sobota, 5 lipca 2014

33. Komplikacje...

AUSTRIA, INNSBRUCK…

            Cały czas czuła Jego wzrok na sobie. Cieszyła się, że wrócił. Że wszystko wraca powoli do normy. Ale czy na pewno? Był wyraźnie zmęczony. Jego oczy były jeszcze szare. Nie odzyskały dawnego błękitu, dawnej zieleni. Wiele razy zastanawiała się jak właściwie określić kolor Jego tęczówek. Były tak intensywne a zarazem głębokie, że czasem zatracała się w nich jedynie o nich myśląc. A teraz? Teraz były przygaszone. Pozbawione radości. Pełne czegoś co zaczynało Ją martwić.
- Trochę jestem zmęczony. – powiedział. – Pójdę się położyć, bo jutro nie wstanę na trening. Dobranoc. – dodał i wyszedł do swojego pokoju.
  Tak. Był inny. Zbyt spokojny. Zbyt opanowany. Zbyt smutny i małomówny. Wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z szatynem i po cichu wyszła z salonu. Delikatnie zapukała do pokoju blondyna i usłyszawszy ciche „proszę” weszła. Stał przy oknie patrząc nie wiadomo na co. Walizka rozłożona na łóżku była jeszcze pełna.
- Wziąłem leki. – powiedział cicho.
- Nie przyszłam Cię kontrolować. – odparła ciepłym głosem. Uśmiechnął się lekko. Brakowało Mu tego głosu. Tego opanowania i spokoju, który Go ogarniał przy Niej. Poczuł Jej obecność zaraz za sobą. Biło od Niej coś elektryzującego. Zawsze miał w Jej towarzystwie lekkie ciarki na plecach. A kiedy widział Jej uśmiech wszystko nagle stawało się prostsze.
- Jako mój opiekun powinnaś. – odpowiedział po chwili.
- Jako Twoja przyjaciółka nie muszę. – odparła. – Ufam Ci Thomas i wiem, że nie zrobisz już żadnej głupoty. Masz dla kogo się starać. Masz Lilly. – dodała. Spojrzał na wielkie zdjęcie wiszące nad Jego łóżkiem. Wesoła blondyneczka patrzyła na Niego swoimi wielkimi oczami śmiejąc się wesoło i wystawiając w Jego kierunku swoje malutkie rączki. Znów musiał się uśmiechnąć. Córka powodowała, że Jego serce napełniało się ciepłem.
- Masz rację. Mam Lilly. – westchnął. Odwrócił się w końcu w Jej stronę. – Przepraszam. – powiedział poważnie.
- Za co? – zdziwiła się lekko.
- Za to, że znowu dodaję Ci obowiązków. To nie był mój pomysł żebyś to Ty została moim opiekunem. Chciałem, żeby był nim Gregor ale Heinz stwierdził, że Schlieri jest za mało odpowiedzialny. Jakbym potrzebował niańki 24h na dobę. – pokręcił głową. – Chyba przestał mi ufać.
- Martwi się o Ciebie. Zna Cię od dziecka i obwinia się za to, że nie zauważył Twoich problemów, że być może coś zaniedbał kiedy dochodziłeś do siebie po wypadku. Chce mieć pewność, że teraz wszystko będzie z Tobą dobrze. – powiedziała pewnie. – Nikt nie przestał Ci ufać. Ani Heinz ani Greg ani ja. Nadal jesteś dla nas tym samym Thomasem co przedtem.
- Już nigdy nie będę taki sam Zośka. – powiedział szczerze patrząc Jej w oczy. – Mam tylko nadzieję, że nie zmieniłem się tak bardzo jak mi się wydaje.
- To się dopiero okaże. Najważniejsze jest to, że chcesz walczyć. A to jak bardzo tego chcesz widać po tym jak szybko stamtąd wyszedłeś. – powiedziała. – Jestem z Ciebie cholernie dumna. – dodała z uśmiechem. – A spróbuj to schrzanić to się do Ciebie słowem nie odezwę. – pogroziła Mu palcem. Uśmiechnął się wesoło. – Czemu się jeszcze nie rozpakowałeś? – spytała.
- Z czystego jak łza lenistwa. – odpowiedział podchodząc do walizki. Powoli zaczął układać swoje rzeczy w szafce. Usiadła na brzegu łóżka i przyglądała Mu się. – Tak, schudłem. Wiem to. – mruknął.
- Nie ma się czym chwalić Thomas. Nie mogę pozwolić na to, żebyś ważył mniej ode mnie. Do końca tygodnia będę Cię karmić jak małe dziecko a potem będziesz przychodził do mnie na obiadki. – zaśmiała się. Wyprostował się usłyszawszy to.
- Do Ciebie? – spytał zdezorientowany. Uśmiechnęła się lekko widząc Jego zawiedzioną minę. – Czyli to już postanowione tak? – zapytał kontynuując rozpakowywanie.
- Muszę. – odparła.
- Manu się pewnie ucieszył co nie? – zapytał.
- Manu? Czemu miałby się ucieszyć? – spytała. Zamknął szafkę i usiadł obok Niej.
- Przeprowadzisz się do Jego kuzynki. Będzie mógł się częściej z Tobą spotykać. – wzruszył ramionami.
- Nie wiem co masz na myśli ale nie przeprowadzam się do kuzynki Fettiego. – oznajmiła.
- Nie?
- Nie Thomas. Mam na oku niedrogie mieszkanie na obrzeżach. Za tydzień ma przyjechać moja mama a po operacji sprowadzę tu Szymona. Chcę mieć ich obok siebie. – powiedziała z uśmiechem.
- Przeprowadzacie się tutaj? – zapytał z nadzieją.
- Tak będzie lepiej. Nie tylko dla mnie ale i dla nich. – stwierdziła.
- Jak się trzymasz? – zapytał. Doskonale wiedziała o co Mu chodzi.
- Dobrze. Skupiam się na pracy i jest naprawdę świetnie.
- A tak serio? – spytał ponownie. Popatrzyła na Niego niepewnie. Bała się, że jak powie wszystko co leży Jej na sercu to nie wytrzyma i się rozklei. Rozpadnie i nie będzie umiała się potem złożyć.
- Wszystko jest do dupy Thomas. Ale… - jej wypowiedź przerwał Jej telefon. Zerknęła na wyświetlacz. ADELA DZWONI. Odebrała od razu. – Cześć blondynko, czemu dzwonisz tak późno? – spytała wesoło.
- Zośka… mam dwie wiadomości.
- Zacznij od dobrej. – powiedziała poważniejąc.
- Nie powiedziałam, że jest jakaś dobra. – odparła. Była zbyt poważna, żeby kłamać albo robić sobie żarty więc naprawdę musiało się coś stać.
- Co się stało? – zapytała nerwowo. Blondyn przysłuchiwał się rozmowie ale nie mógł nic zrozumieć. Widział tylko jak brunetka się napina a z Jej twarzy znika uśmiech. To nie wróżyło nic dobrego.
- Twoja mama… gorzej z Nią. – powiedziała poważnie. – Ma bardzo silne bóle głowy i co chwile mdleje. Jutro będą robić jej tomografię. Więc jak tylko czegoś się dowiem to od razu do Ciebie zadzwonię.
- Boże… dobrze, będę czekać na telefon. A ta druga wiadomość? – spytała.
- To… nie jest na rozmowę przez telefon. Jak przyjadę z Twoją mamą to wtedy porozmawiamy. Tylko…
- Tylko co?
- Ja nie wiem czy jest sens żebym tam przyjeżdżała. – oznajmiła.
- Dlaczego? – zdziwiła się brunetka.
- Bo jak przyjadę to będę musiała zaraz wrócić. – powiedziała z płaczem.
- Adela co się dzieje? Dlaczego Ty płaczesz? – spytała z przejęciem. Zerknęła w stronę blondyna, który patrzył na Nią w skupieniu.
- Zośka ja… Ja jestem w ciąży! – wykrzyczała i rozpłakała się na dobre…

POLSKA, KRAKÓW…

- Dałem Jej zielone światło. – oznajmił upijając łyk piwa.
- Tzn.? – spytał blondyn siedzący na fotelu obok.
- Poprosiłem, żeby mi obiecała, że da szansę Thomasowi. – stwierdził.
- Oszalałeś. – blondyn odłożył puszkę z piwem  na stolik przed nimi i ściszył telewizor.
- Dawid, dobrze wiesz, że to by nie wyszło. Ja mam mieć dziecko z inną kobietą. – powiedział dobitnie.
- A Morgi nie ma… - stwierdził z powątpieniem.
- Ma. Tylko, że Jego dziecko już się urodziło a On i Kristina ułożyli już sobie życia tak jak ma być. Ustabilizowali się i porozumieli w kwestii wychowania, odwiedzin itd. To jest zupełnie inna bajka. Oni są gotowi na nowe rozdziały w swoim życiu. Dla mnie nowym rozdziałem ma być Majka i dziecko.
- I tak po prostu odpuszczasz? – zdziwił się. – Jeszcze nie dawno walczyłbyś o nią jak lew. Nagle przestałeś Ją kochać?
- Nie. Po prostu… Muszę teraz spróbować przelać całą miłość na kogoś innego. A mam Jej dużo, bo w związku z Zośką kochałem za dwoje.
- Nie wierzę, że nic do Ciebie nie czuła. Widziałem jak na Ciebie patrzyła. Dlatego nie rozumiem dlaczego oddajesz Ją Morgiemu. – drążył uparcie.
- Kiedyś powiedziała mi, że do Thomasa czuje zupełnie co innego niż do mnie.
- No właśnie!
- No właśnie. We mnie się zakochała a Jego kocha Dawid. Koniec tematu…

AUSTRIA, INNSBRUCK…

- W ciąży? – blondyn nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał. – Jest tego pewna? – zapytał. Miał jeszcze niewielką nadzieję, że to pomyłka, albo fałszywy alarm. Nie wyobrażał sobie tego jak taką wiadomość przyjmie Gregor. Zwłaszcza, że bardzo dobrze Go zna. Schlieri miał problem kiedy musiał na chwilę zostać z Lilly a co dopiero kiedy dowie się, że zostanie ojcem.
- Adela była dzisiaj u lekarza. Nie ma mowy o pomyłce. – westchnęła. – Ona jest załamana. Ja nie wiem jak z Nią mam rozmawiać. – pokręciła głową. – I jest tam teraz sama. Jeszcze zajmuje się moją mamą, z którą teraz znowu jest kiepsko. – jęknęła. – Thomas Ty znasz Gregora lepiej niż każdy inny jak On zareaguje na taką wiadomość? – zapytała z nadzieją w głosie. Blondyn spojrzał na Nią z miną wyrażającą lekkie zakłopotanie. – O Boziu… - schowała twarz w dłoniach.
- Hej, popatrz na mnie. – uniósł Jej podbródek tak, żeby na Niego spojrzała. – Wszystko będzie w porządku. Musisz w to wierzyć. Jeżeli nie będziesz w to wierzyć to Adela też nie będzie a teraz Jej to nie pomoże. – powiedział poważnie. – Wszystko będzie dobrze tak? – zapytał patrząc Jej głęboko w oczy. Pokiwała lekko głową. – Kiedy przyjeżdżają? – zapytał.
- W niedzielę wieczorem. – powiedziała lekko uspokojona głosem blondyna.
- Więc mamy tydzień, żeby przygotować Gregora na taką wiadomość. Damy sobie radę. Zobaczysz. – powiedział pewnie.
- Na pewno?
- Tak. Na pewno. Kto jak nie my? – spytał z uśmiechem. Też się lekko uśmiechnęła. – Z Twoją mamą też będzie dobrze. Już wykorzystałaś całkowicie limit pecha w swoim życiu. – zaśmiała się słysząc to.
- Mam wrażenie, że mój limit jest cholernie duży. – stwierdziła kręcąc głową. – Chyba przyciągam do siebie dzieci. Najpierw mój niedoszły mąż ze swoją dwójką, potem Maciek, Ty, teraz Adela… Do kogo bym się nie przywiązała ten zaraz spodziewa się dziecka. – blondyn uśmiechnął się słysząc te słowa.
- Ja się nie spodziewam. – zauważył. Wywróciła oczami. Delikatnie ścisnął Jej dłoń. – Damy sobie radę. – powtórzył. Spojrzała na Niego. Jego zdeterminowany wzrok dodawał Jej otuchy i pewności.
- Cieszę się, że wróciłeś. – powiedziała szczerze.
- Ja też się cieszę, że wróciłem. – odparł z uśmiechem na ustach.
  I zapanowała cisza. Po prostu patrzyli się na siebie. I jedno i drugie czuło wewnętrzną siłę. Moc, która dawała nadzieję na lepsze jutro. Na to, że wszystko potoczy się tak jak powinno. I było jeszcze coś. Uczucie nie dające obojgu spokoju. Uczucie przyciągające ich do siebie nawzajem. Uczucie nie pozwalające na oderwanie od siebie oczu. Uczucie, które powodowało szybsze bicie serca i stopniowe zmniejszanie odległości między tą dwójką. Wzrok przeskakiwał w oczu na usta, z ust na oczy… Delikatnie przejechał dłonią po Jej policzku, na którym pojawił się rumieniec. Musiała spuścić wzrok. Uśmiechnął się i pocałował Ją w czoło. Jak młodszą siostrę. Wiedział, że jest za wcześnie na jakiekolwiek ruchy. Wszystko jest jeszcze zbyt skomplikowane i świeże żeby dodawać komplikacji jeszcze bardziej. Czekał na Nią do tej pory, więc poczeka jeszcze trochę.
Chyba, że Pan Fettner sprzątnie Ci Ją sprzed nosa.” – podpowiedziała podświadomość.
„Do niczego Jej nie zmuszę.” – pomyślał.
Więc oddasz Ją tak po prostu?
„Tego nie powiedziałem.”
- Jutro o 8:00 macie wspólną rehabilitację ze mną na basenie. Przygotuj się na wodny fitness. – powiedziała w końcu.
- Wodny fitness… To żarcik tak? – zaśmiał się. Popatrzyła na Niego poważnie.
- Zapytaj chłopaków czy ja żartuję w kwestii rehabilitacji. – wystawiła u język i wstała chcąc wyjść z pokoju.
- Zosia? – zapytał. Pierwszy raz zwrócił się do Niej w taki sposób. Jego akcent lekko bawił ale był przyjemny dla ucha.
- Słucham.
- Mogę Cię o coś spytać?
- Strzelaj.
- Czy Ty i Manu... Czy Wy coś… razem… - plątał się. Uśmiechnęła się miło.
- Jutro idziemy na kawę, którą Mu wiszę i ma mi pokazać miasto. To tylko dobry kolega. – powiedziała pewnie. – Nowe związki na razie chyba nie są dobrym pomysłem w moim wykonaniu. – dodała ciszej patrząc na Niego uważnie. Chciała jak najdelikatniej zaznaczyć, że to dla Niej za wcześnie i żeby nie robił żadnych głupot.
- Jasne. To jest zrozumiałe. – uśmiechnął się. – Dobranoc.
- Dobranoc. – odparła i wyszła z pokoju.

***

- No chyba sobie żartujesz… - jęknął Michael. – Nie ma mowy żebyśmy znowu udawali jezioro łabędzie do jakiejś durnej muzyki. – oburzył się słysząc piosenkę przygotowaną na dzisiejszy poranek przez brunetkę.
- Póki co to w Waszym wykonaniu był bardziej kaczy staw niż jezioro łabędzie więc nie marudź. – powiedziała stojąc na brzegu basenu, w którym grupka austriackich skoczków krzywiła się na dźwięki wydobywające się z radia.
- Stefan powiedz coś!
- Sorry Greg ale ostatnio obiecałem, że nie będę jęczał na aerobiku z Zośką. Wolę się tutaj ośmieszać niż patrzeć na Samanthę.
- Stefan ma rację. Poza tym ludzie wiedzą, że mamy nietypowe treningi więc się przyzwyczaili. – dodał Manuel. Blondyn stal z boku i przyglądał się tej wymianie zdań dziwiąc się jednak niezmiernie.
- Greg i Michael jeżeli Wam nie pasuje możecie dołączyć do kolorowych kolegów w basenie obok. – powiedziała. - To jak? Mam Wam przygotować motylki i czepki? – spytała. Niechętnie pokręcili głowami i ustawili się w odpowiedniej kolejności. – Thomas stań obok Grega to pokaże Ci co masz robić. Zaczynacie rozgrzewką taką jak zwykle tylko podkręcamy tempo. – powiedziała i puściła muzykę.
- Wy tak na serio czy robicie ze mnie idiotę? – zapytał szatyna.
- Thomas radzę Ci nie zrzędź i lepiej się Jej słuchaj.
- Co Ona Wam takiego zrobiła, że się tak boicie? – zapytał.
- Jeszcze większe pośmiewisko niż to co widzisz teraz. – stwierdził. – Nie przejmuj się niczym tylko rób co Ci pokazuję. Nie wiem jakim cudem ale to naprawdę poprawia nam kondycję i mięśnie no i nie obciąża kręgosłupa. – dodał.
- Thomas to, że Cię nie było nie zwalnia Cię z ćwiczeń! – krzyknęła. – Rusz dupsko! – nie mógł uwierzyć, że to ta sama Zośka, którą znał.

***

            Innsbruck był wyjątkowo ładnym miastem. Tyle mogła powiedzieć po wycieczce jaką zrobił Jej Manuel. Nie dość, że zwiedziła chyba wszystkie możliwe tam miejsca to jeszcze świetnie się przy tym bawiła.
- Nie myślałeś o karierze Pana od wycieczek? – zapytała z uśmiechem.
- Jak pójdę na emeryturę to będę oprowadzał studentki. – puścił Jej oko. Znów się zaśmiała.
- Dziękuję za miłe popołudnie. – powiedziała kiedy stali już przy wejściu do mieszkania.
- Nie ma za co. Polecam się na przyszłość. – odparł. – Nie zdążyliśmy pójść na tą kawę. – przypomniał.
- W takim razie pójdziemy następnym razem. – uśmiechnęła się. – Za chwilę mają dzwonić ze Stanów i poinformować mnie jak wszystko tam przebiega. Strasznie się tym denerwuję. – powiedziała zagryzając dolną wargę z nerwów.
- Hej, nie martw się. Wszystko będzie dobrze. – przytulił Ją do siebie. Zerknął w kierunku okna i zauważył poruszającą się firankę. Uśmiechnął się pod nosem i jeszcze bardziej zbliżył się do brunetki. – Gdyby coś było nie tak, to zawsze możesz na nas liczyć. – powiedział Jej cicho do ucha.
- Dziękuję. – dała Mu całusa w policzek i poczochrała po grzywce. – Użyj trochę mniej tego czegoś a nie będziesz mógł się opędzić od lasek. – puściła Mu oko i weszła do mieszkania z uśmiechem na twarzy. Też się uśmiechnął i spojrzał jeszcze raz w stronę okna…

**************************************************
Witajcie kochane J
Internet znów odmawiał posłuszeństwa, dlatego tak krótko L
Mam nadzieję, że od dzisiaj będzie już wszystko po staremu.
Ale na wszelki wypadek nie obiecuję kiedy będzie kolejny rozdział.
Dziś oddaję to co widzicie wyżej i Prolog mojego nowego opowiadania, które mam nadzieję zaciekawi nie tylko fanki Michała Winiarskiego. ;)
Liczę na Wasze wsparcie i obecność (aktywną!) i tutaj i tam.
Zapraszam na

Buziole :*

6 komentarzy:

  1. Cieszy mnie niezmiernie, że Thomas wrócił i że Maciek zauważył różnicę w uczuciach Zośki do niego i Austriaka.
    Co do Manuela... Chyba chce trochę dogryźć Thomasowi, ale wierzę, ze nic nie wskóra u Zośki.

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Przebiegła bestia z tego mojego Fettiego :D. Wydaje mi się, czy on specjalnie to robi Thomasowi, żeby go powkurzać? Bardzo mnie to cieszy, jakoś nie pałam wielką sympatią do Morgiego w tym opowiadaniu, cieszę się jednak, że wszystko jest ok. Martwię się tą sytuacją z mamą Zośki, to może być coś poważnego. Jakby tej dziewczynie już mało było. Zocha mnie cholernie wkurza, ale współczuję jej. Nie zasłużyła sobie na to. Przynajmniej na basenie z chłopakami może odreagować i wyżyć się na nich. Uwielbiam wodny fitness w wykonaniu chłopaki. Pozazdrościć tylko innym takiego widoku.

    Co do Adelki, jednak moje przeczucia były dobre. Jest w ciąży, ciekawe tylko jak Greg zareaguje. Pewnie szczęśliwy nie będzie, ale odpowiedzialny musi być. Jak nie uważał, to teraz mu przyjdzie płacić za "błędy" albo będzie odpowiedzialny.

    Podoba mi się postawa Maćka. Chłopak odpuścił, mimo tego, że kocha Zosię. Nie chce jej do niczego zmuszać. Jeśli nadal by jej na nim zależało, to mogli by kiedyś do siebie wrócić.
    Pozdrawiam i czekam oraz zabieram się za prolog nowego opowiadania :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Adela w ciąży!!! aż upuściłam łyżeczkę do kubka jak to przeczytałam. Co za historia. Musi jak najszybciej przyjechać, powiedzieć o wszystkim Gregorowi, jestem pewna, że chłopak weźmie na siebie tą odpowiedzialność, w końcu ją kocha! I ona jego. Czuję happy end!
    Manuel... co on kombinuje... czuję, że szykuje się ostra wymiana zdań między nim a Thomasem, tamten pewnie tego tak nie zostawi...
    Pozdrawiam i czekam
    krateczka

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz jestem pewna, że Manu specjalnie chce wkurzyć Thomasa." [...] przytulił Ją do siebie. Zerknął w kierunku okna i zauważył poruszającą się firankę. Uśmiechnął się pod nosem i jeszcze bardziej zbliżył się do brunetki." Lubię Cię Manu jako sportowca i tak dalej, ale idź sobie. Mam już Cię dość na wstępie, więc nie wyobrażam sobie co będzie dalej. Thomas na pewno się wkurzy. Tzn. moim zdaniem nie okaże tego, ale nie przystopuje z docinkami typu " Jak tam Manu?" w kierunku Zośki. On tak właśnie okazuje, że jest zazdrosny. Z drugiej strony- co ma innego robić? No tak. Nie odzywać się. Ale grunt, że potrafi zachować zimną krew i nie wywinąć niczego złego. A biorąc pod uwagę, że to były narkoman... oj, nie wiadomo co mu może strzelić do głowy.
    A Zośka mnie wkurzyła. Bo jak tak można pozwolić przytulać się do obcego faceta? To znaczy się w takiej sytuacji. Coś czuje do Maćka, do Thomasa też... i jeszcze do tego Manuel? Czy ona nie przesadza?
    Adela w ciąży. O ja nie mogę. Jak ja bym chciała widzieć minę Gregora kiedy się o tym dowie, haha :D

    Czekam na kolejny, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Adelka :O tak myślałam. Ciekawe jak zareaguje Gregor,bo sądząc o zachowaniu względem Lilly,to będzie mały problem :/ a co do Zochy i Thomasa . Manu próbuje skraść jej serce,ale dziewczyna jest mądra i raczej nie będzie chciała się z nim wiązać,bo wie,że Thomas ją kocha.

    Panno Boop ! ile rozdziałów planujesz napisac ? :) dla mnie mogłyby się nie kończyc :D Uwielbiam Cię :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Morgenstern się zmienił... Ale jego zazdrość się nie zmieniła. Może właśnie teraz pokazuje prawdziwego siebie? Bardziej ‘spokojnego’?

    Adela jest w ciąży... Wiedziałam! Tak pomyślałam czytając poprzedni rozdział, że wiadomość o stanie mamy Zosi nie jest jedyną. Bałam się wysnuć taką teorię, ale brałam taką ewentualność pod uwagę! Tylko te jej obawy... Mam nadzieję, że Gregor będzie odpowiedzialny i pokocha swoje dziecko. (Bo chyba nie muszę podejrzewać, że to nie jest dziecko Gregora?). Ja myślę, że może się nawet ucieszyć. :D
    No. I takiego Thomasa lubię. Widać, że powraca do stanu sprzed terapii. Spokojnie, szczerze, bez pośpiechu. ‘Chwilowo’ (albo i nie chwilowo) jestem w 100% po stronie Thomasa. :)

    Ooo... Teraz jestem raczej pewna, że Manuel coś kombinuje. Oby Thomas nie dał się sprowokować i wszystkiego nie schrzanił.... Ale przewiduję wywiad Thomasa po powrocie Zośki. (?)
    A scena na basenie... jeszcze jak włączyłam muzykę i obejrzałam teledysk, a wyobraźnia zobaczyła grupkę facetów poruszających się w rytm piosenki... ha ha :D To Zośka ich sobie wychowała! Zdolna dziewczyna, okiełznała bestie. :D Ty przy każdym rozdziale poprawiasz mi humor... :D Chyba lepiej nie czytać tego w miejscach publicznych, bo grozi to nieopanowanym śmiechem i podejrzanymi spojrzeniami przechodniów. :)
    To jest wyjątkowe. Każdy rozdział napawa pewnym optymizmem, bo nawet kiedy jest źle, kiedy przychodzą złe wieści - zawsze trafi się część która bardzo rozśmiesza, powoduje chwilowe oderwanie od problemów. Zawsze jest osoba która pocieszy, pomoże... I choć nie zawsze jest kolorowo (jak to w życiu), to jednak nie jest to do końca negatywne, bo człowiek cieszy się kiedy czyta o takiej prawdziwej przyjaźni... Skłania to do refleksji. :)

    Maciek jaki rozsądny. :) Popieram go w jego rozumowaniu. Ale ja widzę inną przyszłość... gdybam...
    jk

    OdpowiedzUsuń