POLSKA, KRAKÓW…
- Mała nie denerwuj się bo jak się denerwujesz to Ci się
zaczyna wszystko trząść i wyglądasz jak taka pulchna galaretka. – puścił Jej
oko.
- Nawet teraz musisz być dla mnie złośliwy? – dźgnęła Go
delikatnie w ramię. Błękitne oczy spojrzały na Nią uważnie. Widziała w Nich
lekki strach ale i wiele nadziei. I wdzięczność, którą nie opiszą żadne słowa.
- Zosiek… Wiesz, że nie będę umiał spłacić tego długu. –
zaczął.
- Nie myśl o pieniądzach Szymek. – powiedziała pewnie. –
Musisz teraz myśleć o sobie i powrocie do zdrowia. Wiesz, że sam zabieg niczego
nie gwarantuje. Musisz sam chcieć wyzdrowieć. A jak będzie po wszystkim to
przyjeżdżasz do mnie tak?
- Jesteś pewna, że tam jest Twoja przyszłość? – zapytał
poważnie. Nawet nie zdawała sobie sprawy jak poważny i dojrzały może być
18-latek. To już nie był Jej malutki braciszek. To już był dorosły mężczyzna.
Mający świadomość co się dzieje i jak wygląda sytuacja. Doskonale wiedziała o
co tak dokładnie Mu chodzi. Zerknęła w bok, gdzie stała niska blondynka i
wysoki brunet przyglądający się Im.
- Tak czuję. – odparła.
- Jeżeli tak czujesz na 100% to wiesz co powinnaś zrobić. –
spojrzał na Nią znacząco. – Poza tym…
- Wiem. Nie lubisz Maćka ale nadal nie powiedziałeś mi
dlaczego. – powiedziała z lekkim smutkiem. Bądź co bądź Maciek nadal był Jej…
dla Niej kimś ważnym. Po przyjeździe do Polski od razu zauważyła chłodny
stosunek swojego brata do bruneta. Nie dało się nie zauważyć złośliwości
kierowanych ze strony Szymona pod adresem Kota. Zabolało Ją to, bo przecież
Maciek tyle dla Niej robił. Tak bardzo Ją wspierał. Chciał nawet dać część
pieniędzy na operację Szymka. A ten traktował Go jak zło konieczne.
- Naprawdę mam Ci mówić dlaczego? – zapytał z determinacją w
głosie. – Zosia najpierw przeszliśmy piekło z naszym ojcem, który oszukiwał nie
tylko mamę ale i nas. Potem się rozpił i w końcu zapił na śmierć zostawiając
nas z długami po Jego hazardowych zachciankach. Później poznałaś tego całego… -
przerwał bo zauważył na Jej twarzy grymas świadczący o kiepskich wspomnieniach
z tamtego okresu Jej życia. –Który prowadził podwójne życie oszukując Ciebie
przez długi czas. Miałem nadzieję, że poznasz kogoś kto zapewni Ci spokój i
jakąś kontrolę nad życiem. I na początku cieszyłem się kiedy mama powiedziała mi,
że się z Nim spotykasz. Ale kiedy Adelka opowiedziała mi o tej sytuacji z
dzieckiem…
- Szymon to jest sprawa między mną a Maćkiem. Ja jestem Mu
bardzo wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobił przez ten cały czas i…
- Zocha On będzie miał dziecko z inną kobietą. – przerwał
Jej pewnie. Wiedziała to wszystko. Wiedziała też do czego zmierza Jej brat. I
wiedziała, że ma rację. – Widzę, że jest Ci cholernie ciężko zwłaszcza teraz.
Wiem jak dobrą osobą jesteś i jak wielkie masz serducho. Ale nie bądź z Nim z wdzięczności.
– powiedział. – Jesteś moją siostrą i widzę jak Cię to męczy. A z czasem…
będzie Cię to męczyło jeszcze bardziej. Bo On będzie tutaj z tą laską. Będzie
patrzył jak Jego dziecko się rozwija w Niej… A Ty będziesz harowała w Austrii.
On też będzie miał podwójne życie… Słyszałem Waszą rozmowę, a raczej Jego
monolog. Ściany są strasznie cienkie w tym hotelu. – przyznał.
- Słucham? – zdziwiła się.
- I nie powiesz mi, że to nie jest początek końca… -
stwierdził…
Weszła po cichu do pokoju hotelowego,
który był dla Nich zarezerwowany. Przyleciała z Austrii tylko po to, żeby
pożegnać się ze swoim bratem przed Jego wylotem do Stanów. Nie mogła tego
przegapić. Zawody miały odbyć się dopiero w kolejny weekend więc miała
możliwość powrotu chociaż na chwilę do Polski. No i przy tym miała możliwość
spotkania się w końcu z Adelą no i z Maćkiem. Chciała zrobić Mu niespodziankę
więc niezauważona podeszła do siedzącego na łóżku bruneta. Uśmiechała się do
siebie bo stęskniła się za Nim. Mimo tego, że mieli zrobić sobie przerwę
ciągnęło ich ku sobie. I oboje to czuli. Oboje tęsknili. Uśmiech zelżał kiedy
zobaczyła co robi brunet. Uśmiechał się do siebie tak błogo… Jego oczy
wpatrywały się w zdjęcie jak w najpiękniejszy obraz na świecie. Jego palce
głaskały papier jakby dotykał aksamitnego materiału… I serce zakłuło. Bo choć
spodziewała się, że kiedyś taka sytuacja może Ich zastać to nie spodziewała
się, że tak na to zareaguje. Poczuła się jak intruz. Usiadła delikatnie na
fotelu przy ścianie. Brunet nawet nie drgnął. Igłą, która przeszyła Jej serce
był telefon jaki dostał. Odebrał i nie zmieniając wyrazu twarzy zaczął rozmowę.
- No cześć – przywitał
się wesoło. – Tak i szczerze mówiąc nie mogę oderwać od tego zdjęcia wzroku. –
powiedział z entuzjazmem. – Na początku w ogóle nie mogłem zobaczyć gdzie to
dziecko jest ale lekarka wszystko nam wyjaśniła… Wiem mamo nie musisz mi mówić
tego tysięczny raz… Maja czuje się dobrze. Teraz wyjechała do rodziców na 2
tygodnie ale jak tylko wróci to coś wynajmiemy i… Tak wiem… Ale żebyś Ty
słyszała ten dźwięk… Po raz pierwszy w życiu poczułem się taki szczęśliwy. Jego
serce biło tak głośno i wyraźnie… - brunet wstał i podszedł do okna. – Będę
ojcem mamo. – powiedział ciszej ale z wyraźną dumą. – Tak wiem, że wszystko się
zmieni. Już się zmieniło. – wspomniał i odwrócił się w stronę pokoju. Wtedy Ją
zobaczył. I Jej wyraz twarzy. Lekki uśmiech i tak cholernie smutne oczy. – Mamo
zadzwonię jutro bo muszę kończyć. Papa. – rozłączył się i podszedł do brunetki.
– Co Ty tu robisz? – zapytał wesoło ale z lekkim zdenerwowaniem. – Miałaś przyjechać
dopiero jutro rano.
- Chciałam Ci zrobić
niespodziankę. – powiedziała cicho. – I chyba mi się udało. – dodała. Nie
wiedział co ma powiedzieć. Wiedział natomiast, że Zośka nie powinna usłyszeć
tego wszystkiego. – Cieszę się, że jesteś szczęśliwy. – powiedziała z lekkim
uśmiechem. – To chłopczyk? – zapytała.
- Jeszcze za wcześnie
na rozpoznanie płci. To dopiero początek 3 miesiąca i… - przerwał widząc jak
dziewczyna usiłuje trzymać się twardo i nie uronić ani jednej łzy. – Cieszę
się, że jesteś. – powiedział i mocno Ją do siebie przytulił. Miał nadzieję, że
dzięki bliskości wszystko wróci do normy. Że to co stało się przed chwilą nagle
zniknie. Lekko wtuliła się w Jego ramiona ale wszelkie odczucia z tym związane
jakby się ulotniły. Gdzieś uciekły… Odsunęła się lekko od Niego i spojrzała w
oczy. – Zosia ja…
- Przenocuję u Adeli w
pokoju. – powiedziała cicho. Wizja zbliżenia z Nim nasuwała na myśl tylko
jedno. „On będzie miał dziecko. Z inną.” I to wystarczało.
- Tęsknię za Tobą… -
wyszeptał Jej do ucha ponownie zmniejszając dzielący ich twarze dystans.
- Ja za Tobą też. –
odparła. Lekko się uśmiechnął i już chciał złożyć na Jej ustach pocałunek kiedy
odsunęła się od Niego. – Dobranoc. – powiedziała i wyszła z Jego pokoju.
Spojrzała
na brata uważnie. Jego wzrok przeszywał Ją na wylot. Za dobrze Ją znał żeby nie
wiedzieć jak bardzo zabolało Ją to co usłyszała. Te wszystkie słowa tylko
utwierdziły Ją w przekonaniu, że to nie ma już sensu.
- Czas na mnie. – powiedział. – Daj znać jak poszła Ci
rozmowa z Maćkiem. I nie martw się o Nic. Zaopiekuj się mamą i zacznij myśleć
trochę o sobie i swoim szczęściu. – dodał. Pochyliła się nad wózkiem na którym
siedział i złożyła na Jego policzku pocałunek. Przytulił Ją do siebie mocno i
po chwili zniknął w wejściu na pokład samolotu.
Tępo wpatrywała się
w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą był. Coś ścisnęło Ją za serce. Był
silniejszy od Niej. Mimo tragedii jaka Go spotkała. Zazdrościła Mu tej siły.
Też chciała być tak odporna na całe zło otaczające Ją wokół. Na wszystkie
problemy. Odwróciła się w stronę przyjaciół i razem z Nimi wróciła do hotelu
cały czas milcząc.
- Wiesz… - zaczęła blondynka. – Zastanawiałam się nad tym co
zaproponowałaś mi w nocy. – powiedziała poważnie. Brunetka spojrzała uważnie na
przyjaciółkę.
- Nie musisz teraz decydować. Chciałam tylko, żebyś to sobie
przemyślała i wzięła taką opcję pod uwagę. – powiedziała z lekkim uśmiechem. –
Nie chcę Cię do niczego na siłę namawiać. – dodała. Blondynka usiadła obok
Niej.
- Jesteś dla mnie jak młodsza upierdliwa siostra Zocha.
Wiesz, że jesteś mi bliższa niż moi właśni rodzice. – powiedziała. – I wydaje
mi się, że Twoja propozycja to naprawdę godny przemyślenia pomysł. –
uśmiechnęła się.
- Naprawdę tak myślisz? – zapytała z nadzieją.
- Nic mnie tutaj nie trzyma. Kończyć studia mogę tak samo
jak Ty. Indywidualny tryb studiów będzie mi na rękę. W Austrii mogę znaleźć
pracę łatwiej niż tutaj. Będę bliżej Ciebie, będę mogła nauczyć się w końcu
niemieckiego no i…
- Będziesz bliżej Gregora. – dokończyła brunetka z
uśmiechem.
- Też. Chociaż po Jego ostatnich wyczynach nie wiem czy ten
argument nie jest bardziej na „nie”. – zaśmiały się. – Twoja mama ma przyjechać
do Ciebie za dwa tygodnie więc mam czas na załatwienie wszystkich formalności.
A gdybym jechała z Nią nie musiałabyś specjalnie tutaj przyjeżdżać. No i znów
mieszkałybyśmy razem. – wyszczerzyła się.
- To akurat dla mnie jest ten argument na „nie”. – wystawiła
język przyjaciółce.
- Fuck off Zośka! – blondynka rzuciła w Nią poduszką.
- Jesteś pewna, że chcesz do mnie przyjechać? – zapytała
poważniejąc.
- Musisz tylko załatwić jakieś fajne mieszkanko. – puściła
Jej oko. – Jestem. Poza tym Twój brat mnie gorąco do tego dzisiaj rano
namawiał. Nie uważasz, że mógł się zakochać? – spytała.
- Wybiję Mu to z głowy. – znów się zaśmiały. Brunetka już
dawno nie czuła się tak dobrze jak teraz w towarzystwie przyjaciółki.
- Powiedziałaś już Maćkowi, że przenosisz całe swoje życie
do Innsbrucka? – zapytała.
- Nie. Umówiłam się z Nim na spacer. Właściwie to powinnam
już wyjść. – zerknęła na zegarek. Wstała i podeszła do lustra lekko poprawiając
kucyka.
- Zosiek… - zaczęła poważnie blondynka. – Masz we mnie 100%
poparcia. Pamiętaj o tym.
- Wiem i jestem Ci za to bardzo wdzięczna.
- Nie masz za co. Za dużo w życiu przeszłaś żeby pakować się
w kolejny rozdział bez przyszłości. Mam wrażenie, że przyciągasz facetów z
podwójnym życiem. Najpierw ten idiota, którego imienia nie wymienię, potem
Maciek no i jest jeszcze Thomas.
- Thomas? – zdziwiła się.
- No On też ma córkę. – powiedziała i wzruszyła ramionami. –
Jesteś jakimś pieprzonym magnesem na dzieciatych facetów. – wystawiła język
brunetce. – Poza tym Jego drugim życiem od niedawna są prochy czyż nie?
- Skąd wiesz? – zdziwiła się jeszcze bardziej.
- Gregor to papla. – wzruszyła ramionami. – Nie martw się
wiem tylko Ja. Ale po tej wiadomości już nie jestem taka pewna czy to jest
odpowiedni facet dla Ciebie.
- To mój przyjaciel. Koniec tematu. – powiedziała.
- Jak chcesz. – wzruszyła ramionami. – No idź już. –
pogoniła Ją. – Nie każ Mu czekać na kiepskie nowiny.
***
Chodzili po
krakowskich plantach krążąc bez konkretnego celu. Nawet milczenie przeszkadzało
w zebraniu odpowiednich myśli w Jej głowie. Nie miała pojęcia jak zacząć tą
rozmowę. Jedną z najtrudniejszych jeżeli nie najtrudniejszą. W końcu usiadła na
jednaj z ławek i spojrzała na Niego. Był dziwnie spokojny. Jakby przygotowany
na to co za chwilę miał usłyszeć. Patrzył Jej w oczy lekko się uśmiechając.
Nawet nie próbował złapać Ją za rękę. Po prostu czekał na to aż zacznie mówić.
- Więc chcecie coś razem wynająć… - zaczęła. Uciekł
wzrokiem. Pierwszy strzał i pierwszy celny. Choć kiedy strzelasz do swojego
człowieka to boli Ciebie taka samo jak i Jego.
- Kiepsko to wszystko wygląda prawda? – zapytał. – Ty
mieszkasz w Austrii z facetem, który na Ciebie leci a ja będę mieszkał tutaj z
laską, która jest ze mną w ciąży. – powiedział. – Tak raczej być nie powinno.
Ale muszę się Nimi zaopiekować. Ona nie ma tutaj nikogo. Ma tylko mnie. – dodał
jakby chcąc się usprawiedliwić. - A Ty…
- A ja przez tydzień mieszkałam u Thomasa. Po tygodniu
wyjechał do Niemiec na rehabilitację i zostałam w mieszkaniu z Gregorem, który
oświadczył się Adeli. A teraz mam na oku mieszkanie do wynajęcia, bo za dwa
tygodnie przyjeżdża do mnie moja mama, której tam mogę zapewnić świetną
rehabilitację i być o Nią spokojna. Po operacji przyjedzie do mnie Szymon a
Adela… Adela przeprowadzi się do mnie razem z moją mamą. – powiedziała poważnie
chcąc odeprzeć ewidentny atak ze strony bruneta. Nie chciała ponownie wyjść na
tą złą. Tą która mieszka z obcym lecącym na Nią mężczyzną. Nie chciała też
wystawiać bruneta na tą złą pozycję ale to był jedyny sposób żeby zauważył jak
to wszystko wygląda.
- Widzę, że zaplanowałaś życie wszystkim dokoła. –
stwierdził. – Mieli chociaż cokolwiek do powiedzenia czy postawiłaś ich przed
faktem dokonanym jak mnie w sprawie naszego związku? – zapytał zdenerwowany.
- Jesteś niesprawiedliwy Maciek. Nikogo do niczego nie
zmuszałam. Każdy, czy to moja mama, czy Szymon czy Adela… każdy z nich sam
podjął decyzję. Ja tylko podałam propozycję. – wyjaśniła. – A nasz związek nie
ma szans na przetrwanie w obecnej sytuacji. – dodała ciszej. – I dobrze o tym
wiesz.
- Wiem. – powiedział szybko. – Tylko nie umiem się z tym
pogodzić. – dodał ciszej i spojrzał Jej w oczy.
- Widziałam jak się cieszysz z tego, że będziesz ojcem. –
zaczęła spokojnie. – I cieszę się, że dojrzewasz do tej odpowiedzialności. I
jestem z Ciebie cholernie dumna. Kiedy skupiasz całą swoją uwagę na tym
maleństwie jesteś szczęśliwy. To szczęście i radość aż od Ciebie bije. Nie chcę
Ci tego psuć.
- Jesteś tam szczęśliwa? – zapytał wprost.
- Nie całkiem. – odpowiedziała szczerze. – Bo nie mogę
Ciebie uszczęśliwić.
- Możesz. – poprawił Ją.
- Nie w taki sposób w Jaki byśmy chcieli. Nie da się
zbudować trwałego związku kiedy tylko jedna osoba wie co czuje. Nie możesz
kochać za nas oboje. – powiedziała. Ciężko było Jej wypowiadać te słowa ale
taka była prawda. A szczerość to rzecz dla Niej najważniejsza.
- Więc mnie nie kochasz. – bardziej stwierdził niż zapytał.
Widziała zawód w Jego oczach. Ale nie mogła Go dalej zwodzić.
- Nie kocham Cię Maciek. – powiedziała cicho. – Może gdyby
to wszystko inaczej się potoczyło…
- Nie kocha się za coś tylko mimo wszystko. – powiedział
poważnie. – Nigdy byś mnie nie pokochała. Twoje serce jest zajęte kimś zupełnie
innym. Nie wiem tylko dlaczego tak bardzo się przed tym bronisz. Krzywdzisz
samą siebie. A na to nie mogę pozwolić bo ja nadal Cię kocham. – dodał.
Zabolało. Właśnie Go rzucała a On nadal mówił Jej o miłości jaką Ją obdarza.
Jak On to robił, że zawsze wszystko wychodziło tak, że to Ona była tą złą? – To
jest nasze rozstanie, wiem to. Dlatego mam do Ciebie tylko jedną prośbę. A w zasadzie
dwie. Mogę? – zapytał.
- Jasne. – uśmiechnęła się lekko.
- Obiecaj mi, że nie odepchniesz Thomasa. Że dasz Mu szansę.
Mimo, że też ma skomplikowaną sytuację rodzinną jest bardziej poukładany i
stabilny. I naprawdę może dać Ci wiele szczęścia, na które zasługujesz.
Obiecasz mi, że dasz Wam szansę? – zapytał. Spojrzała na Niego uważnie.
- Za jakiś czas. – odparła. Pokiwał głową. – A ta druga
prośba? – zapytała…
NIEMCY, KOLONIA…
- Nie za dużo Pan od siebie wymaga? – zapytała młoda kobieta
stojąca przy jednej z bieżni ustawionej w siłowni w kompleksie Kliniki.
Uśmiechnął się do Niej miło i pokręcił głową. – Jeszcze nigdy nie widziałam
tutaj kogoś z takim samozaparciem i dyscypliną. Jak tak dalej pójdzie to
skończy Pan terapię wcześniej. – zatrzymał się.
- To tak można? – zapytał zdziwiony.
- W wyjątkowych przypadkach owszem. – potaknęła i podała Mu
butelkę z wodą mineralną.
- Co trzeba zrobić żeby tak się stało? – zapytał ponownie
widząc dla siebie wyjście z dołka w jakim był. Odległość od domu, odseparowanie
od rodziny i przyjaciół… to wszystko naprawdę nie pomagało w wyjściu z nałogu.
- To zależy od psychologa i terapeuty prowadzącego. Jeżeli
widzą postępy wykraczające poza przewidywania terapii to mogą wydać opinię
wcześniej niż po 4 tygodniach terapii.
- Wcześniej o ile? – zapytał.
- Po 3 a nawet po 2. – odparła. Zamyślił się. Zobaczył przed
sobą nowy cel. Naprawdę chciał się wydostać z tego szpitala. Czuł się tam obco
i nieswojo. To nie było Jego miejsce na ziemi. Brakowało Mu wszystkiego. Nawet
skoków, o których myślał coraz więcej. Ciągle nabierał ochoty na powrót na
skocznię mimo tego, ze strach przed upadkiem nadal w Nim tkwił. – Zapraszam pod
prysznic a potem na kolację. – powiedziała instruktorka i odeszła od Niego.
„2 albo 3 tygodnie.
Brzmi nieźle. Wcześniej wróciłbyś do Niej.”
„I co wtedy?”
„A co ma być? Wspólne
mieszkanie, Kot z dzieckiem więc pokrzywdzona dziewczyna… Czego chcieć więcej?
Idealna sytuacja dla Ciebie.”
„A nie lepiej dać Jej czas?”
„Na co? Przecież Ona
Cię kocha. Bracie! Cytując klasyka: Daj Jej trochę ciepła i juuuuuż!”
„Od kiedy osioł ze Shreka to klasyk? A tak w ogóle to mam
wrażenie jakbyś nadal był naćpany.”
„Hej! Jestem
prawdziwym Tobą! Zabawnym, wyluzowanym i bezpośrednim. A Ty jesteś nudnym
romantykiem, który nigdy nie zdobędzie ukochanej kobiety bo jest rozlazły jak…”
„Dobra, daj se już spokój.”
- Panie Morgenstern telefon do Pana. – powiedziała
pielęgniarka z słuchawką w dłoni. Uśmiechnął się do Niej miło i odebrał
telefon.
- Słucham.
- Ściemka. Co słychać? – zapytał wesoły szatyn po drugiej
stronie słuchawki.
- Ptaków śpiew. – odparł blondyn siadając na ławeczce.
- Hohoho widzę, że humor wraca. – ucieszył się. – Jak
terapia?
- Całkiem nieźle. Jest szansa ze wypuszczą mnie wcześniej. –
powiedział zadowolony.
- Serio? To świetna wiadomość.
- Też tak myślę. Co u Was? – zapytał. Bardziej interesowały
Go wiadomości o Zośce. I Jej glos w słuchawce niż to co wymyślili koledzy z
kadry podczas treningów.
- Wszystko w porządku. Zośka pojechała do Polski na weekend.
- Do Maćka? – zapytał zdziwiony. – Przecież mieli sobie
zrobić przerwę czy coś w tym stylu…
- Pojechała zobaczyć się z bratem. Szymon dzisiaj leci do
Stanów. Chciała się z Nim pożegnać, zobaczyć z mamą no i z Adelką. No i przy
tym z Kotem.
- Yhym. Wszystko u Niej w porządku? – zapytał.
- Stary pytaj wprost. Przecież i tak wiem co chcesz
wiedzieć. Z tego co mówiła mi Adelka przez telefon to dziś nastąpi definitywny
koniec pary Zośka-Maciej. – powiedział. – No i jest kilka spraw o których
jeszcze nie wiesz.
- Tzn.? – dopytywał. Usłyszawszy słowa „definitywny koniec”
poczuł radość jakiej jeszcze nigdy nie czuł chociaż nie powinien tak reagować
na nieszczęście przyjaciółki.
- Zośka chce wynająć większe mieszkanie w centrum.
- Po co? – zapytał. Wizja tego, że dziewczyna wyprowadzi się
z Jego mieszkania nie była tym czego skrycie pragnął.
- Ściąga tutaj swoją mamę a potem brata. Wiesz, chce mieć
wszystkich przy sobie. A i będzie mogła czuwać nad ich rehabilitacją.
- No tak. Racja. – potaknął.
- Thomas… Nie dobieraj sobie do głowy. Ona nie wyprowadza
się przez to co Jej powiedziałeś. Po prostu chce trochę stabilizacji w życiu.
Musi mieć dla siebie trochę czasu i przestrzeni. Ten cały młyn jaki miała przez
ostatnie kilka tygodni nie powodował zbyt wielu radości. Daj Jej odetchnąć.
- Nie zamierzam robić nic czego by nie chciała.
- Najważniejsze żebyś nie chciał Jej po powrocie zamknąć w
złotej klatce jak to chciał zrobić Maciek.
- Greg?
- No?
- Myślisz, że może kiedyś… - zaczął.
- Jestem tego pewien. – powiedział poważnie. – Jak tego, że
Adelka za mnie wyjdzie. – dodał.
- Nie pociesza mnie to. – zaśmiał się blondyn.
- Trzymaj się tam.
- Jasne. Pozdrów chłopaków…
POLSKA, KRAKÓW…
- Że co chciał? – blondynka zakrztusiła się czekoladą którą
piła.
- Żebym została matką chrzestną Jego dziecka. –
odpowiedziała spokojnie brunetka. Przyjaciółka aż usiadła na łóżku z wrażenia.
Albo bardziej z oburzenia.
- Co On sobie w ogóle wyobraża?! Jak w ogóle miał czelność
Cię o coś takiego prosić?! Co za dzieciak bez mózgu!
- Adelka uspokój się.
- Zgodziłaś się? – zapytała nadal nie kryjąc oburzenia.
- Powiedziałam, że się zastanowię.
- Ty chyba żartujesz?!
- Dziecku się nie odmawia. – powiedziała brunetka.
- Ok… punkt dla Ciebie. Moja babcia tez tak mówiła. Ale to
nie zmienia faktu, że ta prośba była lekko nie na miejscu. Kaczan pospolity.
- Przestań. Jemu też nie jest łatwo.
- Sam sobie taki los zgotował. Jakby nie bzykał wszystkiego
co się rusza nie miałby teraz problemu. – powiedziała i wyciągnęła butelkę
wódki.
- Co Ty robisz? – zaśmiała się brunetka widząc 2 kieliszki
przed sobą.
- Jutro rano wracasz do Austrii, właśnie zerwałaś z facetem,
zobaczę Cię dopiero za dwa tygodnie więc trzeba się upić. Poza tym mamy dzisiaj
imieniny Ani.
- Jakiej Ani?
- Ani moje ani Twoje. Nie zrzędź tylko przynieś jakąś
przepite. – powiedziała stanowczo blondynka.
- Przecież jak Ty do mnie przyjedziesz to ja popadnę w
alkoholizm. – zaśmiała się brunetka.
- Już się doczekać nie mogę! – zawołała blondynka.
W tym momencie
zadzwonił telefon. Zośka zerknęła na wyświetlany numer i ze zdezorientowaną
miną odebrała nadchodzące połączenie.
- Słucham.
*********************************************************************************
Witajcie Kochane J
Przepraszam za takie
opóźnienie ale same rozumiecie… Kac morderca.
Dlatego też jakość
rozdziału może być niesatysfakcjonująca.
Obiecuję, że we
wtorek będzie lepiej J
Mam tylko do Was
jedno zasadnicze pytanie:
która z Was lubi
siatkówkę? :D
Coś więcej na ten
temat już we wtorek.
Serdecznie zapraszam
;)
Buziole :*
Rozwala mnie ta Zośka, ja na jej miejscu przypier...bym tak, że nie wiedziałby na jakim świecie żyje, przecież pomimo swoich wątpliwości to ona jest tu poszkodowana a nie ta męska dziw... a ten jeszcze na nią winę zrzuca skurwysyn jeden, sorry ale wkurzyłam się
OdpowiedzUsuńGenialna jesteś! Hahah.. Płaczę.. Podsumowanie Maćka - mistrzostwo! :D
UsuńJa lubię siatkówkę! Ja! Ja! :D I jeśli dobrze myślę co chcesz zrobić, jestem za :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że mnie nie mnie nie było i nie komentowałam, ale w końcu mamy wakacje, więc wszystko szybko nadrabiam :)
Maciek to ma pomysły... chrzestna?! Serio?! Ja bym się nie zgodziła.
Adelka i Gregor, para idealna, oczywiście, że się pobiorą, jestem tego pewna, tak samo jak tego, że Thomas wyjdzie z nałogu. A potem będzie z Zośką, oświadczy się jej i zrobią podwójny ślub! *-* Maciek sobie będzie z tą swoją Majką i wszyscy zadowoleni :>
Tylko mnie ten telefon na końcu rozdziału niepokoi, mam złe przeczucia :/
No nic, mam nadzieję, że będzie to informacja o operacji Szymona, i że oczywiście się udała.
Pozdrawiam :)
Maciek będzie szczęśliwszy z Majką. I dobrze. Zośka potrafiła go tylko krzywdzić. W ogóle nie rozumiała Maćka. Czy pomylił się w tym, że Thomas mu ją zabierze? Nie, miał rację. Gdyby nie poznała Morgensterna wszystko ułożyłoby się inaczej, lepiej. Ok, sytuacja z dzieckiem by się nie zmieniła, ale może znaleźliby jakieś wyjście z tej sytuacji. Thomas też ma dziecko, a Zośce jakoś to nie przeszkadza. Zakochuje się w nim powoli i nie chcę do siebie tego dopuścić, chociaż wszyscy już o tym wiedzą. Jest tak niezdecydowana. Po jaką cholerę wgl robiła jakąkolwiek nadzieję Maćkowi, skoro teraz to wszystko kończy. Bawi się uczuciami, tylko tyle potrafi. Niby pomaga Thomasowi, ale skrzywdziła Maćka. Założę się, że gdyby Thomas był na miejscu Kota, to pewnie by z nim nie zerwała. Współczuję tylko i wyłącznie Maciejowi, ale wierzę, że z Mają i dzieckiem będzie mu lepiej.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać, kiedy Adelka przyjedzie do Innsbrucka. Oj, będzie zabawa. Gregor się oświadczy, Adelka przyjmie i będzie weselicho. Już to sobie wyobrażam.
Pozdrawiam kochana i życzę weny.
PS. Siatkówki nie lubię, wolę piłkę nożną.
może i masz rację ale z drugiej strony z Thomasem i jego dzieckiem sytuacja od początku była jasna a tutaj niby są razem a tu pojawia się laska, która jest w ciąży niewiele dłużej niż trwa ich związek czyli logicznie patrząc spał z nią gdy startował już do Zośki
Usuń"Obiecaj mi, że nie odepchniesz Thomasa. Że dasz Mu szansę. Mimo, że też ma skomplikowaną sytuację rodzinną jest bardziej poukładany i stabilny. I naprawdę może dać Ci wiele szczęścia, na które zasługujesz. Obiecasz mi, że dasz Wam szansę?"
OdpowiedzUsuńBrawo Maciuś! Masz wielgachnego plusa ode mnie za tą wypowiedź!
Genialny rozdział !! Boże już nie mogę doczekać sie nowego !!!!!
OdpowiedzUsuńLubie siatkówkę ogladać, grać niekoniecznie :P ale chętnie poczytam :)
OdpowiedzUsuńDefinitywny koniec Maćka i Zosi.. przykro, smutno, ale inaczej nie mogło się to potoczyć. Nie popieram takiego zakończenia tego wątku :) Zaskoczył mnie bardzo Kot tym tekstem, żeby nie odtrącała Thomasa... chyba zrozumiał całą sytuację. Nadal nie wyobrażam sobie Zośki i Thomasa razem, ale może się przekonam z czasem... choć to łatwe nie będzie.
Do następnego!
krateczka
Dobra, to na początku w odpowiedzi na Twoje pytanie: osobiście nie trawię siatkówki. Ale jeśli coś napiszesz, poczytam. :)
OdpowiedzUsuńA teraz dalej. :) Podoba mi się relacja Zosi i Szymka. Takie dobre rodzeństwo. (szkoda, że w rzeczywistości to często wygląda inaczej.-.-) Jedno zrobiłoby wiele dla drugiego i to jest piękne. Sądzę, że jeśli los, który spotkał Szymka, dotknąłby Zosi, to ten sam stanąłby na głowie, byleby Jej pomóc. Naprawdę piękne.
Maciek... Ładnie z Jego strony, że tak wyraził się co do Morgiego, ale... Przez pewną część ich rozmowy, faktycznie można było mieć wrażenie, jakby on chciał winę jak najdalej odciągnąć od siebie. Poza tym, ta prośba o to, żeby Zosia została matką chrzestną jego dziecka... Takie odrobinę nie na miejscu wg mnie, ale skoro nie mają większych problemów we wzajemnych kontaktach, potrafią rozmawiać, to i może uda się to jakoś odbyć, zwłaszcza, że faktycznie- dziecku się nie odmawia. (moja babcia też tam mówi heh . :D)
A Thomas... Mam nadzieję, że jemu już będzie wszystko szło z górki. Że skończy wcześniej terapię, że nigdy do tego nie wróci, a przede wszystkim- ułoży mu się z Zośką. :)
Ech... Na koniec, Gregor i te jego pocieszenie. Jest pewien 'Jak tego, że Adelka za mnie wyjdzie.' Swoją drogą, naprawdę ich wątek jest tak nieprzewidywalny, zarazem zabawny, ale posiadający w sobie powagę, że mimo iż są drugoplanowymi bohaterami, zrównują się wszystkim z 'pierwszoplanowcami'. :)
Cudowny rozdział, jeszcze raz gratuluję, czekam na następny. :)
Siatkówka? Zdecydowanie tak! :D Co prawda wolę piłkę nożną, ale siatkówka też jest świetna.
OdpowiedzUsuńWow, ten rozdział mnie rozwalił. Jakoś nie widzę Maćka w roli odpowiedzialnego ojca, a już na pewno nie w związku z Majką. Ciekawe co Zośka odpowie na jego propozycję co do bycia chrzestną. Thomas teraz pewnie nieźle weźmie się do roboty, oby tylko nie przesadził z treningami. Niech szybko wraca do zdrowia, do Zośki i Lily. Jak Adelka przeprowadzi się do Austrii, to dopiero będzie się działo ;D Razem z Gregorem tworzą mieszankę wybuchową ;)
Dużo weny i do następnego :)
Ja uwielbiam grać oglądać jeździć na możliwe mecze w okolicy :**
OdpowiedzUsuńBędzie dziś kolejny rozdział? ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Was moje Kochane ale chyba nic z tego nie będzie dzisiaj :( internet mi nie chce działać jak powinien a z telefonu nie dam rady nic dodać. Ale jutro będzie na 100%. :*
OdpowiedzUsuńWasza - Panna Boop
I znów Was zawodzę :( przepraszam ale złośliwość rzeczy martwych. Nie jestem w stanie nic zrobić. Sprawdzajcie na bieżąco, bo nie chcę Wam znów naobiecywać i nie dotrzymać słowa. Buziole :*
OdpowiedzUsuńSzkoda :((((((((
UsuńCzy musisz kończyć rozdział w takim momencie? Nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńA ten rozdział był świetny. Cały czas trzymał w napięciu. Dojrzały Szymon, odpowiedzialny Maciek... 'przerażający' Thomas, zwariowana Adelka...
Ehh... niech Zośka weźmie się w garść. To nie jej wina. Przecież nikt nie wywoła sam jakiś uczuć, bo 'rozum' tak chce. To jest sprawa ponadludzka i Zośka nie powinna się obwiniać. Ważne, że jest szczera i nie rzuca słów na wiatr. Zośka jest bardzo emocjonalna i nie chce nikogo skrzywdzić... Tylko niech zadba przy tym także o siebie. Ale to że jest taka wrażliwa, martwi się nawet bardziej o innych niż o samą siebie, dla mnie świadczy o tym, że właśnie jest silna. Pozbierała się po takich wydarzeniach z dzieciństwa, jest zdolna do empatii, a nie użala się tylko nad swoim losem... A może właśnie te wydarzenia spowodowały, że teraz jest tak wrażliwa? Zobaczyła jak może cierpieć człowiek? Nie wiem...
A z drugiej strony jest Maciek. Który sam się w to 'wkopał', jest szczęśliwy, ale na swój sposób ta sytuacja przekreśliła jego 'drugie' szczęście... Tylko czy rzeczywiście coś by z tego było? Ehh... to trudna sytuacja. Wiele 'za' i 'przeciw'. Ale popieram Zośkę.
Ta druga prośba... może i była trochę 'nie na miejscu' (?), ale myślę, że Zośka się zgodzi. Tylko Maciek... Dlaczego o to poprosił? Boi się, że Zośka o nim zapomni? Chce pokazać jaka jest dla niego ważna? A co na to matka dziecka powie? Ona też może wyrazić swoją opinię. Ja widzę pewien 'układ' w przyszłości, ale zachowam to dla siebie. Może się sprawdzi. :)
I prośba numer 1... Myślę, że nastąpi taki moment kiedy do tego dojdzie... ale na temat zakończenia mam swoją teorię. :) A to zaraz. Dobrze, że Maciek stał się odpowiedzialny, nie namawia Zośki na siłę, chce się zająć dzieckiem, które nie jest niczemu winne. Myślę, że Kot będzie dobrym ojcem... Jeśli, właśnie - jeśli testy na ojcostwo to wykażą.
Co do Thomasa... Jego podświadomość mnie niepokoi... Jest trochę przerażająca(?). Myślę, że jak Zośka będzie z Thomasem, jednak nie będzie tak kolorowo... I moja intuicja mi krzyczy, że Zośka będzie jednak z Maćkiem. Nie wiem dlaczego, ale mam takie przeczucie... a czy się sprawdzi, okaże się potem. :)
'Będziesz bliżej Gregora. – dokończyła brunetka z uśmiechem.
- Też. Chociaż po Jego ostatnich wyczynach nie wiem czy ten argument nie jest bardziej na „nie”. ' Gregor ją przekona. :p
'Fuck off Zośka' Komuś dobry humor powraca. :D
'Gregor to papla.' A nikt więcej miał nie wiedzieć... Mam nadzieję, że Adelka nie wygada się jeszcze komuś.
Fajnie, że Zośka będzie miała całą rodzinę (włącznie z Adelą) przy sobie. Będzie jej łatwiej... Będzie miała kogoś, kto jej nie zawiedzie, zawsze pomoże. I mając tak mądrego brata, myślę, że może zawsze liczyć na szczerą, przemyślaną radę. :)
Tylko ten telefon... O zgrozo... Czy coś się stało z Szymonem? Dorego? Złego? Czy z mamą Zosi? Mieli ją wybudzić, ale... czy wszystko się udało? Oby. A może coś z Thomasem? Ale chyba nie dzwoniliby do niej...
'Zośka zerknęła na wyświetlany numer i ze zdezorientowaną miną odebrała nadchodzące połączenie.' Hmm... czyli ona znała ten numer, tą osobę która powinna być po drugiej stronie? Kto to? Pełno pytań w głowie...
Aaa... A może to numer Maćka... z którego dzwoni Majka? Nie wiem! A ciekawość mnie zżera. :D
jk
'Dlatego też jakość rozdziału może być niesatysfakcjonująca.' Jakość rozdziału jest jak zawsze bardzo satysfakcjonująca. :) Trzyma w napięciu do końca, a nawet po przeczytaniu, bo teraz będę się zastanawiać kto to!
UsuńW siatkówkę uwielbiam grać. :D Nie gram świetnie, ale świetnie się przy tym bawię... A jeśli chodzi o śledzenie meczy... To bardzo spontanicznie i rzadko. Tam gdzie jest rywalizacja, gra zespołowa i piłka, ja zawsze jestem 'za'. :D
Panno Boop, łamiesz zasady matematyczne (100%). Nie, żartuję. :D Rozumiem tą złośliwość rzeczy martwych. Na to nie masz wpływu i to nie Ty nas zawodzisz, tylko sieć, więc się nie przejmuj. :)
I znowu musiałam nadrobić... Ehh... miałam ciężki tydzień - po spływie byłam zmęczona jak nigdy po tak krótkim wypadzie (to Prezes rzekę wybrał!), a do tego pod koniec tygodnia wyniki matur... wrr...
jk
'Dlatego też jakość rozdziału może być niesatysfakcjonująca.' Jakość rozdziału jest jak zawsze bardzo satysfakcjonująca. :) Trzyma w napięciu do końca, a nawet po przeczytaniu, bo teraz będę się zastanawiać kto to!
UsuńW siatkówkę uwielbiam grać. :D Nie gram świetnie, ale świetnie się przy tym bawię... A jeśli chodzi o śledzenie meczy... To bardzo spontanicznie i rzadko. Tam gdzie jest rywalizacja, gra zespołowa i piłka, ja zawsze jestem 'za'. :D
Panno Boop, łamiesz zasady matematyczne (100%). Nie, żartuję. :D Rozumiem tą złośliwość rzeczy martwych. Na to nie masz wpływu i to nie Ty nas zawodzisz, tylko sieć, więc się nie przejmuj. :)
I znowu musiałam nadrobić... Ehh... miałam ciężki tydzień - po spływie byłam zmęczona jak nigdy po tak krótkim wypadzie (to Prezes rzekę wybrał!), a do tego pod koniec tygodnia wyniki matur... wrr...
jk
Przepraszam, nie wyświetlił mi się wcześniej ten drugi komentarz...
Usuń