AUSTRIA, INNSBRUCK...
Siedziały na schodach pod mieszkaniem blondyna czekając aż wróci. Obie były zdenerwowane. Jedna dlatego, że o niczym nie wiedziała, a druga dlatego, że nie powiedział Jej co zamierza zrobić. Jedna miała wyrzuty sumienia, że nic nie zauważyła a druga, że nie powiedziała tej pierwszej.
- Nie chciałam się wtrącać. - powiedziała brunetka. - Thomas bał się, że ograniczysz Mu kontakt z Lily. - dodała ciszej.
- Przecież doskonale wie, że nic takiego by się nie stało. Najpierw dostałby po głowie żeby wybić mu te głupie pomysły a potem kopa w dupsko, żeby jak najszybciej znalazł się na tym odwyku. - powiedziała zdenerwowana. Po chwili westchnęła. - Nie ufa mi.
- Ufa. Po prostu nie chciał Cię zawieść. - odparła.
- A tej jędzy to wszystkie kłaki z głowy powyrywam. Jak tylko Ją dorwę. - stwierdziła z zaciśniętymi dłońmi. Brunetka lekko się uśmiechnęła.
- To zostaw mi. - powiedziała. - Mam ochotę Jej połamać wszystkie zęby w tej ślicznej buźce. - dodała.
- Ślicznej? Śliczna to Ona była 10 lat temu. - stwierdziła wywołując śmiech u brunetki. Spojrzała na Nią z widocznym współczuciem. - Podziwiam Cię wiesz? Ja chyba nie potrafiłabym tak udawać.
- Potrafiłabyś. Gdyby od tego zależało całe Twoje szczęście. - odparła z uśmiechem. - Tylko, że nie tak to wszystko miało wyglądać. - stwierdziła. - Nie chciałam, żeby Thomas mówił publicznie o swoich problemach.
- To był jedyny sposób. - usłyszały za sobą. Odwróciły się i spojrzała w górę. Stał za Nimi blondyn, który na twarzy miał wymalowane zmęczenie. - Wjechałem windą. Padam na twarz. - wyjaśnił i usiadł pomiędzy kobietami. Czuł na sobie ich wzrok. Spojrzał na blondynkę. - Przepraszam... - westchnął. - Nie chciałem Cię denerwować.
- Denerwować mnie nie chciałeś tak? A teraz to jaka ja niby jestem? Łagodna jak baranek? Spokojna jak ocean? Zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo zawiodłeś moje zaufanie? - zapytała.
- Tego właśnie chciałem uniknąć. - odparł.
- Nie zawiodłeś go tym co zrobiłeś tylko tym, że mi nie powiedziałeś o swoich problemach Thomas! - warknęła. - Jestem matką Twojej córki, Twoją przyjaciółką i chyba mam prawo oczekiwać, że będziesz ze mną szczery tak? - zapytała. Pokiwał głową. Ściszyła trochę głos. - Thomas obiecaj mi, że jeśli coś się będzie niedobrego działo to mi to powiesz. - poprosiła Go.
- Obiecuję. - powiedział a blondynka mocno Go do siebie przytuliła.
Brunetka widząc tą sytuację delikatnie wyjęła klucze do mieszkania z kieszeni blondyna i cicho weszła do środka zostawiając blondynów na schodach. Wiedziała doskonale, że jeszcze kilka spraw muszą sobie wyjaśnić. Ona mogła poczekać. Czekała na Niego tak długo, więc poczeka jeszcze trochę. Usiadła na tej wielkiej skórzanej sofie i wpatrywała się w owoce postawione w misce na stoliczku. Włączyła telewizor. Przeskakiwała po kanałach szukając czegoś innego niż filmy dla dorosłych ale czego się spodziewać o 2:00 w nocy? Zatrzymała się na jakimś kanale informacyjnym. I jak mogła się spodziewać sprawa skoczków była sprawą nr jeden. A ich wywiad wyświetlany był co chwilę. Wpatrywała się w obraz na ekranie i w głowie miała tylko jedno pytanie. Co teraz?
- Manu prędzej czy później musiałby się zoperować. A informacja o moim odwyku i tak by wyciekła. - usłyszała za sobą. Wyłączyła telewizor. Usiadł obok Niej. - Teraz Sylvia nie ma na nas nic. Nie ma nas czym szantażować. Prezes o wszystkim wie. Od jutra przychodzi do nas nowy rehabilitant. - powiedział. - Popatrz na mnie. - poprosił cicho. Zrobiła to. - Możemy zacząć normalnie żyć Zosia. - powiedział ciszej. - W końcu. - dodał. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Przeze mnie mogłeś wylecieć z kadry Thomas. I Manu też.
- To była nasza decyzja. Wiedzieliśmy obaj z czym się wiąże przyznanie się do tego wszystkiego. Nie mogliśmy pozwolić na to, żeby naszym życiem sterowała Sylvia. Zbyt wiele było do stracenia. - powiedział. Spuściła wzrok. Poczuła na dłoni Jego dłoń. A zaraz potem druga dłoń głaskała Ją po policzku.
- Wprowadź się do mnie. - powiedział cicho ale bardzo wyraźnie.
"Dam dam dam..." - zagrzmiała podświadomość. - "Jak się zgodzisz to zostawisz mamę samą, jak się nie zgodzisz to się obrazi." - dodała. Brunetka spojrzała w zielono - błękitne oczy skoczka i delikatnie się uśmiechnęła.
- Nie mogę Thomas. - powiedziała spokojnie. Na Jego twarzy pojawił się lekki zawód ale w oczach wyraźnie tlił się płomień nadziei.
- Dlaczego? To dla Ciebie za szybko? - spytał.
- Nie... Ja... Bardzo chciałabym z Tobą zamieszkać. - powiedziała z uśmiechem.
- Więc co stoi na przeszkodzie? - zapytał nie rozumiejąc Jej odmowy. - Nie jesteś pewna swoich uczuć tak?
- Nie! - zaprzeczyła stanowczo. - Thomas tego jestem pewna bardziej niż tego, że Ziemia jest okrągła. - powiedziała. Trochę tym uspokoiła blondyna ale nie do końca. - W niedzielę przylatuje Szymon. Adela mieszka z Gregorem. Moja mama nie zna jeszcze Innsbrucku tak dobrze jak powinna a Szymon w ogóle go nie zna. Nie mogę Ich zostawić samych. Muszę się trochę Nimi zająć. Wprowadzić ich w życie tutaj. Poza tym Szymon potrzebuje porządnej rehabilitacji... - w tym momencie blondyn uśmiechnął się szerzej. Zamilkła. Nie rozumiała Jego rozbawienia. Właściwie to poczuła się przez moment urażona Jego stosunkiem do sprawy. W końcu całej Jej rodzinie zmienia się całe dotychczasowe życie.
- Myślisz, że nie wziąłem tego pod uwagę? - zapytał bawiąc się kosmykiem Jej włosów. Zmarszczyła lekko brwi. - Wiem jak ważna jest dla Ciebie rodzina. Sam nie potrafiłbym zostawić swojej w takiej sytuacji. W tym mieszkaniu znajdzie się miejsce również dla Nich. - oświadczył.
- Słucham? - zdziwiła się.
- Wiem, że to dość wysoko, bo 8 piętro ale windy są 3. Tutaj nie ma wysokich progów więc nawet jeśli Szymon potrzebowałby jeszcze wózka to da sobie radę. Dla Niego i dla Twojej mamy pokoje będą tutaj więc nie będą musieli chodzić po schodach. Mamy 2 łazienki więc będą mieli komfort, że nikomu nie przeszkadzają, a...
- Thomas. - przerwała Mu. Spojrzał na Nią z wielką nadzieją w oczach. - Zdajesz sobie sprawę z tego co chcesz zrobić? - zapytała. Spoważniał.
- Myślałem nad tym jeszcze zanim kupiłem to mieszkanie. - powiedział. - Wiem czego chcę Zosia. - dodał. - Chcę w końcu być szczęśliwy. A to szczęście dajesz mi Ty. To, że jesteś. I jeśli jedynym warunkiem do tego żebyś ze mną zamieszkała jest zapewnienie spokoju i stabilizacji Twojej rodzinie to nie mam nad czym się zastanawiać. - stwierdził pewnie. - Mam tylko nadzieję, że Twój brat mnie polubi trochę bardziej niż Twoja mama. - puścił Jej oko.
- Moja mama Cię bardzo lubi głupolu. - dała Mu pstryczka w nos. - Po prostu się o mnie martwi. - dodała.
- Więc będę musiał Jej pokazać, że nie ma o co się martwić. - stwierdził. - I że Jej córce z nikim nie będzie tak dobrze jak ze mną. - powiedział dumnie. Zaśmiała się wesoło. Przez chwilę tylko się na siebie patrzyli.
- Nie sądzisz, że to dziwne, że tak nagle wszystkie problemy zniknęły? - zapytała.
- Może w końcu i do nas los się uśmiechnie. - powiedział tuląc Ją do siebie. Bawił się Jej palcami. Zerknęła na zegarek.
- Późno już. - zauważyła.
- Raczej wcześnie. - zaśmiał się. - Za 3 godziny wstajemy do pracy. - dodał całując Ją delikatnie pod uchem.
- Powinnam wrócić do domu... - powiedziała.
- Źle Ci tutaj? - zapytał i pocałował Jej szyję.
- Mama się będzie martwić. - przypomniała.
- Wyślemy Jej smsa - stwierdził pewnie i powoli zsunął Jej z ramienia fragment cieniutkiego sweterka i znów złożył czuły pocałunek na Jej skórze. Drugą dłonią zaczął spokojnie rozpinać małe guziczki od Jej bluzki. Najpierw jeden, potem drugi... "Przypadkowo" przejechał palcami wzdłuż linii Jej biustonosza drażniąc wrażliwą skórę Jej biustu... - Masz może ochotę na drinka? - spytał cicho. Zaśmiała się.
- A Heinz wyrzuci mnie za bycie w pracy po alkoholu. - stwierdziła. Odwróciła się w Jego stronę i usiadła Mu na kolanach okrakiem. - Drinkiem mnie tutaj nie zatrzymasz Casanovo - puściła Mu oko. Uśmiechnął się wesoło i pokręcił głową.
- A czym Cię zatrzymam? - zapytał patrząc Jej głęboko w oczy. Zbliżyła się do Niego i złożyła na Jego ustach bardzo czuły pocałunek. Odwzajemnił Go z ochotą. Wplótł dłonie w Jej długie miękkie włosy i przyciągnął jeszcze bliżej siebie Jej ciało. Na moment oderwała się od Niego.
- Skoro mam tu zamieszkać to pokaż mi gdzie będę spać. - powiedziała z cwanym uśmieszkiem. Również się uśmiechnął. Z łatwością wziął Ją na ręce powodując wesoły śmiech dziewczyny i zaniósł na górę. Otworzył pierwsze drzwi na prawo i wszedł do środka. Jedna ze ścian miała kolor czerwony a pozostałe kolor ciemnej czekolady. I do tego białe meble tak pięknie kontrastujące z kolorami ścian. Wszystko do siebie pasowało. Nawet najmniejsze detale takie jak klimatyczne lampki po obu stronach wielkiego wysokiego łóżka, jak teatralna toaletka z oświetlonym lustrem, jak widok za oknem balkonowym, który teraz przedstawiał ciemne niebo pełne gwiazd a trochę dalej jasna poświatę na szczycie jednej z gór spowodowaną wschodzącym słońcem... Stanęła na własnych nogach i milczała. Po chwili uśmiechnęła się i pokręciła z niedowierzaniem głową. Na przeciwko łóżka na ścianie wisiał ogromny telewizor, a wokół niego mnóstwo zdjęć w białych ramkach. Na zdjęciach była Lily, Kristina, Gregor, Thomas we wszystkich ważniejszych momentach Jego życia i Ona. W Wiśle, w Innsbrucku... Na treningach, na zawodach... I jedna pusta ramka. Spojrzała na Niego z pytajnikami w oczach.
- Czego tu brakuje? - spytała podchodząc do Niego i przytulając się.
- Najpierw powiedz jak Ci się tutaj podoba. - pominął Jej pytanie.
- Jest pięknie. - powiedziała. - Na prawdę pięknie. - dodała i pocałowała Go ponownie. - Teraz powiesz mi na jakie zdjęcie to miejsce? - spytała.
- Ślubne. - powiedział poważnie. Patrzyła na Niego jakby nie rozumiejąc tego co powiedział. Zamrugała kilkakrotnie.
"Ogarnij się bo wyglądasz jak Schlieri przez większość czasu." - upomniała Ją podświadomość.
- Ślubne? - spytała. Nie odpowiedział. Dał Jej czas żeby zrozumiała o co Mu chodzi. A kiedy to się stało Jej uścisk trochę zelżał.
- Nie chcesz. - stwierdził.
- Nie myślałam o tym. - przyznała. - To chyba jeszcze trochę za wcześnie na takie decyzje nie sądzisz? - spytała. Uśmiechnął się.
- Poczekam. - stwierdził pewnie. - Ale nie odpuszczę. - dodał. - I choćby nie wiem co to się z Tobą ożenię. - zakończył. Zaśmiała się cicho i pokręciła głową. - A teraz moja droga... - zaczął. Wziął Ją ponownie na ręce. - Musimy wypróbować to łóżko. - wyszczerzył się...
- Przeze mnie mogłeś wylecieć z kadry Thomas. I Manu też.
- To była nasza decyzja. Wiedzieliśmy obaj z czym się wiąże przyznanie się do tego wszystkiego. Nie mogliśmy pozwolić na to, żeby naszym życiem sterowała Sylvia. Zbyt wiele było do stracenia. - powiedział. Spuściła wzrok. Poczuła na dłoni Jego dłoń. A zaraz potem druga dłoń głaskała Ją po policzku.
- Wprowadź się do mnie. - powiedział cicho ale bardzo wyraźnie.
"Dam dam dam..." - zagrzmiała podświadomość. - "Jak się zgodzisz to zostawisz mamę samą, jak się nie zgodzisz to się obrazi." - dodała. Brunetka spojrzała w zielono - błękitne oczy skoczka i delikatnie się uśmiechnęła.
- Nie mogę Thomas. - powiedziała spokojnie. Na Jego twarzy pojawił się lekki zawód ale w oczach wyraźnie tlił się płomień nadziei.
- Dlaczego? To dla Ciebie za szybko? - spytał.
- Nie... Ja... Bardzo chciałabym z Tobą zamieszkać. - powiedziała z uśmiechem.
- Więc co stoi na przeszkodzie? - zapytał nie rozumiejąc Jej odmowy. - Nie jesteś pewna swoich uczuć tak?
- Nie! - zaprzeczyła stanowczo. - Thomas tego jestem pewna bardziej niż tego, że Ziemia jest okrągła. - powiedziała. Trochę tym uspokoiła blondyna ale nie do końca. - W niedzielę przylatuje Szymon. Adela mieszka z Gregorem. Moja mama nie zna jeszcze Innsbrucku tak dobrze jak powinna a Szymon w ogóle go nie zna. Nie mogę Ich zostawić samych. Muszę się trochę Nimi zająć. Wprowadzić ich w życie tutaj. Poza tym Szymon potrzebuje porządnej rehabilitacji... - w tym momencie blondyn uśmiechnął się szerzej. Zamilkła. Nie rozumiała Jego rozbawienia. Właściwie to poczuła się przez moment urażona Jego stosunkiem do sprawy. W końcu całej Jej rodzinie zmienia się całe dotychczasowe życie.
- Myślisz, że nie wziąłem tego pod uwagę? - zapytał bawiąc się kosmykiem Jej włosów. Zmarszczyła lekko brwi. - Wiem jak ważna jest dla Ciebie rodzina. Sam nie potrafiłbym zostawić swojej w takiej sytuacji. W tym mieszkaniu znajdzie się miejsce również dla Nich. - oświadczył.
- Słucham? - zdziwiła się.
- Wiem, że to dość wysoko, bo 8 piętro ale windy są 3. Tutaj nie ma wysokich progów więc nawet jeśli Szymon potrzebowałby jeszcze wózka to da sobie radę. Dla Niego i dla Twojej mamy pokoje będą tutaj więc nie będą musieli chodzić po schodach. Mamy 2 łazienki więc będą mieli komfort, że nikomu nie przeszkadzają, a...
- Thomas. - przerwała Mu. Spojrzał na Nią z wielką nadzieją w oczach. - Zdajesz sobie sprawę z tego co chcesz zrobić? - zapytała. Spoważniał.
- Myślałem nad tym jeszcze zanim kupiłem to mieszkanie. - powiedział. - Wiem czego chcę Zosia. - dodał. - Chcę w końcu być szczęśliwy. A to szczęście dajesz mi Ty. To, że jesteś. I jeśli jedynym warunkiem do tego żebyś ze mną zamieszkała jest zapewnienie spokoju i stabilizacji Twojej rodzinie to nie mam nad czym się zastanawiać. - stwierdził pewnie. - Mam tylko nadzieję, że Twój brat mnie polubi trochę bardziej niż Twoja mama. - puścił Jej oko.
- Moja mama Cię bardzo lubi głupolu. - dała Mu pstryczka w nos. - Po prostu się o mnie martwi. - dodała.
- Więc będę musiał Jej pokazać, że nie ma o co się martwić. - stwierdził. - I że Jej córce z nikim nie będzie tak dobrze jak ze mną. - powiedział dumnie. Zaśmiała się wesoło. Przez chwilę tylko się na siebie patrzyli.
- Nie sądzisz, że to dziwne, że tak nagle wszystkie problemy zniknęły? - zapytała.
- Może w końcu i do nas los się uśmiechnie. - powiedział tuląc Ją do siebie. Bawił się Jej palcami. Zerknęła na zegarek.
- Późno już. - zauważyła.
- Raczej wcześnie. - zaśmiał się. - Za 3 godziny wstajemy do pracy. - dodał całując Ją delikatnie pod uchem.
- Powinnam wrócić do domu... - powiedziała.
- Źle Ci tutaj? - zapytał i pocałował Jej szyję.
- Mama się będzie martwić. - przypomniała.
- Wyślemy Jej smsa - stwierdził pewnie i powoli zsunął Jej z ramienia fragment cieniutkiego sweterka i znów złożył czuły pocałunek na Jej skórze. Drugą dłonią zaczął spokojnie rozpinać małe guziczki od Jej bluzki. Najpierw jeden, potem drugi... "Przypadkowo" przejechał palcami wzdłuż linii Jej biustonosza drażniąc wrażliwą skórę Jej biustu... - Masz może ochotę na drinka? - spytał cicho. Zaśmiała się.
- A Heinz wyrzuci mnie za bycie w pracy po alkoholu. - stwierdziła. Odwróciła się w Jego stronę i usiadła Mu na kolanach okrakiem. - Drinkiem mnie tutaj nie zatrzymasz Casanovo - puściła Mu oko. Uśmiechnął się wesoło i pokręcił głową.
- A czym Cię zatrzymam? - zapytał patrząc Jej głęboko w oczy. Zbliżyła się do Niego i złożyła na Jego ustach bardzo czuły pocałunek. Odwzajemnił Go z ochotą. Wplótł dłonie w Jej długie miękkie włosy i przyciągnął jeszcze bliżej siebie Jej ciało. Na moment oderwała się od Niego.
- Skoro mam tu zamieszkać to pokaż mi gdzie będę spać. - powiedziała z cwanym uśmieszkiem. Również się uśmiechnął. Z łatwością wziął Ją na ręce powodując wesoły śmiech dziewczyny i zaniósł na górę. Otworzył pierwsze drzwi na prawo i wszedł do środka. Jedna ze ścian miała kolor czerwony a pozostałe kolor ciemnej czekolady. I do tego białe meble tak pięknie kontrastujące z kolorami ścian. Wszystko do siebie pasowało. Nawet najmniejsze detale takie jak klimatyczne lampki po obu stronach wielkiego wysokiego łóżka, jak teatralna toaletka z oświetlonym lustrem, jak widok za oknem balkonowym, który teraz przedstawiał ciemne niebo pełne gwiazd a trochę dalej jasna poświatę na szczycie jednej z gór spowodowaną wschodzącym słońcem... Stanęła na własnych nogach i milczała. Po chwili uśmiechnęła się i pokręciła z niedowierzaniem głową. Na przeciwko łóżka na ścianie wisiał ogromny telewizor, a wokół niego mnóstwo zdjęć w białych ramkach. Na zdjęciach była Lily, Kristina, Gregor, Thomas we wszystkich ważniejszych momentach Jego życia i Ona. W Wiśle, w Innsbrucku... Na treningach, na zawodach... I jedna pusta ramka. Spojrzała na Niego z pytajnikami w oczach.
- Czego tu brakuje? - spytała podchodząc do Niego i przytulając się.
- Najpierw powiedz jak Ci się tutaj podoba. - pominął Jej pytanie.
- Jest pięknie. - powiedziała. - Na prawdę pięknie. - dodała i pocałowała Go ponownie. - Teraz powiesz mi na jakie zdjęcie to miejsce? - spytała.
- Ślubne. - powiedział poważnie. Patrzyła na Niego jakby nie rozumiejąc tego co powiedział. Zamrugała kilkakrotnie.
"Ogarnij się bo wyglądasz jak Schlieri przez większość czasu." - upomniała Ją podświadomość.
- Ślubne? - spytała. Nie odpowiedział. Dał Jej czas żeby zrozumiała o co Mu chodzi. A kiedy to się stało Jej uścisk trochę zelżał.
- Nie chcesz. - stwierdził.
- Nie myślałam o tym. - przyznała. - To chyba jeszcze trochę za wcześnie na takie decyzje nie sądzisz? - spytała. Uśmiechnął się.
- Poczekam. - stwierdził pewnie. - Ale nie odpuszczę. - dodał. - I choćby nie wiem co to się z Tobą ożenię. - zakończył. Zaśmiała się cicho i pokręciła głową. - A teraz moja droga... - zaczął. Wziął Ją ponownie na ręce. - Musimy wypróbować to łóżko. - wyszczerzył się...
***
Siedziała w gabinecie i przeglądała karty zawodników. Uśmiechnęła się kiedy wzięła do ręki kartę Stefana. Usłyszała pukanie do drzwi i po chwili zza nich wyłoniła się ciemna czupryna bruneta.
- Mogę? - zapytał.
- Jasne. Co jest? - zapytała. Usiadł na przeciwko Niej i spojrzał na Nią uważnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał. - Wyglądasz jakbyś tydzień nie spała. - zauważył. Uśmiechnęła się na wspomnienie kilku ostatnich godzin.
- Nie bardzo mogłam spać. Wiesz, ta sprawa z Manu i Thomasem...
- No właśnie. Wszyscy nie mogliśmy uwierzyć, że Sylvia była zdolna do czegoś takiego. - powiedział z przejęciem. - No ale teraz Ty i Thomas... - wyszczerzył się.
- Co Ci dolega Stefan? - zapytała z uśmiechem na ustach.
- Oooo ja tutaj wyczuwam że to nie spanie to chyba sprawka Morgiego była - wyszczerzył się ponownie.
- Stefan, co Ci dolega? - zapytała ponownie.
- Podobno teraz razem zamieszkacie to prawda? - spytał. - Jesteś w ciąży? - zapytał ponownie.
- Stefan Ty wstrętna plotkaro! - upomniała Go. - Wracaj na trening, natychmiast! - zaśmiał się.
- Najpierw rozmasuj mi nogę. Trochę mi się naciągnął mięsień. - podniósł nogę do góry. Dziewczyna natychmiast wzięła się za doprowadzenie skoczka do zdrowia. - To jak? Kiedy ślub? - pytał ciągle. - Bo wiesz, ja chętnie na jakiś bym poszedł. A nie myśleliście żeby zrobić taki podwójny? Razem z Gregiem? Fajnie by było... Chociaż nie, bo to wtedy tylko jedna impreza by była. - kontynuował a dziewczyna tylko wywracała oczami. - To może zróbcie w lecie? Tak dla kontrastu. Przynajmniej ciepło by było. Bo ten ślub w zimie to jakiś głupi pomysł. Ani się przewietrzyć jak się człowiek spije ani się spić bo zaraz konkurs noworoczny... No ale jak w lecie jak wtedy Schlieri już będzie miał dziecko na rękach? No to jak On się napije? Adela Mu nie da. Na bank Mu nie da... - gadał. Ktoś zapukał do drzwi i po chwili w gabinecie był już Gregor. - O wilku mowa. Beznadziejny termin ślubu żeś se wymyślił stary...
- Gotowe Stefan. - powiedziała. - Możesz wracać na salę. - dodała. - I ciesze się, że schudłeś. W końcu zaczniesz nadążać za wszystkimi na moich zajęciach. - zakończyła. Zaśmiała się kiedy wyszedł z lekko urażoną miną. - Co Cię do mnie sprowadza Gregor? - zapytała.
- Właściwie to... chciałem pogadać. - stwierdził.
- Siadaj. - wskazała leżankę. Usiadła obok Niego i zerknęła na Jego dziwnie cichą twarz.
- Wiesz co chcę Ci powiedzieć. - zaczął.
- Wiem Gregor. - odparła dalej się ciepło uśmiechając.
- Powinnaś mnie nienawidzić po tym wszystkim co Ci powiedziałem. - stwierdził.
- Cały czas myślałeś, że to co robię to jest prawda. Więc miałeś prawo mieć o mnie takie a nie inne zdanie. Rozumiem to, bo na Twoim miejscu zachowałabym się tak samo więc właściwie to nie masz mnie za co przepraszać. I to ja powinnam Cię przeprosić za to, że tak Cię oszukiwaliśmy. - przyznała.
- Thomas wszystko mi wyjaśnił. - powiedział. - Nie mieliście innego wyjścia.
- Twoja nienawiść do mnie dodawała całej sytuacji autentyzmu. Dlatego nic Ci nie powiedzieliśmy. Nawet Adelka. Właściwie... to dzięki Niej wszystko się wyjaśniło.
- Mój zdolny wścibski inkubatorek. - uśmiechnął się.
- Lepiej nie syp Jej tym komplementem. Oczywiście jeżeli chcesz żyć. - dodała i od razu przypomniało Jej się z jakim problemem teraz zmaga się blondynka. - Gregor mogę Cię o coś spytać?
- Jasne. - uśmiechnął się.
- Wiesz, że Adela jest dla mnie jak siostra, prawda?
- Wiem. - potwierdził.
- Chciałabym żeby była w pełni szczęśliwa. - dodała.
- Ja też tego chcę.
- A ostatnio tak nie jest. - powiedziała. Spojrzał na Nią zaskoczony. - Wiem, że starasz się spełniać wszystkie Jej zachcianki ale... oprócz zachcianek są też naturalne potrzeby fizjologiczne, które są równie ważne. Rozumiesz o co mi chodzi? - zapytała. Jego mina wskazywała na coś zupełnie innego.
- Chyba.. nie bardzo. Mów do mnie wprost. Nie jestem dobry w łamigłówkach. - poprosił.
- Przeleć Ją chłopie! - powiedziała poważnie powodując na Jego twarzy lekki szok.
- Słucham? - prawie pisnął.
- Ona cierpi na brak seksu przez Twoje głupie pomysły. Ciąża to nie choroba. A w pierwszym trymestrze sex jest cholernie potrzebny kobiecie. Żeby nadal czuła się kochana i atrakcyjna. Jak nie zaczniesz się z Nią kochać to gwarantuje Ci, że będzie gorszą jędzą niż jest teraz. A jak nadal będę wysłuchiwać Jej jęków i narzekań to przysięgam, że sama Cię wepchnę do Jej łóżka. - pogroziła.
- Ale... ja myślałem, że...
- Tak , wiem. Gwarantuję Ci, że Twój penis nie jest tak długi żeby zrobić dziecku krzywdę. - oświadczyła, ponownie powodując szok na jego twarzy. W tym momencie do gabinetu wszedł blondyn z ogromnym uśmiechem na ustach. Od razu podszedł do dziewczyny i pocałował Ją czule. Szatyn bez słowa wyszedł z sali.
- A ten co? - spytał zdziwiony zachowaniem przyjaciela.
- Idzie doprowadzić Adelkę do orgazmu. - oświadczyła. - Co mogę dla Ciebie zrobić? - spytała pomijając Jego zdezorientowaną minę.
- Jest taka jedna rzecz... - powiedział poważnie.
**********************************************************
Hejka :)
Przepraszam za poślizg ale komputer padł i musiałam Go wskrzeszać.
Dziękuję Wam za tak liczną obecność pod ostatnim postem. :)
I za opinie na temat nowego bloga.
Pomysły na historie są 2.
Teraz muszę tylko zdecydować się na to który wybrać.
Obiecuję, że z następnym rozdziałem przygotuję odpowiednią sondę.
A teraz zapraszam do komentowania :)
Buziole dzióbaski :*
Fajnie, że w końcu wszystkim zaczyna się układać.
OdpowiedzUsuńCiekawe, co to za sprawę miał Thomas...
Co do nowej historii to najlepiej wykorzystać obydwa pomysły. Najpierw jeden, a potem drugi :D
Ja osobiście z największą przyjemnością przeczytam dwa kolejne opowiadania z Gregorem i Thomasem! :D
Pozdrawiam, weny! :*
No, no, dużo się dzieje. Dobrze, że jest już po całej sprawie i wszyscy już wiedzą. Na pewno im ulżyło, że już nie muszą udawać. Sama nie wiem, jak bym z tym wytrzymała. Najbardziej cieszę się z tego, że sytuacja między Gregiem a Zosią się wyjaśniła. Gregor zna już prawdę i nie będzie sprawiał bólu swoim przyjaciołom. Stefan zwalił mnie z nóg z tymi pytaniami i stwierdzeniami. Przez niego wylądowałam na podłodze ze śmiechu. Krafti jak już coś walnie, to naprawdę... Uwielbiam tego chłopaka. Co do Thomasa i Zosi, mam wrażenie, że Zośka się lekko przestraszyła tego całego tępa. Dopiero od teraz są naprawdę razem, a Morgi już wyskakuje z wspólnym mieszkaniem, a do tego ze ślubem. To za wcześnie. Thomas powinien pamiętać, co Zosia przeszła jakiś czas temu. Rozumiem, że jest zakochany, ale przesadza z tempem w ich związku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :D
ale się dzieje :D to super że wszystko się wyjaśniło :D Scena Zośki i Grega powaliła mnie na kolana ! :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci kochana , że ja się zwyczajnie pogubiłam.
OdpowiedzUsuńNadrobiłam całą moją zaległość z przed miesiąca gdzie mnie nie było , ale widać chyba że nie dokładnie , więc wracam do początku historii , żeby w mojej głowie pojawiło się coś konkretnego , bo słabo to widzę.
Co do tego rozdziału to cieszę się , że powoli wszystko wraca do normy , ale mam nadzieję że jeszcze jakimś zawirowaniem mnie zaskoczysz.
Co do Twojego koment. na Codzienności jeżeli chodzi o F1 to całkowicie popieram Twoje zdanie ( aż dziwne) Pasja nadal pozostała , ale reguły tego sportu są coraz dalsze od ideałów.
Rosberg!♥
----
Ann.
po pierwsze-tytuł bomba
OdpowiedzUsuńpo drugie-rozdział jak zawsze świetny..czyli monotonia ale pozytywna
poślizgu przyznam szczerze nie zauważyłam xD za dużo blogów do śledzenia na głowie
oczywiście czekam na nexta bo jestem ciekawa co to za sprawę ma Morgi
Pierwsze co mi się nasuwa po przecztaniu tego rozdziału: Stefan mistrz! Te jego teksty o terminie ślubu/ piciu/ dziecku hahah padłam! I rzeczywiście niezła z niego plotkara.
OdpowiedzUsuńCiesze się, że między Gregorem i Zosią wszystko wyjaśnione.
Jeśli chodzi o tę pustą ramkę to od razu pomyślałam, że to chodzi o dziecko ( Thomasa i Zosi oczywiście). Ale pewnie i na to przyjdzie pora :)
Wspólne zamieszanie mamy i brata Zosi u Thomasa... jakoś tego nie widzę. Tak naprawdę Zosia z Thomasem dopiero odzyskali ,,wolność" jeśli chodzi o okazywanie swoich uczuć i w sumie dopiero zaczynają być razem, do tej pory to nie był taki normalny związek, muszą się dorzeć, przyzwyczaić do tej sytuacji. A mama Zosi wydaje sie taka wyważona i ostrożna, nie wiem czy by sie zgodziła zamieszkac u obcego w sumie faceta, który na dodatek dopiero co sie przyznał od odbycia odwyku... Ale może tylko ja to tak widzę, może rzeczywiście tak będzie lepiej, chociaż ja uwazam, że mogliby na razie zaczekać, Zosia mieszkac tam gdzie mieszkała z mamą i spotykaliby sie po prostu, a za jakiś czas, za miesiąc, dwa by sie wprowadzili wszyscy, albo na początek Zosia, jak mama i brat znaliby juz lepiej miasto, żeby każdy czuł się w pełni komfortowo. Takie tam moje przemyślenia:)
A jeszcze muszę o Kristinie napisać, uwielbiam ich relację z Thomasem, normalnie pozazdrościć. Tak się troszczą o siebie nawzajem, nie chcą martwić... godne podziwu, naprawdę. I z Zosią jaki ona ma dobry kontakt. To też ważne.
Czekam na kolejny z zaciekawiem i ściskam mocno
krateczka
Jak się miło w końcu zrobiło, może starczy problemów? Chociaż, chyba za pięknie by było. Ja tu jeszcze jakieś bum wyczuwam ;p
OdpowiedzUsuńKoleżanko, grabisz sobie. W takim momencie przerwać?
I dobrze. Dosyć tych problemów, kłopotów, ukrywania się. Teraz czas na spokój, szczęście i harmonię. :D
OdpowiedzUsuńAle chyba nie u Ciebie, nie? Znając Twoją twórczość, to pewnie nie potrwa to zbyt długo. :)
Ciekawe, co chciał Thom. Skoro wysilił się na powagę, musi być to coś znaczącego. Może oświadczyny? :D Nie no... Co ja bredzę. W takim miejscu by to załatwił? Chociaż... Nie, nie wiem. A i cieszy mnie, że Gregor oraz Zocha wyjaśnili sobie co trzeba. Pozytywny rozdział jak na moje oko. :D