poniedziałek, 14 lipca 2014

36. Thomas to przeszłość...

AUSTRIA, INNSBRUCK…

            Jeden sms, w którego treść wpatrywała się całą nieprzespaną lecz przepłakaną noc. Bo jak tu być silną przy czymś takim? Jak spojrzeć sobie w lustro kiedy człowiek rani osobę, którą kocha oszukując przy tym wszystkich wokół?
„Chyba będzie lepiej jak przejmę Twoją rolę.
Wszystko jest pod kontrolą.
Oprócz tego, że nie rozumiem tego co się stało.
Thomas nie chce ze mną rozmawiać.
Gregor.”

Trening kolejnego dnia minął w ciszy i skupieniu. Mało kto się odzywał po tym co stało się dnia poprzedniego. Zadowolony z życia Manuel był jedyną osobą, która cokolwiek mówiła. Ale widząc reakcje swoich kolegów zrezygnował z zagadywania. Dopiero po długiej chwili zaczęli w miarę normalnie rozmawiać. Wszyscy oprócz blondyna, który z słuchawkami na uszach katował się na bieżni. A Ona na to wszystko patrzyła przez szybę. Co chwilę musząc poprawiać rozmazany makijaż, który ulegał destrukcji co parę minut. Dlatego po trzeciej poprawce zrezygnowała z Niego całkowicie. Widok Thomasa, którego oczy zgasły zaraz po tym jak na chwilę przywróciła w nich blask dobijał Ją. Dlatego usiadła i zagrzebała się w kartach swoich podopiecznych. Po chwili ktoś zapukał do drzwi i zza nich wyłoniła się ciemna czupryna z doklejonym uśmiechem.
- W czym mogę Ci pomóc Stefan? – zapytała. Wszedł i usiadł na leżance obok okna.
- Możesz z nami dzisiaj wyjść do Klubu. – wyszczerzył się. Westchnęła.
- Są trzy powody dla, których tego nie zrobię. Po pierwsze Heinz Wam głowy pourywa jak się dowie. Po drugie przychodzisz tu z taką propozycją chcąc skrócić sobie trening za co ja Ci urwę głowę, a po trzecie dzisiaj przyjeżdża moja mama. Muszę po Nią pojechać na lotnisko. – powiedziała i usiadła za biurkiem.
- Ok. Jutro jest sobota więc to co dzisiaj wieczorem będziemy robić to nie jest sprawa trenera. Po drugie boli mnie noga w kolanie więc nie przerywam treningu bezpodstawnie. Po trzecie… - zaciął się. – No dobra. Masz dobrą wymówkę. W każdym razie lepszą niż Thomas i Manu. – wspomniał.
- Pokaż to kolano. – poprosiła. Położył się na leżance i uniósł nogę do góry. – Nic Ci nie będzie. Rozmasuję Ci to. – powiedziała i zaczęła pracować dłońmi. – Dlaczego Thomas nie idzie? – spytała. Zerknęła na bruneta.
- Powiedział, że ma na dzisiaj już plany. Ale nie chciał powiedzieć jakie. Tzn. Gregorowi chyba coś tam mówił ale nie jestem pewny. Wydaje mi się po prostu, że jest załamany po tym… - przerwał z zakłopotaniem. Odwróciła wzrok. – O Manuela nie pytasz? – zauważył.
- Nie. – odparła. – Możesz wracać na trening. – powiedziała i zapisała coś w karcie nie patrząc już na Krafta.
- Zośka wszystko w porządku? – zapytał.
- Tak. Możesz poprosić Gregora do mnie? – poprosiła.
- Jasne. – wyszedł. Usiadła na fotelu i znowu po Jej policzku spłynęła łza. Musiała Ją szybko obetrzeć, bo szatyn po chwili był już w gabinecie.
- Wyjaśnisz mi to? – zaczął od razu. Stanął przed Nią i uparcie wpatrywał się w Jej twarz.
- Co z Thomasem? – zapytała pomijając pytanie Schlierenzauera.
- Beznadziejnie. Udaje, że wszystko jest ok. ale z nikim nie gada. Odpowiada automatycznie na pytania na które musi odpowiedzieć tak lub nie. Nic poza tym. Możesz mi łaskawie wyjaśnić co Ty do cholery odwalasz Zośka? Najpierw mi mówisz, że coś do Niego czujesz, Jemu dajesz nadzieję a potem nagle bum! Ni z gruchy ni z pietruchy Manu. – oburzył się.
- Czasem tak się zdarza. Coś się zmienia i trzeba się dostosować Gregor. – odpowiedziała spokojnie.
- Dostosować? I co? Teraz Thomas ma się dostosować do Twoich zmian nastroju, humorków i zachcianek? A może za tydzień znowu Ci się odmieni i też wszyscy będą musieli się dostosować? Wiesz co? Nie rozumiem Cię. I za cholerę nie zrozumiem. Serio myślałem, że jesteś odpowiednią kobietą dla Thomasa ale teraz widzę, że jesteś zwykłą manipulantką, która dobro innych i uczucia ma gdzieś. Liczy się tylko Twoja wygoda i nic poza tym. I tak było z Kotem i tak samo jest teraz z Morgim. Jestem ciekawy kiedy Manu się sparzy.
- Przestań….
- A co? Prawda boli tak? Owijasz sobie ich wszystkich wokół palca a potem zostawiasz jak niepotrzebną zabawkę. Może i nie mam tak rozwiniętej strony emocjonalnej i uczuciowej ale Ty przebijasz mnie w tym jak nikt inny. – warknął. – Mam nadzieję, że kiedyś to się wszystko obróci przeciwko Tobie. – dodał i wyszedł z gabinetu trzaskając drzwiami.
 Jedyne co mogła zrobić to znowu zatracić się w płaczu. Ale co to da? Ile można płakać? Ile łez w ogóle jest w stanie wyprodukować? Lepiej być wypranym z emocji robotem niż zaryczaną kretynką. Tylko dlaczego to Ją spotykało? Dlaczego w ogóle zgodziła się na to wszystko? Ach tak. Dla dobra Morgensterna. Tylko to Jego dobro póki co wygląda kiepsko. W ogóle nie wygląda. Zniszczyła Go. Usłyszała ciche pukanie. Znów otarła łzę.
- Proszę! – zawołała. Kiedy odwróciła się i zobaczyła w drzwiach blond czuprynę od razu zabolało. Bo Jego wzrok mówił o zawodzie jaki czuło serce. Ogromnym zawodzie i zranieniu. I wbijał się tak bardzo do środka. Przechodził przez wszystkie warstwy i dochodził do serca gdzie siał spustoszenie. A dusza krzyczała z bólu. Bo wyrywała się w tamtą stronę a ciało powstrzymywało Ją jak tytanowa ściana.
- Znowu przeciążyłem bark. – powiedział siadając przy oknie.
- Zdejmij koszulkę. – poleciła. Zrobił to i wyprostował się. Patrzył na Nią. Uparcie. Zawzięcie. Nie mogła znieść tego wzroku. Obwiniającego Ją o destrukcję jaką przeszło Jego serce. – Znowu naciągnąłeś mięsień. – powiedziała cicho. Zaczęła uciskać obolałe miejsce. Na Jego twarzy pojawił się lekki grymas bólu ale nie odezwał się. – Miałeś się oszczędzać. – powiedziała z lekkim wyrzutem.
- Życie mnie nie oszczędza, ludzie mnie nie oszczędzają więc po co ja się mam oszczędzać? – zapytał patrząc w ścianę.
- Bo chcesz nadal skakać? – powiedziała. – Jeśli się bardzo czegoś chce to trzeba o to walczyć. – dodała. Spojrzał na Nią.
- Jak na razie to ze wszystkim przegrywam. – odparł cicho. – Mimo, że cholernie się staram. – dodał. I ten wzrok. Taki smutny…
- Czasem człowiek musi podjąć decyzję… - zaczęła. – Która na pierwszy rzut oka nie ma racjonalnego wyjaśnienia.
- Więc podaj mi takie, które zrozumiem. – powiedział z determinacją.
- Możesz się ubrać. – powiedziała odsuwając się od Niego. Dopiero po chwili założył koszulkę.
- Po co dawałaś mi nadzieję? – zapytał stając zaraz za Nią. – Po co skoro odebrałaś mi Ją następnego dnia? Bądź ze mną choć raz szczera. – poprosił. Czuła Jego ciepło na swoich plecach. I czuła nóż, który przekręcał się teraz w Jej sercu. Zamknęła oczy.
- Nigdy Cię nie okłamałam Thomas. – powiedziała w końcu cicho.
- No tak. I nie składałaś żadnych obietnic. – dodał z ironią. – Możesz mieć czyste sumienie i spać spokojnie.
- Nie chciałam Cię nigdy zranić! – powiedziała stanowczo i odwróciła się w Jego stronę. Była zaskoczona tym jak blisko Niej stał. Jak blisko Niej znajdowały się Jego oczy i usta. Jak blisko znajdowało się Jego mocno bijące serce. Chciała Go teraz przytulić. Pocałować. Oddać całą swoją miłość a tak bardzo nie mogła. Tak cholernie bolało powstrzymywanie się przed tym wszystkim. A co On zrobił? Zbliżył się jeszcze bardziej. Patrząc w Jej błękitne oczy. Obejmując Jej drobne ciało. Owijając Ją swoim zapachem…
- Więc dlaczego mnie ranisz? – wyszeptał. – Dlaczego ranisz siebie? – zapytał.
- Sie – sie – siebie? – spytała jąkając się.
- Widzę jak na Ciebie działam. Czuję to co jest między nami. To niemożliwe, żeby to wszystko wychodziło tylko ode mnie. Więc dlaczego Manuel? – zapytał. – W czym On jest lepszy? – zapytał wpijając się w Jej usta. Delikatnie pchnął Ją na ścianę. Dłoń wplótł w Jej długie miękkie włosy a ustami pieścił Jej usta. Najczulej jak potrafił. A w Jej żołądku tańczyło stado motyli. Nie chciała przestać. Siła z jaką przyciągał Ją ten facet była zbyt silna. Kochała Go. Cholernie mocno. Dlatego odepchnęła Go od siebie. I znów ten zawiedziony wzrok. Musiała odpowiednio dobrać słowa żeby przekazać Mu to co dokładnie chciała żeby wiedział.
- Czasem… to co na wierzchu jest odwrotnością tego co w środku. – powiedziała poważnie. – Wracaj na salę. – poleciła i odwróciła się od Niego. Bez słowa wyszedł i trzasnął drzwiami powodując kolejne łzy na Jej policzkach.

***

            Czekając na lotnisku na przylot mamy i Adeli nie mogła się doczekać tego spotkania. W końcu miała mieć kogoś kto będzie z Nią bez względu na wszystko. Kogoś kto kocha bezwarunkowo. Kogoś kto Ją wesprze w każdej decyzji.
- Zosia! – usłyszała za sobą znajomy głos.
- Mama! – zawołała i podbiegła do rodzicielki mocno Ją do siebie przytulając. I emocje wzięły górę. Tak bardzo chciała o wszystkim Jej opowiedzieć. Wygadać się. Mama zawsze znała wyjście z każdej sytuacji. Może i tym razem by pomogła. Tylko czy z tej sytuacji było jakiekolwiek inne wyjście niż to, które wybrała?
- Kochanie czemu Ty płaczesz? – zapytała kobieta.
- Ze szczęścia, że w końcu będziecie ze mną. – wydukała przez łzy. Po chwili zobaczyła przyjaciółkę, która uśmiechała się do Niej niemrawo. Podeszła do Niej i przytuliła się najmocniej jak potrafiła.
- Zośka ja nie dam rady. – jęknęła.
- Dasz. I Ty i Gregor. Oboje dacie radę. Bo się kochacie rozumiesz? A miłość jest silniejsza niż wszystko. – powiedziała pewnie i ponownie wtuliła się w przyjaciółkę. Dopiero po chwili była w stanie się od Niej oderwać. – Pięknie wyglądasz. – przyznała z uśmiechem.
- Za to Ty kiepsko. – zauważyła blondynka.
- Chodźcie. Manuel już czeka. – powiedziała z lekkim przygnębieniem.
- Manu? – zapytała zdziwiona Adela. Podeszły do samochodu a brunet kulturalnie przywitał się z obiema paniami. – A gdzie Thomas? – spytała zdziwiona. Brunetka poczuła jak Fettner napina mięśnie w złości.
- Thomas ma inne sprawy. – powiedziała wymijająco. – Mamo, chciałabym Ci przedstawić mojego… - zacięła się.
- Ja i Zośka jesteśmy ze sobą. – odpowiedział za Nią. Na twarzy blondynki malował się szok. Wielki jak jeszcze nigdy. Starsza kobieta z rezerwą przyjęła tą informację. Widząc minę swojej córki kiedy Ją do siebie przytulał czuła, że w tej relacji coś jest nie tak.  Nie chciała się wtrącać ale nie chciała też widzieć córki nieszczęśliwej. A tak to teraz wyglądało.
            Po dojeździe do domu i pokazaniu co, gdzie i jak mogły spokojnie się rozsiąść w salonie i napić herbaty. Wrzesień był bardzo deszczowy. I zimny. I ciemny. Mimo, że słońce nie zachodziło jeszcze tak szybko jak w zimie to wysokie góry i ciągle zachmurzone niebo sprawiało, że Innsbruck tonął w ciemnościach szybciej niż zwykle tracąc swój urok.
- Ja uciekam. Muszę jeszcze coś załatwić. – powiedział brunet. – Wpadnę jutro. – powiedział do brunetki.
- Nie musisz. – odparła nie patrząc na Niego. Uniósł Jej podbródek i patrząc Jej prosto w oczy powiedział…
- Ale chcę. – i pocałował Ją namiętnie. Pożegnał się z pozostałymi i wyszedł.
- No dobra, teraz gadaj jak na spowiedzi, co tu jest grane? – zaczęła blondynka.
- A co ma być? – zapytała niewinnie.
- Córeczko Adela mówiła, że spotykasz się z innym mężczyzną. – zaczęła delikatnie jej matka.
- A dokładniej mówiąc z Thomasem. Zośka o co tu chodzi?
- Czasem zdarzają się takie rzeczy, które powodują, że ludzie nie mogą być ze sobą. – odparła. – Zjecie coś? Zrobiłam roladę wieprzową. To nowy przepis. Dostałam Go od…
- Zośka ja się teraz nie mogę denerwować więc nie pierdol głupot tylko gadaj co się stało! – warknęła zirytowana blondynka. Brunetka odwróciła się w ich stronę i lekko uśmiechnęła.
- Thomas to przeszłość. – powiedziała. – Jestem z Manuelem. Koniec tematu. – ucięła. – To kto jest głodny?

***

            Ponownie zapukał do pokoju blondyna. Tym razem usłyszał ciche „proszę”. Przyjaciel stał przy oknie i wpatrywał się w coś za nim. Intensywnie. Jakby miał tam zaraz zobaczyć jakiś cud.
- Wziąłeś leki? – zapytał szatyn siadając na łóżku.
- Tak. – odpowiedział krótko.
- Thomas chcesz pogadać? – zapytał zmartwiony.
- Nie. – znów krótka odpowiedź. Szatyn westchnął.
- To tylko laska. Nie pierwsza i nie ostatnia. – powiedział. – Thomas nie możesz przez Nią stać się zombie. – dodał. – Nie jest tego warta.
- Nigdy więcej tak nie mów Greg. – powiedział spokojnie ale stanowczo. Odwrócił się w stronę przyjaciela. – Musiało się coś stać. Nie wierzę, że jest z Nim bo Go kocha. – dodał.
- Thomas… nie rozmyślaj nad tym. Po prostu wybrała Jego. Widocznie się znudziła Tobą tak samo jak Kotem. – wzruszył ramionami. – Zasługujesz na kogoś lepszego.
- Nie ma nikogo lepszego Gregor. – powiedział dobitnie.
- Ona Cię nie chce. – powiedział poważnie szatyn.
- Widziałeś Ją dzisiaj? – zapytał. Szatyn pokiwał głową. – Ja też. Nie wyglądała na szczęśliwą. Kiedy do Niej poszedłem na treningu była zapłakana.
- To przeze mnie. – przyznał się.
- Przez Ciebie? – zdziwił się szatyn.
- Trochę Jej dzisiaj nagadałem. Ale to była czysta prawda. Powiedziałem co o tym wszystkim myślę i tyle. – wzruszył ramionami. – Stary jesteś moim przyjacielem i potraktowała Cię jak pierwszego naiwnego. Niech sobie nie myśli, że wszystko jest ok. Bo nie jest. Zachowujesz się jakby z Ciebie całe życie uciekło. Nie mam zamiaru pozwolić na to żebyś się zniszczył przez jakąś dziewuchę.
- Uważaj na słowa Schlieri. – przerwał Mu.
- A co Ty jej tak bronisz? Przecież Cię oszukała! – oburzył się.
- To nie zmienia tego, że Ją kocham. I wiem, że Ona też mnie kocha. – powiedział stanowczo.
- Boże Thomas teraz to mówisz jakbyś znowu brał!
- Więc zrób mi test! – wrzasnął.
- Może powinienem! Bo jak na razie to zachowujesz się jak jakiś świr! Ty masz obsesję na Jej punkcie! Zachowujesz się jak jakiś dzieciak!
- Ja się zachowuję jak dzieciak?! To nie ja się oświadczam lasce którą kilka razy przeleciałem z nudów!
- Thomas przeginasz.
- Oczywiście! Bo to co Ty robisz jest super i nikomu nic do tego ale ja muszę się zachowywać jak nakazują normy! Wiesz co Gregor? Może czas żebyś naprawdę zobaczył czym jest prawdziwa miłość i z czym się ona wiąże. Bo chyba dalej nic nie rozumiesz!
- A Ty jesteś od tego ekspertem tak?!
- Ja nie bzykam bezmyślnie laski myśląc, że nie będzie z tego żadnych konsekwencji! – wrzasnął. Szatyn zamilkł. Wpatrywał się w przyjaciela zdezorientowanym wzrokiem. Blondyn dopiero po chwili zrozumiał co takiego powiedział.
- O czym Ty mówisz? – zapytał spokojnie Schlierenzauer.
- O niczym. – bąknął i usiadł na łóżku chowając twarz w dłonie.
- No mów co masz na myśli! W końcu jesteśmy przyjaciółmi nie? – stwierdził z ironią. – Powiedz, że zachowuję się jak męska dziwka i nie myślę o niczym innym tylko o seksie bez zobowiązań! No powiedz w końcu to co myślisz! – krzyknął zdenerwowany szatyn. Blondyn spojrzał na Niego z obawą w oczach. Pokręcił głową.
- Gregor… Mama Zośki nie przyleciała tutaj sama. – powiedział. Szatyn spojrzał na Niego uważnie. – Adela też się tutaj przeprowadza. Czy Ci się to spodoba czy nie. – dodał. Twarz szatyna rozjaśniła się po tej informacji.
- Dlaczego miałoby mi się to nie podobać? Thomas ja kocham tą wariatkę. – powiedział weselej. – Dlaczego nie powiedziała, że przyjeżdża? Pojechałbym po nie. – zapytał.
- Spotka się z Tobą kiedy będzie na to gotowa. – odpowiedział blondyn spokojnie. – Nie jedź tam na razie. – dodał.
- Ale dlaczego? – zdziwił się. – Thomas o co chodzi? – zapytał.
- Greg… usiądź. – poprosił.
- Thomas mówże chłopie. – ponaglał zniecierpliwiony.
- Adela chyba chce sobie wszystko ułożyć zanim się z Tobą zobaczy. – powiedział spokojnie.
- Ale co ułożyć? Czemu nie możemy się zobaczyć już teraz? – zapytał. I w głowie zaświeciła Mu się czerwona lampka. I poczuł coś czego jeszcze nigdy nie czuł. Ból w żołądku i w sercu. – Ona… ma kogoś tak? – zapytał z miną mówiącą „powiedz, że nie”. Usiadł na fotelu obok i wpatrywał się uparcie w przyjaciela.
- Chyba nie mogę tego tak ująć… - zaczął. – Raczej… oboje macie. – dodał blondyn.
- Oboje? – zdziwił się szatyn. – Thomas powiedz o co chodzi bo nie rozumiem. Do mnie trzeba prosto z mostu i dobrze o tym wiesz.
- Poczekaj aż sama do Ciebie przyjdzie. – poprosił.
- Jeżeli mi nie powiesz to teraz tam pojadę.
- Jest środek nocy Gregor. – zauważył.
- I co z tego? – mężczyzna wstał i zaczął ubierać kurtkę.
- Gregor poczekaj. Nie jedź tam jeszcze. – zatrzymał Go blondyn.
- No to nie kręć tylko mów! – warknął poirytowany zachowaniem przyjaciela. Ten tylko spojrzał na Niego ze współczuciem i westchnął…

******************************************
Witajcie :)
Kolejny za nami.
Mundial mundial i po mundialu ;P
Niemcy górą!! :D
Szkoda Messiego ale ktoś musi przegrać żeby wygrać mógł ktoś.
Dziś popołudniu zapraszam na kolejny set na moim drugim blogu ;)
Tymczasem do poczytania wkrótce :)
Buziole :*


9 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle rewelacyjny. Cieszę się, że Thomas się nie załamał, tylko wręcz przeciwnie - kombinuje, że to nie jest normalne zachowanie ze strony Zośki. Mam nadzieję, że dowie się w miarę szybko, bo jak sam powiedział "życie go nie oszczędza, ludzie go nie oszczędzają". Zośka chciała dobrze, ale chyba sama widzi, że skutek jest opłakany. Poza tym coś mi się wydaje, że jeśli sama się nie przystawi do pionu to Adelka (mimo swojej skomplikowanej sytuacji) chętnie jej w tym pomoże. Mama Zośki poza tym też coś widzi więc zostaje też możliwość rozmowy z nią.
    Gregor w końcu dowie się, że będzie tatusiem. Już nie mogę się doczekać jego reakcji i spotkania z Adelką :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Gregorek.. Już niedługo ;D
    Zośka gdyby się odważyła powiedzieć prawdę Thomasowi na pewno razem łatwiej byłoby im wybrnąć z tej głupiej sytuacji...
    I mam nadzieję, że to zrobi, bo nie chcę razem z nią płakać, kiedy czytam

    Czekam na następny.. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest afadafafjjjaaj%^&*!!! *-*
    Po prostu brak mi słów! Rozdziały są po prostu rewelacyjne, a ostatnio to już w ogóle przechodzisz chyba samą siebie.
    Zośka źle postępuje. Powinna powiedzieć Thomasowi, Gregorowi i Adeli o całej sytuacji. We czwórkę na pewno by coś zdziałali. Poza tym tego kłamstwa i tak daleko nie uciągnie, bo na pierwszy rzut oka widać, że coś jest nie tak. Skoro chodzi cała zapłakana i wygląda jak wrak człowieka, to jak ktokolwiek może mieć wątpliwości, że coś jest nie tak?! Gregor oczywiście musiał dołożyć swoje trzy gorsze, a co.
    Szkoda, że nie użył rozumu tylko pokierował się w całości emocjami. Mam nadzieję, że jest ktoś normalny w tym opowiadaniu i w końcu przyciśnie Zośkę i zmusi, żeby powiedziała całą prawdę. Ale chyba do końca tej historii nie zrozumiem, jak jej przyjaciele, mogą być tacy ślepi. Aż się brzydkie słowa do ust cisną, jak myślę, o takim czymś. Liczę jeszcze na Adelę. Ona coś zdziała. Mieszka z Zośką, niech pogadają czy coś. Na pewno Zocha pęknie i powie Adelce. A znając Adelę, ona powie Gregorowi. ( zaraz po tym jak ułoży się ta cała sprawa z dzieckiem) A Gregor powie Thomasowi.
    A potem? A potem to ja już nie wiem co by mogło się stać. Chociaż z drugiej strony.... przecież związek narciarski nie może wyrzucić Thomasa za to, że kiedyś brał, skoro już tego nie robi. Ewentualnie jakaś kara za kłamstwo czy coś. :/ eee tam. Nie wiem. Zostawiam to Tobie :P
    Mam nadzieję, że szybko pojawi się rozdział :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, no to się porobiło. Współczuję Zoścę z całego serca. Gregor nie powinien na nią tak naskakiwać, chociaż skąd on miał wiedzieć, jak jest prawda. Morgi to jego przyjaciel, dlatego pewnie na miejscu Schlierenzauera postąpiłabym tak samo jak on. Wspiera swojego przyjaciela i chcę dla niego jak najlepiej. Może i Greg jest czasem głupkiem i to cholernie nie odpowiedzialnym, beztroskim głupkiem, ale mu zależy na Thomasie i to w nim cenię. To się właśnie nazywa prawdziwy przyjaciel. Ciekawe tylko, czy Thomas powie mu o ciąży Adelki i co zrobi z tym szatyn. Według mnie, pewnie na początku wesoło nie będzie, ale zaakceptuje i pokocha to dziecko. Nie zostawi Adeli samej, za bardzo ją kocha, by mógł to zrobić. Świadczyć może nawet jego reakcja, gdy pomyślał, że blondynka ma kogoś. Wracając do trójkąta Thomas-Zośka-Manu, myślę (i nie mogę w to uwierzyć), ale powinna wybrać Morgiego. Uważam go za ciepłe kluchy, ale już za dużo przykrych chwil doświadczył w swoim życiu i nie zasłużył na kolejne cierpienie. Zośka zresztą tak samo. Dlaczego musi trafiać na nie odpowiednich mężczyzn (choć jak dla mnie Maciek był dla niej świetny, bo uzupełniali się wzajemnie mimo braku uczucia z jej strony). Powinna powiedzieć Thomasowi prawdę. Cała sprawa i tak się wyda, więc po co cierpieć? Chciałabym, żeby porozmawiała o tym z Maćkiem. Jest jej przyjacielem i w dodatku mężczyzną, więc mógłby jej bardzo pomóc. Zośka na pewno nie wytrzyma z tym uczuciem i wygada się, jak nie Maćkowi, to Adeli na pewno.
    Ale się rozpisałam :) Pozdrawiam kochana i czekam na kolejny rozdział zarówno na tym blogu jak i na twoim drugim. Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda Messiego??? Przecież on nic nie grał. I Złoty But mam wrżenie też wyłącznie za nazwisko...ale cóż to za nowość.
    Niemcy górą! Zasłużona wygrana :)

    A wracając do rozdziału... mam tylko nadzieję, że Thomas Gregorowi nie powie teraz o ciąży. Przecież Gregor się nie może w taki sposób dowiedzieć, tym bardziej, że THomas się jeszcze nie wygadał wprost, więc moim zdaniem powinien go jak najbardziej próbować uspokoić, żeby chociaż zaczekał do następnego dnia i powiadomić Zośkę ( i tu sie pojawia problem...), żeby Adela mogła się jakoś do tej rozmowy przygotować. Bo przecież inaczej to tam jakiś armagedon będzie. Chyba że Gregor nagle zmieni zdanie o dzieciach, ale to się nie dzieje tak w minutę... ciężka sprawa.
    W całej tej sytuacji z Manuelem jestem tak zła na Zośkę... wiadomo, chciała chronić interesy Thomasa, ale przecież rani go teraz jeszcze bardziej, mogła wybrać inną opcję, jakieś ,,lepsze zło". Bo to nie była zbyt mądra decyzja. Oczywiście jak się wszystko wyda, to wyjdzie na wspaniałomyślną altruistkę, ale zanim do tego dojdzie... ile oni będa musieli z Thomasem przejść...
    Liczę, że ona w końcu pęknie i powie wszystko mamie lub Adeli i ktoś to usłyszy przypadkowo ( Gregor, inny kolega z kadry) i to sie jak najszybciej wyjaśni. Ale skoro planujesz jeszcze wiele rozdziałów ( i bardzo dobrze!), to pewnie byłoby to za proste rozwiązanie :)
    krateczka

    OdpowiedzUsuń
  6. * Złota Piłka, mój błąd :)
    Tak sobie jeszcze myślę, że Thomas, skoro ma taką ,,obsesję na jej punkcie" jak to Gregor ujął i tak go męczy jak to możliwe, że Manuel i Zośka są razem, to może zacznie na swoją rękę ,,śledztwo", żeby dojść do prawdy. Wtedy mógłby np. podsłuchac rozmowę Manu z Zośką i tak by się dowiedział.
    Mam jakieś dziwne przeczucie, że mama Zośki tutaj trochę pomoże... ale móże się mylę :)
    Pozdrawiam
    krateczka

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też zgadzam się z Karteczką. :) Messiego nie szkoda. Szkoda tylko, że jemu wręczono Złotą Piłkę, choć tak wielu zawodników było godnych tej nagrody. Cóż... Najczęściej właśnie nazwisko wszystko załatwia, ale jedynym pocieszeniem jest mistrzostwo Niemiec. Chociaż oni nie zawiedli. ♥ Tylko przeraża mnie to, że moje życie teraz straciło sens. ;p Nie wiem jak odzwyczaję się od faktu, że to już koniec mundialu... I kolejne 4 lata czekania...
    Ok, teraz rozdział. :) Hm. Podoba mi się pojawienie się mamy Zosi. Ona naprawdę może pomóc, przynajmniej Zośce, przebrnąć przez wiele rzeczy. A może i nie tylko Zosi... A Thomas ma faktycznie obsesję na punkcie Zochy, ale chyba samą miłość można uznać jako obsesję. Szczerze, to tak kompletnie nie wiem co o tym wszystkim. Ładnie, kolejny raz zostawiłaś mnie z wodą z mózgu. :D
    Uhuhu, a teraz czuję, że już niedługo wyjaśni się sprawa Adeli i Gregora. Ciekawie jaka będzie jego reakcja. Co będzie myślał, czuł. Niesamowicie intrygujące, bo z jednej strony nie lubi dzieci, nawet o nich nie myśli, a tu bum! Nagle ma zostać ojcem... Ale druga strona medalu jest taka, że on kocha Adelę i od razu również może pokochać maleństwo, które blondynka nosi pod sercem... Zobaczymy. Mam jednak nadzieję, że nie zmaści zawodowo tej sprawy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Stefan... On jest świetny w Twoich opowiadaniach. Rozładuje trochę atmosferę, powie coś głupiego... zawsze rozśmieszy. Ale jak potrzeba to jest poważny. :)

    Gregor rzucił trochę niesłuszne (?) oskarżenia, ale może to wstrząśnie Zośką i skłoni Ją do tego, aby wyjawić komuś prawdę. Ale współczuję jej... Musiała się poczuć okropnie podczas kazania Schlierenzauera. Nie dosyć, że musi trwać w ‘związku’ z Manuelem, to do tego musi ukrywać prawdę i wychodzi na to (z ‘zewnątrz), że to Ona jest ta zła i wszystkiemu winna.

    Thomas... Bardzo podoba mi się jego zachowanie. Widzi, że coś jest nie tak... Próbuje walczyć. Super :D
    Tylko ciekawe kiedy dojdzie do odpowiednich wniosków, albo od kogo i kiedy dowie się prawdy... Ale On coś już podejrzewa, dlatego się cieszę. Nie spoczął na laurach. No Morgenstern, ratuj Zośkę z opresji! :D

    Cieszę się, że z mamą Zosi wszystko w porządku... Zosia będzie miała trochę do tłumaczenia, bo zapewne jej mama nie zostawi tak całej sprawy z Manuelem... Adelka też. :) Zośka będzie miała się komu wygadać i kogo zapytać o radę.

    Ciekawe czy ta sprawa Manuela ma jakieś powiązanie z tą całą sytuacją...

    Zośka jaka bezpośrednia: „Nie musisz” - I bardzo dobrze powiedziała. Tylko niech podzieli się swoim problemem z innymi. Sama może sobie nie poradzić.

    Dobrze, że Thomas Ją zna i widzi więcej niż Gregor. Ale reakcji Schlierenzaura się nie dziwię. Chce dobrze.

    Thomas to też papla... Ale to było w nerwach. Może to i dobrze, że Gregor dowiedział się części prawdy (na razie), bo Adelka będzie zmuszona z Nim o tym porozmawiać, a nie cały czas od tego uciekać.
    „I poczuł coś czego jeszcze nigdy nie czuł. Ból w żołądku i w sercu.” - No chyba Gregor nie jest ‘masochistą’... On tak kocha Adelkę, więc chyba dziecko nie będzie się przeszkodą (fatalnie to brzmi, kiedy mówi się tak o dziecku... Ale w tej ‘złej’ opcji to chyba trafne określenie - ale ja w tą złą opcję nie wierzę)... Gregor na pewno ucieszy się na widok Adelki, a gdy dowie się o dziecku... myślę, że też będzie radosny i dumny. On za bardzo kocha Adelę. :D
    A ja niedługo zaśpiewam Mu „Czterdzieści lat minęło, jak jeden dzień”. :D Ta czterdziestka dogoniła Go szybciej niż sądził. :D A z tym wiekiem w parze idzie odpowiedzialność (oczywiście nie we wszystkich przypadkach). I mam nadzieję, że Gregor właśnie będzie odpowiedzialny... i pokocha to dziecko. Nie zostawi Ich samych. ;)

    Oby pojechali tam razem. :D To uspokoi Adelkę... później...
    A może lepiej, żeby Thomas przygotował Go na ten ‘wstrząs’?
    jk

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja się nie zgodzę co do Messiego. Myślę, że on doskonale wiedział, że nie zasłużył na tę Złotą Piłkę, a mimo to musiał ją odebrać i to za raz po przegraniu finału, w którym przecież Argentynie zabrakło tak niewiele do mistrzostwa.
    Co do rozdziału to zgodzę się z Olsen - ostatnio przechodzisz samą siebie!
    Co ta Zocha kombinuje? Wiem, wiem, kocha Thomasa i zrobiłaby dla niego wszystko, ale czy ona nie widzi, że pozostając w tym toksycznym "związku" z Manu rani wszystkich dookoła? :(
    Dużego plusa zdobył u mnie właśnie Thomas - czuje, że coś się dzieje i chce się dowiedzieć dlaczego Zosia się tak zachowuje. Nie poddał się bez walki.
    Manuel z kolei bije rekordy w odwrotną stronę. Jeśli miałabym zrobić ranking najbardziej znienawidzonych postaci w opowiadaniach, to wygrałby zdecydowanie xd.
    Adelka jak zwykle szczera do bólu i bezpośrednia:
    "- Manu? – zapytała zdziwiona Adela. Podeszły do samochodu a brunet kulturalnie przywitał się z obiema paniami. – A gdzie Thomas? – spytała zdziwiona. Brunetka poczuła jak Fettner napina mięśnie w złości." Kocham ją!
    Mam nadzieję, że Zośka w końcu się ogarnie i powie prawdę Thomasowi. A jak nie ona, to na pewno Adelka postawi ją do pionu jak tylko się dowie co jest grane.
    Kurcze, tak mi szkoda Adeli. Jej obawy co do reakcji Gregora są jak najbardziej uzasadnione. Oby tylko pokochał to maleństwo tak, jak kocha blondynkę. Ale coś czuję, że jak Gregor się dowie, to wszystkich zaskoczy (nawet samego siebie xd) i oszaleje ze szczęścia, że będą mieli dziecko.
    Skończyłaś w takim momencie, że już nie mogę wytrzymać z ciekawości co będzie dalej ;D. Pozdrawiam i do następnego rozdziału tu i na Twoim drugim blogu ;))
    Lana

    OdpowiedzUsuń