RESTAURACJA HOTELOWA...
Siedział przy jednym ze stolików pijąc wino. Cieszył się na to spotkanie. W końcu mógł z Nią szczerze porozmawiać. Sam na sam. Bez cienia Maćka za plecami. Chociaż i tego tak do końca nie był pewien. Kot ewidentnie darzył Zośkę dużym uczuciem. Ona Jego też. Tylko czy zazdrość jaka w Nim się kryła nie spowoduje kiedyś, że będzie próbował ograniczyć Jej kontakty z blondynem? Czy nie będzie chciał zamknąć Jej w złotej klatce? Tego Morgenstern najbardziej się obawiał. Bo Maciek miał problem z jednym Ich spotkaniem a co dopiero z ewentualną przyjaźnią i kontaktami? Z drugiej strony Zośka ostatniej nocy pokazała, że choć bardzo jest przywiązana do bruneta to nie pozwoli się traktować jak lalki z porcelany, którą trzeba chronić przed stłuczeniem ani takiej, która jest tak cenna, że trzeba Ją chować przed światem. Miała swój charakter. Mocny. Stanowczy. Mimo, że ktoś Ją kiedyś oszukał i zranił była silną kobietą. A może właśnie dlatego taka była?
- Witaj. - powiedziała stojąc obok stolika.
Nawet nie zauważył kiedy przyszła. Uśmiechnął się i wstał chcąc się z Nią przywitać. I tu pojawił się pierwszy problem. Jak się przywitać? Oboje czuli się trochę niezręcznie ale ktoś musiał zrobić ten pierwszy krok. Wyciągnęła rękę w Jego kierunku. Uścisnął ją i usiedli naprzeciwko siebie.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział.
- To nie jest randka Thomas. - przypomniała.
- Trzeba być na randce żeby komuś powiedzieć, że ślicznie wygląda? - zapytał. Spojrzała na Niego z lekkim uśmiechem.
- Nie trzeba. - odparła. Też się uśmiechnął.
- Napijesz się czegoś? - zapytał.
- Dziękuję.
- Głodna?
- Trochę... - przyznała szczerze.
Blondyn gestem zawołał kelnerkę prosząc o menu. Po chwili trzymała je w dłoni. Przez tą krótką chwilę kiedy wybierali coś do jedzenia żadne z Nich się nie odezwało. Natomiast kiedy przyszła kelnerka...
- Czy wybrali już coś Państwo? - zapytała wyraźnie łypiąc oczami w kierunku blondyna.
- Ravioli z grzybami. - odpowiedzieli równocześnie. Zdziwienie kelnerki było miną bezcenną. Brunetka jedynie uśmiechnęła się do siebie lekko.
- I dla mnie woda niegazowana z cytryną - dodała. Kelnerka pokiwała głową i spojrzała na blondyna. Posłała Mu uśmiech nr 5 szczerząc się od ucha do ucha jak głupi do sera. Rozbawiło to brunetkę lekko.
- To wszystko. - powiedział.
Kiedy kelnerka odeszła spojrzał na Nią niepewnie.
- Masz branie Thomas. - zauważyła.
- Nie drwij. - poprosił zażenowany tą sytuacją.
- Po prostu stwierdzam fakt. - wzruszyła ramionami z lekkim rozbawieniem.
Rozmowa wyraźnie się nie kleiła. Ona czekała aż On zacznie mówić a On właściwie nie wiedział jak zacząć i co powiedzieć. Tak bardzo skupił się na tym, żeby się z Nią spotkać, że nie pomyślał o celu tego spotkania. Dopiero teraz uświadomił sobie, że jeszcze Jej za nic nie przeprosił. A miał za co...
Kelnerka przyniosła zamówione dania i odeszła nie widząc zainteresowania ze strony blondyna. On wpatrzony był w błękitne tęczówki brunetki siedzącej naprzeciwko.
- Chyba powinienem coś powiedzieć. - zaczął. - Łatwiej byłoby mi gdybyś zadawała pytania. - stwierdził z nerwowym uśmiechem.
- Mam tylko jedno. Dlaczego? - zapytała. Jej wzrok wwiercał się w Jego czaszkę. Patrzyła tak uparcie. Jakby chciała odkryć Jego duszę, zobaczyć to co ma w środku. Najgłębsze tajemnice. Najskrytsze sekrety. Dokopać się do dna Jego bytu.
- Na samym początku... Po prostu nie chciałem, żebyś wiedziała kim jestem. Bałem się, że jak się dowiesz to nie będziesz traktować mnie jak znajomego a jedynym tematem naszych rozmów będą skoki.
- Myślałeś, że trafisz na psychofankę? - zapytała zdziwiona.
- Poniekąd.
- Wątpię żeby któraś wpadła na pomysł, żeby Cię szukać na forum językowym. - stwierdziła. Wzięła do ust pierwszego pierożka. Uśmiechnął się lekko widząc jak dokładnie go przeżuwa. Nie wiedział skąd ale do głowy przyszło Mu jedno porównanie. "Je tak ładnie jak Lilly.". Skarcił się za tą myśl. Właśnie porównał Ją do półtora rocznego dziecka. - Powiedziałeś że tak myślałeś na samym początku... - przypomniała.
- Tak.
- A później?
- Później powiedziałaś, że nie przepadasz za skokami.
- No właśnie. Więc chyba tym bardziej nie powinieneś był się spodziewać psychofanki. - zauważyła patrząc na Niego uważnie.
- Bałem się, że jak się dowiesz kim jestem to zaczniesz mnie postrzegać przez pryzmat tego co robię a nie tego jakim jestem człowiekiem. Polubiłem Cię. Dobrze się nam rozmawiało więc chciałem żebyś mnie poznała takiego jakim jestem na prawdę. - wyznał.
- Zaufałam Ci Thomas. - powiedziała ciszej. - Zaufałam i opowiedziałam o tym co przeżyłam. Myślałam, że było dla Ciebie jasne, że nie zniosę oszustwa.
- Nie miałem zamiaru Cię oszukać.
- Tylko delikatnie mijać się z prawdą? - zapytała z nieukrywanym żalem. Zabolało. Bo nie chciał widzieć żalu w Jej oczach. Nie chciał widzieć zawodu, który teraz malował się na Jej twarzy.
- Chciałem Ci o wszystkim powiedzieć ale trochę później.
Spuściła wzrok i kontynuowała jedzenie.
- Wystygnie Ci. - zauważyła.
- Nie dbam o to. Chce tylko żebyś zrozumiała, że nadal Cię potrzebuję i że zrobię wszystko żebyś mi wybaczyła. Bo cholernie żałuję, że tak to się wszystko potoczyło. I bardzo chciałem Cię za to wszystko przeprosić. Za to, że nie powiedziałem Ci prawdy, że nie miałem odwagi tego zrobić, że zachowywałem się jak ostatni idiota kiedy już się zobaczyliśmy. Na prawdę bardzo tego wszystkiego żałuję i nie wiem jak mam Cię jeszcze przepraszać. - powiedział pewnie. W Jego oczach zobaczyła autentyczną szczerość. I nadzieję. W końcu mówił tak jak to zapamiętała. Całym sobą. I każde słowo było częścią Jego osoby. Jego fragmentem.
- Po prostu nigdy więcej mnie nie okłamuj Thomas. - powiedziała cicho. Zobaczył w Jej oczach ciepło, które powodowało, że serce znowu zabiło Mu szybciej.
- Obiecuję, że nigdy więcej Cię nie oszukam. - powiedział poważnie. I znów patrzyli na siebie wyczekująco. Milcząc dawali sobie czas na oswojenie się z sytuacją i przemyślenie tego co zostało wypowiedziane.
- Zacznijmy od nowa. Zapomnijmy o tym co było nieprzyjemne i po prostu cieszmy się tym spotkaniem. - zaproponowała.
- A będziesz w stanie? - zapytał niepewnie.
- Jeśli będziesz sobą to tak. - odparła. Uśmiechnął się i dopiero teraz mógł cokolwiek przełknąć. Dopiero teraz był spokojny o swoją relację z brunetką.
- Nasza... znajomość... nie będzie przeszkadzała Maćkowi? - zapytał po chwili.
- Nie mamy romansu tylko chcemy się zaprzyjaźnić, prawda? Maciek nie ma podstaw do bycia zazdrosnym. - powiedziała z uśmiechem. Pokiwał głową. Romans... to takie dziwne określenie. Właściwie co ono oznacza? Że ktoś będący w związku z jedną osobą zdradza ją z inną? To jest zwykła zdrada. A jeżeli zdrady się powtarzają z tą samą osobą? To już jest romans? A co jeśli te dwie osoby łączy uczucie? To też jest romans czy coś innego? Jak nazwać taki układ? Rozdwojeniem jaźni? Co jeśli się kocha 2 osoby równocześnie? Z rozmyślań wyrwał Go Jej głos. - Co z Sylvią? - zapytała przyjaźnie. Z pewnego rodzaju troską w oczach. Wiedziała jak bardzo zaplątał się w tą relację i wiedziała, że nie potrafił przejść obojętnie obok cierpiącej przez Niego kobiety. I to Go gubiło w relacjach damsko-męskich.
- Ten związek nie miał przyszłości. - powiedział poważnie. - Rozstaliśmy się.
- Jak to przyjęła?
- Odchodzi z kadry. - westchnął. - Nie chciałem żeby do tego doszło. - powiedział szczerze.
- To Jej decyzja. Lepiej, że podejmuje Ją sama i świadomie. Skoro wie, że pracując z Tobą byłoby Jej trudno to podjęła dobrą decyzję.
- Tak, tylko, że... - nie bardzo wiedział jak ubrać w słowa to co chciał Jej przekazać.
- Źle Ci z tym, że przez Ciebie stratę poniesie cała kadra, nie tylko Ty tak? - spytała.
Nie wiedział jak ale czytała w Jego myślach. Czy jeśli ktoś czyta w Twoich myślach to nie jest to znak?
"Nie przesadzasz? Teraz wszędzie będziesz widział znaki. Wzięło Cię blondasie i tyle." - dodała podświadomość.
- Inną opcją byłoby moje odejście. - powiedział.
- Ale Tobie nikt nie pozwoli odejść bez dobrego powodu. I boli Cię to, że Twoją rolę w kadrze doceniają bardziej niż Jej rolę. Mam rację?
- Skąd to wszystko wiesz? - zapytał zaskoczony.
Uśmiechnęła się lekko i spojrzała na Niego ze współczuciem.
- Masz za dobre serce. - powiedziała. - Musisz sobie jeszcze wyrobić twardy tyłek. - dodała. - Sylvia to ta blondynka, która z Wami przyjechała? - zapytała wcinając kolejnego pierożka. Pokiwał głową.
- Jest naszą fizjoterapeutką.
- No to się wcale nie dziwię, że nie chce już z Tobą pracować. - przyznała.
- Dlaczego? - zapytał z zainteresowaniem.
- Bo gdybym była na Jej miejscu postąpiłabym tak samo. - odpowiedziała szczerze. - Gdybym z Tobą sypiała a potem byś mnie rzucił i miałabym Ci po tym wszystkim jeszcze robić masaże czułabym się upokorzona. - wyjaśniła.
Zamilkli skupiając się na jedzeniu. Co jakiś czas zerkał w Jej stronę.
- Wiesz... - zaczął. - Nadal nie mogę sobie dopasować Twojego głosu do Twojego wyglądu. - powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Na prawdę? Dlaczego? - spytała z zainteresowaniem.
- Myślałem że jesteś brzydsza. - przyznał. Zaśmiała się. Pierwszy raz przy Nim się tak po prostu zaśmiała. Cieszyło Go to niezmiernie. Bo powoli wracali do normalności.
- Przyjmę to jako komplement. - odparła wesoło.
- Tak to miało zabrzmieć. - dodał ciszej.
Spojrzała na Niego z lekkim uśmiechem. Jego oczy były hipnotyzujące. Spokojne. Jak ocean. Były oazą, która dawała ukojenie. I właśnie dlatego nie mogła tak często patrzeć Mu w oczy. Bo mogłaby się zatracić w tym mentalnym odpoczynku. A to mogłoby przynieść kiepski efekt. Odwróciła wzrok spoglądając za okno. Doskonale było widać stamtąd skocznię i zachodzące słońce, które dawało piękne oświetlenie temu krajobrazowi. Uśmiechnęła się mimowolnie. Nie umknęło to Jego uwadze.
- Masz ochotę na spacer? - zapytał.
Blondyn gestem zawołał kelnerkę prosząc o menu. Po chwili trzymała je w dłoni. Przez tą krótką chwilę kiedy wybierali coś do jedzenia żadne z Nich się nie odezwało. Natomiast kiedy przyszła kelnerka...
- Czy wybrali już coś Państwo? - zapytała wyraźnie łypiąc oczami w kierunku blondyna.
- Ravioli z grzybami. - odpowiedzieli równocześnie. Zdziwienie kelnerki było miną bezcenną. Brunetka jedynie uśmiechnęła się do siebie lekko.
- I dla mnie woda niegazowana z cytryną - dodała. Kelnerka pokiwała głową i spojrzała na blondyna. Posłała Mu uśmiech nr 5 szczerząc się od ucha do ucha jak głupi do sera. Rozbawiło to brunetkę lekko.
- To wszystko. - powiedział.
Kiedy kelnerka odeszła spojrzał na Nią niepewnie.
- Masz branie Thomas. - zauważyła.
- Nie drwij. - poprosił zażenowany tą sytuacją.
- Po prostu stwierdzam fakt. - wzruszyła ramionami z lekkim rozbawieniem.
Rozmowa wyraźnie się nie kleiła. Ona czekała aż On zacznie mówić a On właściwie nie wiedział jak zacząć i co powiedzieć. Tak bardzo skupił się na tym, żeby się z Nią spotkać, że nie pomyślał o celu tego spotkania. Dopiero teraz uświadomił sobie, że jeszcze Jej za nic nie przeprosił. A miał za co...
Kelnerka przyniosła zamówione dania i odeszła nie widząc zainteresowania ze strony blondyna. On wpatrzony był w błękitne tęczówki brunetki siedzącej naprzeciwko.
- Chyba powinienem coś powiedzieć. - zaczął. - Łatwiej byłoby mi gdybyś zadawała pytania. - stwierdził z nerwowym uśmiechem.
- Mam tylko jedno. Dlaczego? - zapytała. Jej wzrok wwiercał się w Jego czaszkę. Patrzyła tak uparcie. Jakby chciała odkryć Jego duszę, zobaczyć to co ma w środku. Najgłębsze tajemnice. Najskrytsze sekrety. Dokopać się do dna Jego bytu.
- Na samym początku... Po prostu nie chciałem, żebyś wiedziała kim jestem. Bałem się, że jak się dowiesz to nie będziesz traktować mnie jak znajomego a jedynym tematem naszych rozmów będą skoki.
- Myślałeś, że trafisz na psychofankę? - zapytała zdziwiona.
- Poniekąd.
- Wątpię żeby któraś wpadła na pomysł, żeby Cię szukać na forum językowym. - stwierdziła. Wzięła do ust pierwszego pierożka. Uśmiechnął się lekko widząc jak dokładnie go przeżuwa. Nie wiedział skąd ale do głowy przyszło Mu jedno porównanie. "Je tak ładnie jak Lilly.". Skarcił się za tą myśl. Właśnie porównał Ją do półtora rocznego dziecka. - Powiedziałeś że tak myślałeś na samym początku... - przypomniała.
- Tak.
- A później?
- Później powiedziałaś, że nie przepadasz za skokami.
- No właśnie. Więc chyba tym bardziej nie powinieneś był się spodziewać psychofanki. - zauważyła patrząc na Niego uważnie.
- Bałem się, że jak się dowiesz kim jestem to zaczniesz mnie postrzegać przez pryzmat tego co robię a nie tego jakim jestem człowiekiem. Polubiłem Cię. Dobrze się nam rozmawiało więc chciałem żebyś mnie poznała takiego jakim jestem na prawdę. - wyznał.
- Zaufałam Ci Thomas. - powiedziała ciszej. - Zaufałam i opowiedziałam o tym co przeżyłam. Myślałam, że było dla Ciebie jasne, że nie zniosę oszustwa.
- Nie miałem zamiaru Cię oszukać.
- Tylko delikatnie mijać się z prawdą? - zapytała z nieukrywanym żalem. Zabolało. Bo nie chciał widzieć żalu w Jej oczach. Nie chciał widzieć zawodu, który teraz malował się na Jej twarzy.
- Chciałem Ci o wszystkim powiedzieć ale trochę później.
Spuściła wzrok i kontynuowała jedzenie.
- Wystygnie Ci. - zauważyła.
- Nie dbam o to. Chce tylko żebyś zrozumiała, że nadal Cię potrzebuję i że zrobię wszystko żebyś mi wybaczyła. Bo cholernie żałuję, że tak to się wszystko potoczyło. I bardzo chciałem Cię za to wszystko przeprosić. Za to, że nie powiedziałem Ci prawdy, że nie miałem odwagi tego zrobić, że zachowywałem się jak ostatni idiota kiedy już się zobaczyliśmy. Na prawdę bardzo tego wszystkiego żałuję i nie wiem jak mam Cię jeszcze przepraszać. - powiedział pewnie. W Jego oczach zobaczyła autentyczną szczerość. I nadzieję. W końcu mówił tak jak to zapamiętała. Całym sobą. I każde słowo było częścią Jego osoby. Jego fragmentem.
- Po prostu nigdy więcej mnie nie okłamuj Thomas. - powiedziała cicho. Zobaczył w Jej oczach ciepło, które powodowało, że serce znowu zabiło Mu szybciej.
- Obiecuję, że nigdy więcej Cię nie oszukam. - powiedział poważnie. I znów patrzyli na siebie wyczekująco. Milcząc dawali sobie czas na oswojenie się z sytuacją i przemyślenie tego co zostało wypowiedziane.
- Zacznijmy od nowa. Zapomnijmy o tym co było nieprzyjemne i po prostu cieszmy się tym spotkaniem. - zaproponowała.
- A będziesz w stanie? - zapytał niepewnie.
- Jeśli będziesz sobą to tak. - odparła. Uśmiechnął się i dopiero teraz mógł cokolwiek przełknąć. Dopiero teraz był spokojny o swoją relację z brunetką.
- Nasza... znajomość... nie będzie przeszkadzała Maćkowi? - zapytał po chwili.
- Nie mamy romansu tylko chcemy się zaprzyjaźnić, prawda? Maciek nie ma podstaw do bycia zazdrosnym. - powiedziała z uśmiechem. Pokiwał głową. Romans... to takie dziwne określenie. Właściwie co ono oznacza? Że ktoś będący w związku z jedną osobą zdradza ją z inną? To jest zwykła zdrada. A jeżeli zdrady się powtarzają z tą samą osobą? To już jest romans? A co jeśli te dwie osoby łączy uczucie? To też jest romans czy coś innego? Jak nazwać taki układ? Rozdwojeniem jaźni? Co jeśli się kocha 2 osoby równocześnie? Z rozmyślań wyrwał Go Jej głos. - Co z Sylvią? - zapytała przyjaźnie. Z pewnego rodzaju troską w oczach. Wiedziała jak bardzo zaplątał się w tą relację i wiedziała, że nie potrafił przejść obojętnie obok cierpiącej przez Niego kobiety. I to Go gubiło w relacjach damsko-męskich.
- Ten związek nie miał przyszłości. - powiedział poważnie. - Rozstaliśmy się.
- Jak to przyjęła?
- Odchodzi z kadry. - westchnął. - Nie chciałem żeby do tego doszło. - powiedział szczerze.
- To Jej decyzja. Lepiej, że podejmuje Ją sama i świadomie. Skoro wie, że pracując z Tobą byłoby Jej trudno to podjęła dobrą decyzję.
- Tak, tylko, że... - nie bardzo wiedział jak ubrać w słowa to co chciał Jej przekazać.
- Źle Ci z tym, że przez Ciebie stratę poniesie cała kadra, nie tylko Ty tak? - spytała.
Nie wiedział jak ale czytała w Jego myślach. Czy jeśli ktoś czyta w Twoich myślach to nie jest to znak?
"Nie przesadzasz? Teraz wszędzie będziesz widział znaki. Wzięło Cię blondasie i tyle." - dodała podświadomość.
- Inną opcją byłoby moje odejście. - powiedział.
- Ale Tobie nikt nie pozwoli odejść bez dobrego powodu. I boli Cię to, że Twoją rolę w kadrze doceniają bardziej niż Jej rolę. Mam rację?
- Skąd to wszystko wiesz? - zapytał zaskoczony.
Uśmiechnęła się lekko i spojrzała na Niego ze współczuciem.
- Masz za dobre serce. - powiedziała. - Musisz sobie jeszcze wyrobić twardy tyłek. - dodała. - Sylvia to ta blondynka, która z Wami przyjechała? - zapytała wcinając kolejnego pierożka. Pokiwał głową.
- Jest naszą fizjoterapeutką.
- No to się wcale nie dziwię, że nie chce już z Tobą pracować. - przyznała.
- Dlaczego? - zapytał z zainteresowaniem.
- Bo gdybym była na Jej miejscu postąpiłabym tak samo. - odpowiedziała szczerze. - Gdybym z Tobą sypiała a potem byś mnie rzucił i miałabym Ci po tym wszystkim jeszcze robić masaże czułabym się upokorzona. - wyjaśniła.
Zamilkli skupiając się na jedzeniu. Co jakiś czas zerkał w Jej stronę.
- Wiesz... - zaczął. - Nadal nie mogę sobie dopasować Twojego głosu do Twojego wyglądu. - powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Na prawdę? Dlaczego? - spytała z zainteresowaniem.
- Myślałem że jesteś brzydsza. - przyznał. Zaśmiała się. Pierwszy raz przy Nim się tak po prostu zaśmiała. Cieszyło Go to niezmiernie. Bo powoli wracali do normalności.
- Przyjmę to jako komplement. - odparła wesoło.
- Tak to miało zabrzmieć. - dodał ciszej.
Spojrzała na Niego z lekkim uśmiechem. Jego oczy były hipnotyzujące. Spokojne. Jak ocean. Były oazą, która dawała ukojenie. I właśnie dlatego nie mogła tak często patrzeć Mu w oczy. Bo mogłaby się zatracić w tym mentalnym odpoczynku. A to mogłoby przynieść kiepski efekt. Odwróciła wzrok spoglądając za okno. Doskonale było widać stamtąd skocznię i zachodzące słońce, które dawało piękne oświetlenie temu krajobrazowi. Uśmiechnęła się mimowolnie. Nie umknęło to Jego uwadze.
- Masz ochotę na spacer? - zapytał.
***
Zerknął na zegarek. Minęło dopiero 40 minut odkąd wyszła a On już tęsknił. Tylko czy to była tęsknota czy zazdrość? Myśl o tym, że siedzi teraz w restauracji z Thomasem, który używa każdego centymetra swojego wdzięku żeby zrobić na Niej wrażenie Go dobijała. Podziwiał Go za upór z jakim po każdym upadku wracał na skocznię i przełamywał strach. I to właśnie ten upór teraz mógł spowodować, że wytrwale będzie dążył do zdobycia brunetki.
- Zajmij się czymś bo Cię rozniesie zaraz. - odezwał się Dawid siedzący na łóżku z Adelą i wcinający popcorn.
- Nie mam ochoty na oglądanie tego głupiego filmu. - odpowiedział stojąc przy oknie.
- To zagraj z nami w karty. - zaproponowała.
- Adela Ty byłaś przy większości rozmów Zośki z Morgim prawda?
- Przypomnę Ci, że nic nie rozumiałam gdyż mówili po niemiecku. - odparła wpatrując sie w ekran telewizora.
- Ale widziałaś jak reaguje na te rozmowy. - brnął dalej. Stanął pomiędzy nimi a telewizorem zasłaniając Im widok. Westchnęła.
- Maciuś, wyluzuj. Znam Zochę bardzo dobrze i wiem, że nie zrobi nic czego potem będzie żałowała.
- Właśnie. Jeżeli potem będzie żałowała. - zaznaczył.
- Czepiasz się słówek. - wywróciła oczami. - Ogarnij się. Zacznij na drutach robić czy coś. I przestań być tak chorobliwie zazdrosny. Już raz prawie Cię to zgubiło. - przypomniała. Lekko się skrzywił przypominając sobie moment w którym Zośka odeszła.
- Kocur, nie rób sobie problemów tam gdzie ich nie ma. - stwierdził blondyn.
- Łatwo Ci mówić. - mruknął. Odezwał się telefon. Blondyn odczytał smsa i wstał z łóżka.
- Idziemy na pokera do Schlierego? - zapytał z entuzjazmem.
Blondynka natychmiast uniosła się opierając się na kulach z bananem na twarzy.
- Rozbiorę Go. - syknęła i pokuśtykała do drzwi.
- Ja zostanę. - stwierdził brunet.
- Nie rób głupot. - poklepał Go po ramieniu kumpel i wyszli z pokoju.
***
Stali przy barierkach przed skocznią. Obserwowali zachodzące słońce, które było już bardzo nisko. Szarówka wokół powodowała lekkie ochłodzenie ale w lecie to ochłodzenie było wielką ulgą i komfortem. Dawało lekkiej świeżości. Patrzył na Nią. Uważnie obserwowała obiekt przed Nimi. Nie mógł się przestać napatrzeć na Jej perfekcyjną delikatną urodę. Poniekąd trochę rozumiał Maćka. Sam najchętniej otoczyłby Ją miękkimi poduszkami żeby przypadkiem się nie potłukła. Tylko wygląd jak z porcelany to nie wszystko. W Jej oczach drzemała pewność siebie, stanowczość i ogromna determinacja do bycia sobą. Siła, która z Niej biła mogłaby zasilić całe miasto energią. No i była po prostu piękną, pociągającą kobietą.
- Jesteś z Nim szczęśliwa? - zapytał w pewnym momencie.
Spojrzała na Niego zaskoczona pytaniem.
- Tak. - odparła pewnie.
- A ta Jego zazdrość? Nie czujesz, że zamyka Cię w klatce?
- Rozmawiałam z Nim na ten temat. Myślę, że zrozumiał, że może mi zaufać. Wie jak wiele dla mnie znaczy i że nie zrobię nic co mogłoby Go zranić. - odpowiedziała.
- Myślisz, że będzie mniej zazdrosny?
- Myślę, że mniej będzie to okazywał. - odparła pewnie.
Zamyślił się chwilę. Zastanawiał się czy zacząć temat, który mógłby coś zmienić. Zamieszać na chwilę. Tylko czy to był dobry moment? Dopiero co zaczęli ponownie normalnie ze sobą rozmawiać. Nie chciał tego stracić. Lekki wiatr spowodował, że na Jej rękach ukazała się gęsia skórka. Od razu zdjął marynarkę i zarzucił Jej na ramiona. Tym samym zbliżył się do Niej odrobinę.
Poczuła Jego męski zapach. Delikatny. Zmysłowy. I te Jego oczy, które teraz wpatrywały się w Nią tak intensywnie. Nie mogła znieść tego wzroku. Miała wrażenie jakby chciał Jej wywiercić Nim wielką dziurę.
- W nocy... - zaczął.
- Och... przepraszam Cię Thomas. Byłam kompletnie pijana i nawet nie pamiętam, że z Tobą rozmawiałam. - jęknęła z rozpaczą. Zaśmiał się widząc Jej zawstydzenie. - Cokolwiek Ci powiedziałam to przepraszam. - dodała i spojrzała na Niego.
- Nic złego nie powiedziałaś. - zaznaczył. Odetchnęła z ulgą. - Ale zapytałem Cię co takiego ma w sobie Maciek czego nie mam ja. - wyrzucił z siebie.
"To za wcześnie idioto! Chcesz, żeby uciekła?"
Spojrzała na Niego zaskoczona.
- Dlaczego o to zapytałeś?
- Nie chcesz wiedzieć co odpowiedziałaś? - zdziwił się.
Spojrzała na Niego niepewnie i odwróciła wzrok skupiając swoją uwagę na skoczni.
- Co odpowiedziałam? - spytała z lekką obawą.
- Że Jego spotkałaś pierwszego. I że po prostu miał szczęście. - powiedział cicho zaraz obok Jej ucha. Zamknęła oczy. Ten głos znów zadziałał na Nią magicznie. Tylko słowa wypowiedziane przez Niego spowodowały kołatanie serca. Ale była związana z Maćkiem i nie mogła dać się porywać chwili. Nie mogła popełnić błędów, które miałyby katastrofalne skutki. Które mogłyby kogoś zranić. W tym wypadku całą ich trójkę. Więc jak mogła w ogóle coś takiego powiedzieć? Takie stwierdzenie mogło oznaczać, że to, że to Maciek z Nią był było kwestią przypadku, że jeśli Thomasa poznałaby najpierw, to teraz Morgenstern byłby Jej facetem. - Zośka... - zaczął równie cicho. Z zamkniętymi oczami znów poczuła się jakby rozmawiała z Thomasem z internetu. Bo w końcu z Nim rozmawiała. Tylko teraz bardzo chciała ukryć jak działa na Nią ten głos i Jego bliskość. - Gdybyśmy się spotkali wcześniej...
- Nie gdybaj. - przerwała Mu spokojnie. Spojrzała na Niego. - Dlaczego zadałeś mi to pytanie? - zapytała równie cicho.
Patrzył na Nią nie wiedząc co ma powiedzieć. Jeżeli powiedziałby prawdę prawdopodobnie zniszczyłby to co między nimi jest. Tylko...
- Co tak właściwie między nami jest? - zapytał nagle.
- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie. - przypomniała.
- Zapytałem Cię o to, bo...
"...bo nie mogę przestać o Tobie myśleć. Śmiało. Brnij w to dalej."
- Bo?
- Bo chciałem wiedzieć dlaczego z Nim jesteś. - powiedział w końcu.
- A jaki to miało mieć związek z Tobą? - spytała drążąc dalej temat.
- Zależy mi na Tobie. - powiedział szczerze cały czas patrząc Jej w oczy. - I nie chciałbym, żebyś tkwiła w czymś co nie ma sensu.
- Nie ma sensu? O czym Ty mówisz Thomas?
"Stary pogrążasz się!"
- Jeśli poczułabyś coś do mnie to nie mogłabyś być pewna swoich uczuć do Niego. A wtedy Twój związek z Maćkiem nie miałby sensu.
- Dlaczego pomyślałeś że coś do Ciebie poczułam? - zapytała bojąc się trochę Jego odpowiedzi. Milczał. - Thomas... polubiłam Cię. Bardzo. I wiem, że nasza znajomość nie zakończy się na zwykłym koleżeństwie. - zaczęła. - Wiem, że to będzie przyjaźń. Czuję to. Z każdą kolejną rozmową z Tobą czuję jakieś powiązanie. Jakąś dziwną więź, której jeszcze do końca nie rozumiem. Ale nie mogę powiedzieć, że czuję do Ciebie to co do Maćka. To są zupełnie dwa odmienne światy. - wyjaśniła. Patrzyła na Niego uważnie obserwując Jego reakcję. Miał kamienną twarz. Nic nie dało się z Niej wyczytać. Nie rozumiała Jego toku myślenia i obawiała się tego co teraz powie. Bo to, że zauroczył Ją głosem nie wystarczało do tego aby mówić o jakimś głębszym uczuciu. Trzeba być odpowiedzialnym za to co się mówi. I dlatego nie mogła Mu powiedzieć nic więcej nie będąc pewną. - A Ty? - zapytała niepewnie. - Czujesz coś do mnie?
Spojrzał na Nią uważnie. Nie zastanawiał się długo.
- Zależy mi na naszej przyjaźni. - powiedział. Uśmiechnęła się do Niego promiennie. Ten jeden uśmiech znaczył dla Niego bardzo wiele. Zawsze chciał Ją widzieć uśmiechniętą w swoim towarzystwie. Nie skłamał mówiąc że zależy Mu na ich przyjaźni. Bo zależy. Ale ponownie mijał się z prawdą pomijając bardzo istotny szczegół... Zakochał się. Jak cholera...
***********************************************************************************
I mamy rozmowę :)
Tak długo wyczekiwaną :)
Mam nadzieję, że pomimo nieskładnych wypowiedzi zrozumiecie Jej sens i to co chciałam w niej przekazać.
I że Zośka pokaże, że jest dojrzała, wierna i odpowiedzialna za swoje decyzje i wybory. :P
Kolejny jutro.
Buziole :*
Komentujcie, komentujcie :D
Świetny !! Czekam na następny rozdzial i to szybko !! :* <3
OdpowiedzUsuńZośka może i pokazała, ale Thomas? Urabia ją sobie i na pewno będzie urabiał systematycznie, już na tym spotkaniu zaczął... a jak w końcu się wyda, że czuje do niej coś więcej, to przecież znów wyjdzie, że ją oszukał mówiąc tylko o przyjaźni... a miał już nigdy więcej tego nie zrobić...
OdpowiedzUsuńDlatego dla mnie ich dalsza znajomość nie ma sensu. Bo nie prowadzi do niczego dobrego. Oczywiście Zośka tego nie wie, bo nie wie o uczuciach Thomasa, a on wierzy, że uda mu się trafić do jej serca, więc nawet mu się nie śni tego przerywać. Tylko że tu jest właśnie cały problem: każde z nich widzi tą znajomość w inny sposób, z innym finałem. Ale jedno z nich to wie. Jest to Thomas. Ma świadomość, że Zośka chce tylko przyjaźni, a on czegoś więcej. Ona tego nie wie, tym bardziej po dzisiejszym zapewnieniu, że zależy mu na ich przyjaźni ( co najwyżej może przeczuwać, że po prostu Thomas widzi ją jako atrakcyjną dziewczynę). Ale to on po raz kolejny ją okłamuje i wykorzystuje fakt, że Zośka go najprawde lubi do stopnowego zrealizowania swojego celu.
A najbardziej pominięty w tym układzie jest Maciek, własciwie wszystko będzie się działo trochę poza jego plecami, bo afery Zośce już nie zrobi pamiętając jak się to może skończyć ( przecież nie chce jej stracić) i będzie chciał jej pokazać, że jej ufa, że mu na niej zależy więc daje jej swobodę bycia sobą i spotykania sie z tym, z kim dobrze się czuje i dogaduje. Tylko do jakiego momentu? Kiedy cierpliwość sie skończy, a Kot przestanie być taki pewny uczuć brunetki? Kiedy Zośka zacznie coś podejrzewać jeśli chodzi o uczucia Thomasa i jak zareaguje? Czy już wtedy nie będzie pod takim wrażeniem blondyna, że po prostu ulegnie? Pomimo, że znów ją oszukał?
Schodząc na mniej poważne tematy :) ciekawie się zapowiada ten poker u Gregora, bo mam nadzieję, że napiszesz o tym :D Znając Adelkę to na pewno zrobi wszystko, żeby osiągnąć to o czym mówiła wychodząc z pokoju :) Poza tym widzę, że relacja Dawida z Adelą kwitnie, dużo czasu spędzają razem... Tylko pytanie co z Gregorem... w końcu kto się czubi ten się lubi. Czyżby szykowała sie kolejna skomplikowana relacja kobiety i dwóch bijących sie o nią mężczyzn?
Z niecierpliwością czekam na jutrzejszy
krateczka
Taki zaczął mi się maraton sprawdzianowy, że nie mam nawet czasu wejść na bloga ;( Ale, co tam... książka od historii przecież nie ucieknie :)
OdpowiedzUsuńOgólnie mówiąc rozdział jak zwykle świetnie napisany.
Postawa Thomasa nie do końca mi się podoba. Obiecał Zośce, że już więcej jej nie okłamie, a tymczasem znów to robi. Moim zdaniem to kłamstwo nie jest czystym kłamstwem, a niemówieniem prawdy, no ale Zośka to nie ja- ona interpretuje te dwie rzeczy inaczej. Z drugiej strony, co ten biedny Thomas miał zrobić? Przyznać się, do tego, że ją kocha, zaraz po tym, jak ona "oferuje" mu przyjaźń? Poza tym, Zośka na pewno czułaby się źle z nim źle, wiedząc, że on liczy na coś więcej, niż koleżeństwo. Thomas bałby się, że Zośka już więcej nie będzie się z nim chciała spotkać, bo ona przecież kocha Maćka. Więc czy Thomas postąpił źle? Trzeba wziąć też pod uwagę, to, że nie miał zbyt wiele czasu na zastanowienie, musiał odpowiedzieć od razu, aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Sądzę, że sama bym niczego lepszego nie wymyśliła :P
A Maciek? Maciek jest chorobliwe zazdrosny. Podświadomość mówi mi, że ta jego zazdrość po części jest słuszna, ale mimo wszystko i tak przesadza. I jestem przekonana, że jego związek z Zośką właśnie przez tą zazdrość się rozpadnie.
Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
Oh, Thomas mnie niemiłosiernie wkurza. Zocha mu ciągle daję do zrozumienia, że Maciek jest dla niej wszystkim, a ten znów swoje. Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że ona kocha Kota? Trzeba być ślepym, żeby nie widzieć tego, co jest między Zosią a Maciejem. Ok, Morgi się zakochał, ale nie rozumiem jak można zakochać się w czyimś głosie. Można być zauroczonym, tak jak Zośka głosem Thomasa, ale zakochać? Sam dobrze wie, że Zosia nie zostawi Maćka, bo jej na nim zależy, ale on cały czas ją urabia. W dodatku znów ją okłamuje. Powiedział, że zależy mu na ich przyjaźni, ale on jest w niej zakochany. Nie chcę być jej przyjacielem, tylko chłopakiem, to jest różnica.Tylko, że on chyba tego nie widzi. Mam wrażenie, że kłamstwa w stosunku do Zosi przychodzą mu bardzo łatwo. Ok, rozumiem, przecież nie mógł jej powiedzieć tego, że się w niej zakochał, ale on znów kłamie. Ten kto raz skłamał, będzie kłamał cały czas. Maciek jest zazdrosny i wcale mu się nie dziwię. Ma do tego jak najbardziej powód. Zna Thomasa i jego upór. Wierzę jednak, że nie zrobi niczego, co mogłoby zasmucić Zosię. A co do Zochy... Cieszę się, że nie zrobiła żadnego głupstwa. Traktuje Morgensterna z lekką rezerwą i bardzo dobrze. Wcale bym mu tak łatwo nie ufała. Zdecydowanie za mało Adelki, tym bardziej Gregora. Liczę, że w następnym będzie więcej tej dwójki. Pozdrawiam i czekam :)
OdpowiedzUsuńno i doczekałam się tej rozmowy! ;) całym sercem jestem za związkiem Maćka i Zosi, ale czuję, że Thomas tu baaardzo namiesza jeszcze, ale będzie ciekawie, bo na pewno coś wymyślisz, żeby się tak pięknie nie skończyło od razu :D pozdrawiam mocno! ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze, to ja mam takie malutkie wrażenie, że Thomas tak jakby tą rozmową chciał uwikłać sobie Zosię wokół palca. I robić to coraz częściej i częściej, dopóki nie osiągnie celu i dziewczyna nie ulegnie... A może to tylko zgubne odczucie? Oby tak, bo od samego początku kibicowałam tutaj Morgiemu i Zosii, więc logiczne, że nie chcę, aby jedno wykorzystywało w jakiś sposób drugiego... Tylko dokąd poprowadzi Morgiego ta miłość? Niezbadane są dzieła tego uczucia... Zwłaszcza, że Thomas chyba w przyszłości będzie chciał walczyć o Zochę...
OdpowiedzUsuńNatomiast, ta dziewczyna jest dla mnie zagadką. Nie potrafię Jej rozgryźć, naprawdę. Z jednej strony niby jest szczęśliwa z Kocurem, ale ja mam wrażenie, że to taki 'pic na wodę', a z drugiej- Thomas, jego magiczne słowa i... Prawda, jaką długo przed nią ukrywał. I tutaj wszystko się komplikuje...
A mam jeszcze pytanie. Adela zdoła rozebrać Schlierenzauera? :D
Pozdrawiam. ;*
Doczekałam się rozmowy Zośki i Thomasa. Opisałaś to świetnie. Thomas stąpa po kruchym lodzie, ale być może mu się to opłaci. Zośka też chyba zaczyna mieć powoli wątpliwości c do swojej relacji z Thomasem. To się może ciekawie rozwinąć.
OdpowiedzUsuńMaciek zazdrosny i to mocno, choć stara się tego nie okazywać. Wątpię jednak żeby zachował się neutralnie jak zobaczy się z Zośką po tym spotkaniu. Po części mu się nie dziwię, ale trochę zaufania by się przydało.
Czekam na pewno na opis pokera u Gregora :D On i Adelka to może być mieszanka wybuchowa.
Pozdrawiam i czekam na następną część :)
„- Zależy mi na naszej przyjaźni. - powiedział. Uśmiechnęła się do Niego promiennie. Ten jeden uśmiech znaczył dla Niego bardzo wiele. Zawsze chciał Ją widzieć uśmiechniętą w swoim towarzystwie. Nie skłamał mówiąc że zależy Mu na ich przyjaźni. Bo zależy. Ale ponownie mijał się z prawdą pomijając bardzo istotny szczegół... Zakochał się. Jak cholera...”
OdpowiedzUsuńEhh... Przypomina mi to zachowanie Gregora z Twojego poprzedniego opowiadania... i właśnie Schlierenzauer się przez to pogrążył (na jakiś czas:D)...
Ale nie ma co się dziwić. Teraz każda decyzja może okazać się tą złą - nie powie jej całej prawdy, czego Zośka nienawidzi... Albo powie jej prawdę i straci zbyt wiele przez tą szczerość... Wybrał tą ‘bezpieczną opcję’ która może jednak wydłużyć jego ‘katusze’, ale przynajmniej będzie mógł ją widywać... a tak, nie wiadomo jak zareagowałaby Zocha na prawdę...
Ale prawda zawsze wychodzi na jaw i ciekawi mnie to jak Zośka na nią zareaguje. Na uczucia jakimi darzy ją Thomas i... o jego ‘mijaniu się z prawdą’.
Dobrze, że Zośka jest taka wyrozumiała. Cieszę się, że przebaczyła Morgensternowi.
Ciekawe co z tej ich ‘przyjaźni’ wyniknie... bo stanowisko Thomasa w tej relacji jest co najmniej niepewne... I w sumie, to mu się nie dziwię...
jk