czwartek, 31 lipca 2014

40. Oświadczyny...

AUSTRIA, INNSBRUCK…

            Na całej skoczni dało się słyszeć taneczną muzykę. O ile hymn Mundialu to taneczna muzyka. Ale przecież Lopez i Pitbull nie robią innej muzy więc tak, zaliczmy ten rodzaj to tanecznej. Na teledysku wyświetlanym na wielkim telebimie widać było właśnie bardzo kobiece kształty owej Jennifer. Musiała przyznać, że ta kobieta mimo swojego nie najmłodszego już wieku prezentowała się doskonale. I zmysłowo. I seksownie. I z klasą. Spojrzała w szybę, w której widziała swoje odbicie.
„Zupełne przeciwieństwo mnie.” – pomyślała.
Jest od Ciebie starsza o jakieś 15 do 20 lat. Masz jeszcze czas się wyrobić.” – wspomniała podświadomość. Odwróciła się na pięcie i ruszyła do strefy wydzielonej dla skoczków. Pokazała odpowiednią plakietkę i została wpuszczona do tej dżungli. Kiedy weszła do odpowiedniej budki większość skoczków już tam była. No właśnie… większość. Wzięła ręce pod boki i z miną nieznoszącą sprzeciwu zadała jedno konkretne pytanie.
- Gdzie jest Gregor? – zapytała spokojnie.
- Powiedział, że zapomniał czegoś ważnego z domu. – wzruszył ramionami Stefan. Zamknęła oczy i głośno nabrała powietrza.
- Dobra. Ustawić mi się w kolejce. Sprawdzimy czy się nadajecie, żeby dzisiaj tutaj wygrać. – powiedziała weselej. Wszyscy ustawili się jeden za drugim. Wszyscy oprócz jednego… Spojrzała na blondyna uważnie ale ten nie zaszczycił Jej ani jednym spojrzeniem. Zabolało ale nic nie mogła zrobić. Zaczęła badać wszystkich po kolei.
- Thomas Ty też dzisiaj skaczesz, zapomniałeś? – zapytał wesoło Michael. Blondyn popatrzył na kolegę i pokręcił głową.
- Thomas od dzisiaj jest pod opieką innego fizjoterapeuty. – oznajmiła oglądając uważnie plecy Manuela.
- Innego? – zdziwił się wchodzący do pomieszczenia szatyn. Spojrzała na Niego uśmiechnięta, bo doskonale wiedziała czego zapomniał.  A zaraz po Nim wszedł nowy fizjoterapeuta Thomasa.
- Sylvia? Co Ty tu robisz? – zapytał Stefan podchodząc do Niej z uśmiechem na ustach.
- Wróciłam na stanowisko Samanthy. – oznajmiła z uśmiechem. – No i ktoś mi powiedział, że mam się też zająć Thomasem. – spojrzała na brunetkę badająca w tym momencie szatyna. – Cześć, jestem Sylvia. – wystawiła Jej dłoń. Ta lekko ją ścisnęła.
- Zofia.
- Czy My się już gdzieś nie widziałyśmy? – spytała.
- W Wiśle. – wspomniała i Jej wzrok spotkał się ze wzrokiem blondyna, który szybko wstał i podszedł do blondynki witając się z Nią uściskiem. A Ją krew zalała.
Chyba Jej nie polubimy.” – wspomniała podświadomość.
„Raczej nie.” – pomyślała.
- Auć! Zośka to boli! – jęknął szatyn, któremu ścisnęła bark nieco mocniej niż powinna.
- Przepraszam. – powiedziała cicho. – Wszyscy jesteście dopuszczeni do zawodów. Tylko mi się nie połamać. – pogroziła palcem. Podeszła do blondynki i przekazała Jej papiery dotyczące blondyna. –Zaopiekuj się Nim dobrze. – powiedziała patrząc na blondynkę uważnie.
- Jak zawsze. – odparła wesoło, wpatrując się z uśmiechem w mężczyznę. Brunetka tylko wywróciła oczami i wyszła z pomieszczenia na świeże powietrze. Musiała odetchnąć bo tego było już trochę za dużo. Gołym okiem było widać jak Sylvia patrzy na Thomasa. Nadal była w Nim zakochana. To było bezdyskusyjne. Spojrzała na parking przed Nią. Jej mama i Adela powinny już tu być. Wczorajszego wieczora trochę zdziwiła się kiedy Adela bez żadnych negocjacji zgodziła się przyjechać na konkurs. Przy Jej stresie związanym z powiedzeniem Schlieremu o ciąży bardziej prawdopodobne byłoby gdyby broniła się rękami i nogami przed spotkaniem z Nim tak jak to robiła przez cały tydzień.
Może w końcu jest gotowa Mu o tym powiedzieć?” – zaproponowała podświadomość.
„Być może. Adela często zmienia zdanie. Tylko, że teraz jest inaczej. Spoważniała, uspokoiła się trochę i myśli bardziej trzeźwo. Tym bardziej by się nie zgodziła na ta wizytę.”
No to nie wiem…Zgłupiałam. Nie mogłaś sobie znaleźć bardziej przewidywalnych przyjaciół?” – spytała podświadomość a na twarzy brunetki pojawił się lekki uśmiech.
- Zocha! – usłyszała wesoły krzyk piętro niżej. Uśmiechnęła się szerzej i pomachała Dawidowi i Jankowi, którzy na wpół nadzy stali przy barierkach rozdając autografy licznie zgromadzonej polskiej widowni. – Widzimy się na imprezie?! – krzyknął ponownie. Pokiwała głową i pokazała Im żeby byli cicho, bo zauważyła przepychającą się do bramek blondynkę, która ciągnęła za sobą starszą kobietę, lekko zdezorientowaną tłumem jaki się pojawił pod skocznią.
- Przepraszam! Kobieta w ciąży idzie! – krzyknęła kiedy jakaś blond nastolatka zastawiła Jej przejście. Brunetka zaśmiała się widząc to i praktycznie zbiegła po schodach na dół. – Rany Zośka jak Ty się tutaj przeciskasz? – zapytała witając się z Nią.
- Ta bluzka czyni cuda. – zaśmiała się pokazując Jej znaczki sponsorskie i napis ASTRIA SKI TEAM na plecach.
- Do twarzy Ci w niebieskim. – stwierdziła Jej mama ściskając córkę, która pierwszy raz od kiedy tutaj przyjechała była widocznie wesoła. Co sprawiło, że brunetka była wesoła? Atmosfera, która Ją otaczała. Ludzie, którzy tak bardzo wspierają skoczków podczas zawodów. Rodzina, która jest blisko, przyjaciele będący na wyciągnięcie ręki, kawałek Polski w postaci skoczków i polskich kibiców… Było tak jakby była w Wiśle albo w Zakopanem a nie w Innsbrucku. Jedynie Bergisel sprawiała, że brunetka nie oderwała się od rzeczywistości.
- Lepiej byłoby Jej w czerwonym. – stwierdził wesoło pojawiający się znikąd Maciek. Przywitała się z Nim całusem w policzek.
- Może kiedyś. – puściła Mu oko. – Mamo, idźcie z Adelą tam – wskazała specjalne krzesła ustawione przy zeskoku zaraz obok telebimu ustawionego na podniesieniu. – Jak tylko ich wyślę do góry to do Was przyjdę.
- Zosia!!!! – usłyszała paniczny głos z góry.
- Już idę Stefan! – odkrzyknęła i wywróciła oczami. – Bawcie się dobrze. – powiedziała przytulając Je jeszcze raz i pobiegła na górę. Kiedy weszła do pomieszczenia, w którym przebywali zobaczyła śmiejących się skoczków i biednego bruneta stojącego na samym środku w samych biało – czerwonych gaciach. – Co się dzieje? – zapytała zdezorientowana.
- Zabij ich bo ja nie chcę iść siedzieć. – stwierdził Heinz i wyszedł wściekły z „pokoju”. Do brunetki podszedł rozbawiony Michael.
- Stefanowi się trochę przytyło i nie zasunie się w swoim stroju.
- To nie jest śmieszne! Ja nie mam w czym skakać! – jęknął z rozpaczą. Pokręciła głową z niedowierzaniem. Rozglądnęła się po pomieszczeniu. Thomas śmiał się z czegoś co powiedziała blondynka, Manuel uważnie ich obserwował po czym przeniósł wzrok na Nią i uśmiechnął się smutno. Nie miała czasu zajmować się analizą tego wszystkiego. Teraz priorytetem był kombinezon dla tego matołka.
- Die-die daj Mu zmierzyć jeden ze swoich. – poleciła.
- Będzie za mały. – stwierdził. – Już próbowaliśmy.
- Zginąłem. Nie wystartuję przed własną publicznością. – jęknął siadając na podłodze. Wszyscy trochę się uspokoili, bo doskonale wiedzieli jakie to uczucie nie móc wystąpić w konkursie.
- Nie panikuj. Wystąpisz. Za 5 minut będziesz miał kombinezon. – powiedziała powodując zdziwienie na twarzach wszystkich zebranych.
- Uszyjesz Mu? – zaśmiała się blondynka. Nikt nie zareagował na Jej mało śmieszny żarcik.
- Zaraz wracam, a Wy do roboty, macie dziś wygrać. – uśmiechnęła się i wybiegła z pokoju zostawiając zdezorientowanych skoczków samych. Po chwili wróciła i spytała. – Ile masz w pasie?
- Nie wiem… -jęknął z przejęciem. Wywróciła oczami.
- Nieważne. – wybiegła ponownie. Praca, wyciąganie skoczków z kłopotów, dbanie o ich zdrowie i resztę potrzeb to było to czego Jej teraz było trzeba. To powodowało, że nie myślała o tym co się dzieje w Jej prywatnym życiu. Była potrzebna więc chciała się wykazać. Kiedy dobiegła do polskiej kadry wszyscy skupiali się na omówieniu jeszcze raz techniki.
- Ooo mamy szpicla w budzie – zaśmiał się Kamil.
- Ale za to jakiego uroczego hehehe – skomentował Piotrek.
- Sprawa życia i śmierci. Janek jesteś mi potrzebny. – powiedziała błagalnie.
- Janek? – zdziwili się.
- Ha! W końcu nie Kamil albo Kocur. – podszedł do Niej z uśmiechem na ustach. – W czym Ci mogę pomóc? – zapytał.
- Mógłbyś okazać się świetnym kolegą dla swoich towarzyszy doli z Austrii.
- A tak po polsku? – zaśmiał się.
- Pożycz jeden kombinezon, Stefan przytył i się w swój nie mieści. – jęknęła zażenowana. Przez chwilę nikt się nie odzywał a po tym nastąpiła salwa śmiechu. Sama zaśmiała się z tej sytuacji ale to tylko pozornie było śmieszne.
- Trzymaj, i życz Mu powodzenia hehe – powiedział i podał dziewczynie jeden futerał.
- Jesteś kochany. – powiedziała i pocałowała Go w policzek po czym natychmiast wróciła do Austriaków. – Nie pytaj. Załóż i skacz jak najlepiej. A potem oddaj Jaśkowi. – powiedziała poważnie.
- Jesteś wielka. – brunet chciał Ją pocałować w rękę.
- Ubieraj się ofiaro! – upomniała Go. Rozglądnęła się dokoła. – Manu już na górze? – zapytała nie widząc swojego „chłopaka” nigdzie wokół. Pozostali pokiwali głowami. Zdziwiło Ją to trochę. Od kilku dni brunet zachowywał się inaczej a dziś kiedy tu dotarła był jakiś milczący. Nie był sobą. Był zamyślony. Praktycznie nie zwracał na Nią uwagi. I gdyby nie to, że mimo wszystko Go lubiła, raczej nie przejęłaby się Jego obojętnością i nieobecnością.
Czyżbyś się martwiła?” – spytała podświadomość. - „O faceta, który Cię szantażuje?
- Trzymaj za mnie kciuki. – usłyszała zdenerwowany głos. Uśmiechnęła się wesoło i kopnęła szatyna w tyłek. Jego zdenerwowana mina była na tyle zabawna, że nie mogła się powstrzymać od głupiego komentarza.
- Stresujesz się jakbyś miał się oświadczyć Schlieri. – szatyn posłał Jej mordercze spojrzenie i poszedł w kierunku wyciągu. Tak samo jak blondyn mijający Ją bez słowa.
            Zawody przebiegały bez komplikacji zgodnie z planem. A nawet jeszcze lepiej, bo Gregor dostał tak wielkich skrzydeł, że po pierwszej serii wygrywał. Widziała jak Adela mocno trzyma kciuki za Niego. W Jej oczach widać było lekki strach, bo przy tak dalekich skokach łatwo było o wypadek. Ona naprawdę Go kocha…
- Ona naprawdę Go kocha… - usłyszała obok. Nie musiała patrzeć na właściciela tego głosu. Doskonale Go znała.
- Przykro mi, że nie dostałeś się do drugiej serii. – powiedziała spokojnie.
- To nie jest największa strata w moim życiu. – stwierdził cicho. Czuła, że na Nią patrzy. A jeszcze wczoraj Ją nienawidził. Co się zmieniło? Niby nic a jednak coś… I On i Manuel zachowywali się dziwnie. Za spokojnie, zbyt opanowanie, zbyt… normalnie. Spojrzała na Niego uważnie. Nie wiedziała co Mu odpowiedzieć. Mogła tylko nadal wpatrywać się w Niego przepraszającym wzrokiem.
- Taaaaaaaak! Proszę Państwa! Zwycięzcą dzisiejszego indywidualnego konkursu w skokach narciarskich bezapelacyjnie zostaje Gregor Schlierenzauer!!!! – usłyszeli podniecony głos komentatora i wrzawę na trybunach. Spojrzała na blondynkę, która uśmiechała się od ucha do ucha tuląc się do mamy Zośki.
- Chyba czas na przedstawienie. – wspomniał.
- Thomas? Thomas chodź! Muszę Cię obejrzeć! – usłyszeli głos blondynki stojącej niedaleko.
- Idę! – zawołał. Ostatni raz spojrzał na brunetkę. W Jego oczach zauważyła coś innego. Jakby cała Jego nienawiść zniknęła. Tylko co pojawiło się zamiast tego? Miał żyć życiem, w którym Jej nie ma. A tymczasem zaprzeczał sam sobie. – Porozmawiajmy jak to wszystko się skończy. – powiedział poważnie czym zaskoczył Ją bardziej niż kiedykolwiek.
- Nie wiem czy jest o czym. – westchnęła. Blondynka podeszła do Nich.
- Myślicie, że to dobry moment żeby powiedzieć Gregorowi o dziecku? – zapytała przerywając cisze między Nimi. Brunetce od razu zapaliła się czerwona lampka w głowie.
- Poczekaj aż dostanie medal. Jeszcze zemdleje na podium i będę musiała Go składać. – uśmiechnęła się. – Nie denerwuj się tak.
- Łatwo Ci mówić. To nie Ty masz powiedzieć facetowi, że jesteś z Nim w ciąży. – oburzyła się.
- Uwierz mi, że są tutaj ludzie o wiele bardziej zestresowani niż Ty Adela. – zaśmiał się.
- Och zamknij się Morgenstern! – warknęła. Zaraz po tym Jej twarz zmieniła się w bladą ścianę a wzrok utkwił w jednym punkcie gdzieś daleko za nimi. Oboje zerknęli w tamtą stronę i zobaczyli wpatrującego się w Nich szatyna. Blondyn i brunetka wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- Thomas idziesz? – zapytała Sylvia podchodząc do owej trójki.
- Wybacz ale mam jeszcze coś ważnego do załatwienia. – powiedział i odszedł w kierunku przyjaciela by razem z Nim udać się na zeskok, gdzie odbędzie się koronacja zwycięzców konkursu.
- Świetnie. Tak ich rozpuściłaś, że żaden się już mnie nie słucha. – stwierdziła z niezadowoleniem blondynka.
- Bo zamiast włazić im w tyłki i załatwiać fałszywe zaświadczenia lekarskie czegoś od Nich wymagam. Ja nie mam problemu z posłuszeństwem z ich strony. Może to w Tobie coś jest nie tak? – odgryzła się brunetka.
- Tak, tak dowal Jej ale chodźmy już. – zaproponowała podenerwowana Adela. Obie udały się na zeskok po drodze instruując mamę Zośki co tak właściwie się teraz będzie działo.
   Stojąc zaraz za fotoreporterami rozglądała się za blondynem, którego dzisiejsze zachowanie wprawiło Ją w niemałą konsternację. Stał zaraz przy przejściu razem z blondynką, która miotała pioruny w kierunku brunetki. Nie miała najmniejszej ochoty zwracać na to uwagi. Po chwili obok Niej pojawił się brunet. Z lekkim uśmiechem przywitał się z Jej mamą i z samą Zośką. Ku Jej zaskoczeniu nie chciał od Niej nic. Ani okazywania czułości ani pocałunku ani nawet przytulenia. Spojrzała na Niego zdezorientowana ale niczego nie wyczytała z Jego twarzy.
No dobra, co tu jest grane?” – zapytała podświadomość.
- Trzecie miejsce zajmuje dzisiaj Peteeeer Preeeevc! – krzyknął komentator a młody Słoweniec z radością wskoczył na podium. – Drugie miejsce zajmuje nasz ubiegłoroczny Mistrz, Kamiiiiil Stoooooooooooooooooooch! – na skoczni rozległy się okrzyki radości, odezwały się trąbki i oklaski. I wtedy się zaczęło… Brunetka spojrzała na blondynkę stojącą obok i uśmiechnęła się do siebie widząc ten uśmiech na twarzy przyjaciółki. Tą dumę jaka biła z Jej twarzy i tą niepewność kiedy dotykała swojego brzucha. – Zwycięzca! Gregor Schlierenzauer!!!!! – i znów krzyk i wrzawa. Cała kadra biła brawo i praktycznie wypchnęła szatyna na podium. Był ucieszony, to widać. Każde zwycięstwo cieszyło ale to zwłaszcza. Odnalazł wzrokiem blondynkę i nieśmiało się uśmiechnął. Po chwili poprosił o mikrofon. – Uwaga! Mistrz chce coś powiedzieć! – krzyknął komentator a na skoczni zrobiła się cisza. Skoczkowie zajmujący 2 i 3 miejsce zeszli z podium i stanęli obok. Do Nich dołączyła cała kadra Austriacka i Polska.
- Oni tak zawsze? – spytała Zośkę. Ta tylko się zaśmiała i spojrzała na Manuela, który uśmiechnął się lekko.
- Mogę Panią prosić, żeby poszła Pani teraz ze mną? – zapytał matkę Zośki. Ta w porozumieniu z córką zgodziła się i przeszła dyskretnie do reszty kadry.
- Zośka co się tutaj dzieje? – zapytała zdezorientowana.
- Patrz i słuchaj. – powiedziała stanowczo brunetka.
- To zwycięstwo jest dla mnie bardzo ważne z kilku powodów. – zaczął. – Zwyciężam na swojej ulubionej skoczni, we własnym mieście, przed własną publicznością… Jest ze mną moja kadrowa rodzina jak i ta prawdziwa. – powiedział patrząc w stronę gdzie stała Jego matka z siostrą. – Ale jest też ktoś, kto jest teraz w moim życiu najważniejszy i to zwycięstwo jest jeszcze piękniejsze właśnie dlatego że Ty tu jesteś… - powiedział patrząc prosto na Nią. Nawet nie poczuła kiedy została wypchnięta przed paparazzich przez przyjaciółkę, na którą spojrzała z mordem w oczach, a która właśnie zmierzała w kierunku kadry. – Adelko możesz do mnie podejść kochanie? – poprosił. Powoli i z lekką konsternacją na twarzy podeszła do podium a wtedy szatyn zszedł z Niego i unosząc Ją lekko postawił Ją na najwyższym podium. Patrzyła na Niego niedowierzając.
- Co Ty do cholery robisz Schlierenzauer?! – pisnęła cicho. Puścił Jej oko i kontynuował klękając na jedno kolano.
- Tak nagle stałaś się dla mnie wszystkim. Jeszcze niedawno nie wiedziałem co to miłość. I to Ty nauczyłaś mnie kochać… To Ty sprawiłaś, że w końcu zrozumiałem co to znaczy mieć kogoś z kim chce się zasypiać i budzić kolejnego dnia. To Ty spowodowałaś, że moje serce w końcu prawdziwie zabiło i bije nadal. Tylko dla Ciebie… - powiedział a w oczach blondynki pojawiły się łzy. Brunetka spojrzała na blondyna, który wyraźnie się w Nią wpatrywał. Jakby chciał Jej coś powiedzieć ale nie mógł. Zabolało. Bo wszystko to co właśnie mówił szatyn czuła do Thomasa. Ale ta miłość była niedozwolona. Nie teraz. I pewnie nie nigdy. Odwróciła wzrok w kierunku bruneta. Nie patrzył na Nią. Patrzył na podium. Był skupiony i zamyślony. Delikatnie ścisnęła Jego dłoń. Spojrzał na Nią smutnym wzrokiem i przytulił do siebie widząc łzy ukrywające się pod Jej powiekami. – Chciałbym… Marzę o tym, żebyś nadal mnie tego uczucia uczyła. Żebyś już do końca życia była przy mnie i dla mnie…
- Gregor przestań bo ja ryczę! – warknęła. Uśmiechnął się szeroko.
- Adelo wyjdziesz za mnie? – zapytał powodując, że wszyscy na skoczni wstrzymali oddech. Pokręciła głową.
- Ale ja jestem w ciąży! – wybuchła. Tym razem wszyscy zgromadzeni głośno złapali łyk powietrza.
- Wiem. – oświadczył. Wyjął z kieszeni parę malutkich błękitnych bucików i wręczył Jej. – I nawet nie wiesz jak mnie to cieszy.
- A jak to będzie dziewczynka? – rozpłakała się powodując śmiech zgromadzonych. Szatyn wyciągnął z drugiej kieszeni drugą parę bucików tym razem różową.
- Zrobimy tak, żeby kiedyś móc użyć obu par. – powiedział poważnie. Po skoczni rozległo się głośnie „ooooch”. – Tylko odpowiedz mi na pytanie… Wyjdziesz za mnie? – spytał ponownie.
- Tak kretynie. –rozpłakała się jeszcze bardziej. Włożył Jej pierścionek na palec i mocno do siebie przytulił a na skoczni rozległy się brawa. Widząc ich szczęśliwych nie mogła już opanować łez. Bo przynajmniej jedno z Jej przyjaciół jest szczęśliwe…


*********************
Cześć i czołem!!
No i jest kolejny :)
Coś ostatnio szybko mi idzie pisanie tych rozdziałów. :P
Coraz bliżej do wyjaśnienia całej sytuacji.
Wasze wczorajsze typy do kogo dzwoniła Adela były w większości zgodne ale czy aby na pewno były zgodne z tym do kogo rzeczywiście dzwoniła? :D
Tego dowiecie się już w sobotę bo wtedy kolejny rozdział.
A jutro pojawi się coś u Michała i Basieńki ;)
Komentujcie i piszcie jak wyobrażacie sobie dalsze losy bohaterów.
A przy okazji powiedzcie czy nie znudziła Was jeszcze ta historia i czy powinnam Ją kontynuować jeszcze trochę czy zakończyć wkrótce :)

Buziole :*

12 komentarzy:

  1. Serce mi waliło jak oszalałe, kiedy czytałam to, co mówił Gregor.
    Na końcu aż mi samej łezka poleciała.

    Piszesz tak świetnie, że doprowadzasz mnie do skrajnych emocji! ;D
    1,2,3... Już lepiej ;D

    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać...
      Historia nie zanudza, jest genialna i kontynuuj ją :)

      Usuń
  2. Rozdział super a co do zanudzania to nic takiego nie ma miejsca i z jednej strony chciałabym aby historia trwała dłużej a z drugiej aby już zmierzała do rozwiązania wszystkich tajemnic bo mimo tego, że się pewnych faktów domyślam ale ciekawość mnie zżera ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Idź być zdolną gdzie indziej! Przez Ciebie mój makijaż szlag trafił, zła kobieto!
    Rozdział cudowny, ale zastanawia mnie, o co chodzi Thomasowi... Manuela mi szkoda, Zośka jakby mniej mnie wkurza, ale to pewnie chwilowe, dopóki znowu czegoś nie wywinie, Sylvia jest tam całkowicie niepotrzebna, a Gregi bije wszystkich na głowę, taki kochany!
    No i Adelka oczywiście nawet w takiej sytuacji nie pozbyła się swojej złośliwości.
    Chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Musiałam przerwać czytanie kilka razy, żeby się tylko nie rozpłakać! :)
    Oświadczyny rewelacja. Gregor i Adela to świetna para.
    Thomas dziwnie się zachowuje. A może on już wszystko się dowiedział? Nie wiem od kogo, ale... hmm, dziwne żeby tak nagle przestał ją nienawidzić. Ewentualnie się wszystkiego domyślił, co w sumie też ma jakiś sens.
    Teraz tylko pytanie: Co on ma zamiar zrobić? O czym chce porozmawiać?
    Drugich oświadczyn chyba nie przeżyję :D
    Moim zdaniem jest za wcześnie na zakończenie :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta historia jest rewelacyjna. Zdecydowanie powinnaś ją jeszcze trochę pociągnąć, tylko brakuje mi tu Zośki i Thomasa razem, więc czekam na moment, w którym nastąpi wyjaśnienie wszystkiego i zgoda między nimi :) Jednak jak wiadomo nie można mieć wszystkiego od razu więc póki co cieszę się szczęściem Adelki i Gregora. Moment z bucikami jest rewelacyjny, świetny pomysł, gratuluję pomysłowości także na całość oświadczyn i reakcję przyszłej mamusi.
    Pozdrawiam i życzę dalszej weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. o jeny.świetny rozdział (jak każdy w twoim wykonaniu)
    oświadczyny-piękne aż mi serce mocniej biło jak czytałam
    dobrze ze kolejny już w sobotę..trzeba tylko przetrwać jutro

    OdpowiedzUsuń
  7. No i masz, popłakałam się. Gregor taki kochaniutki, są z Adelą idealni <3 Najsłodsze oświadczyny ever! Jak Schlieri tak przeżywał oświadczyny, to co to dopiero będzie jak Adelka będzie rodziła albo dziecko dorośnie (załóżmy, że to będzie dziewczynka) i przyprowadzi do domu chłopaka? :DD
    Zachowanie Morgiego totalnie zbiło mnie z tropu, nie mam pojęcia co mu tam siedzi w głowie. Jakoś szkoda mi Manuela, niby nawywijał, niby zasłużył, ale jakoś tak mi go szkoda.
    Pisz, kochana, jak najszybciej, już nie mogę się doczekać do dalej! ;)
    Życzę weny i pozdrawiam,
    Lana
    PS Absolutnie nie kończ jeszcze opowiadania, co ja zrobię jak się skończy? Tylko nie mieszaj już między Thomasem a Zochą :DD

    OdpowiedzUsuń
  8. Po pierwsze: absolutnie nie kończ jeszcze tej historii!!! jak takie opowiadanie może się znudzić? Co to w ogóle za pytanie :)
    Przyznam, że dzisiaj musiałam nadrobić ostatnie rozdziały, moja doba w ostatnim czasie kurczy sie niesamowicie i nawet nie wiem kiedy przeleciał cały tydzień... ale nieważne :) tyle się wydarzyło w tej historii... takie zaskakujące momenty...
    najbardziej chyba zaskoczona jestem swoją postawą w stosunku do Manu na początku... nie domyśliłam sie oczywiście, że to nie jego pomysł, miałam go za skończonego kretyna, egoistę i wszystko co najgorsze! Owszem, niedobrze zrobił wplątując sie w tej spisek z Sylvią, ale widać, że resztki przyzwoitości ma. W tym rozdziale widać, że nawet ma ich całkiem sporo.
    Sytuacja z przytyciem Stefana tak mnie rozbawiła, że nie mogłam sie uspokoić. Już sobie to wyobrażam, reakcję kolegów, Heinza... ale Janek dobry kolega hahahah :) w realu takie coś by chyba nie przeszło :D

    ,,- Przykro mi, że nie dostałeś się do drugiej serii. – powiedziała spokojnie.
    - To nie jest największa strata w moim życiu. – stwierdził cicho." Thomaaaas... on zawsze powie coś takiego trafiając w samo sedno. Sama się sobie dziwię, ale teraz kibicuję jemu i Zośce, choć bardzo sie cieszę, że powróćił Kocurek i tutaj taka mała prośba: więcej go proszę jeśli można :) nawet jeśli tylko w roli przyjaciela Zosi... wygrał w sondzie, a praktycznie go nie ma :D

    Sylvia jaka opryskliwa do Zosi, coś czuję, że ta krótka, ostra wymiana zdań między nimi to było jeszcze nic... podejrzewam, że otwarty konflikt będzie, przeczuwam jakieś problemy na tym tle... może przez to jedna będzie musiała odejść? no i kwestia relacji Sylvia- Thomas, wydaje mi się, że bardzo szybko Thomas przejrzy na oczy, że nie był to najlepszy pomysł... uczuć oszukać się nie da, a przecież Sylvia nie odpuści, nie będzie go traktować tylko jak swojego podopiecznego, w końcu nie po to układała ten cały misterny plan z Fettnerem...

    No i na koniec najlepsze... Gregor... nie mam słów... a ta akcja z bucikami... generalnie mnie takie akcje nie wzruszają, ale tutaj... i ta Adelka jak zwykle lekko opryskliwa :)
    Słowa Gregora przepiękne, widać, że naprawdę dojrzał. Stworzą z Adelką przepiękną rodzinę :)

    Nie wiem jak dalej planujesz rozwój tej historii... wciąż zaskakujesz :) ale patrząc na zachowanie Manuela coś czuję, że może nie wytrzymać, widać, że chłopak ma sumienie, które już go zaczyna ruszać, choć wciąż podjudzany przez Sylvię stara się je wyciszać... Może pęknie w końcu i do wszystkiego sie przyzna? wykrzyczy prawde w obecności wszystkich kolegów, Zośki, Thomasa? Wyjdzie na jaw jaka z Sylvii jędza, może wtedy zostanie usunięta z kadry? Wreszcie Thomas zrozumie jak bardzo Zośka się dla niego poświęciła.
    No cóż... nie będe teraz wyprzedzać historii, grzecznie poczekam na Twoją wersję, pewnie jak zwykle mocno mnie zaskoczy :)

    Odnosząc się jeszcze do Twojej relacji z zawodów... zazdroszczę strasznie! Jakbym na żywo zobaczyła mojego największego idola- Thomasa i to z tak bliska... chyba bym sama potrzebowała takiej fizjoterapeutki, żeby mnie pozbierała do kupy hahaha :D
    Bardzo ciekawe są te Twoje obserwacje na temat skoczków, pozory często mogą mylić, np. Wellinger absolutnie mi nie wygląda na takiego pyszałka, z kolei Gregor... niesłusznie jest za niego brany.
    Buziaaki kochana i czekam na kolejny rozdział ! :*
    krateczka

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak to możliwe, że czytając Twoją twórczość wzbudzasz w nas takie emocje? Hę? No jak?
    Kobieto.. powtarzam się, ale musisz koniecznie napisać książkę! Nie możesz zmarnować takiego talentu! I daję sobie rękę uciąć, że wszystkie dziewczyny, które czytają Twoje opowiadania myślą dokładnie to samo.
    Co do samego rozdziału, jak zawsze genialny. Tak pięknie to wszystko opisujesz:)
    A tak na małym marginesie Adelka to mój mentor życiowy chyba:D Hhahahah, przy niej zawsze się ubawię:D
    Buziaki, Skowronek:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Jeśli skończysz za szybko tę historię to nie wiem jak, ale znajdę Cię i posadzę przed laptopem, żebyś znów zaczęła tworzyć:D
      ~Skowronek

      Usuń
  10. Kolejny wspaniały rozdział twojej twórczości. Czytanie twoich opowiadań nigdy mi się nie znudzi wiesz? Nie rozumiem zachowania Thomasa. Najpierw warczy na Zośkę, że go zniszczyła i takie tam, a teraz go naszło na rozmowę. Humorki gorsze niż u baby w ciąży. Niech on się w końcu zdecyduje. No chyba, że "bawi się" Zośką tak jak ona nim. Mam nadzieję, że w końcu się między nimi ułoży, bo mam dość ich wspólnego cierpienia. Sylvia tylko wróciła, a już mam jej dość. Ona jest psychiczna, przed chłopakami udaje miłą, a jak tylko została z Zosią sam na sam, to mało jej oczu nie wydrapała. Mam nadzieję, że w końcu wszystko się ułoży i wszyscy dowiedzą się o tym, co robiła Sylvia. Manu jest winny, ale widać po nim, że tego żałuje. Zmiana jego zachowania, że nie jest natarczywy względem Zosi. Zdecydowanie jest mu głupio i przykro z powodu tego, co zrobił. Jestem tylko ciekawa, czym Sylvia go zaszantażowała. Wątpię, aby zgodził się zrobić to z własnej woli. Biedny Stefan, nie ma to jak nie mieścić się w kombinezonie. Co on je, że mu tak tyłek urósł? Dobrze, że jest taki Jasiek, od którego można pożyczyć kombinezon :D No i w końcu najważniejsze, przecudowne oświadczyny Gregora. Miałam łzy w oczach, jak Greg ją prosił o rękę. Jeszcze ta akcja z bucikami. Cudo, po prostu cudo. Będą wspaniałą parą i pewnie jeszcze lepszymi rodzicami. Zosia z Morgim im na pewno pomogą w opiece nad maluszkiem.
    Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały. Mam nadzieję, że na tym blogu będzie ich jeszcze dużo :D

    OdpowiedzUsuń