AUSTRIA, INNSBRUCK…
Nacisnęła zieloną słuchawkę i podeszła do szyby
oddzielającej Jej gabinet od sali, w której trenowali skoczkowie. Czekała
cierpliwie aż ktoś odbierze po drugiej stronie ale po kilku sygnałach zwątpiła.
Odłożyła telefon na biurko i obserwowała swoich podopiecznych. Dawali z siebie
wszystko. Na prawdę chcieli być jak najlepsi a ostatnie ostrzeżenie od Heinza
dało Im porządnego kopa. Spojrzała na Thomasa, który razem z szatynem męczyli
się ze sztangą i ruchomym podłożem. Była pewna, że w przeciągu godziny blondyn
trafi do Niej z barkiem. Pokręciła głową i przeniosła wzrok na bruneta. Manuel
był bardzo skupiony na ćwiczeniu odpowiedniego wybicia. Podczas ostatnich
zawodów kiepsko Mu szło więc musiał włożyć w trening dwa razy więcej pracy niż
pozostali. Po ostatniej nocy spędzonej u Niego w mieszkaniu była trochę
spokojniejsza. Doskonale pamiętała to wszystko co Jej powiedział. Teraz była w
stanie uwierzyć, że choć trochę Mu na Niej zależy. Mimo tego w jaki sposób
kontroluje Jej bycie z Nim. Ale szanuje przynajmniej Jej decyzję o zbliżeniu. A
Jego wzrok… Kiedy rankiem spojrzała Mu w oczy zobaczyła troskę, zobaczyła
prawdziwe uczucie ale i lekki wstyd. Tylko czemu ten wstyd pojawił się u Niego
teraz? Tak nagle? Widziała, że coś Go gryzie. Już nie był tak pewny siebie i
stanowczy jak jeszcze kilka dni wcześniej. Ale Ona też nie była już tak pełna
energii jak jeszcze kilka dni wcześniej. Właściwie to już nie pamiętała chwili,
w której mogłaby powiedzieć, że jest w pełni szczęśliwa. Może oprócz jednej
nocy…
- Nie przeszkadzam? –
usłyszała głos za plecami. Odwróciła się i zobaczyła uśmiechniętą twarz
Kuttina.
- Jasne, że nie. W czym
mogę Ci pomóc? – zapytała. Usiadł na łóżku do masażu i spojrzał na Nią
błagalnie.
- Szyja mi odpada od tych
papierków. Nie wiem jak to zrobisz ale spraw żebym znów normalnie mógł nią
ruszać. Możesz nawet użyć czarnej magii. – poprosił. Uśmiechnęła się miło.
- Myślałam, że do
czarownicy brakuje mi jeszcze kilkuset lat… - wspomniała. – Zdejmij koszulkę i
nie kładź się tylko odwróć do mnie tyłem. – poprosiła a mężczyzna wykonał
polecenie. – Samantha jest zajęta? – spytała zaczynając masaż. Zazwyczaj to
starsza koleżanka zajmowała się kadrą trenerską i wszystkimi oprócz skoczków.
- A bo Ty jeszcze nic nie
wiesz… - westchnął. – Samantha dostała propozycję pracy w głównej siedzibie
kliniki w Wiedniu. Większe zarobki, mniej wyjazdów, w końcu będzie miała czas
dla męża… przeprowadzają się tam w tym tygodniu. – oznajmił.
- Naprawdę? Nie
wiedziałam. – zaskoczyło Ją to bo kobieta wydawała się lubić pracę z kadrą.
- Złożyła prośbę o
przeniesienie już jakiś czas temu. Podobno chcą powiększyć sobie rodzinkę a
wiesz jak to jest z pracą na wyjazdach. Najlepszym tego przykładem jest chyba
Thomas. – wspomniał. – Związek na odległość to nie związek. Trzeba być na
miejscu. Z rodziną. Zwłaszcza kiedy ma się ta rodzina powiększyć. – dodał. Od
razu stanęła Jej przed oczami wizja samotnej Adeli, która będzie uwięziona w
domu z noworodkiem kiedy Gregor będzie ciągle na konkursach. Zwłaszcza zimą.
Tylko żeby do tego doszło trzeba jeszcze tych dwoje dopchać do ołtarza. A tutaj
pierścionek kupiony, oświadczyny zaplanowane a Adela nawet nie wie, że On o
wszystkim wie i głowi się jak Mu to powiedzieć. – Ale nie zostaniemy na długo
sami bo wraca do nas Sylvia. – dodał.
- Kto? – spytała
zdziwiona. Dzisiejszego dnia chyba nic już Ją więcej nie zdziwi.
- Sylvia, nasza
poprzednia fizjoterapeutka. Myślę, że i Ona i Thomas ochłonęli po tym co między
Nimi było więc będą mogli w miarę normalnie się ze sobą dogadać. – powiedział.
Pokiwała jedynie głową.
- A kiedy zaczyna? –
zapytała.
- Od najbliższego
konkursu czyli od jutra. – odparł. – A że konkurs jest tutaj to nie będzie
problemu z zapoznaniem się z obowiązkami i tym całym szaleństwem. Z resztą, Ona
chyba sama doskonale wie czego może się spodziewać.
- Gotowe. – oznajmiła. –
Zatrudnij sobie asystenta. – dodała. – Jak tak dalej pójdzie to Cię wyślę na
operację a sama zajmę się trenowaniem tych wariatów. – pogroziła Mu palcem.
- Naprawdę tak źle Im
życzysz? – zaśmiał się. Wystawiła Mu język i zapisała coś w zeszycie. Heinz
wyszedł a do pokoju ktoś zapukał.
- Proszę! – zawołała. A w
drzwiach pojawił się blondyn.
- Chyba znowu bark. –
powiedział i usiadł na łóżku zdejmując koszulkę. I to byłoby na tyle z Jego wypowiedzi
podczas wizyty w gabinecie. Patrzył w jakiś punkt na ścianie i milczał co jakiś
czas tylko jęcząc z bólu. I znów usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę! – zawołała
ponownie. Tym razem do gabinetu wszedł szatyn. Usiadł obok blondyna i zaczął
swój wywód.
- Może jednak zmienię
opcję tych oświadczyn co? – zapytał.
- Dlaczego? – zapytała. –
Gregor, to co wymyśliłeś jest naprawdę super. Muszę Ją tylko przekonać żeby
przyjechała z moją mamą na zawody ale myślę, że da się to załatwić. Adela
ostatnio jest bardzo uległa. – stwierdziła a blondyn tylko lekko ironicznie się
zaśmiał. Ścisnęła Mu bolące Go miejsce tak żeby poczuł, że nie jest sam w sali
i że Ona słyszy i widzi wszystko co robi.
- A jeśli się nie zgodzi?
– zapytał ponownie szatyn.
- To przynajmniej będziesz
wiedział na czym stoisz. – mruknął blondyn. Spojrzała na Niego przez moment ale
nie zaszczycił Jej żadnym spojrzeniem.
- Zośka… różnie między
nami było ale proszę Cię jak przyjaciółkę… Weź Ty z Nią pogadaj. Jakoś Ją
przygotuj bo jak mi odmówi to chyba się pod ziemię zapadnę. – stwierdził z
rozpaczą. Lekko Ją rozbawiła ta Jego panika, bo pewny siebie do tej pory Pan
Schlierenzauer w końcu poczuł, że jest coś co Go trochę przerasta i stresuje.
- Będzie dobrze Gregor. –
stwierdziła.
- Nie panikuj. – dodał
blondyn.
- Łatwo Ci mówić stary bo
to nie Ty się oświadczasz. – stwierdził z sarkazmem.
- I pewnie szybko to nie
nastąpi. – skomentował Morgenstern.
- Gregor… Heinz mówił
żebyś poprawił koordynację na huśtawce. Jak chcesz jutro zdobyć podium i zrobić
na Adeli wrażenie to lepiej wracaj na salę i skup się na ćwiczeniu. –
powiedziała poważnie.
- Racja. – przytaknął. –
Ale porozmawiasz z Nią? – zapytał zatrzymując się w drzwiach.
- Tak. Porozmawiam.
Spokojna Twoja rozczochrana. – puściła Mu oko i wyszedł. Westchnęła i wróciła
do rozmasowywania barku blondyna, który ponownie zamilkł. – Boli Cię jeszcze? –
zapytała.
- Już mniej, dzięki. –
mruknął i założył koszulkę. Wpisała coś do karty i zwróciła się do blondyna.
- Chcesz skakać czy
spodobała Ci się przerwa w karierze? – zapytała poważnie.
- O co Ci chodzi? –
westchnął.
- Jak dalej będziesz tak
nadwyrężał ten bark to nie podpiszę Ci dopuszczenia do startów. – oznajmiła.
- Ty chyba sobie ze mnie
żartujesz… - podszedł do Niej. –Haruję jak wół żeby znowu być w takiej formie
jak kiedyś, żeby znowu dawać z siebie wszystko a Ty mi mówisz, że mam
odpuścić?! – uniósł się.
- To dla Twojego zdrowia.
Doskonale wiesz, że z kontuzją barku możesz co najwyżej pokibicować kolegom z
zeskoku. – powiedziała patrząc na Niego uważnie.
- Czego Ty właściwie
chcesz Zośka? – zapytał spokojniej.
- Żebyś trochę zwolnił bo
zniszczysz sam siebie. – powiedziała z troską.
- Na to już za późno. –
mruknął. – Zniszczyłaś mnie od środka a teraz próbujesz dobić mnie fizycznie.
Taki był Twój plan? Doskonały. Tylko nie wiem co tym chcesz osiągnąć. Co ja Ci
takiego zrobiłem, że aż tak mnie nienawidzisz? – zapytał z bólem w oczach. –
Chciałem zrobić dla Ciebie wszystko. Rozumiesz? Wszystko… - pokręcił głową.
Zabolało Ją to. Bo nic z tych słów nie było prawdą. Nie miała najmniejszego
zamiaru Go skrzywdzić. Ale robiła to i robi to nadal. Nie mogła na to patrzeć.
– Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Sylvia wraca. – stwierdził patrząc Jej
prosto w oczy. – Będzie tak jak chciałaś. Będę żył życiem, w którym Ciebie nie
ma. – powiedział.
- Thomas…
- Kiedy Sylvia wróci
przekaż Jej moje dokumenty. – oznajmił. – Złożyłem już prośbę o zmianę
fizjoterapeuty. – powiedział i wyszedł z gabinetu trzaskając drzwiami.
Zaskoczenie na Jej twarzy utrzymywało się jeszcze przez dłuższą chwilę. Bo nie
mogła uwierzyć że to wszystko dzieje się naprawdę.
„Sama tego chciałaś.” – powiedziała podświadomość.
„Nie chciałam!”
„Ale do tego doprowadziłaś.”
Telefon rozdzwonił się tak nagle, że prawie
podskoczyła. A kiedy zobaczyła numer wyświetlany na ekranie natychmiast
odebrała.
- Słucham.
- Dzwoniłaś… - usłyszała
ciepły głos po drugiej stronie. – Dawno tego nie robiłaś więc coś musiało się
stać. – dodał z troską.
- Maciek… Namieszałam.
Wpakowałam się w coś…
- W związek z Fettnerem? –
zapytał.
- Skąd o tym wiesz? –
zdziwiła się.
- Takie plotki szybko się
rozchodzą. – wyjaśnił spokojnie. – Chcesz pogadać? – zapytał.
- Kiedy będziecie w
Innsbrucku? – zapytała.
- Już jesteśmy. Właśnie
dotarliśmy do hotelu.
- Możemy się spotkać? –
spytała z nadzieją. – Zrozumiem jeśli nie będziesz chciał…
- Jesteśmy w Hiltonie.
Będę czekał przy recepcji o 18.00.
- Dziękuję i…
przepraszam, że zawracam Ci głowę…
- Przestań. Przecież
wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. I nie martw się. Cokolwiek to jest to
prędzej czy później wszystko się wyjaśni i ułoży.
- Chciałabym mieć na to
jakąkolwiek nadzieję. Do zobaczenia później. – rozłączyła się.
***
Gdyby stres mógł wyjść z człowieka i stanąć obok… Miałaby
towarzysza wielkiego jak Pudzian. Usiadła obok blondynki na łóżku i zerknęła na
Jej nad wyraz spokojną twarz. Czytała gazetę i nie miała najmniejszego zamiaru
spojrzeć na swoją przyjaciółkę. Obraziła się. Miała o co. W końcu…
- Nie rozmawiasz ze mną
odkąd tutaj jestem, nie usłyszałam ani jednego słowa prawdy z Twoich ust,
robisz coś co nie jest do Ciebie podobne, znikasz na całe noce nie mówiąc gdzie
i z kim, z resztą podejrzewam, że wymiennie z Thomasem i Manuelem co jest tak
chore i niezrozumiałe dla mnie że nie wiem co mam o tym myśleć a teraz oczekujesz,
że z Toba porozmawiam?! – warknęła rzucając gazetą w kąt. – Zośka ogarnij się!
Jeszcze wczoraj miałaś mnie gdzieś! Co się z Tobą dzieje?! – spytała
zdenerwowana. – Czy Ty wiesz jak My się z Twoją mamą martwimy? Bierzesz czasem
pod uwagę uczucia innych? Bo ostatnimi czasy wydaje mi się, że raczej masz to
głęboko w poważaniu. I wiesz co? Gdybyś nie była mi tak bliska to
powiedziałabym Ci wielkie Fuck Off! – warknęła ponownie. Przez chwilę tylko na
siebie patrzyły. Brunetka przetrawiała słowa jakie usłyszała z ust najbliższej
Jej osoby a blondynka uspokajała nerwy. W jednym momencie przytuliła mocno do
siebie Zośkę a ta wybuchła płaczem. Bo wszystko Ją przerastało. Zbyt wiele na
Nią się zwaliło. Zgubiła się we własnym życiu. – Nie rycz… - powiedziała spokojnie
blondynka. – Nie rycz głupia bo ja też zacznę. Jestem w ciąży i nie mam już tak
silnych nerwów. – upomniała przyjaciółkę.
- To wszystko jest takie
trudne Adela… - jęknęła.
- Ale co się dzieje? –
spytała z przejęciem. – Zośka powiedzże mi jak Ci pomóc?
- Nie można mi pomóc. Są
takie sprawy… z którymi sama muszę sobie poradzić.
- Chodzi o Thomasa? Czy o
Manu? Zośka ja się zgubiłam w tych Twoich związkach. Kiedyś trzymałaś się
jednego a teraz… Dlaczego tak właściwie nie jesteś z Thomasem? – spytała
głaskając brunetkę po głowie.
- Bo jestem z Manuelem. –
odparła uspokajając oddech.
- A dlaczego jesteś z
Manuelem? – spytała ponownie. – Przecież Ty Go nie kochasz. – stwierdziła. – To
widać. Tak samo jak to, że Thomas jest dla Ciebie wszystkim.
- Thomas mnie nienawidzi.
– westchnęła. – Zabawiłam się Nim…
- Przecież Ty nie bawisz
się ludźmi. Jesteś chyba najszczerszą osobą jaką znam.
- Czasem… Ludzie robią
rzeczy, o które nikt by ich nie podejrzewał.
- Kochasz Thomasa? –
zapytała. Przez chwilę brunetka nie odpowiadała ale łzy wydostające się spod
Jej powiek mówiły same za siebie. – To dlaczego ranisz i Jego i siebie?
- Bo Go kocham. –
odpowiedziała.
- Kurde Zocha weźże się w
garść! – warknęła i spojrzała prosto w oczy przyjaciółki. – Podejrzewam, że nie
powiesz mi co się dzieje ale to Twoja decyzja… Tylko nie poddawaj się. Nie
można się tak po prostu poddać jak się kogoś kocha. Trzeba walczyć do końca.
Cokolwiek by się nie działo. Nie wiem czego się boisz ale przecież razem
dalibyście sobie ze wszystkim radę.
- Będąc z Nim
zniszczyłabym Mu karierę. – oznajmiła.
- A to niby dlaczego?!
- To jest… bardziej
skomplikowane.
- Boże dziewczyno ale Ty
mnie wkurzasz! Zośka! To mi wyjaśnij! Nie jestem tak tępa na jaką wyglądam. –
stwierdziła. – Nawet jeżeli nie powiem nic mądrego to przynajmniej zrzucisz to
z siebie. – dodała. Brunetka spojrzała na przyjaciółkę ze smutkiem w oczach.
- Pojedź ze mną do
Hiltona. – poprosiła.
- A co tam ma być? I jaki
to ma związek ze sprawą o której rozmawiamy? – spytała.
- Spotkam się dzisiaj z
Maćkiem. – oznajmiła. – Chcę Mu powiedzieć o wszystkim. Muszę to komuś
powiedzieć. Nie chciałam Cię denerwować przez Twój stan ale…
- Ale bardziej
denerwujesz mnie nic mi nie mówiąc. – dokończyła. – Kot się zgodził?
- Tak. Powiedział, że
zawsze mogę na Niego liczyć.
- Bo Cię nadal kocha
głupia. – wywróciła oczami blondynka.
- Bo jest nadal moim
przyjacielem.
- Strasznie dużo masz
tych przyjaciół, którzy na Ciebie lecą. – zauważyła podchodząc do szafy. –
Gdybym była facetem miałabyś o jednego więcej. – dodała grzebiąc w szafie. Tym
stwierdzeniem spowodowała, że na twarzy brunetki pojawił się lekki uśmiech. –
Fuck! – krzyknęła z łazienki. Brunetka od razu się zerwała z łóżka.
- Adelka wszystko w
porządku? – zapytała zaniepokojona. W tym momencie blondynka wyszła z łazienki
ze spodniami w ręce i złością wypisaną na twarzy.
- Przez tego idiotę nie
mieszczę się w moje ulubione spodnie. – jęknęła, ponownie wprawiając w uśmiech
brunetkę.
***
I brunet i blondynka z niedowierzaniem patrzyli na
siedząca przed Nimi Zośkę. Nie mogli uwierzyć w to co właśnie usłyszeli.
- Zabiję… - brunet
ścisnął dłonie w pięści.
- Maciek proszę…
- Zośka przecież On Cię
szantażuje i wykorzystuje! Nie widzisz tego?! – prawie krzyknął. Był cholernie
zdenerwowany. Już dawno nic Go tak nie zdenerwowało. Zwłaszcza, że pozwolił Jej
odejść właśnie do Thomasa. Bo z Nim byłaby w pełni szczęśliwa. Tego dla Niej
chciał a nie życia w fikcyjnym związku z facetem, którego nie kocha. – Co On
sobie w ogóle wyobraża?! Daj mi Jego adres. – zażądał.
- Przestań. Chcesz do
Niego jechać i co dalej? – zapytała.
- Obiję Mu ryj i raz na
zawsze zapamięta, że jest sukinsynem! – warknął zdenerwowany.
- Nie zrobisz tego. –
powiedziała spokojnie blondynka, która do tej pory nie odezwała się ani słowem.
- Że co?! Ty też stajesz
po Jego stronie? No kto jak kto ale Ty? – zdziwił się Jej reakcją.
- Maciek… Doskonale
wiesz, że Manuel jest innym typem człowieka. – zaczęła. – I to co robi jest do
Niego niepodobne. – dodała.
- I to Go usprawiedliwia?
– oburzył się.
- Nie. – odparła patrząc
na Niego uparcie. – Wiem dlaczego Zośka nie pójdzie z tym do nikogo. –
oznajmiła.
- Oświeć mnie bo jak dla
mnie to Zośka sama nie wie co robi. – stwierdził z sarkazmem. Blondynka ze
współczuciem spojrzała na brunetkę.
- Po pierwsze Zośka za
bardzo kocha Thomasa żeby tak po prostu pozwolić na zniszczenie Jego kariery.
Po drugie poznała Manuela i cały czas ma nadzieję, że się chłopak opamięta. Po
trzecie… - tu przerwała na chwilę. – Dla Fettiego jest jeszcze szansa. –
oznajmiła zaskakując tym stwierdzeniem oboje towarzyszy rozmowy.
- Jaka szansa? O czym Ty
mówisz? – zapytał zaskoczony.
- Nie sypiacie ze sobą
prawda? – zapytała patrząc prosto w oczy przyjaciółki. Ta tylko pokiwała głową.
– To znaczy, że Ją szanuje. A skoro Ją szanuje to znaczy, że sam tego by nie
wymyślił.
- Co chcesz przez to
powiedzieć? – zapytała. Blondynka się zawahała udzielając odpowiedzi.
- Nie wiem. Ale coś mi tu
nie pasuje. – stwierdziła. – Przepraszam Was na chwilę ale łazienka wzywa. –
powiedziała i wyszła z restauracji hotelowej jak oparzona zostawiając dwójkę
przyjaciół samych.
- Powinnaś porozmawiać z
Thomasem. – odezwał się w końcu.
- Teraz już chyba na to
za późno. On mnie nienawidzi. – stwierdziła upijając łyk herbaty.
- On Cię kocha. Nie można
kogoś przestać kochać z dnia na dzień Zosia. Nawet jeśli ten ktoś Cię
skrzywdził. Wiem coś o tym. – powiedział cicho. Spojrzała na Niego ze smutkiem
w oczach. Wiedziała, że nadal boli Go Jej decyzja i to co się wydarzyło. Ale
życie toczy się dalej. Zwłaszcza Jego życie…
- Jak się czuje Twoja… -
zaczęła ale nie wiedziała jak zakończyć.
- Dobrze. Chodzimy na
wizyty do lekarza, mały rośnie jak na drożdżach… - uśmiechnął się na
wspomnienie o dziecku. Też się uśmiechnęła. Spojrzał na Nią. –Jesteśmy razem. –
oznajmił. – A przynajmniej próbujemy. – dodał.
- Zawsze warto spróbować.
Zwłaszcza, że macie dla kogo. – odparła. – Chłopczyk? – zapytała.
- Tak.
- Macie już imię?
- Adam. – odparł.
Pokiwała głową. – Nadal nie odpowiedziałaś na pytanie które zadałem Ci przy
naszej ostatniej rozmowie. – wspomniał. Uśmiechnęła się lekko.
- Zostanie matką
chrzestną Adasia to będzie dla mnie zaszczyt. – powiedziała szczerze się
uśmiechając…
***
Odebrał po piątym sygnale…
- Słucham. – usłyszała po
drugiej stronie.
- Adela z tej strony. –
oznajmiła. Przez chwilę nikt nie odpowiadał.
- Coś się stało, że
dzwonisz? – zapytał po chwili.
- Musimy porozmawiać. –
oznajmiła poważnie.
- O czym? – zapytał
zdezorientowany.
- Chodzi o Zośkę…
Spotkajmy się jutro przed zawodami. To ważne…
******************************
Hejka :)
Dziękuję za tak
liczne komentarze pod ostatnim rozdziałem :)
Ten rozdział pisało
mi się lekko i przyjemnie mimo iż wydaje mi się trochę nudnawy ale ostatnio
wszystko co stworzę wydaje mi się nudnawe :P
Powiedzcie co
sądzicie o takim obrocie sprawy.
No i jak myślicie do
kogo dzwoniła Adela? :D
A rozdział dedykuję Kamili, której brakowało Maćka :D
Buziole :*
aha ! pierwsza ! Jeju kocham Adelkę. Wkońcu Thomas się dowie o wszystkim.
OdpowiedzUsuńRozdział nudny ?? super ! czekam na następny :D
no NARESZCIE NASZA MACIEJKA
OdpowiedzUsuńile można czekać
jego reakcja-the best
adela też nie gorsza
czekam na rozwój wypadków i obity rujek Manuela :D
No co za podła cholera z tej Silvii! Nie mam wątpliwości, że to ona przekabaciła Manuela.
OdpowiedzUsuńNa szczęście jest taka Adelka, która, że się tak wyrażę, czuwa nad sytuacją i myśli trzeźwo.
Na początku pomyślałam, że zadzwoniła do Manuela, ale przeczytałam tą rozmowę jeszcze raz i teraz stawiam na Thomasa ;D
Buziaki ;*
W końcu Zośka zrzuciła z siebie ten ciężar. Rozmowa z Adelką i Maćkiem to był strzał w dziesiątkę. Adelka bardzo dobrze kombinuje i chyba zauważyła, że jak nie weźmie spraw s swoje ręce to Zośka dalej będzie tkwiła w tym chorym układzie. Mam nadzieję, że ten telefon Adelki był skierowany do Thomasa, który w końcu dowie się o co chodzi. Czas na porządki w tym towarzystwie :) Już się nie mogę doczekać tego co wymyślił Gregor na oświadczyny :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i życzę weny.
Powiem szczerze, że tym rozdziałem najpierw złamałaś mi serce, ale potem pojawiła się nadzieja, że jakoś będzie lepiej :D. Nareszcie Adelka wkroczyła do akcji, czas najwyższy ^^ i jeszcze do tego Maciek, jego bym się nie spodziewała.
OdpowiedzUsuńCo ta Sylvia wyprawia? Jeszcze jej tutaj brakuje. Oby wyleciała szybko i to na zbity pysk.
Mam nadzieję, że Adela zadzwoniła do Thomasa,a na konkursie wszystko mu wyjaśni. Coś czuję, że jeszcze długo poczekamy na happy end między Zośką a Thomasem.
Rozwala mnie Gregor przeżywający swoje oświadczyny, nomen omen, jak kobieta w ciąży. Ciekawe co wymyślił dla Adelki :D
Dużo weny i do następnego
Lana
A ja w przeciwieństwie do większości uważam, że Adela zadzwoniła do Gregora i teraz wspólnie coś wykombinują.
OdpowiedzUsuńKochana, dziękuję ci bardzo za dedykację oraz za Maćka. Jak ja za nim tęskniłam, nawet nie masz pojęcia :* Zosia potrzebowała tej rozmowy z Maćkiem i Adelką. Wierzę, że jej to pomogło, bo w końcu się wyżaliła i nie trzyma tego w sobie. Od nadmiaru negatywnych emocji można oszaleć (wiem z własnego doświadczenia :D) Maciek nadal kocha Zosię i wiem, że nie pozwoliłby jej nigdy skrzywdzić, jego zdenerwowanie o tym właśnie świadczy. Szkoda, że nie będą już razem, uwielbiałam ich jako parę. Cóż, trzeba się będzie przekonać do związku Morgiego z Zochą o ile w końcu do takowego dojdzie. Dobrze, że Zosia ma też Adelkę, a blondynka ma trzeźwy umysł i się odnalazła w tym wszystkim zauważając nienaturalne zachowanie Manu. Fetti to prze kochany gość (przynajmniej dla mnie, bo go uwielbiam). Szkoda mi Thomasa. To jego zachowanie względem Zosi, aż mi się łzy w oczach pojawiły jak przeczytałam o tym jak ją potraktował. Wiem, że cierpi, ale przesadził. Mam teraz ochotę dorwać Sylvię i potraktować ją kijem baseballowym. Co najgorsze,ona wraca do kadry a Morgenstern chcę, żeby znów była jego fizjoterapeutką. To się skończy płaczem, no chyba, że Thomas się o wszystkim dowie. Adela dzwoniła do Thomasa tak? Na początku myślałam, że dzwoni do Manu, ale czytając kilka razy końcową scenę, doszłam do wniosku, że to raczej był Morgi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kochana, dużo weny i jeszcze raz dziękuję za dedykację. Bardzo się cieszę z Maćka w tym rozdziale. Do następnego :*
No Adelka dobrze nam tu kombinuje, zdolna bestia ;D Ale w sumie ona ma pomoc teraz, sama nie myśli, hahaha ;)
OdpowiedzUsuńMaciek jaki kochany, mimo tego wszystkiego, co się wydarzyło między nim a Zośką ;)
Ale Sylvia z powrotem w kadrze? No i Morgi się poddaje? nieeeeeeeeee, ja protestuję!
Możemy jutro liczyć na następny rozdział?
OdpowiedzUsuń