środa, 13 sierpnia 2014

43. Wiem co zrobić...

AUSTRIA, INNSBRUCK, SALA GIMNASTYCZNA...

- Vamos moje czikity! - zawołała wesoło włączając muzykę po uprzednim pokazaniu odpowiednich ruchów grupce mężczyzn. Ich miny mówiły same za siebie... Byli lekko mówiąc zdruzgotani tym co wymyśliła brunetka. 
- Zośka ja nie nadążam! - jęknął brunet czym spowodował wesoły śmiech wśród pozostałych.
- Trzeba było mniej pić wczoraj! Rusz tyłek, napij się kawy i wracaj! Jak za 5 minut nie będziesz w stanie tego powtórzyć to wylatujesz z zajęć! - zawołała przerywając ćwiczenia. Brunet wybiegł z sali jakby się paliło. Spojrzała na pozostałych z lekkim zwątpieniem. Wszyscy wyglądali jakby pili tydzień a nie jedną noc. Może nie wszyscy... Manuel był skupiony na tym co działo się na zajęciach. Chciał pokazać, że na prawdę Mu zależy na formie i poprawie sylwetki i koordynacji. Natomiast Gregor, który nic nie pił ubiegłej nocy najwyraźniej w inny sposób zafundował sobie zmęczenie i roztargnienie. - Ech... wszyscy na kawę. - stwierdziła. - Za pięć minut widzę Was spowrotem! - pogroziła. - Ciebie Gregor za 3. Musimy pogadać. - powiedziała poważniej. Wszyscy udali się do automatu z kawą w tempie godnym lekkoatletów. W sensie że bardzo szybko... Prawie wszyscy...
- Sylvia myśli, że tą noc spędziłaś ze mną. - powiedział podchodząc do Niej. - A teraz patrzy na nas z Twojego gabinetu. - dodał. 
- Nie wiem czy potrafię tak dobrze udawać Manu. - wyznała.
- Po prostu się nie opieraj. - odpowiedział i delikatnie pogłaskał Jej policzek po czym złożył czuły całus na Jej nosie. Uśmiechnęła się i pokręciła głową. Też się uśmiechnął.
- Myślisz, że to Jej wystarczy? - zapytała.
- Jak będzie chciała sex taśmę to wtedy zaczniemy się martwić. - zażartował. Uderzyła Go lekko w ramię. W tym momencie na salę wszedł blondyn, który ranek miał wolny ze względu na sprawy związane z Kristiną i Jej rodzicami. Ich spojrzenia się spotkały. Kiedy zobaczył Ją w objęciach bruneta po Jego twarzy przemknął cień zazdrości i lekkie zdezorientowanie ale brunetka dyskretnie wskazała Mu okno na piętrze. Wtedy dopiero zauważył uważnie obserwującą Ich Sylvię. W tym momencie zaczął Ją nienawidzić. Za to, że pozbawia Go szczęścia, że zmusza do życia w kłamstwie, że każe patrzeć na takie obrazki zaraz po tak cudownej nocy. Bez słowa przeszedł obok Nich i udał się na górę. A na salę wrócił Gregor. 
- O czym chciałaś rozmawiać?- - zapytał.
- Wiesz, że Adela jest dla mnie jak siostra... - zaczęła. Pokiwał głową. - Gdzie zamierzacie zamieszkać? - spytała prosto z mostu. Przez chwilę nic nie mówił tylko stał i mrugał powiekami jakby nie zrozumiał sensu wypowiedzianych przez Nią słów. - Gregor? - spytała ponownie.
- Nie rozmawialiśmy jeszcze o tym... - odparł.
- A kiedy zamierzacie? Nie zapominaj że jest w ciąży i musisz się Nią odpowiednio zaopiekować a mieszkając nadal u Thomasa, który teraz ma na głowie inne zmartwienia nie będziecie mieli zbyt wielkiego komfortu. - powiedziała pewnie.
- No... w sumie... masz rację. - wydukał. 
- I co zamierzasz z tym zrobić? - spytała uważnie na Niego patrząc.
- Coś wymyślę. - odparł. - Skąd wiesz o problemach Thomasa? - zapytał podejrzliwie. 
"Klops Zocha! Myśl!" - krzyczała podświadomość.
- Wszyscy wiedzą Gregor. - stwierdził brunet. - To logiczne, że Thomas Jej teraz pomaga. Ma tylko Jego. - dodał ratując Ją przed zdemaskowaniem. Szatyn pokiwał tylko głową. Na salę wróciła reszta ekipy.
- No dobra. Ustawcie się na swoich miejscach i zaczynamy. Tylko bez żadnych wymówek rozumiemy się? - zapytała.
- To na prawdę musi tak wyglądać? Nie możemy poprawić sylwetki w inny sposób? - jęknął ponownie Stefan.
- Fitness na basenie przeszkadzał Ci bo wszyscy Cię widzieli. Teraz jesteś na sali gdzie nikt Cię nie zobaczy. - oznajmiła.
- Ale ja nie nadążę. - znowu jęknął jak małe dziecko.
- Nadążysz. - uspokajała Go lekko się śmiejąc.
- Ale chociaż zmień muzykę! - tupnął nogą jak obrażona 10-cio latka co wywołało śmiech pozostałych.
- Stefan, rusz dupsko bo wrócisz na basen. - powiedziała poważnie. Ustawił się z niechęcią za stepem i pokręcił głową. A kiedy usłyszał muzykę miał ochotę zapłakać z rozpaczy. Uśmiechnęła się szeroko i zaczęła w odpowiednim momencie pierwsze kroki. Po chwili odwróciła się przodem do skoczków i uważnie patrzyła na Ich ruchy. Może nie był to fitness jak z reklamy ale przedstawienie było cudowne. Każdy kto ma doła powinien to zobaczyć. Grupa wychudzonych facetów bez poczucia rytmu wchodząca i schodząca ze stepu z hantlami w dłoniach uginający kolana jak do kankana w odpowiednich momentach... Brakowało Im tylko wdzięku J Lo. Reszta była perfekcyjna. Idealna do kabaretu...
- Co Ty Im robisz kobieto? - usłyszała za sobą zdziwiony głos. Odwróciła się i zobaczyła zdezorientowaną blondynkę, która w oczach miała pomieszany smutek z rozbawieniem. Takiej mieszanki jeszcze nie widziała. Blondynka lekko się uśmiechała więc nic tylko się cieszyć. Dziewczynka stojąca obok blondynki śmiała się wesoło próbując robić to samo co wujkowie.
- Kształtuję Ich sylwetki. - odpowiedziała z uśmiechem. - Stefan przyspiesz! - zawołała. Ten tylko wystawił Jej język ale posłusznie przyspieszył kroku mało się przy tym nie zabijając o własne nogi. - Ugnij kolana i podnieś raciczki! - zaśmiała się. - Lily ma więcej poczucia rytmu niż Ty!
- I Oni tak codziennie? - spytała blondynka.
- Zazwyczaj robiłam im fitness w basenie. Stefan narzekał, że za dużo ludzi się na Niego patrzy więc przeniosłam Ich tutaj. Teraz zrzędzi z innego powodu. Urwanie głowy z tymi facetami. - zaśmiały się. Blondynka nagle spoważniała.
- Jest tu gdzieś Thomas? - spytała.
- Poszedł na górę. Chyba do Samanthy. - odparła.
- Musimy jechać do zakładu pogrzebowego. Nie dam rady tego sama załatwić. - stwierdziła ze łzami w oczach.
- To normalne. Nikt nie wymaga od Ciebie, żebyś sama sobie z tym wszystkim poradziła. Nie jesteś z kamienia. - powiedziała poważnie. - Jeśli będziesz czegoś potrzebowała to mów. Jeśli tylko będę w stanie to pomogę. - dodała.
- Dziękuję Ci.
- Nie masz za co. - uśmiechnęła się.
- Zośka długo jeszcze tak mamy robić? - jęknął ponownie Stefan.
- Aż trupem padniesz. - stwierdziła.
- Zosiu... - zaczęła niepewnie.
- Tak?
- Nie chciałabym brać Lily dzisiaj ze sobą. Zakład pogrzebowy to nie jest miejsce dla dzieci...
- Zaopiekuję się Nią. - powiedziała pogodnie.
- Na prawdę to nie będzie problem? Bo jeśli takk, to mogę jeszcze ewentualnie...
- Przestań. Nie będzie żadnego problemu. - uśmiechnęła się. Kucnęła i zwróciła się do małej blondyneczki. - Hej Lily, chciałabyś jeszcze otańczyć z wujkami? - zapytała. Mała pokiwała głową. - To mama z tatą pojadą coś załatwić i za chwilkę wrócą dobrze? A My się pobawimy z chłopakami co?
- Taaaak! - zawołała wesoło i pobiegła do Gregora obok, którego stał dodatkowy steper. Do kobiet dołączył blondyn i z powątpieniem spojrzał na ćwiczących kolegów.
- Możemy jechać. - oznajmiła blondynka. - Zosia zgodziła się zająć przez ten czas Lily. - dodała z wyczuwalną sympatią. Blondyn jedynie pokiwał głową i nawet nie spojrzał w stronę brunetki.
- To jedźmy. - powiedział i ruszył w stronę wyjścia. Zdziwienie na twarzy Kristiny było tak ogromne, że miała ochotę natychmiast Jej wszystko wyjaśnić ale mogła jedynie wrócić do zajęć z chłopakami i Lily, odprowadzając wzrokiem parę blondynów do drzwi...

***

- Wszystko w porządku? - zapytał wsiadając do samochodu. Kobieta była zapłakana. Załatwianie pogrzebu swoich rodziców nie jest czymś co chciała przeżyć kiedykolwiek. A tak nagle na Nią to spadło. Spojrzała na Niego ze smutnym uśmiechem.
- Jest ok. Dziękuję, że wszystko załatwiłeś. - powiedziała. - Bez Ciebie bym sobie nie dała rady. - dodała.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. - powiedział miło się uśmiechając. - Jedziemy po Lily a potem może na jakiś dobry obiad co? - zapytał.
- Jasne. Jeśli masz ochotę... - ruszył. - Thomas?
- Tak?
- Dlaczego tak dziwnie się zachowujecie? - zapytała.
- Kto i jak dziwnie? - spytał.
- Wiesz o co mi chodzi. - stwierdziła. Przez chwilę nic nie mówił. Był skupiony na drodze. Jak nigdy dotąd. 
- Oficjalnie Zosia jest z Manuelem. - oznajmił.
- Oficjalnie? To znaczy, ze macie romans? - spytała. - Rozwalasz związek swojego kumpla i robisz to umyślnie tak? Przecież Ty się tak nie zachowujesz, to nie jest w twoim stylu. A Zosia... przecież Ona jest taka...
- Dobra? - spytał. Nie odezwała się. - Zośka to uosobienie dobra. Zrobiłaby wszystko gdyby tym wszystkim mogła sprawić, że inni będą szczęśliwi. - powiedział. - Nie skrzywdziłaby nikogo bo sama za dużo przeszła. A Manuela za bardzo szanuje, żeby Go oszukiwać.
- Ale Go oszukuje. I Ty też. - zauważyła.
- Manu wie o Nas. - oznajmił. Spojrzał na Nią na moment i uśmiechnął się smutno widząc Jej niedowierzanie. - To jest bardziej skomplikowane niż mogłoby się wydawać. - powiedział poważnie.
- Chcę znać tą historię? - spytała. W głowie pojawiła Mu się czerwona lampka. Umysł przypominał Mu dni spędzone na odwyku. Zawód wypisany na twarzy Heinza i bezradność w oczach Zośki. Nie chciał tego powtarzać.
- Kiedyś Ci opowiem. Teraz... Musimy to wszystko odkręcić i... rozwiązać kilka problemów. - odparł poważnie. Pokiwała głową i zamilkła. A reszta drogi do mieszkania Zośki przebiegła w ciszy.
   Kiedy weszli do środka od razu w oczy rzuciło Jej się to jak ciepłe jest to mieszkanie. I nie chodziło Jej o wystrój tylko o ludzi tam mieszkających. Adela razem z mamą Zofii coś pichciły w kuchni a brunetka razem z Lily śmiały się w niebogłosy łaskocząc się na wzajem. A kiedy tylko spojrzała na Thomasa poczuła ciepło na sercu. Bo kiedy widzi się w oczach bliskiej nam osoby szczęście i miłość nic więcej nie trzeba. A w Jego oczach to właśnie było widać. Tak czułego wzroku już dawno nie widziała u blondyna. Uśmiechnęła się lekko. Była pewna, że jest zakochany. Po uszy. W kobiecie, która ma świetny kontakt z ich córką. Tak. Z taką kobietą mogła widzieć i Thomasa i Lily. Nie czuła zazdrości. Właściwie to czuła się lepiej wiedząc, że chociaż Jego życie w pewnym stopniu się układa w prawidłowy sposób. Chociaż nie do końca tą prawidłowość rozumiała. Dlaczego dwie tak kochające się osoby nie mogą być tak po prostu ze sobą? Nie rozumiała tego. Po wieczorze spędzonym w mieszkaniu Zofii i przepysznej kolacji przygotowanej przez Jej mamę była pewna, że nie została sama. Ta rodzina miała w sobie tyle miłości, że mogła nią obdarzyć pół świata. Adela zrobiła na Niej największe wrażenie. Tak silna, tak samowystarczalna i uparta... a przy tym tak miła i ta Jej ciąża... Nie mogła sobie wyobrazić jak będzie kiedyś wyglądała rodzina jaką stworzy z Gregorem ale była pewna jednego... To będzie mieszanka wybuchowa.
- Ja będę się już zbierać. - powiedziała trzymając usypiającą blondyneczkę na kolanach.
- Poczekaj chwilkę to zniosę Małą do samochodu. - powiedział blondyn.
- Nie trzeba. - odparła. - Poradzę sobie. Pojadę do Ciebie i położę Małą a Ty możesz jeszcze zostać. Dzwoniłam przed chwilą po taksówkę. - powiedziała puszczając Mu oko. Uśmiechnął się i pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Jak wolisz. Dasz sobie radę? - zapytał. Pokiwała głową. - Zniosę Małą. - powiedział i wziął Lily na ręce...

***

   Księżyc tej nocy świecił bardzo mocno. Pełnia. Uwielbiała patrzeć w ten jasny okrąg. A kiedy na niebie nie było chmur wydawał się być ogromną lampą stworzoną przez jakiegoś artystę. W jakim celu? Być może do oświetlania Ziemi a być może dla uciechy oka. Nigdy się nad tym nie zastanawiała. Poczuła oplatające Jej talię ręce i pocałunki składane na szyi. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Kristina kazała Ci bardzo podziękować. - powiedział Jej do ucha delikatnie łaskocząc Ja przy tym. - I prosiła, żebym Ci przekazać, że mamy jej błogosławieństwo. - zaśmiał się. Ona również. Odwróciła się do Niego przodem. Jego oczy były wypełnione szczerym uczuciem.
- Rozmawiałam o Nas z mamą. - oznajmiła.
- I?
- Nie podoba Jej się ta sytuacja. Boi się, że ktoś będzie cierpiał. - powiedziała.
- Że Ty będziesz cierpiała. - odparł. Nie odezwała się. - To normalne. Martwi się o Ciebie. Jak każda matka. Jeśli chcesz to mogę z Nią porozmawiać. Wyjaśnię Jej wszystko.
- Chcesz się dobrowolnie poddać Jej kazaniom? - zapytała.
- Jestem masochistą. - powiedział dumnie. Zaśmiali się cicho. Uniósł Jej podbródek do góry i złożył na Jej ustach czuły pocałunek. - Kocham Cię i nigdy Cię nie skrzywdzę. - powiedział poważnie. - Wierzysz mi?
- Wierzę Thomas. Ufam Ci ale nie wiem do czego jeszcze jest zdolna Sylvia. Ona nie odpuści dopóki Cię nie odzyska.
- Nigdy nie byłem Jej. - odparł poważnie. - Nigdy Ci tego nie mówiłem... - zaczął. - Kiedy pierwszy raz Cie usłyszałem od razu pomyślałem, że masz w sobie coś co mnie przyciąga. Coś intrygującego. I chciałem Cię słuchać coraz więcej i coraz częściej... - przerwał. - Kiedy spotykałem się z Sylvią myślałem tylko o tym jak możesz wyglądać, jaka być, jak Ty byś zareagowała na to co wymyśliłem... Twój głos zawładnął moim umysłem. Już wtedy podświadomie Cię pokochałem. Za ten głos i za to jaka byłaś... Szczera, prawdziwa, wesoła...
- Codziennie czekałam na telefon Thomas. - powiedziała poważnie. - Teraz zabrzmi to okrutnie ale... chciałam widzieć Maćka a słyszeć Ciebie. A kiedy Cię zobaczyłam... Żałowałam, że jestem z Nim.
- Miał szczęście, że był pierwszy... - przypomniał Jej słowa wypowiedziane przy barze w Wiśle. Uśmiechnęła się. - Ale teraz jesteś ze mną. W końcu. I tej szansy nie zmarnuję. - powiedział poważnie.
- Boję się. - powiedziała. - Boję się, że to wszystko nagle runie. - dodała.
- Nie myśl o tym. Nie pozwolę tego nikomu zniszczyć. - powiedział. - Chyba... chyba wiem co zrobić żeby to zakończyć.
- Wiesz? - zdziwiła się.
- Wiem. - uśmiechnął się i pocałował Ją namiętnie...



********************************************************************************
Witajcie Kochane :)
Przepraszam za opóźnienie ale wyskoczył mi w poniedziałek spontaniczny wypad do Zakopanego ze znajomymi. 
Góry, trochę deszczu, rozdarte spodnie i ubłocone paszcze i nic więcej do szczęścia nie trzeba :D
Dziś dodaję tutaj, jutro coś u Basi i Michała :)
Kiedy kolejny - nie wiem.
Postaram się dodać w sobotę :)
Buziole :*
P.S.: Piszcie komentarze, to na prawdę bardzo ważne czuć Waszą obecność ;)

13 komentarzy:

  1. Kristina świetnie sobie radzi i tutaj jest jak najbardziej pozytywną postacią. Mimo swoich osobistych problemów widzi o wiele więcej niż się innym wydaje i cieszą mnie wnioski, do jakich dochodzi. Do tego wie, że Zośka nie chce w żaden sposób niszczyć jej dobrych relacji z Thomasem, a wręcz przeciwnie, do tego sama ma dobry kontakt i z nią i z Lily.
    Gregor - sprawa mieszkania i tłumaczenia Zośki w tym temacie oraz jego powolne rozumowanie było mistrzowsko przez Ciebie napisane. Świetnie oddałaś zabawny charakter tej sytuacji.
    Już nie mogę się doczekać rozwiązania, jakie wymyślił Thomas w sprawie Sylvii. Ta kobieta już niesamowicie działa mi na nerwy i chyba już czas utrzeć jej nosa.
    Pozdrawiam i czekam na następną część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mam nadzieje,że thomas znalazł dobre wyjście z tej sytuacji. Rozdział super,z resztą jak wszytskie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię Kristinę w tej historii. Naprawdę świetna osoba, warto mieć taką... przyjaciółkę.
    Stefan, aj Stefan! :D Jak zwykle pokrzywdzony :D
    Thomas wymyślił jakiś plan? Czekam, aby go poznać!
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra. Trzeci raz piszę ten komentarz. Sprzęt elektroniczny mnie kocha. Najpierw telefon, teraz laptop. Ech... Dobra, ale do rzeczy. Piszesz świetnie, wręcz genialnie. Tydzień temu natknęłam się na to opowiadanie i zaczęłam czytać. I nie żałuję! Na prawdę nie raz śmiałam się, lub płakałam razem z bohaterami. Sprawiasz, że potrafię wczuć się w ich sytuację.
    Dobra, ale może odniosę się do dzisiejszego rozdziału. Wiem dobrze, co przeżywa Kristina. Sama kilka lat temu straciłam bardzo ważną osobę i nikomu tego nie życzę. Dziewczyna i tak trzyma się świetnie. Jakoś od początku Sylvia mi się nie podobała. Ale co takiego ma na sumieniu?? Od dwóch dni mnie to intryguje. I co wymyślił Thomas? Trochę boję się tego. Mam nadzieję, że nie ma zamiaru zakończyć kariery. I ciekawi mnie co dalej będzie się działo u Maćka ;) Pozdrawiam i życzę weny, weny i jeszcze raz weny. Już czekam ze zniecierpliwieniem na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja nie wiem jak ty to robisz że każdy kolejny rozdział jest lepszy od poprzedniego ..no brak słów, czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. Żal mi ich, że tak musza sie męczyć, udawać... tylko po to, zeby Sylvia w to wierzyła. Ale dadzą radę, jestem pewna!
    Ciekawi mnie, co Thomas wymyślił, czy to już rozwiąże sytuację ostatecznie czy jeszcze się trochę pokomplikuje...
    Ćwiczący skoczkowie jak zwykle pocieszni :)
    Buziaki i czekam na kolejny!
    krateczka

    OdpowiedzUsuń

  7. Jestem już i z góry przepraszam za nieobecność , ale wakacje to jak dla mnie kosmos minionych nocy. Niczego nie ogarniam , na wszystko brak mi czasu , ale zapewniam że nadrobiłam już wszystko i będę na bieżąco.
    To , że przeczytałam nie zmieniło faktu , że się gubię ... zbyt wiele informacji na raz połączyło się w mojej głowie , a to co robią Zośka i Thomas?
    Brak mi słów , ale pomysł jak zawsze trafiony. Potrafisz mnie zaskoczyć i sprawić że chcę więcej kochana.
    Rewelacja jak dla mnie!
    Czekam zniecierpliwiona.
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty wiesz, jak umilić człowiekowi pracę ;D (czytałam w trakcie przerwy ;p)
    Kristina jest taka... normalna. Miła odmiana po blogach, gdzie zawsze była wredną małpą.
    Pisz szybko kolejny, bo ja chcę wiedzieć, co wymyślił Thomas! ;D Choćbym dzień i noc nad tym myślała, to i tak pewnie nie trafię, więc PROSZĘ O SZYBKI CIĄG DALSZY ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Kristinę! Naprawdę w Twoim opowiadaniu jest wspaniała. Za to Sylvia? Nie mam słów... Normalnie dawno mnie tak żaden bohater nie drażnił. Sylvia może powoli zacząć konkurować z Joffreyem Baratheonem z Gry o tron o miano najbardziej irytującej postaci, chociaż jeszcze jej trochę brakuje :D
    Stefan jak zwykle najbardziej skrzywdzony xdd Czytając wspólne momenty Thomasa i Zośki po prostu się rozpływam!
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału!
    Pozdrawiam
    Lana

    OdpowiedzUsuń
  10. To ja też proszę, żeby szybko pojawił się następny rozdział, bo akcja jest naprawdę wciągająca i chce się więcej, i więcej! :D
    Na pewno ciężko jest udawać Thomasowi i Zośce, że nic do siebie nie czują, jednak muszę przyznać, że świetnie idzie im ta gra. Miejmy nadzieję, że Sylvia się niczego nie domyśla, choć dla niej to już chyba i tak jest koniec, ale taki "koniec koniec", bo za to co zrobiła to na pewno ją z pracy wyleją i u Thomasa szans oczywiście nie ma żadnych, no cóż- przegrała. Jestem strasznie ciekawa co Thomas wymyślił, oby tylko nie kończył kariery :/
    Ogólnie tak się zastanawiałam ile jeszcze się pociągnie to opowiadanie (żeby tylko jak najdłużej :D) i doszłam do wniosku, że chyba jeszcze trochę nas czeka rozdziałów, biorąc pod uwagę ciążę Adelki. Przecież ona musi jeszcze urodzić, zanim opowiadanie się skończy! :D A my musimy przeczytać o tym jak Greg sprawdza się w roli ojca, co nie? hah :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Matko! Taaak strasznie mi wstyd... Przepraszam za nieobecność. Wybacz... Jakoś ostatnio to nie radzę sobie z rzeczywistością... Jednakże, przyrzekam, że wszystko jest nadrobione co trzeba było, a i tak w większości starałam się być na bieżąco z treścią.
    A teraz do czegoś Ci się przyznam... Wiesz, że patrząc na miłość Zochy i Morgiego przez ciąg rozdziałów, chce mi się płakać ze wzruszenia? Takie to piękne... Tak wiele poświęceń, ale również kłopotliwych sytuacji przez to, że muszą ukrywać uczucie przed światem. A szkoda... Na świecie mało takiego uczucia. 'Umiera świat na brak miłości'- tak teraz przyszły mi te słowa na myśl. Jak to jest, że prawdziwą miłość zawsze muszą spotkać jakieś przeciwności losu, co? Szyderczy uśmiech losu, jedynie tyle. ;p
    Ech, kochana... Teraz zmykam na Baśkę i Michała. :) Jeszcze raz przepraszam...
    Cudowne rozdziały. ♥ Twój fenomen widać w każdym rozdziale. ;D

    OdpowiedzUsuń