czwartek, 12 czerwca 2014

25.Witamy w drużynie wariatów...

INNSBRUCK...

   Kiedy tylko razem z Thomasem pojawiła się w hali sportowej na twarzach skoczków tam trenujących pojawiły się uśmiechy. Przywitali Ją uściskami no i oczywiście współczującym wzrokiem. Nie pomagał zapomnieć o problemach i skupić się na pracy ale był szczery. I to Ją cieszyło najbardziej. Bo przyjęli Ją do siebie jak swoją. 
- Kiedy zaczynasz? - zapytał Manuel. 
- Dzisiaj. - odpowiedziała za Nią Samantha, która pojawiła się ni stąd ni zowąd za plecami skoczków. Ubrana w błękitny uniform z uśmiechem na twarzy pociągnęła za rękę brunetkę w stronę sal na piętrze budynku. - Zobaczycie się za chwilę! - krzyknęła do Nich. 
 Kiedy weszły do gabinetu brunetka znieruchomiała. Nigdy w życiu nie widziała tak dobrze wyposażonego gabinetu oraz sali rehabilitacyjnej. Wszystko było eleganckie, nowe, nie zużyte. I te kolory na ścianach. Uspokajająca zieleń, która od samego wejścia relaksowała. Lawenda na parapetach również działała antystresowo. Wszystko było takie profesjonalne...
- Tutaj masz grafik zabiegów. Jest podzielony na godziny, osoby i diagnozy problemów. Oczywiście jako, że przejmujesz to stanowisko będziesz mogła zrobić swój własny grafik ale to dopiero za kilka dni. Musisz zrobić najpierw wywiad z każdym Twoim podopiecznym i dopasować do Niego odpowiednie zabiegi.
- A Ty? - zapytała brunetka przeglądając karty zawodników.
- Ja zajmuję się nadzorem i kadrą trenerską. - westchnęła. - W brew pozorom Oni częściej nabawiają się kontuzji niż zawodnicy. Lubią się popisywać a treningu zero. Mam za dużo z Nimi roboty żeby jeszcze się zajmować zawodnikami. - uśmiechnęła się miło. - Sylvia miała swój własny system. Trzymasz Go w rękach. Co o nim sądzisz? - zapytała.
- Jest trochę chaotyczny wg mnie. I nie ma tutaj wspólnej rehabilitacji. A wg mnie ta opcja jest bardzo ważna pracując z drużyną.
- Dobre spostrzeżenie. Teraz to tylko od Ciebie zależy w jakim Oni będą stanie. - wskazała trenujących mężczyzn za szybą. - To duża odpowiedzialność. - dodała. - Dlatego dobrze przemyśl pracę z każdym z Nich. Masz już jakiś pomysł na wspólne ćwiczenia?
- Macie tutaj dostęp do basenu? - zapytała.
- Wodny fitness? - zaśmiała się. - Nie pójdą na to ale spróbować możesz. Tak jak powiedziałam teraz wszystko zależy od Ciebie. Po miesiącu sprawdzę rezultaty Twojej pracy i wypisze Ci opinię dla Związku, wtedy zdecydują czy zostaniesz na dłużej.
- Rozumiem.
- Nie martw się. Masz dobre pomysły tylko musisz Ich sobie wychować żeby Twoja praca przyniosła efekty. - powiedziała. - Tutaj jest Twój strój. Przebierz się a ja zawołam pierwszego na rozmowę z Tobą. Będę w gabinecie obok gdyby coś jeszcze było niejasne. Spis sprzętu jest na końcu raportu Sylvii. Witamy w drużynie wariatów. - powiedziała i wyszła z sali.
  Brunetka jeszcze raz rozglądnęła się po pomieszczeniu uważnie zapamiętując wszystko co może Jej się przydać. Miała tak wiele możliwości, że powoli gubiła się we własnych myślach. Z notatek swojej poprzedniczki zdołała dowiedzieć się więcej o samej dziewczynie niż o zawodnikach. Była mało kreatywna i praktycznie każdy zawodnik miał te same ćwiczenia. Dość ograniczone. Szybko przebrała się w swój błękitny uniform i związała włosy. "AustriaSkiTeam" widniejące na bluzce bardzo Ją cieszyło chociaż przez moment przewinęła się myśl o tym, że wolałaby zamienić ten napis na zupełnie inny. Spojrzała na telefon. Zero wiadomości od Maćka. Stanęła przy szybie oddzielającej gabinet od sali gimnastycznej. Ćwiczenia jakie wykonywali skoczkowie po trochu śmieszyły a po trochu przerażały. Niektórych nie mogła nawet zapamiętać a co dopiero powtórzyć. Uśmiechnęła się widząc drużynę w wyjątkowo dobrych nastrojach. "Może nie będzie tutaj tak źle..." - pomyślała. Do gabinetu zapukał pierwszy z Nich. Po chwili w drzwiach zobaczyła uśmiechniętego bruneta.
- No no no... Ależ Ci w tym do twarzy. - wyszczerzył się. Zaśmiała się i wzięła odpowiednią kartę do ręki.
- Siadaj Manu. - poprosiła. - Najpierw pogadamy.
- Nie będzie masażu? - spytał zawiedziony.
- Sylvia was trochę rozpieściła. Ze mną będzie rehabilitacja, nie SPA. - puściła Mu oko. - Zacznijmy od tego jakie kontuzje Ci się najczęściej przytrafiają...

***

- No dobra, to teraz gadaj. - zaczął Michael.
- Ale o czym? - spytał zdezorientowany. 
- Nie udawaj głupka. Jak załatwiłeś Jej tą pracę? - zapytał Stefan. Popatrzył na kolegów jak na idiotów. 
- Nie załatwiłem. - oznajmił.
- Chcesz powiedzieć, że to, że z nami będzie pracowała to czysty przypadek?
- Tak Stefan. Przypadek. - pokiwał głową i wrócił do podnoszenia sztangi. Stali po Jego bokach i uważnie Mu się przyglądali.
- I mieszka z Tobą. - dodał brunet.
- Nie ze mną tylko u mnie i Grega. - wyjaśnił. 
- Myślisz, że to przeznaczenie? - spytała szczerząc się.
- Stefan ogarnij ten swój romantyzm. - stwierdził Michi. 
- Być może. - powiedział uśmiechnięty blondyn.
- Serio? Wierzysz w takie bzdury Thomas?
- Z jakiegoś powodu coś tu Ją przywiało. I to do mnie. Gdyby to nie było przeznaczenie zostałaby w Wiedniu.
- Zostałaby w Wiedniu gdybyś nie sypiał z Sylvią. - stwierdził Michi. Blondyn skarcił Go wzrokiem. - A co do mieszkania z Tobą to mam swoją teorię.
- Tak? Jaką? - zapytał odkładając sztangę na stojak.
- Jest zakochana w Maćku. A Maciek jak sam stwierdziłeś nie chce żeby z Tobą mieszkała. Nie znam Jej zbyt dobrze ale wystarczająco żeby stwierdzić, że za kilka dni będzie mieszkać już gdzieś indziej. 
- I tutaj się z Michim zgadzam. - przytaknął brunet.
- Macie racje. - powiedział.
- Mamy? - spytali obaj na raz.
- Jasne. Ona zrobi dla Niego wszystko. Uzależniła się od Niego i żeby On był zadowolony Ona zrobi wszystko co Jej każe. Ja muszę tylko Jej to uświadomić i pozwolić przejrzeć na oczy.
- A to przejrzenie na oczy co Jej da? - zapytał Stefan.
- Zobaczy, że tak na prawdę to mnie kocha. Nie Maćka. - powiedział pewnie. Blondyn pokręcił głową.
- Nie poznaję Cię stary. - stwierdził.
- Najwyższy czas zawalczyć o swoje. Liczę że mi się to uda.
- Żebyś się tylko nie przeliczył. - wzruszył ramionami brunet...

EGIPT...

   Spojrzała w lustro. Wyglądała świetnie. I była tego świadoma. Biała sukienka idealnie kontrastowała z Jej opalenizną. Lekki makijaż, wysokie buty, rozpuszczone włosy... Tak. Wyglądała bardzo pociągająco. Widziała to samo w Jego oczach, które teraz uważnie się Jej przyglądały. Pociągała Go bardzo i była tego w pełni świadoma. Niestety była na tyle inteligentna żeby wiedzieć że sam pociąg fizyczny do niczego nie wystarcza. "On ma się zamiar oświadczyć." - zabrzmiało w Jej głowie echem. Dlaczego powiedziała że wie? Żeby się tak po prostu nie rozpłakać. Nie pokazać przyjaciółce jak cholernie zabolały Ją te słowa. To, że niczego Jej nie powiedział. Poczuła wstyd. Bo uświadomiła sobie jak Ją wykorzystał. Jak nadal Ją wykorzystuje. Nic nie obiecywał. Ona też. Ale przecież to wszystko co robili mówiło samo za siebie. To nie był wypad na sex w obcym kraju gdzie nikt Cię nie zna. To była podróż, poznawanie świata, wspólne wycieczki, wygłupy, kłótnie... Ale nie mogła pokazać, że Jej zależy. Że to wszystko znaczy dla Niej więcej niż by tego chciała. Nie Jemu. 
- Gotowa? - zapytał. 
- Jak zawsze. - powiedziała i wyminęła Go w korytarzu.
  Kolacja w drogiej restauracji na specjalnie przygotowanych miejscach miała to całe magiczne otoczenie. Świece, gwiazdy, morze, piasek... I cisze wokół. Intymność... Siedziała na białym fotelu i patrzyła w morze. Jego szum trochę uspokajał. Wypiła 2 lampki wina. Musiała się znieczulić chcąc zacząć odpowiedni temat rozmowy. Czuła na sobie Jego wzrok. Przyglądał się Jej badawczo. Wcześniej nie była tak małomówna. Zawsze miała coś do skomentowania. Zawsze coś Jej nie pasowało do końca. Co chwilę o coś się z Nim kłóciła ale uwielbiał te momenty. To jak wtedy na Niego patrzyła. Szczerze. No i to co działo się później. Żałował tylko, że ich sex ani raz nie zdarzył się po miłej rozmowie tylko zawsze po kłótni. Został jeszcze tydzień. I miał nadzieję, że chociaż raz zdarzy się cud i do zbliżenia dojdzie tak po prostu. Bez zbędnych emocji.
- O czym myślisz? - zapytał. 
- Zastanawiam się czy każdy facet przed zaręczeniem się spędza 2 tygodnie z dala od świata, w którym żyje pieprząc się z poznaną przypadkiem laską. - odparła spokojnie. Spojrzała na Niego. Zaskoczenie na Jego twarzy było widoczne nawet w ciemnościach nocy. - Nie jestem aż tak głupia jak Ci się wydaje. - dodała uśmiechając się lekko.
- Dlaczego zgodziłaś się na ten wyjazd? - zapytał ignorując to co właśnie usłyszał.
- Dlaczego go zaproponowałeś? 
 Zamilkł. Sam się nad tym zastanawiał. Po każdej spędzonej z Nią nocy. Dlaczego to robi? Przecież ma się oświadczyć. 
- Jesteśmy tylko ludźmi. - odpowiedział.
- Myślę, że Sandrze ta odpowiedź by się nie spodobała. - stwierdziła.
- Sandra zdradza mnie na każdym kroku. - powiedział jak gdyby to była normalna rzecz. - Większość roku nie ma mnie w domu a kiedy jestem to ciągle jestem zajęty. To, że sypia z innymi to oczywista oczywistość. - wzruszył ramionami.
- I mimo to chcesz się z Nią ożenić. - zauważyła. - Jesteś najdziwniejszym facetem pod słońcem.
- Kiedy z Nią jestem Ona przynajmniej stwarza pozory tego że mnie kocha. Przy moim trybie życia znalezienie kobiety, która by mnie kochała na prawdę... jest raczej nie możliwe.
- Dlatego wolisz ożenić się z kobietą, która kocha Twoje pieniądze i żyć w małżeństwie, które nie ma głębszego sensu ale jest dla Ciebie wygodne. Mam rację?
- Masz.
- A co by było gdybyś spotkał tą która Cię pokocha tak prawdziwie? Bezinteresownie? Co jeśli i Ty się zakochasz?
- Nie mam pojęcia co to znaczy. - wyznał.
- Słucham?
- Nigdy nie byłem prawdziwie zakochany. - powiedział poważnie. - Nie wiem jak to jest. Mogę tylko się domyślać widząc co czuje Thomas.
- Thomas jest zakochany? - zapytała zdziwiona. 
"Klops Schlieri!"
- Pamiętam jak był zakochany w Kristinie. - wyjaśnił. Pokiwała tylko głową. 
- No i co wtedy czuł? - zapytała odkładając kieliszek. Spojrzał na Nią uważnie.
- Myślał ciągle o Niej, gadał ciągle o Niej, kiedy byli ze sobą to patrzył na Nią jakby była jakimś cudem natury. - powiedział. 
- I co jeszcze? - zapytał podchodząc do Niego i siadając okrakiem na Jego kolanach.
- Mówił, że w życiu nie czuł się tak swobodnie jak przy Niej, mógłby spędzać z Nią każdą chwilę i nigdy by Mu się nie znudziła. Mówił, że Jej oczy były piękniejsze niż całe Jej ciało, bo widział w nich szczerą prawdę. 
- I? - pytała dalej. Zaczęła bawić się Jego włosami.
- Mówił, że każdy Jej dotyk sprawiał, że Jego serce przyspieszało jak jeszcze nigdy, że Jej zapach i wzrok działał jak narkotyk, że za każdym razem chciał Jej więcej... - ściszył głos. - Że nie mógł się oderwać od Jej miękkich ust, że chciał zasypiać i budzić się obok Niej... Że nigdy nie chciał się z Nią rozstawać... - szepnął. 
- Jest taka osoba przy której to wszystko czujesz? - zapytała szeptem uparcie patrząc Mu w oczy. Nie odpowiedział. Przyciągnął Ją jeszcze bliżej i namiętnie pocałował. Nie wiedział co się z Nim działo ale po raz pierwszy był pewien, że wszystko jest tak jak być powinno...

INNSBRUCK...

- Rozbierz się. - powiedziała pewnie. Spojrzała na blondyna stojącego przed Nią. Uśmiechał się znacząco. - Thomas...
- No co? 
- Po prostu się rozbierz. 
- Całkiem? - wyszczerzył się.
- Chcesz się czymś pochwalić? - spytała z lekka ironią. Zaśmiał się i zdjął koszulkę. Pokręciła tylko głową. "Na nudę narzekać nie będę mogła." - pomyślała.
"O mamuńciu... Bóg nad nami czuwa Zocha. Patrz na te mięśnie!" - wykrzyczała podświadomość.
"Reszta miała takie same. To tylko ciało."
"Oooo rzeczywiście ma się czym pochwalić" - gwizdnęła.
"Nie wierzę, że jestem tak zboczona" - pomyślała ale uśmiechnęła się lekko pod nosem widząc blondyna w samych slipkach.
- Ok, wejdź na wagę. Musze sobie Ciebie pomierzyć. - powiedziała. Posłusznie zrobił to o co prosiła. Podeszła do wagi i ustawiła wszystko. - Wyjątkowo wesoły dzisiaj jesteś. - zauważyła.
- To źle? - spytał patrząc Jej w oczy.
- Patrz przed siebie. - poprosiła. Zapisała kilka cyfr. - Ok. 65kg przy 184cm wzrostu to stanowczo za mało. - powiedziała poważnie.
- Wiesz, że nie mogę ważyć więcej. 
- Nie obchodzi mnie to. Jeżeli dalej będziesz tak chudł to owszem będziesz skakał daleko ale nie wylądujesz bo nie będziesz miał na to siły. 
- Ile mam przytyć?
- Najlepiej z 7 kg.
- Żartujesz sobie ze mnie?
- Nie. Dbam o Wasze zdrowie. - powiedziała poważnie. - Przy tak intensywnym treningu musisz więcej jeść. Przez ostatni upadek bardzo schudłeś, jeśli chcesz odzyskać dobrą formę musisz przytyć. Dobij do 69kg i dam Ci spokój. - stwierdziła. 
- To na prawdę konieczne? - jęknął.
- Zrób przysiad na jednej nodze z wyciągniętymi ramionami. - poprosiła. Zrobił to ale ze wstaniem miał problemy.
- Stawy Ci wysiadają. Jak dalej będziesz chudł przy lądowaniu na dużej skoczni kolana nie wytrzymają. - powiedziała poważnie. - Odwróć się. - poprosiła. - Wyprostuj się. - dotknęła Jego ramion. Były mocne. Ale to nie o to chodziło w badaniu. Przejechała wzdłuż kręgosłupa dłonią. Powodując u Niego dreszcz. - Ok. Bolą Cie plecy kiedy podnosisz jakiś ciężar? - zapytała. - Możesz się ubrać. - usiadła za biurkiem i coś zapisała na karcie.
- Trochę w dole kręgosłupa. Ale najbardziej kolana. Po tym wypadku.
- A Twój bark?
- Na razie nie mam z nim kłopotów. 
"Jak powiesz, że masz to będzie masaż!" - podpowiadała podświadomość.
- Chociaż czasem odezwie się dopiero po treningu. - dodał siadając przed Nią. Pokiwała głową.
- No to chyba wszystko wiem. Umówię Cię z naszym dietetykiem to powie Ci wszystko o odpowiednim odżywianiu się. Nogi będziemy ćwiczyć w basenie. To spowoduje, że stawy nie będą zbytnio obciążone a i tak będą wyćwiczone. Na ten bark... Po każdym treningu przyjdziesz na masaż. - powiedziała.
"Co Ty byś beze mnie zrobił?"
- Thomas...
- Tak?
- Nie przeginaj na treningach. Ten upadek to nie było potknięcie się tylko ciężki uraz. Wiem, że chcesz pokazać wszystkim, że jest świetnie ale do świetnie jeszcze Ci dużo brakuje. Masz bardzo nadwyrężony kręgosłup i będę musiała porozmawiać z Heinzem o Twoim stanie. - dodała poważnie.
- Zośka ja daję radę. 
- Do czasu. Nie chcę potem odwiedzać Cie w szpitalu. - powiedziała z troską.
- Nie martw się, nie tak łatwo mnie zniechęcić. - powiedział z lekkim uśmiechem i ścisnął Jej dłoń.
- Ujmę to inaczej... - zaczęła. Wyswobodziła swoją dłoń z Jego i stanęła przy drzwiach. - Możesz zlekceważyć moje zalecenia. Owszem. Ale wtedy będziesz musiał pożegnać się ze skokami. - powiedziała poważnie. Westchnął. Podszedł do Niej i spojrzał Jej w oczy.
- Ja na prawdę...
- Na prawdę chcesz zakończyć swoją karierę tak mam to rozumieć? - spytała.
- Nie chcę.
- Więc nie lekceważ zaleceń. Tylko o to Cię proszę.
  W Jej oczach widać było szczerą troskę. 
- Ok. Postaram się. - uśmiechnęła się. - Jedziemy do domu? - zapytał. - Po drodze wstąpimy do jakiejś knajpki na kolację bo chyba nic w lodówce już nie mam. 
- Jedź sam. - powiedziała zdejmując bluzkę za drzwiami szatni. 
- Nie wracasz? - zdziwił się.
- Gotowa? - zapytał wchodzący do gabinetu Manuel.
- 2 minuty Manu! - zawołała zza drzwi.
- Idziecie gdzieś? - spytał zdziwiony blondyn.
- Moja kuzynka szuka współlokatorki do mieszkania a Zośka mówiła, że czegoś szuka więc jedziemy do Luisy zobaczyć co i jak. - powiedział wesoło brunet.
- Możemy jechać. - oznajmiła wracając do mężczyzn. Mina Thomasa mówiła tylko jedno. Był zawiedziony. Poczuła się z tym źle ale przecież nie mogła siedzieć Mu na głowie przez cały pobyt tutaj. Poza tym... To rzeczywiście mogłoby dwuznacznie wyglądać. A plotek potrzebowała najmniej. I On powinien to rozumieć najlepiej. - Zobaczymy się w domu. - powiedziała z uśmiechem i dała Mu całusa w policzek.
- Ta... w domu... - powiedział już sam do siebie kiedy wyszli. - Kiedyś Cię zabiję Manu. - westchnął...


***********************************************************************************
Oddaję w Wasze ręce.
I bardzo dziękuję za ostatnie opinie.
Są tak skrajnie różne, że już sama nie wiem jak dalej skierować losy bohaterów. :)
Ale ciesze się że wywołuję u Was takie emocje.
Stworzyły się 2 obozy:
TEAM THOMAS
i
TEAM MACIEK
Wybierzcie swój ;)
Buziole :*

7 komentarzy:

  1. Albo naoglądałam się zbyt dużo horrorów albo Ty rzeczywiście tworzysz z Thomasa psychola. Momentami jego odpowiedzi są tak dziwne i zastanawiające jednocześnie, że na prawdę wyobrażam go sobie jako uciekiniera z psychiatryka.
    Już wtedy na balu,gdy ni stąd ni zowąd zaczął gadać o jakimś ślubie z Zośką, mimo że widział ją drugi raz na oczy... wydało mi się podejrzane.
    Jestem chyba jakaś przewrażliwiona, choć przyznam, że dziwnym przypadkiem ostatnia książka, którą przeczytałam była właśnie o chorej zazdrości w związku i być może, dlatego teraz sama tak schizuję... ale nie wiem sama. Według mnie tekst "Kiedyś Cię zabiję Manu..." nie był do końca normalny.
    Oj Thomas, Thomas.... Na razie jestem po twojej stronie, ale zobaczymy co dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Adelka się zakochała?
    Trzymam kciuki za Grega i Adelke ;p
    Cieszę się, że Zośka wyprowadzi się od Morgiego,jakoś mi nie pasuje do niego..
    Więc trzymam kciuki za Zośke i Macieja :D
    Rozdział jak zawsze baardzo fajny ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. "Witamy w drużynie wariatów" Tytuł idealnie dobrany do rozdziału. Uwielbiam Austria Team. Chłopcy są zawsze weseli i pełni energii. Jednak Thomas mi to wszystko psuje. Zgadzam się z komentarzem Olsen. Mam wrażenie, że Morgenstern zachowuje się jak psychopata. To ciągłe bicie się z myślami i wgl. On ma jakąś obsesję na punkcie Zośki, a ona mu na to pozwala. Cieszę się, że Manu pomaga jej szukać mieszkania. Im szybciej się wyprowadzi, tym szybciej się od niego uwolni a ich znajomość nie będzie się aż tak szybko rozwijać. Oby chłopcy mu przetłumaczyli, że jej (chyba) bardzo zależy na Maćku. No właśnie, bardzo mi Kota brakowało wiesz? Stęskniłam się za nim. Błagam niech on się pogodzi z Zosią. Są parą idealną i niech Thomas to zrozumie, bo jak nie, to mu coś zrobię. Bądź jej przyjacielem, (jeśli już musisz) nikim więcej. Moja druga ukochana para Adelka i Gregor. Adela się zakochała, widać to w jej zachowaniu. Ciekawe tylko, czy Grześ to zrozumie. Pasują do siebie, jest między nimi chemia. Widać, że coś jest między nimi. Jednak nie rozumiem postępowania Schlierenzauera. Chcę się oświadczyć Sandrze mimo tego, że ma świadomość, że ona go nie kocha i zdradza. Jak można żyć z taką świadomością. To jak mówił o tej niby miłości Thomasa do Kristy... Miałam wrażenie, że on mówi właśnie o Adelce. On chyba też wpadł. Muszą być razem, no po prostu muszą. Pozdrawiam i czekam kochana.

    PS. Więcej Maćka proszę, mniej Morgensterna!
    TEAM MACIEK!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. TEAM THOMAS! :P Od początku byłam za Maćkiem, jednakże wszystko co się wydarzyło bardziej przekonuje mnie do Thomasa :) Jak dobrze pamiętam powiedział Gregorowi, że się ożeni z Zośką i myślę, że zrobi wszystko żeby do tego doszło :))

    OdpowiedzUsuń
  5. TEAM MACIEK oczywiście!
    Adela z Gregorem matko, nigdy bym nie podejrzewała tej wariatki, że tak wpadnie jak śliwka w kompot a tu proszę. Gregor chyba powoli coś sobie uświadamia ( ta scena podczas kolacji <3), niech przejrzy na oczy, niech zrozumie co czuje do Adelki!
    Coś czuję, że z tą współlokatorką nie wyjdzie, nie wiem jakieś mam dziwne przeczucie, choć wolałabym się mylić, bo cała ta sytuacja z Thomasem jest... dziwna.
    A on...zgadzam się, że lekką schizą u niego zalatuje, jeszcze kolegom opowiada bez pardonu jak to ją chce zdobyć, żeby przejrzała na oczy itp. To już jest trochę nie w porządku w stosunku do niej, jeśli sie uważa naprawde za jej przyjaciela ( a tym bardziej coś więcej, gdyby intencje były naprawdę czyste i szczere, to bypróbował stopniowo i delikatie ją zdobyć a nie sie jeszcze odgrażać do kolegów i opowiadać jak to jest zaślepiona Maćkiem). Dlatego dla mnie też nie do końca jest jasna jego psychika :D
    Głosy podświadomości i u jednego i u drugiego świetne.

    Brakuje mi Kocurka! Wiem, że siedzi gdzieś tam z dala od akcji oddalony o setki kilometrów i wypłakuje się w poduszkę :P ale może jakiś akcencik chociaż? albo niezapowiedziana wizyta? Jakieś zgrupowannie obu kadr? Ty już masz głowę pełną pomysłów, liczę że jak zwykle nas zaskoczysz w kolejnym rozdziale.
    Buziole :*
    krateczka

    OdpowiedzUsuń
  6. Scena z Adelką i Gregorem wywołała u mnie dreszcze. Jest to tak urocze, ale i także raniące... Bo ja naprawdę czuję, że ktoś w tej relacji będzie cierpiał. Jednakże, mam nadzieję, że się mylę. Bo Adela się zakochała, Greg, hm... Nie wiem, ale po tym rozdziale wydaje mi się, że też. Jego z resztą też mi się jakoś szkoda zrobiło tutaj... Zobaczymy jakie rozwiązanie znajdziesz w tej sytuacji, kochana. :)
    No to na ten rozdział tyle. :D Teraz uciekam do następnego, bo nie chcę wyciągać zbyt wcześnie jakichkolwiek wniosków co do Thomasa i Zosi. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. „Wodny fitness? - zaśmiała się. - Nie pójdą na to ale spróbować możesz.” Już Zośka ich przekona. :p
    AZN takiego skarbu, osoby podchodzącej tak profesjonalnie do powierzonych jej zadań, zapewne nie ‘wypuści’ tak szybko. :)
    „Ona zrobi dla Niego wszystko. Uzależniła się od Niego i żeby On był zadowolony Ona zrobi wszystko co Jej każe. Ja muszę tylko Jej to uświadomić i pozwolić przejrzeć na oczy.” No no, odważna teoria... Tylko czy aby prawdziwa? Może to przez wyrzuty sumienia... Ale ona czuje coś do Maćka i nie ma co się dziwić, że chce zachować dobre relacje między nimi, że nie chce ‘krzywdzić’ go swoim postępowaniem.
    „Zobaczy, że tak na prawdę to mnie kocha. Nie Maćka.” Thomas troszeczkę zaczyna mnie przerażać tą swoją determinacją... Znowu staje się taki pewny siebie... Taki inny... Bardzo uparty i dążący do celu ‘po trupach’. Tylko czy to nie zaprowadzi go w ślepą uliczkę? Zośka nie jest głupia. Może wyniucha co się święci... to, że Morgenstern znowu się zmienił (?).
    „Był zawiedziony. Poczuła się z tym źle” Ehh... Już ją wyrzuty sumienia dręczą... ciekawe jak sobie dalej z tym poradzi, kiedy odkryje, że Thomas jednak coś do niej czuje (jeśli to odkryje), a nie będzie chciała krzywdzić ani Morgensterna ani Kota.

    Adelajda :D
    „Żałował tylko, że ich sex ani raz nie zdarzył się po miłej rozmowie tylko zawsze po kłótni.” To teraz może się zdarzy. ;)
    ‘Nie wiedział co się z Nim działo ale po raz pierwszy był pewien, że wszystko jest tak jak być powinno...’ Hmm... Ja tam nie wiem, ale mi coś tutaj nie gra do końca... Intuicja mówi mi coś innego, chociaż... no nie, oni tak do siebie pasują... Ale... Podejrzewam, że nie będzie tak kolorowo (obym się myliła!).
    ‘oczywista oczywistość’.... Tylko w mniemaniu Gregora. Wymyśla argumentu niekoniecznie zgodne z rzeczywistością...
    ‘Nie mam pojęcia co to znaczy.’ Mam pytajniki w głowie... To musiało zaboleć Adelę.

    Tak jak już kiedyś pisałam, ni chcę skakać ‘z kwiatka na kwiatek’... Pozostanę po stronie Thomasa, choć jego zachowanie mi nie odpowiada. Ale już raz się na nim nie zawiodłam i mam nadzieję, ż teraz też sięgnie po rozum do głowy i chociaż przystopuje, zaczeka... Wg mnie on postępuje za szybko. Za bardzo chce pomóc losowi...
    A Maciek... Maciek jak to Maciek - jest zazdrosny... Ale jak na początku miałam ‘obojętny’ lub nawet sceptyczny stosunek do Kota... tak teraz zaczynam się do niego przekonywać.
    jk

    OdpowiedzUsuń