środa, 30 lipca 2014

39. Przyjaciele...

AUSTRIA, INNSBRUCK…

            Nacisnęła zieloną słuchawkę i podeszła do szyby oddzielającej Jej gabinet od sali, w której trenowali skoczkowie. Czekała cierpliwie aż ktoś odbierze po drugiej stronie ale po kilku sygnałach zwątpiła. Odłożyła telefon na biurko i obserwowała swoich podopiecznych. Dawali z siebie wszystko. Na prawdę chcieli być jak najlepsi a ostatnie ostrzeżenie od Heinza dało Im porządnego kopa. Spojrzała na Thomasa, który razem z szatynem męczyli się ze sztangą i ruchomym podłożem. Była pewna, że w przeciągu godziny blondyn trafi do Niej z barkiem. Pokręciła głową i przeniosła wzrok na bruneta. Manuel był bardzo skupiony na ćwiczeniu odpowiedniego wybicia. Podczas ostatnich zawodów kiepsko Mu szło więc musiał włożyć w trening dwa razy więcej pracy niż pozostali. Po ostatniej nocy spędzonej u Niego w mieszkaniu była trochę spokojniejsza. Doskonale pamiętała to wszystko co Jej powiedział. Teraz była w stanie uwierzyć, że choć trochę Mu na Niej zależy. Mimo tego w jaki sposób kontroluje Jej bycie z Nim. Ale szanuje przynajmniej Jej decyzję o zbliżeniu. A Jego wzrok… Kiedy rankiem spojrzała Mu w oczy zobaczyła troskę, zobaczyła prawdziwe uczucie ale i lekki wstyd. Tylko czemu ten wstyd pojawił się u Niego teraz? Tak nagle? Widziała, że coś Go gryzie. Już nie był tak pewny siebie i stanowczy jak jeszcze kilka dni wcześniej. Ale Ona też nie była już tak pełna energii jak jeszcze kilka dni wcześniej. Właściwie to już nie pamiętała chwili, w której mogłaby powiedzieć, że jest w pełni szczęśliwa. Może oprócz jednej nocy…
- Nie przeszkadzam? – usłyszała głos za plecami. Odwróciła się i zobaczyła uśmiechniętą twarz Kuttina.
- Jasne, że nie. W czym mogę Ci pomóc? – zapytała. Usiadł na łóżku do masażu i spojrzał na Nią błagalnie.
- Szyja mi odpada od tych papierków. Nie wiem jak to zrobisz ale spraw żebym znów normalnie mógł nią ruszać. Możesz nawet użyć czarnej magii. – poprosił. Uśmiechnęła się miło.
- Myślałam, że do czarownicy brakuje mi jeszcze kilkuset lat… - wspomniała. – Zdejmij koszulkę i nie kładź się tylko odwróć do mnie tyłem. – poprosiła a mężczyzna wykonał polecenie. – Samantha jest zajęta? – spytała zaczynając masaż. Zazwyczaj to starsza koleżanka zajmowała się kadrą trenerską i wszystkimi oprócz skoczków.
- A bo Ty jeszcze nic nie wiesz… - westchnął. – Samantha dostała propozycję pracy w głównej siedzibie kliniki w Wiedniu. Większe zarobki, mniej wyjazdów, w końcu będzie miała czas dla męża… przeprowadzają się tam w tym tygodniu. – oznajmił.
- Naprawdę? Nie wiedziałam. – zaskoczyło Ją to bo kobieta wydawała się lubić pracę z kadrą.
- Złożyła prośbę o przeniesienie już jakiś czas temu. Podobno chcą powiększyć sobie rodzinkę a wiesz jak to jest z pracą na wyjazdach. Najlepszym tego przykładem jest chyba Thomas. – wspomniał. – Związek na odległość to nie związek. Trzeba być na miejscu. Z rodziną. Zwłaszcza kiedy ma się ta rodzina powiększyć. – dodał. Od razu stanęła Jej przed oczami wizja samotnej Adeli, która będzie uwięziona w domu z noworodkiem kiedy Gregor będzie ciągle na konkursach. Zwłaszcza zimą. Tylko żeby do tego doszło trzeba jeszcze tych dwoje dopchać do ołtarza. A tutaj pierścionek kupiony, oświadczyny zaplanowane a Adela nawet nie wie, że On o wszystkim wie i głowi się jak Mu to powiedzieć. – Ale nie zostaniemy na długo sami bo wraca do nas Sylvia. – dodał.
- Kto? – spytała zdziwiona. Dzisiejszego dnia chyba nic już Ją więcej nie zdziwi.
- Sylvia, nasza poprzednia fizjoterapeutka. Myślę, że i Ona i Thomas ochłonęli po tym co między Nimi było więc będą mogli w miarę normalnie się ze sobą dogadać. – powiedział. Pokiwała jedynie głową.
- A kiedy zaczyna? – zapytała.
- Od najbliższego konkursu czyli od jutra. – odparł. – A że konkurs jest tutaj to nie będzie problemu z zapoznaniem się z obowiązkami i tym całym szaleństwem. Z resztą, Ona chyba sama doskonale wie czego może się spodziewać.
- Gotowe. – oznajmiła. – Zatrudnij sobie asystenta. – dodała. – Jak tak dalej pójdzie to Cię wyślę na operację a sama zajmę się trenowaniem tych wariatów. – pogroziła Mu palcem.
- Naprawdę tak źle Im życzysz? – zaśmiał się. Wystawiła Mu język i zapisała coś w zeszycie. Heinz wyszedł a do pokoju ktoś zapukał.
- Proszę! – zawołała. A w drzwiach pojawił się blondyn.
- Chyba znowu bark. – powiedział i usiadł na łóżku zdejmując koszulkę. I to byłoby na tyle z Jego wypowiedzi podczas wizyty w gabinecie. Patrzył w jakiś punkt na ścianie i milczał co jakiś czas tylko jęcząc z bólu. I znów usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę! – zawołała ponownie. Tym razem do gabinetu wszedł szatyn. Usiadł obok blondyna i zaczął swój wywód.
- Może jednak zmienię opcję tych oświadczyn co? – zapytał.
- Dlaczego? – zapytała. – Gregor, to co wymyśliłeś jest naprawdę super. Muszę Ją tylko przekonać żeby przyjechała z moją mamą na zawody ale myślę, że da się to załatwić. Adela ostatnio jest bardzo uległa. – stwierdziła a blondyn tylko lekko ironicznie się zaśmiał. Ścisnęła Mu bolące Go miejsce tak żeby poczuł, że nie jest sam w sali i że Ona słyszy i widzi wszystko co robi.
- A jeśli się nie zgodzi? – zapytał ponownie szatyn.
- To przynajmniej będziesz wiedział na czym stoisz. – mruknął blondyn. Spojrzała na Niego przez moment ale nie zaszczycił Jej żadnym spojrzeniem.
- Zośka… różnie między nami było ale proszę Cię jak przyjaciółkę… Weź Ty z Nią pogadaj. Jakoś Ją przygotuj bo jak mi odmówi to chyba się pod ziemię zapadnę. – stwierdził z rozpaczą. Lekko Ją rozbawiła ta Jego panika, bo pewny siebie do tej pory Pan Schlierenzauer w końcu poczuł, że jest coś co Go trochę przerasta i stresuje.
- Będzie dobrze Gregor. – stwierdziła.
- Nie panikuj. – dodał blondyn.
- Łatwo Ci mówić stary bo to nie Ty się oświadczasz. – stwierdził z sarkazmem.
- I pewnie szybko to nie nastąpi. – skomentował Morgenstern.
- Gregor… Heinz mówił żebyś poprawił koordynację na huśtawce. Jak chcesz jutro zdobyć podium i zrobić na Adeli wrażenie to lepiej wracaj na salę i skup się na ćwiczeniu. – powiedziała poważnie.
- Racja. – przytaknął. – Ale porozmawiasz z Nią? – zapytał zatrzymując się w drzwiach.
- Tak. Porozmawiam. Spokojna Twoja rozczochrana. – puściła Mu oko i wyszedł. Westchnęła i wróciła do rozmasowywania barku blondyna, który ponownie zamilkł. – Boli Cię jeszcze? – zapytała.
- Już mniej, dzięki. – mruknął i założył koszulkę. Wpisała coś do karty i zwróciła się do blondyna.
- Chcesz skakać czy spodobała Ci się przerwa w karierze? – zapytała poważnie.
- O co Ci chodzi? – westchnął.
- Jak dalej będziesz tak nadwyrężał ten bark to nie podpiszę Ci dopuszczenia do startów. – oznajmiła.
- Ty chyba sobie ze mnie żartujesz… - podszedł do Niej. –Haruję jak wół żeby znowu być w takiej formie jak kiedyś, żeby znowu dawać z siebie wszystko a Ty mi mówisz, że mam odpuścić?! – uniósł się.
- To dla Twojego zdrowia. Doskonale wiesz, że z kontuzją barku możesz co najwyżej pokibicować kolegom z zeskoku. – powiedziała patrząc na Niego uważnie.
- Czego Ty właściwie chcesz Zośka? – zapytał spokojniej.
- Żebyś trochę zwolnił bo zniszczysz sam siebie. – powiedziała z troską.
- Na to już za późno. – mruknął. – Zniszczyłaś mnie od środka a teraz próbujesz dobić mnie fizycznie. Taki był Twój plan? Doskonały. Tylko nie wiem co tym chcesz osiągnąć. Co ja Ci takiego zrobiłem, że aż tak mnie nienawidzisz? – zapytał z bólem w oczach. – Chciałem zrobić dla Ciebie wszystko. Rozumiesz? Wszystko… - pokręcił głową. Zabolało Ją to. Bo nic z tych słów nie było prawdą. Nie miała najmniejszego zamiaru Go skrzywdzić. Ale robiła to i robi to nadal. Nie mogła na to patrzeć. – Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Sylvia wraca. – stwierdził patrząc Jej prosto w oczy. – Będzie tak jak chciałaś. Będę żył życiem, w którym Ciebie nie ma. – powiedział.
- Thomas…
- Kiedy Sylvia wróci przekaż Jej moje dokumenty. – oznajmił. – Złożyłem już prośbę o zmianę fizjoterapeuty. – powiedział i wyszedł z gabinetu trzaskając drzwiami. Zaskoczenie na Jej twarzy utrzymywało się jeszcze przez dłuższą chwilę. Bo nie mogła uwierzyć że to wszystko dzieje się naprawdę.
Sama tego chciałaś.” – powiedziała podświadomość.
„Nie chciałam!”
Ale do tego doprowadziłaś.
    Telefon rozdzwonił się tak nagle, że prawie podskoczyła. A kiedy zobaczyła numer wyświetlany na ekranie natychmiast odebrała.
- Słucham.
- Dzwoniłaś… - usłyszała ciepły głos po drugiej stronie. – Dawno tego nie robiłaś więc coś musiało się stać. – dodał z troską.
- Maciek… Namieszałam. Wpakowałam się w coś…
- W związek z Fettnerem? – zapytał.
- Skąd o tym wiesz? – zdziwiła się.
- Takie plotki szybko się rozchodzą. – wyjaśnił spokojnie. – Chcesz pogadać? – zapytał.
- Kiedy będziecie w Innsbrucku? – zapytała.
- Już jesteśmy. Właśnie dotarliśmy do hotelu.
- Możemy się spotkać? – spytała z nadzieją. – Zrozumiem jeśli nie będziesz chciał…
- Jesteśmy w Hiltonie. Będę czekał przy recepcji o 18.00.
- Dziękuję i… przepraszam, że zawracam Ci głowę…
- Przestań. Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. I nie martw się. Cokolwiek to jest to prędzej czy później wszystko się wyjaśni i ułoży.
- Chciałabym mieć na to jakąkolwiek nadzieję. Do zobaczenia później. – rozłączyła się.
           
***

            Gdyby stres mógł wyjść z człowieka i stanąć obok… Miałaby towarzysza wielkiego jak Pudzian. Usiadła obok blondynki na łóżku i zerknęła na Jej nad wyraz spokojną twarz. Czytała gazetę i nie miała najmniejszego zamiaru spojrzeć na swoją przyjaciółkę. Obraziła się. Miała o co. W końcu…
- Nie rozmawiasz ze mną odkąd tutaj jestem, nie usłyszałam ani jednego słowa prawdy z Twoich ust, robisz coś co nie jest do Ciebie podobne, znikasz na całe noce nie mówiąc gdzie i z kim, z resztą podejrzewam, że wymiennie z Thomasem i Manuelem co jest tak chore i niezrozumiałe dla mnie że nie wiem co mam o tym myśleć a teraz oczekujesz, że z Toba porozmawiam?! – warknęła rzucając gazetą w kąt. – Zośka ogarnij się! Jeszcze wczoraj miałaś mnie gdzieś! Co się z Tobą dzieje?! – spytała zdenerwowana. – Czy Ty wiesz jak My się z Twoją mamą martwimy? Bierzesz czasem pod uwagę uczucia innych? Bo ostatnimi czasy wydaje mi się, że raczej masz to głęboko w poważaniu. I wiesz co? Gdybyś nie była mi tak bliska to powiedziałabym Ci wielkie Fuck Off! – warknęła ponownie. Przez chwilę tylko na siebie patrzyły. Brunetka przetrawiała słowa jakie usłyszała z ust najbliższej Jej osoby a blondynka uspokajała nerwy. W jednym momencie przytuliła mocno do siebie Zośkę a ta wybuchła płaczem. Bo wszystko Ją przerastało. Zbyt wiele na Nią się zwaliło. Zgubiła się we własnym życiu. – Nie rycz… - powiedziała spokojnie blondynka. – Nie rycz głupia bo ja też zacznę. Jestem w ciąży i nie mam już tak silnych nerwów. – upomniała przyjaciółkę.
- To wszystko jest takie trudne Adela… - jęknęła.
- Ale co się dzieje? – spytała z przejęciem. – Zośka powiedzże mi jak Ci pomóc?
- Nie można mi pomóc. Są takie sprawy… z którymi sama muszę sobie poradzić.
- Chodzi o Thomasa? Czy o Manu? Zośka ja się zgubiłam w tych Twoich związkach. Kiedyś trzymałaś się jednego a teraz… Dlaczego tak właściwie nie jesteś z Thomasem? – spytała głaskając brunetkę po głowie.
- Bo jestem z Manuelem. – odparła uspokajając oddech.
- A dlaczego jesteś z Manuelem? – spytała ponownie. – Przecież Ty Go nie kochasz. – stwierdziła. – To widać. Tak samo jak to, że Thomas jest dla Ciebie wszystkim.
- Thomas mnie nienawidzi. – westchnęła. – Zabawiłam się Nim…
- Przecież Ty nie bawisz się ludźmi. Jesteś chyba najszczerszą osobą jaką znam.
- Czasem… Ludzie robią rzeczy, o które nikt by ich nie podejrzewał.
- Kochasz Thomasa? – zapytała. Przez chwilę brunetka nie odpowiadała ale łzy wydostające się spod Jej powiek mówiły same za siebie. – To dlaczego ranisz i Jego i siebie?
- Bo Go kocham. – odpowiedziała.
- Kurde Zocha weźże się w garść! – warknęła i spojrzała prosto w oczy przyjaciółki. – Podejrzewam, że nie powiesz mi co się dzieje ale to Twoja decyzja… Tylko nie poddawaj się. Nie można się tak po prostu poddać jak się kogoś kocha. Trzeba walczyć do końca. Cokolwiek by się nie działo. Nie wiem czego się boisz ale przecież razem dalibyście sobie ze wszystkim radę.
- Będąc z Nim zniszczyłabym Mu karierę. – oznajmiła.
- A to niby dlaczego?!
- To jest… bardziej skomplikowane.
- Boże dziewczyno ale Ty mnie wkurzasz! Zośka! To mi wyjaśnij! Nie jestem tak tępa na jaką wyglądam. – stwierdziła. – Nawet jeżeli nie powiem nic mądrego to przynajmniej zrzucisz to z siebie. – dodała. Brunetka spojrzała na przyjaciółkę ze smutkiem w oczach.
- Pojedź ze mną do Hiltona. – poprosiła.
- A co tam ma być? I jaki to ma związek ze sprawą o której rozmawiamy? – spytała.
- Spotkam się dzisiaj z Maćkiem. – oznajmiła. – Chcę Mu powiedzieć o wszystkim. Muszę to komuś powiedzieć. Nie chciałam Cię denerwować przez Twój stan ale…
- Ale bardziej denerwujesz mnie nic mi nie mówiąc. – dokończyła. – Kot się zgodził?
- Tak. Powiedział, że zawsze mogę na Niego liczyć.
- Bo Cię nadal kocha głupia. – wywróciła oczami blondynka.
- Bo jest nadal moim przyjacielem.
- Strasznie dużo masz tych przyjaciół, którzy na Ciebie lecą. – zauważyła podchodząc do szafy. – Gdybym była facetem miałabyś o jednego więcej. – dodała grzebiąc w szafie. Tym stwierdzeniem spowodowała, że na twarzy brunetki pojawił się lekki uśmiech. – Fuck! – krzyknęła z łazienki. Brunetka od razu się zerwała z łóżka.
- Adelka wszystko w porządku? – zapytała zaniepokojona. W tym momencie blondynka wyszła z łazienki ze spodniami w ręce i złością wypisaną na twarzy.
- Przez tego idiotę nie mieszczę się w moje ulubione spodnie. – jęknęła, ponownie wprawiając w uśmiech brunetkę.

***

            I brunet i blondynka z niedowierzaniem patrzyli na siedząca przed Nimi Zośkę. Nie mogli uwierzyć w to co właśnie usłyszeli.
- Zabiję… - brunet ścisnął dłonie w pięści.
- Maciek proszę…
- Zośka przecież On Cię szantażuje i wykorzystuje! Nie widzisz tego?! – prawie krzyknął. Był cholernie zdenerwowany. Już dawno nic Go tak nie zdenerwowało. Zwłaszcza, że pozwolił Jej odejść właśnie do Thomasa. Bo z Nim byłaby w pełni szczęśliwa. Tego dla Niej chciał a nie życia w fikcyjnym związku z facetem, którego nie kocha. – Co On sobie w ogóle wyobraża?! Daj mi Jego adres. – zażądał.
- Przestań. Chcesz do Niego jechać i co dalej? – zapytała.
- Obiję Mu ryj i raz na zawsze zapamięta, że jest sukinsynem! – warknął zdenerwowany.
- Nie zrobisz tego. – powiedziała spokojnie blondynka, która do tej pory nie odezwała się ani słowem.
- Że co?! Ty też stajesz po Jego stronie? No kto jak kto ale Ty? – zdziwił się Jej reakcją.
- Maciek… Doskonale wiesz, że Manuel jest innym typem człowieka. – zaczęła. – I to co robi jest do Niego niepodobne. – dodała.
- I to Go usprawiedliwia? – oburzył się.
- Nie. – odparła patrząc na Niego uparcie. – Wiem dlaczego Zośka nie pójdzie z tym do nikogo. – oznajmiła.
- Oświeć mnie bo jak dla mnie to Zośka sama nie wie co robi. – stwierdził z sarkazmem. Blondynka ze współczuciem spojrzała na brunetkę.
- Po pierwsze Zośka za bardzo kocha Thomasa żeby tak po prostu pozwolić na zniszczenie Jego kariery. Po drugie poznała Manuela i cały czas ma nadzieję, że się chłopak opamięta. Po trzecie… - tu przerwała na chwilę. – Dla Fettiego jest jeszcze szansa. – oznajmiła zaskakując tym stwierdzeniem oboje towarzyszy rozmowy.
- Jaka szansa? O czym Ty mówisz? – zapytał zaskoczony.
- Nie sypiacie ze sobą prawda? – zapytała patrząc prosto w oczy przyjaciółki. Ta tylko pokiwała głową. – To znaczy, że Ją szanuje. A skoro Ją szanuje to znaczy, że sam tego by nie wymyślił.
- Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytała. Blondynka się zawahała udzielając odpowiedzi.
- Nie wiem. Ale coś mi tu nie pasuje. – stwierdziła. – Przepraszam Was na chwilę ale łazienka wzywa. – powiedziała i wyszła z restauracji hotelowej jak oparzona zostawiając dwójkę przyjaciół samych.
- Powinnaś porozmawiać z Thomasem. – odezwał się w końcu.
- Teraz już chyba na to za późno. On mnie nienawidzi. – stwierdziła upijając łyk herbaty.
- On Cię kocha. Nie można kogoś przestać kochać z dnia na dzień Zosia. Nawet jeśli ten ktoś Cię skrzywdził. Wiem coś o tym. – powiedział cicho. Spojrzała na Niego ze smutkiem w oczach. Wiedziała, że nadal boli Go Jej decyzja i to co się wydarzyło. Ale życie toczy się dalej. Zwłaszcza Jego życie…
- Jak się czuje Twoja… - zaczęła ale nie wiedziała jak zakończyć.
- Dobrze. Chodzimy na wizyty do lekarza, mały rośnie jak na drożdżach… - uśmiechnął się na wspomnienie o dziecku. Też się uśmiechnęła. Spojrzał na Nią. –Jesteśmy razem. – oznajmił. – A przynajmniej próbujemy. – dodał.
- Zawsze warto spróbować. Zwłaszcza, że macie dla kogo. – odparła. – Chłopczyk? – zapytała.
- Tak.
- Macie już imię?
- Adam. – odparł. Pokiwała głową. – Nadal nie odpowiedziałaś na pytanie które zadałem Ci przy naszej ostatniej rozmowie. – wspomniał. Uśmiechnęła się lekko.
- Zostanie matką chrzestną Adasia to będzie dla mnie zaszczyt. – powiedziała szczerze się uśmiechając…

***

            Odebrał po piątym sygnale…
- Słucham. – usłyszała po drugiej stronie.
- Adela z tej strony. – oznajmiła. Przez chwilę nikt nie odpowiadał.
- Coś się stało, że dzwonisz? – zapytał po chwili.
- Musimy porozmawiać. – oznajmiła poważnie.
- O czym? – zapytał zdezorientowany.
- Chodzi o Zośkę… Spotkajmy się jutro przed zawodami. To ważne…


******************************
Hejka :)
Dziękuję za tak liczne komentarze pod ostatnim rozdziałem :)
Ten rozdział pisało mi się lekko i przyjemnie mimo iż wydaje mi się trochę nudnawy ale ostatnio wszystko co stworzę wydaje mi się nudnawe :P
Powiedzcie co sądzicie o takim obrocie sprawy.
No i jak myślicie do kogo dzwoniła Adela? :D
A rozdział dedykuję Kamili, której brakowało Maćka :D

Buziole :*

9 komentarzy:

  1. aha ! pierwsza ! Jeju kocham Adelkę. Wkońcu Thomas się dowie o wszystkim.
    Rozdział nudny ?? super ! czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. no NARESZCIE NASZA MACIEJKA
    ile można czekać
    jego reakcja-the best
    adela też nie gorsza
    czekam na rozwój wypadków i obity rujek Manuela :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No co za podła cholera z tej Silvii! Nie mam wątpliwości, że to ona przekabaciła Manuela.
    Na szczęście jest taka Adelka, która, że się tak wyrażę, czuwa nad sytuacją i myśli trzeźwo.
    Na początku pomyślałam, że zadzwoniła do Manuela, ale przeczytałam tą rozmowę jeszcze raz i teraz stawiam na Thomasa ;D

    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu Zośka zrzuciła z siebie ten ciężar. Rozmowa z Adelką i Maćkiem to był strzał w dziesiątkę. Adelka bardzo dobrze kombinuje i chyba zauważyła, że jak nie weźmie spraw s swoje ręce to Zośka dalej będzie tkwiła w tym chorym układzie. Mam nadzieję, że ten telefon Adelki był skierowany do Thomasa, który w końcu dowie się o co chodzi. Czas na porządki w tym towarzystwie :) Już się nie mogę doczekać tego co wymyślił Gregor na oświadczyny :)
    Pozdrowienia i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem szczerze, że tym rozdziałem najpierw złamałaś mi serce, ale potem pojawiła się nadzieja, że jakoś będzie lepiej :D. Nareszcie Adelka wkroczyła do akcji, czas najwyższy ^^ i jeszcze do tego Maciek, jego bym się nie spodziewała.
    Co ta Sylvia wyprawia? Jeszcze jej tutaj brakuje. Oby wyleciała szybko i to na zbity pysk.
    Mam nadzieję, że Adela zadzwoniła do Thomasa,a na konkursie wszystko mu wyjaśni. Coś czuję, że jeszcze długo poczekamy na happy end między Zośką a Thomasem.
    Rozwala mnie Gregor przeżywający swoje oświadczyny, nomen omen, jak kobieta w ciąży. Ciekawe co wymyślił dla Adelki :D
    Dużo weny i do następnego
    Lana

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja w przeciwieństwie do większości uważam, że Adela zadzwoniła do Gregora i teraz wspólnie coś wykombinują.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, dziękuję ci bardzo za dedykację oraz za Maćka. Jak ja za nim tęskniłam, nawet nie masz pojęcia :* Zosia potrzebowała tej rozmowy z Maćkiem i Adelką. Wierzę, że jej to pomogło, bo w końcu się wyżaliła i nie trzyma tego w sobie. Od nadmiaru negatywnych emocji można oszaleć (wiem z własnego doświadczenia :D) Maciek nadal kocha Zosię i wiem, że nie pozwoliłby jej nigdy skrzywdzić, jego zdenerwowanie o tym właśnie świadczy. Szkoda, że nie będą już razem, uwielbiałam ich jako parę. Cóż, trzeba się będzie przekonać do związku Morgiego z Zochą o ile w końcu do takowego dojdzie. Dobrze, że Zosia ma też Adelkę, a blondynka ma trzeźwy umysł i się odnalazła w tym wszystkim zauważając nienaturalne zachowanie Manu. Fetti to prze kochany gość (przynajmniej dla mnie, bo go uwielbiam). Szkoda mi Thomasa. To jego zachowanie względem Zosi, aż mi się łzy w oczach pojawiły jak przeczytałam o tym jak ją potraktował. Wiem, że cierpi, ale przesadził. Mam teraz ochotę dorwać Sylvię i potraktować ją kijem baseballowym. Co najgorsze,ona wraca do kadry a Morgenstern chcę, żeby znów była jego fizjoterapeutką. To się skończy płaczem, no chyba, że Thomas się o wszystkim dowie. Adela dzwoniła do Thomasa tak? Na początku myślałam, że dzwoni do Manu, ale czytając kilka razy końcową scenę, doszłam do wniosku, że to raczej był Morgi.
    Pozdrawiam kochana, dużo weny i jeszcze raz dziękuję za dedykację. Bardzo się cieszę z Maćka w tym rozdziale. Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  8. No Adelka dobrze nam tu kombinuje, zdolna bestia ;D Ale w sumie ona ma pomoc teraz, sama nie myśli, hahaha ;)
    Maciek jaki kochany, mimo tego wszystkiego, co się wydarzyło między nim a Zośką ;)
    Ale Sylvia z powrotem w kadrze? No i Morgi się poddaje? nieeeeeeeeee, ja protestuję!

    OdpowiedzUsuń
  9. Możemy jutro liczyć na następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń