki...:/
OdpowiedzUsuńZośka jest usprawiedliwiona, po tym co przeszła...
Gregor... on to jest dopiero szalony...:D
Kot i Morgenstern... jestem za tym drugim. Thomas wydaje się bardziej dojrzały (plus dla niego za te rady, których udzielił Zośce)... Maciek - bardziej porywczy(?) (chociaż ostatnio zmienił się na lepsze), ale to taka wstępna ocena i niedługo może ona ulec zmianie. :D
Hmm... Zośka wyjeżdża na tydzień. Czyżby jednak jej relacja z Thomasem miała się pogłębić? Nie zdziwiłabym się gdyby Zośka, dowiadując się o „prawdziwym” zajęciu Thomasa, byłaby na niego zła...
Wszystko ładnie, pięknie i pozytywnie...chociaż zapewne nie potrwa to za długo. :D Na horyzoncie Morgi.:D Ale przyjemnie czyta się takie „szczęśliwe” rozdziały.;)
W takim razie życzę weny.;) A ja Ci mogę obiecać, że zajrzę tutaj jutro kilkanaście razy...
Nic na siłę. Ja (i zapewne inne czytelniczki, ale nie mogę wypowiadać się za innych) poczekam wytrwale.;)
jk
Przepraszam... pomyliłam się. Adela wyjeżdża na tydzień... Taka sytuacja sprzyja pogłębianiu relacji z Thomasem... z Maćkiem też... Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów... :D
Usuńjk
Nie martw się, na pewno Twój wen powróci i wpadnie ci jeszcze nie jeden świetny pomysł ;) Rozdział świetny. Zośka jak widać coraz bardziej przekonuje się co do Maćka. Fajnie. Ale co z Thomasem? :(( Ja lubię Maćka i w ogóle, ale już kiedyś napisałam, że ja na wieki wieków amen będę TEAM THOMAS, więc szkoda mi go i to bardzo. Bo on chyba wkręcił się w bardzo w tą nietypową znajomość. :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Kochana, żadnego zastoju weny ja tutaj nie widzę. :D Jak zawsze jest cudownie. <3 A ja jak zwykle opóźniona. ;p Brakuje czasu czasem po prostu... Wybacz. ;*
OdpowiedzUsuńKiedy czytałam o randce Zośki i Maćka.... Awww. :D Urocza, ale i tak jakoś bardziej jestem za Thomasem. :) Swoją drogą, też odniosłam wrażenie, że Thomas -może i nieświadomie- zaangażował się w jakiś sposób w znajomość z Zosią...
Ok, teraz lecę do następnego! ;*