AUSTRIA, INNSBRUCK...
- I nic z Niego nie wyciągnęłaś? - zapytała blondynka.
- Nic a nic. Próbowałam cały tydzień. Manu też nic mi nie chce powiedzieć. - odparła siedząc na ławce w pobliskim parku. Łapały ostatnie promienie słońca tego lata. Jesień zbliżała się nieubłaganie. Liście powoli zaczynały żółknąć a niektóre już spadały z drzew. Brunetka zerknęła na blondynkę. Uśmiechnęła się wesoło. - Jak się czujesz grubasku? - zapytała szczerząc się. Przyjaciółka jedynie wywróciła oczami.
- Jeszcze brzucha nie widać. - oburzyła się. - Czuję sie dobrze. Nie mam mdłości, nic mnie nie boli, właściwie to nic się nie zmieniło oprócz tego, że pochłaniam ogromne ilości jedzenia. - stwierdziła.
- A jak Ci się mieszka z Gregorem? - spytała. Blondynka uśmiechnęła się lekko.
- Denerwuje mnie na każdym kroku. - stwierdziła.
- Denerwuje? - zdziwiła się tym co usłyszała. Mina przyjaciółki mówiła coś zupełnie innego.
- Robi wszystko co Mu każę. Spełnia każdą moją zachciankę. Powiem, że zjadłabym truskawki a On je wyciąga spod ziemi. Skacze koło mnie jakbym była obłożnie chora a mały pokoik jest już pełen zabawek, pluszaków i innych dziwnych niepotrzebnych rzeczy. - stwierdziła z jękiem czym wywołała śmiech u brunetki.
- Kto by pomyślał, że tak zwariuje na punkcie dziecka... - westchnęła. - Czyli mówisz, że masz jak w bajce?
- Tylko książę trochę pantofel. - stwierdziła. - Stracił cały swój urok. Uwielbiałam Go za ten wredny charakter. Za te wszystkie złośliwości, za tą Jego inność i niedostępność.
- A teraz? - zapytała poważniej brunetka. - Przeszkadza Ci, że się stara?
- Nie... Nie o to chodzi. Po prostu... Gregor przestał być spontaniczny... Przestał... no wiesz...
- No nie wiem. - odparła zdezorientowana.
- Och Zośka czy Ty musisz zawsze być taka niedomyślna?! - warknęła poirytowana. - Gregor jest teraz bardziej... uważny. I bardziej... delikatny. I powściągliwy i...
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że wasz seks jest nudny... - zwątpiła patrząc na blondynkę.
- Oczywiście że nie jest. - stwierdziła wprawiając brunetkę w konsternację. - Bo go w ogóle nie ma. - powiedziała zła rzucając kawałek chleba do stawu, po którym pływały kaczki. Zofia patrzyła się z niedowierzaniem na przyjaciółkę nie wiedząc co powiedzieć. Była w szoku. Kto jak kto ale Schlierenzauer raczej do powściągliwych nie należał. Trudno Jej było sobie wyobrazić jak szatyn odmawia seksu.
- Żartujesz sobie ze mnie... - stwierdziła. Blondynka posłała Jej mordercze spojrzenie.
- Nic na Niego nie działa. Ani prośba ani groźba. Ani szantaż... Wczoraj powiedziałam Mu, że jak się ze mną nie prześpi to nie będę się do Niego odzywać i będę spać w salonie to wiesz co zrobił? - spytała. Brunetka pokręciła głową. - Wziął poduszkę, kołdrę i sam się tam przeniósł a potem przyniósł mi kakao i jeszcze zapytał czy mi wygodnie. Stwierdził, że nie pozwoli mi się męczyć na sofie i sam tam będzie spał. - stwierdziła zrezygnowana. - Ja już nie wiem co mam robić. - jęknęła. - I nie śmiej się ze mnie bo to wcale śmieszne nie jest! - warknęła widząc uśmiech błąkający się po twarzy brunetki.
- Ale dlaczego? - zapytała rozbawiona.
- Nie chcesz tego usłyszeć. - stwierdziła.
- Przebywam z Gregiem na co dzień więc wiem do jakich tekstów jest zdolny. Strzelaj. - powiedziała pewnie. Blondynka spojrzała na Nią sceptycznie.
- Nie będzie seksu, bo boi się że penisem będzie stukał dziecko w główkę. - oznajmiła ze stoickim spokojem. Brunetka zamrugała kilka razy przetwarzając w głowie to co usłyszała po czym wybuchła gromkim śmiechem. - Też tak zareagowałam to się obraził, że śmieję się z Jego wrażliwości i troski o nasze dziecko. - dodała.
- Hahahahaah na prawdę tak powiedział? hahaha - brunetka nie mogła w to uwierzyć. Tak bardzo dawno Ją nic nie rozbawiło.
- Tylko przypadkiem Mu nie mów że wiesz bo się wyprowadzi. I będę sama musiała łazić z sypialni do lodówki. - zaśmiała się. Brunetka tylko pokręciła głową.
- No to Go uwiedź, przecież potrafisz. - stwierdziła rzucając kolejny kawałek chleba w stronę jeziora.
- A myślisz, że nie próbowałam? Romantyczne kolacyjki, seksowne wdzianka, nawet zabawki odpowiednie kupiłam. - stwierdziła.
- I nic? - zdziwiła się.
- Nic. Miałam ochotę kupić Braweran ale zwątpiłam. Może ja Go już w ogóle nie pociągam? - spytała z przygnębieniem. - Jestem w ciąży więc widzi we mnie tylko nieatrakcyjną grubaskę.
- Przestań. Gregor Cię kocha i wszystko co robi to robi dla Ciebie i dla dziecka. Zmienił się owszem ale raczej na dobre niż na złe. Porozmawiaj z Nim na spokojnie. Wytłumacz, że ciąża to nie choroba i że seks jest potrzebny nawet w niej. Albo zabierz Go na USG, pokaż zdjęcie dzidziusia i poproś lekarza, żeby on wytłumaczył Gregorowi jak ważny jest seks. - stwierdziła.
- Chyba tak zrobię. - odparła. Rzuciła kawałek chleba do wody i spojrzała na przyjaciółkę. - A jak Twoje życie? Oprócz tego, że Thomas znalazł sposób na Sylvię ale nie chce Ci powiedzieć jaki? - spytała. Brunetka spojrzała na własne dłonie.
- Męczy mnie to ciągłe udawanie. - westchnęła. Popatrzyła na blondynkę. - Sylvia praktycznie nie odstępuje Thomasa na krok. Teraz kiedy Thomas ma jeszcze na głowie problemy Kristiny i opiekę nad Lily, Sylvia zgrywa pomocną dobrą ciocię. Przez ostatni tydzień cały wolny czas spędzają razem mimo, że Thomas stara się delikatnie Ją zniechęcić. Ale ta dziewczyna jest jak rzep. Upierdliwa i beznadziejnie bezczelna. Wszędzie się pcha. A w pracy... ech... szkoda gadać.
- Wtrąca Ci się do rehabilitacji? - spytała.
- Zawsze ma jakieś "ale" do wszystkiego.
- Olej. Już nie długo nie będziesz musiała się z Nią męczyć.
- Mam taką nadzieję. - odparła.
- Idziemy na lody? - spytała blondynka. Brunetka uśmiechnęła się szeroko.
- Ale Ty stawiasz grubasku. - powiedziała za co oberwała od przyjaciółki.
Spacerowały po deptaku w samym centrum Insbrucku. Wiatr co chwilę wiał pomiędzy kamienicami.
- Jak to wszystko już się wyjaśni i będziesz mogła być z Thomasem na legalu... - zaczęła blondynka. - Wprowadzisz się do Niego? - zapytała. Brunetka spojrzała na Nią jakby nie rozumiejąc pytania. - No wiesz... Kupił duże mieszkanie, całkiem przytulne jak na takie kilometry... - wspomniała.
- Nie rozmawialiśmy o tym. - stwierdziła. - Poza tym... mieszkam z mamą. W niedzielę przyjeżdża Szymon... Nie mogłabym ich zostawić samych. Nie znają miasta, Szymon będzie potrzebował rehabilitacji...
- Zośka mogę Ci coś powiedzieć? - zapytała przerywając przyjaciółce. Ta tylko pokiwała głową. - Thomas kupił nowe mieszkanie nie tylko po to żeby dać Nam swobodę. Gdyby tak było kupiłby kawalerkę a nie dwupoziomowy apartament z pierdyliardem pokoi i łazienek. - stwierdziła. - Nie wierzę, że tego nie zauważyłaś. - dodała.
- Co masz na myśli? - zapytała.
- To chyba jasne, że skoro wie jak pozbyć się Sylvii to wie, że już niedługo będziecie razem. Thomas z tego co zdążyłam zauważyć jest cholernie rodzinnym facetem więc...
- Przestań. - przerwała Jej brunetka. Usiadła na ławce przy fontannie na środku małego ryneczku.
- On chyba traktuje Cię bardzo poważnie Zocha.
- Ja też traktuję Go bardzo poważnie. - zauważyła.
- Ale nie chcesz się do Niego wprowadzić.
- Bardzo chcę. - powiedziała. - Ale na razie to raczej nie będzie możliwe. Wszystko musi się uspokoić, ułożyć, ja muszę pomóc mamie i Szymkowi się tutaj zaaklimatyzować...
- Czy Ty aby na pewno nie szukasz sobie wymówek? - spytała podejrzliwie blondynka. - Nie komplikuj sobie życia jeszcze bardziej, kiedy w końcu zaczyna Ci się układać. - powiedziała. - A jak zaczniesz kombinować to wiedz, że teraz mam siły za dwoje. - dodała szczerząc się.
- Ustaliliście już datę ślubu? - spytała z uśmiechem.
- Słyszysz jak to brzmi? - zapytała z rozbawieniem blondynka. - Ja nigdy nie chciałam ślubu. Aż tu nagle bam! I mam full pakiet. Facet, dziecko, ślub, teściowie... - westchnęła.
- Haha a co z teściami jest nie tak?
- Są za mili. - bąknęła...
- No to Go uwiedź, przecież potrafisz. - stwierdziła rzucając kolejny kawałek chleba w stronę jeziora.
- A myślisz, że nie próbowałam? Romantyczne kolacyjki, seksowne wdzianka, nawet zabawki odpowiednie kupiłam. - stwierdziła.
- I nic? - zdziwiła się.
- Nic. Miałam ochotę kupić Braweran ale zwątpiłam. Może ja Go już w ogóle nie pociągam? - spytała z przygnębieniem. - Jestem w ciąży więc widzi we mnie tylko nieatrakcyjną grubaskę.
- Przestań. Gregor Cię kocha i wszystko co robi to robi dla Ciebie i dla dziecka. Zmienił się owszem ale raczej na dobre niż na złe. Porozmawiaj z Nim na spokojnie. Wytłumacz, że ciąża to nie choroba i że seks jest potrzebny nawet w niej. Albo zabierz Go na USG, pokaż zdjęcie dzidziusia i poproś lekarza, żeby on wytłumaczył Gregorowi jak ważny jest seks. - stwierdziła.
- Chyba tak zrobię. - odparła. Rzuciła kawałek chleba do wody i spojrzała na przyjaciółkę. - A jak Twoje życie? Oprócz tego, że Thomas znalazł sposób na Sylvię ale nie chce Ci powiedzieć jaki? - spytała. Brunetka spojrzała na własne dłonie.
- Męczy mnie to ciągłe udawanie. - westchnęła. Popatrzyła na blondynkę. - Sylvia praktycznie nie odstępuje Thomasa na krok. Teraz kiedy Thomas ma jeszcze na głowie problemy Kristiny i opiekę nad Lily, Sylvia zgrywa pomocną dobrą ciocię. Przez ostatni tydzień cały wolny czas spędzają razem mimo, że Thomas stara się delikatnie Ją zniechęcić. Ale ta dziewczyna jest jak rzep. Upierdliwa i beznadziejnie bezczelna. Wszędzie się pcha. A w pracy... ech... szkoda gadać.
- Wtrąca Ci się do rehabilitacji? - spytała.
- Zawsze ma jakieś "ale" do wszystkiego.
- Olej. Już nie długo nie będziesz musiała się z Nią męczyć.
- Mam taką nadzieję. - odparła.
- Idziemy na lody? - spytała blondynka. Brunetka uśmiechnęła się szeroko.
- Ale Ty stawiasz grubasku. - powiedziała za co oberwała od przyjaciółki.
Spacerowały po deptaku w samym centrum Insbrucku. Wiatr co chwilę wiał pomiędzy kamienicami.
- Jak to wszystko już się wyjaśni i będziesz mogła być z Thomasem na legalu... - zaczęła blondynka. - Wprowadzisz się do Niego? - zapytała. Brunetka spojrzała na Nią jakby nie rozumiejąc pytania. - No wiesz... Kupił duże mieszkanie, całkiem przytulne jak na takie kilometry... - wspomniała.
- Nie rozmawialiśmy o tym. - stwierdziła. - Poza tym... mieszkam z mamą. W niedzielę przyjeżdża Szymon... Nie mogłabym ich zostawić samych. Nie znają miasta, Szymon będzie potrzebował rehabilitacji...
- Zośka mogę Ci coś powiedzieć? - zapytała przerywając przyjaciółce. Ta tylko pokiwała głową. - Thomas kupił nowe mieszkanie nie tylko po to żeby dać Nam swobodę. Gdyby tak było kupiłby kawalerkę a nie dwupoziomowy apartament z pierdyliardem pokoi i łazienek. - stwierdziła. - Nie wierzę, że tego nie zauważyłaś. - dodała.
- Co masz na myśli? - zapytała.
- To chyba jasne, że skoro wie jak pozbyć się Sylvii to wie, że już niedługo będziecie razem. Thomas z tego co zdążyłam zauważyć jest cholernie rodzinnym facetem więc...
- Przestań. - przerwała Jej brunetka. Usiadła na ławce przy fontannie na środku małego ryneczku.
- On chyba traktuje Cię bardzo poważnie Zocha.
- Ja też traktuję Go bardzo poważnie. - zauważyła.
- Ale nie chcesz się do Niego wprowadzić.
- Bardzo chcę. - powiedziała. - Ale na razie to raczej nie będzie możliwe. Wszystko musi się uspokoić, ułożyć, ja muszę pomóc mamie i Szymkowi się tutaj zaaklimatyzować...
- Czy Ty aby na pewno nie szukasz sobie wymówek? - spytała podejrzliwie blondynka. - Nie komplikuj sobie życia jeszcze bardziej, kiedy w końcu zaczyna Ci się układać. - powiedziała. - A jak zaczniesz kombinować to wiedz, że teraz mam siły za dwoje. - dodała szczerząc się.
- Ustaliliście już datę ślubu? - spytała z uśmiechem.
- Słyszysz jak to brzmi? - zapytała z rozbawieniem blondynka. - Ja nigdy nie chciałam ślubu. Aż tu nagle bam! I mam full pakiet. Facet, dziecko, ślub, teściowie... - westchnęła.
- Haha a co z teściami jest nie tak?
- Są za mili. - bąknęła...
***
- Ja nigdy nie chciałem ślubu i nagle bam! Dostaję full pakiet. Kobieta, dziecko, ślub... Starzeję się Thomas. - westchnął z wyraźnym przygnębieniem. Blondyn jedynie się zaśmiał.
- Dorastasz a nie starzejesz się. - poprawił przyjaciela.
- A to nie to samo? - spytał. Morgenstern podał Mu kolejne już piwo.
- Nie chcieliście poczekać do rozwiązania? - zapytał siadając na ciemno brązowej sofie na środku dużego salonu.
- Nie zakrztuś się. - stwierdził szatyn. - Chcę żeby dziecko urodziło się w pełnej, katolickiej rodzinie tak jak Bóg przykazał. - powiedział poważnie. Blondyn spojrzał na przyjaciela z niedowierzaniem. Nigdy nie spodziewał się, że usłyszy coś takiego z Jego ust.
- Co ta miłość robi z ludźmi...- westchnął z uśmiechem na ustach. - Czyli Boże Narodzenie... - stwierdził. Szatyn pokiwał głową.
- Wiesz o co chciałbym Cię prosić... - zaczął. Blondyn spojrzał z uśmiechem na przyjaciela.
- A Lucas? - zapytał.
- Zostanie chrzestnym. Świadkiem powinien być ktoś kto przyczynił się do tego, że ten ślub dojdzie do skutku. Poza tym... Nie wyobrażam sobie żeby ktoś inny miał stanąć w kościele obok mnie. - powiedział poważnie. - To jak? Mogę na Ciebie liczyć? - dopytywał.
- Jasne, że tak. Z największą przyjemnością. - stuknęli się butelkami i upili po łyku piwa. Szatyn rozglądnął się dokoła. Elegancko i spokojnie urządzone mieszkanie pasowało do Jego właściciela. Tylko jednej rzeczy w nim brakowało.
- Chcesz zamieszkać z Kristiną? - zapytał.
- Słucham? - blondyn nie krył zdziwienia. - Skąd Ci to przyszło do głowy? - zaśmiał się.
- No wiesz... kupiłeś mieszkanie jak dla wielodzietnej rodziny, ostatnio spędzacie ze sobą dużo czasu...
- Pomagam Jej trochę się otrząsnąć ale to wszystko. - wyjaśnił. Szatyn zerknął na przyjaciela z pewną konsternacją na twarzy. - Zainspirował mnie fakt, że chcesz stworzyć rodzinę i pomyślałem, że może ja też bym mógł. - dodał.
- Aha. Z... Sylvią? - zdziwił się lekko. Blondyn uśmiechnął się.
- Nie. Z Zośką. - odparł pewnie. Szatyn wywrócił oczami.
- A Ona dalej siedzi Ci w głowie. Stary przecież Jej jest dobrze z Manu więc radzę Ci, zapomnij o Niej. - stwierdził. - Swoją drogą nie wiem jak po tym wszystkim nadal możesz o Niej myśleć. - upił kolejny łyk piwa. Przyjaciel spojrzał na szatyna.
- Greg... Chyba powinieneś o czymś wiedzieć... - zaczął poważnie...
- Aha. Z... Sylvią? - zdziwił się lekko. Blondyn uśmiechnął się.
- Nie. Z Zośką. - odparł pewnie. Szatyn wywrócił oczami.
- A Ona dalej siedzi Ci w głowie. Stary przecież Jej jest dobrze z Manu więc radzę Ci, zapomnij o Niej. - stwierdził. - Swoją drogą nie wiem jak po tym wszystkim nadal możesz o Niej myśleć. - upił kolejny łyk piwa. Przyjaciel spojrzał na szatyna.
- Greg... Chyba powinieneś o czymś wiedzieć... - zaczął poważnie...
***
Dzwoniący telefon przerwał Jej rozmowę z mamą i Adelą na temat odpowiedniej sukni ślubnej. Zerknęła na wyświetlacz. MACIEK DZWONI. Zdziwiła się lekko bo było już po 22:00 ale odebrała natychmiast. Nie zdążyła się jeszcze przywitać kiedy brunet zaczął mówić.
- Włącz szybko Eurosport. - rozłączył się.
Nie ukrywała zdziwienia, bo taki wyraz twarzy ciężko ukryć. Patrzyła na telefon ale po chwili ocknęła się i natychmiast włączyła telewizor.
- Co jest? - zapytała Adela.
- Maciek kazał mi włączyć Eurosport. - powiedziała lekko zdezorientowana. Kiedy na ekranie pojawił się odpowiedni kanał stanęła jak wryta. W studiu telewizyjnym siedział reporter, Heinz, Prezes AZN-u, Thomas i Manuel. Na dole ekranu wyświetlony był ogromny wręcz napis "TAJEMNICE SKOKÓW NARCIARSKICH", a redaktor właśnie zaczynał mówić. Wszystkie trzy stały przed telewizorem uważnie przysłuchując się rozmowie.
Dobry wieczór Państwu przed telewizorami. Ze studia Eurosport w Innsbrucku wita Państwa Karl Strauss. W dzisiejszym programie SPORT ZEIT porozmawiam na temat tajemnic jakie skrywa jedna z najlepiej rozwijających się dyscyplin sportowych w Austrii, w skokach narciarskich. Moi dzisiejsi goście opowiedzą o dwóch ważnych sprawach jakie dopiero dziś wyjdą na jaw a które mają, jak przypuszczam, ogromne znaczenie skoro były utrzymywane w tajemnicy. Może zacznijmy od trenera naszej reprezentacji... Heinz... o co chodzi?
H.K.: Jak w każdym sporcie tak i w skokach zdarzają się różne nietypowe sytuacje. Jest wiele wymagań, wiele wyrzeczeń i nie zawsze zawodnicy potrafią sobie z Nimi poradzić. Niestety sama miłość do sportu nie wystarcza a człowiek to tylko słaba istota, która ma prawo do popełniania błędów. Czasem mniejszych a czasem większych. W naszej kadrze tych błędów pojawiło się kilka. I myślę, że najlepiej opiszą je Ci, którzy teraz chcieliby się do Nich otwarcie przyznać. - powiedział.
Reporter: Który z Was chciałby zacząć?
M.F.: Myślę, że moja tajemnica będzie dobrym rozpoczęciem tej pewnego rodzaju spowiedzi... - zaczął Fettner. - Kiedy człowiek jest młody i ma wiele marzeń, robi wszystko żeby te marzenia stały się rzeczywistością. Za wszelką cenę. Czasem... za namową różnych wujków dobra rada popełnia błędy, które mogą Go potem wiele kosztować. Czasem nawet nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji a potem... Potem może być za późno i pojawiają się nowe błędne decyzje i zachowania. Czasem tymi decyzjami możemy ranić innych... - przerwał. - Na początku mojej kariery wykryto u mnie wadę serca, która eliminowała mnie ze starań o dostanie się do kadry narodowej. Dlatego własnie zataiłem tą informację fałszując dokumentację medyczną. - oznajmił wprawiając reportera w niemałe zdziwienie.
Reporter: Z wadą serca nie powinieneś uprawiać żadnego sportu o ile dobrze myślę. - zauważył. Brunet pokiwał głową.
M.F.: Przez tą wadę moje wszystkie marzenia legły w gruzach. Jedyną szansą dla mnie było usunięcie wzmianki o tej wadzie z medycznej karty. I tak też się stało. To, ze jestem tutaj i nic mi nie jest po tylu latach skakania... To cud. - dodał. Reporter zaniemówił. Po chwili się ocknął.
Reporter: Thomas? Co Ty chciałbyś nam powiedzieć? Jaką tajemnicę skrywa Mistrz Olimpijski i można już powiedzieć... legenda skoków narciarskich?
T.M.: Nie będę owijał w bawełnę. Nie o to w tym chodzi. Chcę być fair w stosunku do moich kolegów i w stosunku do fanów i kibiców, którzy zawsze są ze mną. I niestety zauważyłem to za późno... Zawsze starałem się być najlepszy. Dla Nich. I tak było. Pierwsze miejsca, mistrzostwa, Igrzyska Olimpijskie... A potem ta presja, że skoro wygrałem tak wiele i jestem tak młody to jeszcze wiele mogę wygrać. A później upadek. Jeden... i drugi... - przerwał przypominając sobie ten czas. - I już nie byłem najlepszy. Coś się we mnie zmieniło. Pojawił się strach. Strach o to, że pewnego dnia moja córka nie zobaczy już ojca. Że pewnego dnia ten Mistrz zejdzie z belki nie potrafiąc wykonać skoku, który wykonywał setki razy. I nie potrafiłem... Nie radziłem sobie z tym. Psychika była zbyt słaba. Nie sięgnąłem po pomoc tam gdzie powinienem. Znalazłem lepszy sposób. Szybszy... Po wciągnięciu jednej kreski czułem się jak nowo narodzony. Strach zniknął, pojawiła się siła i odwaga. Wszystko wydawało się łatwiejsze. I z czasem potrzebowałem tego więcej i więcej. I tak trafiłem na odwyk. - wyznał. - Było cholernie ciężko. Ale nie odstawienie narkotyków tylko przyznanie się do błędu, patrzenie w oczy ludziom i widok zawodu jaki im sprawiłem... - mówił.
Usiadła. Nagle zrobiło się Jej słabo. Bo wiedziała, że to przez Nią to robią. Nie mogła uwierzyć, że to dzieje się na prawdę. Zakręciło się Jej w głowie a twarz przybrała barwy ściany. Jej mama usiadła zaraz przy Niej patrząc z troską na córkę.
Reporter: Zdajecie sobie sprawę z tego, że zostaniecie tematami nr jeden w najbliższym czasie? - zapytał.
M.F.: To nie jest istotne. - powiedział spokojnie. - To przyznanie się wiele zmieni w naszych życiach, w naszej karierze ale... są rzeczy ważne i ważniejsze i chyba przyszedł czas aby te ważniejsze stały się nr jeden w naszym życiu.
Reporter: Mówisz bardzo ogólnie. Czy to oznacza, że stało się coś co pchnęło Was w tym kierunku?
T.M.: Dojrzeliśmy. - odparł krótko.
Reporter: Panie prezesie, po tym co tutaj przed chwilą usłyszeliśmy trudno jest mi przewidzieć jaką decyzję, jakie postępowanie podejmie AZN w stosunku do naszych mistrzów. Co może nam Pan powiedzieć?
Prezes: Ta sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana niż mogłoby sie na pierwszy rzut oka wydawać. Pamiętajmy, że to są ludzie. Wspaniali ludzie, którzy w pewnym momencie życia trochę się pogubili. Że to są wybitni sportowcy. Oczywiście AZN podjął odpowiednie kroki w kierunku wyjaśnienia obu spraw oraz nałożeniu odpowiednich kar i wyciągnięciu konsekwencji. Chłopcy sami, dobrowolnie przyznali się do błędów, przyszli do mnie tydzień temu i opowiedzieli o wszystkim. Pierwszą rzeczą jaką wykonaliśmy to sprawdzenie czy w okresie o którym mówią badania lekarskie wykazały jakiekolwiek zmiany w ich organizmach rzutujące na wyniki w zawodach. W sytuacji Thomasa wszystko było jasne. Substancje narkotyczne były zażywane tak jak mówił, jedynie podczas rehabilitacji. W tamtym czasie nie startował w żadnych zawodach. Natomiast Manuel... nie brał żadnych leków które miałyby polepszyć Jego stan zdrowia. Zatem konta mają czyste przynajmniej w tym aspekcie. Co do oszustw jakich podjął się Manuel zostało wszczęte odpowiednie postępowanie o którym wiele nie możemy mówić. Decyzją Związku Narciarskiego Manuel w najbliższym czasie zobowiązany jest do podjęcia odpowiedniej terapii medycznej, w tym operacji mającej na celu wyeliminowanie wady. Skutkiem tego jest odsunięcie Manuela od kadry na najbliższy sezon zimowy. Jeżeli późniejsze badania pozwolą na Jego start w zawodach AZN nie ma żadnych przeciwwskazań aby Manuel nie mógł wrócić do skoków w kolejnym sezonie.
Reporter: A co z naszym Mistrzem?
Prezes: Thomas przeszedł odwyk w najlepszej klinice odwykowej w Niemczech. Nic więcej zrobić nie mógł. Przyznał się choć nie musiał, bo w tym okresie to i tak nie rzutowało na Jego starty w zawodach. Jest dopuszczony do startów w zimowym sezonie.
Reporter: Panie Prezesie, w najbliższym czasie na pewno pojawią się opinie, że potraktował Pan swoich zawodników bardzo pobłażliwie.
Prezes: Nigdy nie dali mi powodów do tego aby im nie ufać. Dlatego zaufam im i tym razem...
**********************************************************
Nie podoba mi się. :(
Ale co zrobię? Buta nie zjem.
Buziole :*
P.S.: Mam pomysł na kolejne opowiadanie ale musicie mi powiedzieć czy nie znudzi się Wam następny pojedynek Gregor vs. Thomas?
Ojoj... A więc tak to wszystko chcieli rozstrzygnąć? Nie spodziewałabym się, naprawdę.
OdpowiedzUsuńCiekawe, co teraz na te wyznania opinia publiczna... Ale chociaż pozbyli się Sylvii. Teraz, nie mając już żadnego haka na Manu czy Morgiego, każdy będzie mógł żyć sobie swoim własnym życiem jak tylko chce. Nie tak, jak kazała mu Sylvia. A i również podoba mi się bardzo postawa trenera. Zaufał im i to jest najważniejsze, a i również godne podziwu. Zupełnie jak w rodzinie.
Ale co się dzieje z Zośką? Kocha Thomasa, a wizja wspólnego życia z nim ją przeraża? Możliwe, że jeszcze nie dojrzała do tej decyzji... Albo jest jeszcze ewentualność, że wszystko dla niej dzieje się za szybko. No nie wiem... Zobaczy się w przyszłości.
A powodów do tego, by nie podobał Ci się ten rozdział, nie masz. Zapewniam. :)
*Prezes, nie trener...
UsuńWybacz małe niedopatrzenie. Tak to jest, kiedy robi się wszystko w biegu...
Rozdział super, takiego rozwiązania się nie spodziewałam, ciekawe co teraz Sylvia wymyśli, bo raczej spokojnie tego nie zostawi; a połączenia Gregor - Thomas nigdy za mało
OdpowiedzUsuńo rajciu..wchodzę z ciekawości żeby zobaczyć czy jest coś nowego i tu takie BUM!
OdpowiedzUsuńrozdział super! naprawdę co jeden to lepszy
tej wiedźmie pewnie mina zrzędnie jak zobaczy ten program no i dobrze..wszyscy będą happy
co do nowego bloga- hmm.... fajnie się czyta o Gregu i Thomasie jednak ja zawsze sercem jestem za Maćkiem
czekam na nexta
Co do PSa - chętnie przeczytam znów o Gregorze i Thomasie w Twoim wykonaniu <3
OdpowiedzUsuńCzytałam i z każdym kolejnym wersem szczękę miałam coraz niżej ;o
OdpowiedzUsuńZacznę od początku: rozmowa Zośki z Adelą- bezbłędna ;D A tłumaczenie Gregora- o, nawet teraz się z tego śmieję ;D
Odpowiedzialny Gregor? Nieeee, to mi nie gra ;p Bo rzeczywiście się starzeje.
Końcówka zszokowała mnie kompletnie, ale teraz Sylvia nie będzie miała żadnych haków na Manu i Thomasa i wszyscy szczęśliwi ;D
A kolejna historia? CHCĘ, CHCĘ, CHCĘ! ;D
Adelka i Gregor jak zwykle rewelacyjni! ;D
OdpowiedzUsuńMoże w końcu uda im się na spokojnie pogadać i każde wyjawi swoje obawy.
Ten wywiad to dla mnie totalny szok. Nie spodziewałam się, że Thomas i Manuel mogą zdobyć się na taką odwagę. Dobrze, że prezes AZNu postanowił dać im drugą szansę.
Mam nadzieję, że teraz pozbędą się Silvii! ;D
Kolejne opowiadanie z Gregorem i Thomasem? Trzy razy TAK! ;D
Buziaki ;*
Hej ;* Trafiłam na tego bloga przypadkiem przed wyjazdem i nie udało mi się jeszcze nadrobić całego. Nie czytałam tego rozdziału, bo ja nie w temacie, ale postanowiłam Ci to napisać ;)) Jestem w połowie tego co napisałam czyli na 22 rozdziale :) Zakochałam się w tym opowiadanku, ale nie mogłam niestety skończyć :/ Dzisiaj pewnie trochę nadrobię i mam nadzieję, że jutro już będę znała całą dotychczasową historię ;D Tylko nad jednym się zastanawiam: Gdy czytam akcję z LGP Wisły 2014 i on tam skakał to co z jego stopą? Bo miał zerwanego, czy coś innego- chyba z achillesem. I jak on skakał- miał rehabilitację, czy coś ;D Bo tego nie ogarniam właśnie :)) Jak byś mi mogła wyjaśnić byłabym wdzięczna =D A co do opka to ja jestem na tak :) Przeczytałam tylko info na końcu :P Jesteś genialna, piszesz genialnie i ja na pewno będę czytać ♥
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie: ski-jump-love.blogspot.com
Pozdrawiam i miłych wakacji ;***
Pod warunkiem,że Gregor wygra pojedynek <3
OdpowiedzUsuńCo ten Gregor wymyślił z tym stukaniem o główkę dziecka? hahah nienormalny
OdpowiedzUsuńAdelka jak zwykle rewelacyjna
Sytuacja z telewizją... zaskoczyła mnie, nie spodziewałam się tego. Ale dobre poprowadzenie akcji, dobrowolnie się przyznali, więc nie będzie powazniejszych konsekwencji... Teraz mam nadzieję, że zostanie wszczęte postępowanie mające na celu wyjaśnienie okoliczności zatajenia prawdy o stanie zdrowia Manu. Wyszłoby na jaw kto to zrobił ( a z tego co pamiętam była to Sylvia i to ją spotkałaby stosowna kara)
Jeśli chodzi o kolejne opowiadanie, to jak najbardziej pojedynek Thomas- Gregor może być, ale może z jakimiś nowymi skoczkami w rolach drugoplanowych, którzy jeszcze nie występowali :) żeby nie było ciągle to samo. (ale z Maćkiem Kotem! :P )
Pozdrawiam
krateczka
Wow! Tego się nie spodziewałam! Miałam w głowie tysiąc możliwości na to, co wymyślił Thomas. A tu BUM! Takie coś. Nie no. Na prawdę masz genialne pomysły! A najbardziej rozbroił mnie Gregor. Hahahaha. Czego to on jeszcze nie wymyśli.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o kolejny pojedynek Gregor - Thomas. To tak. Jak najbardziej, ale fajnie by było, gdyby pojawił się Diethart i było więcej Stefana ;)
pojedynek T-G ? jak najbardziej,ale z nowymi postaciami drugoplanowymi np. Andreas Stjernen
OdpowiedzUsuńjestem jak najbardziej za Andreasem !!
UsuńO mój Boże, kolejny świetny rozdział w twoim wykonaniu, dopiero dziś nadrobiłam zaległości w czytaniu. Gregor mnie rozbawił tym swoim myśleniem. Jak on może zrobić krzywdę dziecku? Czy on się wgl edukował na lekcji biologii, mam wrażenie, że nie. Natomiast dalsza część, zwaliła mnie z nóg. Ta spowiedź w telewizji... Tego się nie spodziewałam, nawet ciężko mi cokolwiek napisać. Odważne posunięcie ze strony chłopców. Nie wiem, czy gdybym była na ich miejscu, odważyłabym się na taki krok. Podziwiam ich i to bardzo. Może nareszcie Thomas będzie mógł być z Zośką (choć ja nadal wolę Kota). Cieszę się, że pojawił się Maciek, szkoda tylko, że na kilka sekund. Tęsknie za nim wiesz? I to bardzo.
OdpowiedzUsuńKolejne opowiadanie o Gregorze i Thomasie? Jestem jak najbardziej za, uwielbiam ich (choć bardziej lubię Gregora).
Pozdrawiam i czekam na następny :D