poniedziałek, 23 czerwca 2014

29. Pan "Nieuniknione"...

SZWAJCARIA…
            Widząc Go w holu hotelowym czekającego na Jej przyjazd uśmiechnęła się sama do siebie. Cieszyła się, że w końcu będzie mogła Go przytulić, pocałować i powiedzieć wszystko co leży Jej na wątrobie. Oznajmić, że nie może się wyprowadzić od Thomasa i czekać na wybuch ze strony bruneta. Ale kiedy tylko zobaczyła Jego oczy od razu wiedziała, że coś jest nie tak. Był smutny, trochę przestraszony i wycofany. Pocałunek na przywitanie zamiast być gorący i spragniony bliskości był ostrożny i zdystansowany. Uścisk ramion nie był już tak silny a uśmiech tak szeroki jak jeszcze tydzień temu kiedy widzieli się po raz ostatni. Co mogło się wydarzyć przez ten tydzień? Doskonale wiedziała, że przez tydzień może wydarzyć się bardzo wiele. I tak właśnie było.
- Musimy porozmawiać. – oznajmił siedząc na łóżku w pokoju hotelowym zajmowanym przez brunetkę. Jego poważna mina wprawiała Ją w zdenerwowanie.
- To dobrze się składa, bo ja też muszę Ci coś powiedzieć. – odparła chwytając Go za rękę. Uśmiechnęła się do Niego lekko i spojrzała w Jego brązowe oczy. Teraz i na Jego twarzy pojawiło się lekkie zdezorientowanie.
- Mów pierwsza. – poprosił. Ścisnął Jej dłoń dając znać, że jest gotowy do przyjęcia informacji.
- Ostatnio… obiecałam Ci, że wyprowadzę się od Thomasa. Miałam zamieszkać z kuzynką Fettiego. – zaczęła. Pokiwał głową. – Przez ostatni tydzień wiele się działo. Dużo się zmieniło i… Muszę zostać u Thomasa i Gregora. – wyznała. – Nie mogę powiedzieć Ci dlaczego bo to bardzo delikatna sprawa ale musisz mi po prostu zaufać, że tak musi być. Nie mam innego wyjścia. I to naprawdę bardzo ważne. – dodała.
 Patrzył na Nią uważnie. Zdenerwowały Go te słowa. Ta cała sytuacja. Ale to było w porównaniu z tym co miał Jej powiedzieć – niczym. Dlatego delikatnie się uśmiechnął, pocałował Ją w policzek i szepnął Jej do ucha…
- Ufam Ci.
- No dobrze… Skoro tak zareagowałeś to znaczy, że to co chcesz mi powiedzieć jest naprawdę poważną rzeczą. – uśmiechnęła się. – Chyba nie chcesz mi się oświadczyć co? – zaśmiała się. Jego powaga lekko Ją przestraszyła. – Maciek? Co się dzieje? – spytała.
  Nie wiedział jak ma zacząć tą rozmowę. Miał ochotę zostawić ją sobie na koniec weekendu ale sumienie zżerałoby Go od środka. Była spokojna, uśmiechnięta… pełna optymizmu.
- Wczoraj byłem u Twojej mamy w szpitalu. – zaczął.
- Boże co z Nią? – zapytała od razu z przerażeniem w oczach.
- Spokojnie… - ścisnął mocniej Jej dłoń. – Wszystko jest w porządku. W poniedziałek będą chcieli Ją wybudzać. Wszystko się unormowało i obrzęk mózgu nie jest już tak niebezpieczny jak wcześniej. – dodał. Odetchnęła z ulgą.
- Dzięki Bogu… Miałeś rację. Wszystko idzie zgodnie z planem – uśmiechnęła się. – Mama się wybudzi, za tydzień Szymon wyjedzie do Stanów… - spojrzała na Niego. Jej entuzjazm zgasł kiedy zobaczyła Jego minę. – Maciek… - usiadła Mu na kolanach. – Przetrwamy to prawda? – zapytała. Bardzo chciała w to wierzyć. Tylko czy rzeczywistość na to pozwoli? Czy rozłąka ich nie zmieni? A może już zmieniła?
- Zosiu… Wiesz jak bardzo Cię kocham. – bardziej stwierdził niż zapytał. Pokiwała głową. Zaczął nerwowo bawić się Jej dłonią. – Nawet nie wiem jak mam zacząć… - westchnął.
- Powiedz wprost. Tak jest najlepiej. – powiedziała kierując Jego wzrok na swoje oczy. – Cokolwiek by się nie działo to jesteśmy razem tak? – pokiwał głową. Po chwili pokręcił i wstał praktycznie zrzucając Ją z kolan. Podszedł do okna i odwrócił się do Niej tyłem. Jej zdziwienie było ogromne. – Maciek?
 W tym momencie usłyszała pukanie do drzwi. Kiedy je otwarła ujrzała wesołego Stefana po drugiej stronie.
- Heinz chce wszystkich widzieć u siebie. Chce rozdać plany weekendu i omówić jakieś tam kwestie. Obecność obowiązkowa.
- Kiedy? – spytała. Zerknął na zegarek na ręce.
- Minutę temu. – wyszczerzył się. Pokręciła głową.
- Poczekaj chwilę. – powiedziała i wróciła do bruneta w pokoju. Podeszła do Niego i położyła dłoń na Jego ramieniu. – Muszę wyjść ale wracam za godzinę. Jeżeli nadal będziesz miał ochotę porozmawiać… poczekaj tu na mnie. Nie wiem co się dzieje i martwię się o Ciebie… - z Jego strony było zero reakcji. Dlatego bez słowa wyszła z pokoju.
 Pokój Heinza był największy ze wszystkich pokoi wynajętych przez Austriaków. Kiedy weszła tam razem ze Stefanem byli już wszyscy. Usiadła na łóżku obok Manuela i z uwagą przysłuchiwała się temu co do powiedzenia ma Kuttin. Ten wymienił z Nią porozumiewawcze spojrzenia i zaczął mówić…
- Jak już pewnie zauważyliście nie ma z nami tutaj Gregora, który jeszcze nie wrócił z urlopu i Thomasa. Od razu mówię, że o ile Gregor wróci do Nas na następne zawody tak Thomas sezon letni niestety jest zmuszony sobie odpuścić. – powiedział.
- Dlaczego? – zapytał zdziwiony Andreas. Trener spojrzał na brunetkę dając znak żeby mówiła. Wszystkie oczy skupiły się na Niej.
- Thomas przedwczoraj doznał dużego urazu barku i nie jest w stanie trenować. Wyjechał do kliniki rehabilitacyjnej do Niemiec i spędzi tam najbliższy miesiąc. – powiedziała krótko i zwięźle.
- Ale co Mu się stało? – dopytywał Stefan.
- Na wszystkie takie pytania Zofia odpowie Wam później. Teraz przejdźmy do planu weekendu…
  Wyłączyła się. W głowie miała obraz wczorajszej rozmowy z Heinzem. Kiedy Thomas postanowił powiedzieć trenerowi o swoich problemach. Była z Nim tam. Słyszała wszystko, widziała wszystko. Reakcję trenera, który znał zawodnika od dziecka i nie spodziewał się, że kiedykolwiek mógłby usłyszeć takie słowa z ust swojego podopiecznego. Najpierw był wściekły, a potem złagodniał i pokazał swoją prawdziwą twarz. Twarz opiekuna i przewodnika. Przyjaciela i trenera w jednym. Thomas oczywiście nie mógł wrócić do normalnych treningów tak jak gdyby nigdy nic. Heinz wiedział jak dużym problemem jest uzależnienie od narkotyków wśród sportowców. Wiedział też że dla Morgensterna skoki to całe życie. Dlatego nie chciał niszczyć Jego kariery. Zaufał Mu. Bo blondyn nigdy nie dał Mu powodów do straty tego zaufania. Zgodził się nie zawiadamiać AZNu o kłopotach Thomasa ale postawił jeden warunek…

- Zofio zajmiesz się kontuzją Morgiego. – powiedział poważnie.
- Jaką kontuzją? – zapytała zdziwiona.
- Kontuzją barku, która nie pozwoli na start w zawodach podczas Letniego Grand Prix. – odparł.
- Heinz… to naprawdę konieczne? – zapytał blondyn. – Wiesz, że…
- Wiem to co mi powiedziałeś i ufam Ci Thomas ale Ty teraz musisz zaufać mi. W Kolonii jest najlepsza klinika odwykowa w Europie. Pojedziesz tam na miesiąc. Zobaczymy jak pójdzie Ci terapia i zdecydujemy co z sezonem zimowym. Oczywiście klinika gwarantuje całkowitą anonimowość więc nie masz się co martwić o nieprzyjemne informacje w mediach. O sprawie będzie wiedziała tylko nasza trójka chyba, że chcesz jeszcze kogoś wtajemniczyć… - trener spojrzał znacząco na blondyna.
- Kristina nie może się dowiedzieć. Nie chcę Jej dodatkowo martwić. – powiedział pewnie. – Zośka powie o wszystkim tylko Gregorowi kiedy wróci.
- Dobrze. W takim razie zajmę się wszystkim i jutro będziesz mógł tam pojechać. Pamiętaj, że do niczego nie mogę Cię zmusić Thomas. Sam musisz tego chcieć. – powiedział.
- Chcę. – blondyn spojrzał na brunetkę. W Jego oczach widziała determinację. Wiarę w to, że da radę z tego wyjść. Ze wszystko będzie dobrze. A słowa trenera dodały Mu otuchy i wiary w przyjaciół. Od tej pory wiedział już, że ma przy sobie ludzi, którzy we wszystkim Mu pomogą, na których może liczyć…

  Rozglądnęła się po pokoju. Wszyscy uważnie słuchali trenera, który właśnie kończył swoje wywody.
- Plan rehabilitacji jest wliczony w plan weekendu i dostosowany do każdego z Was. Zośka – świetna robota. – pochwalił Ją. Do tej pory rehabilitacja na wyjazdach ograniczała się do pojedynczych masaży na życzenie skoczków. Od teraz miała to być godzina wspólnej rehabilitacji w basenie oraz indywidualna praca ze skoczkiem na miarę Jego potrzeb fizycznych. Uśmiechnęła się lekko.
 Po skończonym zebraniu zerknęła na plan i zatrzymała wszystkich zawodników w pokoju trenera.
- Panowie za 2 godzinki zapraszam na basen. – powiedziała wesoło.
- Zośka a co oznacza wodny fitness?
- Fitness w wodzie Michi – zaśmiała się.
- Ale że taki… dla puszystych Pań? – zapytał tym razem Stefan.
- Podobny. – potaknęła.
- Ale po co nam to?
- Widziałam jak ćwiczycie koordynację na sucho. To za mało i męczą Wam się mięśnie. Poza tym Wasz kręgosłup potrzebuje odciążenia. W wodzie kręgosłup i mięśnie się tak nie męczą a trenowanie równowagi i koordynacji przebiega sprawniej i jest bardziej efektywne. Angażują się wszystkie mięśnie a nie odczuwacie potem tego treningu. Zobaczycie, będzie fajnie. – puściła Im oko i wróciła do pokoju. Niestety bruneta już tam nie było…

AUSTRIA…

            Czym jest miłość? To pytanie dręczyło Go od momentu, w którym blondynka opuściła pokój hotelowy w Hurgadzie. Nie było ani jednego momentu, w którym nie myślałby o słowach wypowiedzianych przez Nią. Zakochała się właśnie w Nim. W facecie, który kochać nie potrafi. Na pewno nie potrafi czy nie chce potrafić? Wygoda jaką miał przy Sandrze była tym co powodowało pewnego rodzaju stabilizację. Nie przejmował się niczym. Była kiedy potrzebował seksu. Wspierała Go podczas zawodów. Wspólne spędzanie czasu było też… miłe. Ale czy to wystarczy żeby z kimś być przez całe życie? Czy małżeństwo to umowa, w której obie strony zgadzają się na pewne ustępstwa dla wygody? On dawał Jej pieniądze i wolność kiedy Go nie było w Innsbrucku a Ona dawała Mu siebie i czasem kilka wyświechtanych słów, które teraz nie miały już znaczenia. Bo kiedy ktoś ciągle mówi, że kocha a tak nie jest to jak można potem powiedzieć to komuś innemu? Słowa te tracą ważność. Tracą znaczenie i powoli przestają być rozumiane. A uczucia?
- Jesteś jakiś nieobecny. – zauważyła blondynka leżąca nago obok Niego. Spojrzał na Nią. I co czuł? Nic. Sex owszem był przyjemny ale nic mu nie towarzyszyło. Nie to co czuł przy Adeli. Nawet jeżeli nie było godziny, w której by się nie kłócili to i tak wolałby mieć Ją teraz obok niż patrzeć na twarz Sandry.
- Myślę. – odparł.
- O czym? – spytała zaciekawiona.
- O Nas. – powiedział poważnie.
- O czymś konkretnym? – spytała głaszcząc Jego ramię.
- Z iloma facetami sypiasz oprócz mnie? – zapytał wprost. Zdziwiła się lekko tym pytaniem ale po chwili opanowała emocje i na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Jesteś zazdrosny? – spytała.
- Powinienem.
- Jesteś? – spytała ponownie. Spojrzał Jej w oczy. No właśnie…
- Nie. – powiedział pewnie. Przestała Go głaskać i spojrzała na Niego uważnie.
- Nie?
- Nie Sandra. Nie jestem. – uśmiechnął się. Wstał z łóżka i zaczął się ubierać.
- Co Ty robisz? – spytała zdziwiona Jego zachowaniem. Usiadł obok Niej.
- Tęsknisz za mną kiedy mnie nie ma? – zapytał.
- No tak. – odparła zdezorientowana.
- A kiedy jesteś z innym?
- Do czego zmierzasz?
- Ja za Tobą nie tęsknię. Jest mi z Tobą wygodnie i Tobie ze mną też ale związek chyba nie na tym polega prawda? – spytał. – Dopiero teraz uświadomiłem sobie jak wielki błąd chciałem popełnić… Wiesz, że byłem gotowy dla wygody się Tobie oświadczyć? – zapytał ponownie. Zrobiła wielkie oczy.
- Gregor ja…
- Nic nie mów. Nie musisz już o tym myśleć. – uśmiechnął się i pogłaskał Ją po policzku. – Zwracam Ci wolność Sandra. Już nie musisz udawać że mnie kochasz. Możesz sypiać z kim zechcesz nawet jak jestem tutaj. Już mnie to nie obchodzi.
- Co to znaczy?
- Kiedy jestem z Tobą myślę o zupełnie kimś innym. I wiesz co? Tęsknię za Nią. Chyba… chyba się zakochałem. – zaśmiał się. – To naprawdę świetne uczucie. Musisz kiedyś spróbować. – cmoknął Ją w policzek. – Było mi z Tobą dobrze ale nie kocham Cię Sandy. Wiem, że to zrozumiesz. Powodzenia. – powiedział i chciał wyjść z sypialni blondynki.
- Czekaj! – zatrzymał się. – Rzucasz mnie?!
- Tak… Z nami koniec. – powiedział wesoło i wyszedł z mieszkania zdezorientowanej dziewczyny…

SZWAJCARIA…

            Austriaccy skoczkowie w basenie. Robiący przysiady, rozciąganie, pajacyki, kręcenia hula hop. Wyglądali komicznie. Nie tylko dla Niej ale i dla wypoczywających tu turystów. Nawet Polscy skoczkowie pływający w basenie obok mieli z nich niezły ubaw.
- Zośka wszyscy się z nas śmieją. – jęknął Stefan.
- Musicie się rozgrzać. – oznajmiła. – No dobra, to teraz przechodzimy do czegoś konkretnego. – powiedziała i podpłynęła do brzegu gdzie na odpowiednim stoliku stało radio. Włączyła muzykę i z szerokim uśmiechem odwróciła się w stronę kolegów. Spojrzeli na nią jak na wariatkę.
- Nie ma mowy… - stwierdził Michael. – Na pewno nie do tego.
- To najlepsza muzyka do fitnessu. Powtarzajcie ruchy za mną i wszystko będzie dobrze. Muzyka narzuci Wam odpowiednie tempo. – powiedziała i pokazała Im pierwsze ruchy. Były dość proste ale żaden z Nich się nie poruszył. Westchnęła. – Chłopaki proszę Was…
- Żądasz od nas zbyt wiele. Uwielbiamy Cię i Twoje boskie dłonie ale nie będziemy z siebie robić panienek chcących schudnąć. – wzruszył ramionami Andreas. Spojrzała na bruneta stojącego z przodu grupy.
- Manu… Proszę…
- Ok. – stwierdził. Uśmiechnęła się szeroko. – Pod warunkiem, że pójdziesz ze mną na kawę. – wyszczerzył się. Pokręciła głową.
- Za kawę też to zrobię. – odezwał się Stefan.
- Ja za obiad. – wyszczerzył się Michael.
- Dobra… Zrobię Wam wielką kolację jak wrócimy ale błagam Was zacznijmy już te zajęcia. – wywróciła oczami i pokazała kolejne ćwiczenie.
  Większość ćwiczeń była wzmacniająca ich mięśnie. Były również ćwiczenia, które wymagały większego wysiłku. Przy pokazywaniu niektórych z nich widziała ich porozumiewawcze spojrzenia i cwane uśmieszki. To, że miała duży biust i krągłe kształty nie pomagało w skupieniu się bandzie facetów na wykonywanych ćwiczeniach.
- Teraz połóżcie głowy na brzegu i taj jak Was uczyli na pierwszej lekcji pływania machacie nogami. – ustawiła ich wzdłuż linii brzegowej i wyszła z basenu chcąc mieć lepszy widok na pracę Ich nóg. Nie był to dobry pomysł.
- Jeżeli tak to ma wyglądać to mogę mieć taki fitness codziennie. – wyszczerzył się Fetti widząc Ją nas swoją głową. Lekko ochlapała Go wodą.
- Skoro jesteś taki chętny i tak dobrze Ci idzie to możesz zrobić dodatkowo 10 basenów. Zapraszam. – uśmiechnęła się wskazując basen olimpijski będący tuż za Nią. Brunet z niechęcią przeszedł na drugi basen. – Czy jeszcze ktoś ma ochotę trochę popływać? – zapytała. Wszyscy spokojnie wykonywali ćwiczenia przydzielone Im przez brunetkę. Zerknęła w stronę wygłupiających się Polaków ale nigdzie nie widziała Maćka.
- Nie ma Go tu. – usłyszała za plecami. Odwróciła się i zobaczyła uśmiechniętego lekko blondyna.
- A gdzie jest? Muszę z Nim porozmawiać. – powiedziała poważnie.
- Posłuchaj… Ja wiem, że teraz sytuacja się trochę komplikuje ale przecież to nie może być Wasz koniec prawda? – zapytał. – Tylko Go nie rzucaj, błagam Cię. Widziałem jak wychodził z Twojego pokoju. Mniemam że nie przyjęłaś tej wiadomości zbyt spokojnie i nie dziwię Ci się ale przecież skoro chcesz z Nim porozmawiać to znaczy, że jeszcze nic nie jest przesądzone prawda? – zapytał.
- Dawidku skarbie ale dlaczego miałabym Go rzucać? – zapytała zdezorientowana.
- No wiesz… zazwyczaj w takich sytuacjach to jest przewidywana reakcja kobiet. Ale skoro się kochacie to przecież nic nie jest w stanie Was rozdzielić prawda? Nawet dziecko. – uśmiechnął się.
- Dziecko? – spytała zszokowana. – Dawid o jakim Ty dziecku mówisz? – zapytała. Widząc Jej reakcję blondyn zamarł.
- O matko… Ty jeszcze nie wiesz… - walnął się w czoło ręką. Serce zabiło Jej mocniej. W głowie miała tysiąc myśli ale tylko jedna wysuwała się na prowadzenie. – Myślałem, ze skoro Maciek wyszedł od Ciebie cały w nerwach to, że Ci już powiedział. Ja przepraszam to nie tak miało być. Miałaś dowiedzieć się od Niego i…
- Dawid o jakim Ty dziecku mówisz?! – warknęła. Spojrzał Jej uważnie w oczy. W Jego było widać współczucie i nieme przeprosiny. W Jej przerażenie i zaskoczenie.
- Maciek zostanie ojcem. – powiedział w końcu.
  Patrzyła na Niego z niedowierzaniem. Myślała, że się przesłyszała. Jak to w ogóle było możliwe? Jej Maciek miał zostać ojcem? Chyba coś źle zrozumiała…
- Powtórz? – poprosiła niemrawym głosem.
- Majka… Jedna z poprzednich dziewczyn Maćka tydzień temu przyjechała do Niego ze zdjęciem USG. Oni będą mieli dziecko Zośka. – powiedział. W Jej oczach pojawiły się łzy. Bo wszystko wokół się waliło zamiast być dobrze. – Zosiek… ale On Jej nie kocha… zrozum to była tylko jedna noc… w dodatku zanim poznał Ciebie…
- Zamknij się! – warknęła. Ręce się Jej trzęsły. Cały basen usłyszał Jej reakcję. – Zamknij się i zejdź mi z oczu! – krzyknęła. Sama nie wiedziała dlaczego tak zareagowała. Zwłaszcza, że Dawid nie był niczemu winien. Wszystkie oczy skierowały się w Jej stronę.
- Zośka wszystko w porządku? – obok Niej pojawił się Manu.
- Koniec rehabilitacji na dziś. – powiedziała uspokajając oddech, który przyspieszył. – Przekaż pozostałym. Widzimy się wieczorem na masażu. – powiedziała i prawie wybiegła z basenu…

NIEMCY, KOLONIA…

            Wielki budynek otoczony lasami na obrzeżach miasta nie zachęcał do wizyty. Wyglądał bardziej jak stary dwór z budynkami dla służby niż jak klinika odwykowa. Miał ochotę uciec. Wsiąść w samochód i wrócić do Innsbrucku. Tylko co potem? Jak miałby spojrzeć w oczy trenerowi, który tak bardzo Mu zaufał? Jak miałby spojrzeć w oczy Jej? W głowie cały czas miał Jej widok kiedy wyjeżdżał. Pomogła Mu się spakować. Jak małemu dziecku na wycieczkę szkolną. Uśmiechnął się na to wspomnienie. Nie rozmawiali o tym co Jej powiedział. Nie mówili więcej o uczuciach chociaż On czuł, ze to prędzej czy później nastąpi. Wiedział, że Zośka dotrzymuje obietnic a obiecała, że Go z tym nie zostawi samego. Że będzie dla Niego przyjaciółką przez cały ten czas. Robił to dla Niej. Owszem dla siebie, dla Lilly, dla Kristiny… Ale przede wszystkim dla Niej. Bo chciał Jej pokazać, że jest jeszcze coś wart. Mimo, że być może po tym wszystkim powie Mu że to koniec. Że nie może żyć w przyjaźni kiedy wie, że On Ją kocha. Ta wizja przerażała Go. Bolała. Ale potem przypominał sobie Jej słowa, które wypowiedziała kiedy wyjeżdżał…

- Thomas? – zwróciła się do Niego kiedy wsiadał do samochodu.
- Tak? – Odwrócił się w Jej stronę. Przytuliła się do Niego mocno.
- Uda Ci się. Wiem to. – szepnęła. – Uwierz w siebie. I pamiętaj, że masz do kogo wracać.

  Czy gdyby chciała zerwać znajomość mówiłaby takie słowa? Nie. Najbardziej przeszkadzało Mu to, że zostawiał Ją w momencie, kiedy Go potrzebuje. Kiedy Jego wsparcie jest dla Niej bardzo ważne. Że zamiast się Nią zaopiekować sprawił Jej jeszcze więcej kłopotów. Ale czas się wziąć w garść. Wziąć odpowiedzialność za swoje czyny i pokazać, że jest się facetem a nie ciotą. Już wystarczająco się ośmieszył przez te wszystkie głupoty jakie zrobił. Dlatego pewnym krokiem wszedł do budynku kliniki…

SZWAJCARIA…

            Siedziała w swoim pokoju nie mogąc opanować wylewających się łez z oczu. Tego było po prostu zbyt wiele. Dziecko zmienia wszystko. I to nie podlega dyskusji. Usłyszała zamykane drzwi do pokoju. Wiedziała, że przyszedł. Wiedziała też, że On już wie, że Ona wie.
- Nie wiem co mam Ci powiedzieć… - zaczął. – Mogę jedynie przeprosić.
- Przeprosić? Mnie? Za co? – spytała spokojnie nadal nie odwracając się w Jego kierunku.
- Że nie powiedziałem Ci od razu kiedy się dowiedziałem. Że nie dowiedziałaś się tego ode mnie… Zośka… Ja nawet nie wiem czy to jest moje dziecko… Kazałem Majce zrobić badania na ojcostwo, jeśli okaże się, ze to nie moje to wszystko będzie jak dawniej…
- Nic nie będzie jak dawniej Maciek. – przerwała Mu. – Skąd możemy mieć pewność, że nie będzie innej takiej Majki? – zapytała. – Ta nie była jedyną dziewczyną na jedną noc prawda? – znów zapytała. – Kiedy odebrała telefon powiedziałeś że to Twoja kuzynka. Skłamałeś bez zawahania.
- Ona nic dla mnie nie znaczy, ja nawet nie chcę tego dziecka! – powiedział z desperacją podchodząc do Niej. Odwróciła się w Jego stronę i wtedy zobaczył Jej łzy. Widok, którego za wszelką cenę chciał uniknąć.
- Nic dla Ciebie nie znaczy… Nie chcesz tego dziecka… - powtórzyła. – A gdybym ja była z Tobą w ciąży? Też byś nie chciał tego dziecka? Maciek zachowujesz się jak nieodpowiedzialny szczeniak! Dziecko to nie jest rzecz, którą się chce albo nie! Dziecko to jest istota, za którą trzeba wziąć odpowiedzialność i opiekować się nią przez całe Jej życie! Ty masz zostać ojcem! Nie wystarczy, ze będziesz dawał co miesiąc pieniądze na utrzymanie! Masz być obecny w życiu tego dziecka rozumiesz?! To zmienia wszystko. Całe Twoje życie. – mówiła zacięcie. – Ja będę w Austrii. Tam teraz jest moje życie. Twoje życie to skoki i ciągłe wyjazdy. Twoje życie to Zakopane i Kraków. I do tego dochodzi dziecko. I kobieta, którą teraz musisz się zaopiekować. – mówiła przez łzy. – W tym życiu nie ma dla mnie miejsca Maciek.
- Jest! – powiedział stanowczo.
- W weekend kiedy jesteśmy na tych samych konkursach? – zapytała.
- Zosia błagam Cię nie rób tego… - chwycił Ją za rękę. Spojrzała Mu w oczy i znów popłynęły łzy. Pokręciła głową.
- Tego jest zbyt wiele Maciek. To się po prostu nie uda. – szepnęła. – To koniec. – powiedziała przez łzy.
- Nie mów tak, to nie może się tak skończyć rozumiesz? Nie możesz mnie tak po prostu zostawić!
- Nie zostawiam Cię. Przyspieszam to co nieuniknione. I dobrze o tym wiesz. – powiedziała ze smutkiem. Nie odezwał się już. Puścił Jej dłonie i spojrzał prosto w oczy.
- Dlaczego się poddajesz? – zapytał.
- Bo nie mam siły na dalszą walkę z wiatrakami.
- Kochasz mnie? – spytał uparcie wpatrując się w Jej twarz. Milczała. – Odpowiedz, kochasz mnie? – zapytał ponownie.
- Maciek ja…
- Nie mów nic więcej. – powiedział cicho. – Masz rację. Lepiej skrócić to co nieuniknione. Szkoda tylko, że… Przykro mi, że nie potrafię być taki jak On.
- On? – spytała zdziwiona. Uśmiechnął się lekko.
- Pan Nieuniknione. – powiedział i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami…


A Lilly liczy powtórzenia tatusiowi :D
Sama słodycz ^^

*********************************************************************************
Cześć i czołem J
Kochane przepraszam, że ta długo czekałyście na nowy rozdział ale miałam nieoczekiwany wyjazd ze znajomymi i nie było mnie prawie cały poprzedni tydzień.
Mam nadzieję, że rozdział nie zawiódł ;)
Kolejny być może już jutro a jak nie to na pewno pojutrze J

Buziole :*

6 komentarzy:

  1. Znów poleciały łzy. Końcówka wycisnęła ze mnie wszystkie łzy. Maćkowi naprawdę zależało na Zośce, a ona... Czemu musiałam mieć przeczucie, że to się tak skończy? Maciej nie jest ślepy, od początku wiedział co się święci. Szkoda tylko, że Zośka nawet nie chciała walczyć o ten związek. Może by się w końcu udało. Może by coś do niego poczuła. Przecież mogło im się udać. Odległość potęguję tęsknotę. Gdyby nie Thomas, może Zosia zareagowałaby inaczej. I jeszcze Dawid, jakby nie wiedział kiedy trzymać język za zębami. Ok, to nie jego wina, ale to od Kota powinna się dowiedzieć.

    Mój kochany Grześ się pojawił! Skaczę ze szczęścia. Jedyny pozytywny akcent w tym rozdziale. Wiedziała, że on coś jednak czuję do Adelki. To nie mogło się inaczej skończyć. Poczuł coś do niej i mam nadzieję wszystko będzie ok. Rozbawiła mnie ta scena, gdy Gregor zrywał z Sandrą. Aż sobie wyobraziłam, jak musiała wyglądać Sandra, gdy Schlieri z nią zerwał. Wybuchłam tak głośnym śmiechem, że się przez pięć minut uspokoić nie mogłam.

    Oh, no i oczywiście moi kochani chłopcy z Austria Team. Jak włączyłam sobie tą piosenkę i zaczęłam wyobrażać sobie wykonujących ćwiczenia chłopców, śmiałam się jeszcze bardziej, niż podczas tej sceny z zerwaniem Gregora i Sandry. Boże, ile ja bym dała, żeby zobaczyć to na żywo.

    Teraz trochę o Thomasie, i tylko trochę. Z mojej strony mogę mu tylko teraz współczuć tego, że wylądował w ośrodku odwykowym i będzie musiał przechodzić przez piekło. Doceniam zachowanie Heinza. Nie każdy trener by tak zrobił.

    PS. Nie masz za co przepraszać kochana, ja wszystko rozumiem. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie byłam fanką Maćka, więc jestem zadowolona z takiego obrotu spraw. W zasadzie sam sobie na to zasłużył.
    Bardzo dobrze, że Thomas poddał się leczeniu. Musiał to zrobić i to nie dla Lilly, ale dla drugiej tak samo ważnej osoby w jego życiu - Zośki.
    Czekam na jakieś wieści od Adeli..
    Weny :)

    Zapraszam w wolnym czasie --> http://skok-w-zapomnienie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko jak dla mnie jest idealne , a sytuacja pomiędzy Gregorem , a Sandrą , ale żem się uśmiała. Oj żebyś Ty Schlieri w realnym życiu w końcu zmądrzał.
    Zauroczona!
    Co do Thomasa , szkoda mi Go jak nie wiem , ale jest silny i w stu procentach sobie poradzi! Maleństwo Nasze!
    I Zośka! No idiotka nad idiotkami! Wybacz , ale słów mi brakuje.
    Najpierw ' Maciuś powiedz ... Jesteśmy z tym wszystkim razem ' Sratatata .... jak widać.
    Jedno mówi , drugie myśli , a jeszcze trzecie robi.
    Po co te bzdurne słowa i zapewnienia skoro po jednej krótkiej wiadomości na temat ciąży Majki nagle zmienia wszystko w czym upewniała do niedawna bruneta?
    Gdzie tu logika?!
    Nienawidzę wręcz! Precz Zocha!
    Lilly na poprawę humoru! ♥

    -----------
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowy rozdział i to jaki! Znowu się dzieje.
    Przede wszystkim Zośka i Maciek... wiedziałam podświadomie, że to się tak skończy, ale mimo wszystko... jeszcze liczę, że jakimś cudem się zejdą. Okaże się, że to nie jego dziecko, Zośka sobie uświadomi,że jednak go kocha lub coś innego co sprawi, że znów będą razem. A nawet jeśli nie... to niech on przynajmniej będzie dalej obecny w tym opowiadaniu! ;P
    Byli taką uroczą parą... nie moge odżałować!

    Pan Nieuniknione- no idealny pseudonim po prostu :) Choć ciężko mi się z tym pogodzić związek Zośki z Thomasem rzeczywiście jest chyba nieunikniony...

    Gregor idealnie załatwił sprawdę! Sandra out! koniec oszukiwania się. Wygląda na to, że przynajmniej u Adeli i Gregora wszystko zmierza ku dobremu...
    krateczka

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest cudowny, kochana. :) Z resztą kiedy taki nie jest? No właśnie. Odpowiedź jest banalnie prosta, także inne wywody na ten temat są bezsensowne. :)
    Dobra, bez ściemy. Co jest najpiękniejsze tutaj? Gregor i sposób w jaki załatwił Sandrunię. Kocham! <3
    Ech... I nieco mniej przyjemna część rozdziału. Maciek faktycznie zachował się jak nieodpowiedzialny szczeniak. Bądź co bądź, ale to jego dziecko i co?Majka też nie jest wiatropylna. ;p Kurde, skąd te dzikie pretensje do Zosi? Skoro było to 'nieuniknione' trzeba było od razu zerwać z Nią, a nie brnąć w coś, co i tak w Jego oczach było skazane na porażkę! Zdenerwował mnie... Wybacz. :)
    Cuuudo, co jeszcze dopełniło zdjęcie na dole. <3 Kocham. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że Thomas powiedział trenerowi o swoich problemach. Heinz obmyślił dobry plan. Jeśli Thomasa nie przybije jakaś informacja, to da radę. Wierzę w niego. :D
    No. Nie sądziłam, że Gregor tak szybko się ocknie, ale to dobrze. Szczery do bólu. :D Sandra jakoś zbytnio nie rozpacza? Schlierenzauer poszedł po rozum do głowy. Wiem też, że się oświadczył Adeli, ale nic więcej(bo jak tylko zobaczyłam tytuł kolejnego rozdziału, to musiałam przelecieć wzrokiem po treści w poszukiwaniu tych magicznych słów. :p). Ale TYLKO i wyłącznie to, przyrzekam. :)
    Dawid, Dawid... Nigdy nie wcinaj się między wódkę a zakąskę. Dobry chłopak... ale zawsze jak się za bardzo chce, to nie wychodzi... Z drugiej strony miał przesłanki aby tak się zachować. Zrobił to dla dobra przyjaciela i to jest bezapelacyjnie popieram. Chciał dobrze. :)
    Fragment jak ćwiczyli na basenie... Jak jeszcze odkryłam piosenkę... Padłam. :D Ten fragment wywołał dużo śmiechu. :p Manu coś się kręci koło Zośki... Ale to CHYBA z powodu 'przyjaźni' (jeśli można już tak nazwać ich relacje :D).
    Ehh... Maciek... Ja tak coś czułam, że między Maćkiem i Majką nie było trwałego związku, tylko 'chwila'. Stchórzył na początku... ale nie dziwię mu się. Podejrzewam, że gdyby nawet Dawid się nie wygadał, Maciek powiedziałby Zośce tego samego dnia... bo nie chciał jej oszukiwać. Chociaż zrobił to wcześniej mówiąc, że to kuzynka (Och... wtedy naprawdę uwierzyłam, że to kuzynka. Myślałam, że Maciek jest czysty jak łza, zaczynałam wierzyć, ża jest święty, a tutaj taka sprawa)... Ale wtedy to nie był odpowiedni moment na tak poważną rozmowę.
    Zośka dobrze powiedziała. Ehh... Pełno problemów na nią spada (wypadek mamy i brata, konieczność wyjazdu... informacja o dziecku, nałóg Thomasa). I odpowiedzialność spada na nią. Chce każdemu pomóc... a sama nie ma teraz do kogo się zwrócić o pomoc dla siebie samej, pocieszenie (ok, jest Adela na telefon... ale Adeli też jest potrzebne wsparcie). Nie wiem jak ona sobie z tym poradzi, chociaż to silna dziewczyna, która wiele przeszła.
    Maćka też mi szkoda. Ja podejrzewam, że to może być jednak nie jego dziecko... albo i nie? Tak tylko gdybam. :p Ale to co powiedziała Zośka... a raczej nie powiedziała. Musiało go to zaboleć. Myślał, że był dla niej ważny (i był), a tutaj... Nie mógł jej zmusić do uczuć. Mógł poczuć się oszukany. Wiedział, że Zośka potrzebuje czasu... ale jednak zapewne miał nadzieję, że darzy go miłością.
    Mógł się poczuć także zawiedziony. Rozczarowany tym, że Zośka pomaga innym, a dla niego tej pomocy z jej strony zabrakło.
    Ehh... sama nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony Zośka dobrze zrobiła, że przerwała ich związek, bo wie że Maciek jest teraz potrzebny gdzieś indziej i dla niej to też była trudna decyzja... Z drugiej strony zawiodła Kota, nie pomogła mu.
    Dla mnie to dobrze, że nie było rozdziałów dodawanych jak byłam na spływie, bo miałabym więcej do nadrabiania... Chociaż z drugiej strony jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej. :D
    jk

    OdpowiedzUsuń