wtorek, 17 czerwca 2014

28. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz…

AUSTRIA, INNSBRUCK…

            Siedziała naprzeciwko Niego nic nie mówiąc. Bo co można w takiej sytuacji powiedzieć? Kiedy Twoje najgorsze obawy się sprawdzają. Kiedy Twój przyjaciel, któremu tak bardzo się zaufało nagle zmienia stan rzeczy, stan przyjaźni. O ile można jeszcze mówić w tym wypadku o przyjaźni. Bo kiedy jedna osoba z dwojga przyjaciół kocha drugą osobę to o przyjaźni nie może być mowy. Wtedy pomiędzy tą dwójką wyrasta mur, którego nie da się niczym zastąpić, niczym zburzyć. Może być albo przyjaźń albo miłość. A tutaj przyjaźń byłaby tylko jednostronna bo On zawsze liczyłby na coś więcej. A tak nie można. To byłaby chora relacja, w której oboje by cierpieli. On – bo nie mógłby być tym kim chce, dla Niej i tylko dla Niej, Ona – bo nie potrafiłaby odwzajemnić Jego uczuć.
Jesteś pewna, że nie potrafisz ich odwzajemnić?” – zapytała cicho Jej podświadomość.
„Jestem z Maćkiem.”
To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
„To jest jedyna odpowiedź.”
Nie można blokować prawdziwych uczuć z poczucia obowiązku.
            Spojrzała na Niego smutnym wzrokiem. „Przepraszam, że Cię pokochałem.” Te słowa wryły się głęboko w Jej duszę. Powinny palić, powinny obrzydzać, powinny oburzać… A one sprawiały, że poczuła ciepło jakiego wcześniej nie czuła. Kiedy słyszy te słowa z ust bruneta potrafi jedynie się uśmiechnąć i odpowiedzieć, że to wie. Że to widzi. Ale tego nie czuje. A teraz? Burza jaka zapanowała w Jej umyśle tym jednym zdaniem wydawała się być nie do uspokojenia. Bo serce przyspieszyło, wyrywało się. A najbardziej przerażało Ją to, że serce chciało odpowiedzieć tym samym. Przestraszyła się własnych uczuć. Słowa tak piękne i tak ważne wypowiedziane tym pięknym głosem, którego słuchać mogła godzinami… I ten wzrok, który był tak smutny a zarazem tak spokojny. Bo wydusił to w końcu z siebie. Wyznał to co najbardziej Go dręczyło. Zrzucił z siebie ciężar tego uczucia. Tylko dlaczego na Nią? Dlaczego w tym momencie? Kiedy Ona tak bardzo chciała Mu pomóc a On tak bardzo tej pomocy potrzebował. Kiedy tak bardzo była Mu potrzebna. Chciała zostać w Jego życiu. Pomóc Mu się pozbierać i odrodzić na nowo. Tylko jako kto miałaby to zrobić? Nie mogła dawać Mu nadziei na coś czego nie może Mu obiecać. Bo przecież jest ktoś inny. Ktoś kto czeka na Nią w Polsce. Kto kocha, ufa i nigdy nie zawiedzie. Jak teraz, znając prawdę o uczuciach blondyna miałaby spojrzeć Maćkowi w oczy i powiedzieć, że nic się nie zmieniło? Jak wiedząc o Jego problemach mogłaby Go zostawić samego i tak po prostu się wyprowadzić? Tylko czy pozostanie tutaj jest w ogóle dopuszczalne?
- Nie możesz mnie przepraszać za swoje uczucia Thomas. – powiedziała po długiej chwili milczenia. – Za miłość nigdy nie należy przepraszać. – dodała cicho.
            Słysząc te słowa poczuł ogromną ulgę. Bo nie była zła, nie wyszła bez słowa zostawiając Go ze wszystkim samego. Nie powiedziała, że Go nienawidzi, że Ją zawiódł… Chociaż to ostatnie sam doskonale wiedział. Spieprzył wszystko na czym Mu zależało. Relacje z Nią, swoje życie… Stał nad przepaścią i tylko Ona trzymała Go za rękę żeby się z niej nie rzucił. Żeby nie upadł z hukiem. Utrzymywała Go przy życiu gdy się topił. Była Jego tlenem. Tylko na jak długo? Bo to był czas kiedy musiał powiedzieć już wszystko. Być szczerym od początku do końca, tak jak powinien. Tylko czy ta szczerość nie zmieni zbyt wiele?
- Zrozumiem jeżeli nie będziesz chciała mnie znać. – powiedział z bólem. – Zawiodłem na całej linii. Siebie, swoich bliskich, Ciebie… Z każdym kolejnym dniem zawodzę coraz bardziej. Miałem się Tobą zaopiekować a zamiast tego dokładam Ci problemów. Obiecałem Maćkowi, że nie wepchnę się tam gdzie mnie nie chcą a właśnie to zrobiłem. Wczoraj zachowałem się jak kompletny idiota a to co powiedziałem było najgłupszą rzeczą jaką mogłem zrobić. Chciałem Cię zdobyć za wszelką cenę, odbić Cię Jemu. To ja wymyśliłem tą akcję z pożarem w Wiśle. Bo nie mogłem znieść świadomości, że spędzicie ze sobą noc… - przerwał. Chciał zobaczyć Jej reakcję ale pozostała cały czas z ta samą miną. Skupioną na Jego słowach. Analizującą wszystko po kolei. –Powiedz coś. – powiedział cicho. Milczała. To czego się dowiedziała było zbyt dużą dawką informacji. – Zośka odezwij się do mnie. Powiedz, że mnie nienawidzisz, że na nikim się tak nie zawiodłaś jak na mnie, że nie chcesz mieć ze mną nic do czynienia ale nie milcz. – patrzył na Nią uparcie. Jej milczenie było gorsze od największej awantury.
- Ja… - zaczęła. Nie wiedziała co mogłaby Mu odpowiedzieć. – Ja… Ja przepraszam… - powiedziała w końcu i wyszła z mieszkania.

POLSKA…

            Kiedy życie Ci się sypie nie myślisz już o niczym. To co było dla Ciebie najważniejsze staje się najmniej istotne. Zastanawiasz się tylko co zrobić żeby nie posypało się bardziej. Ale to nie daje efektów. Wplątując się w coś co nie do końca jest mądre ryzykujesz konsekwencjami, które mogą zniszczyć wszystko.
- Jeśli będziesz dalej tak partolił skoki to Zocha na pewno zauważy. – powiedział blondyn. Brunet spojrzał na Niego z paniką w oczach. – Powiem to po raz ostatni. Porozmawiaj z Nią i wszystko wyjaśnij. To mądra dziewczyna więc zrozumie.
- I co potem? Jak ma to wszystko wyglądać? Ona w Innsbrucku z Thomasem a ja tutaj z…
- Rezygnujesz z Niej? Poddajesz się? Maciek nie możesz się załamywać tym co się teraz dzieje. Musisz po prostu to przyjąć do wiadomości i wziąć za wszystko odpowiedzialność. Jeżeli powiesz Jej prawdę i pokażesz, że jesteś odpowiedzialny za swoje działania to zrozumie i jeszcze będzie Cię we wszystkim wspierać. A jeżeli Jej nie powiesz to prędzej czy później to wyjdzie na jaw i dopiero wtedy zobaczysz kiepskie skutki swoich czynów.
- Jeśli Jej powiem to mnie zostawi. – jęknął. Usiedli na ławce pod skocznią.
- Jeśli Jej nie powiesz a dowie się o tym od kogoś innego to nie będzie chciała Cię znać. Naprawdę chcesz Jej dokładać do tego wszystkiego co Ją spotkało? Pokaż Jej, że jesteś z Nią szczery, że liczysz się z Jej zdaniem, że chcesz żeby wiedziała o Tobie wszystko.
- Dla Ciebie wszystko jest takie proste… Dawid… Ja teraz będę musiał się zająć Majką, a potem? Potem będzie coraz więcej obowiązków. Nawet nie wiem czy będę miał czas dla własnego dziecka a co dopiero dla Zośki.
- A może oprócz własnego dobra zacząłbyś myśleć o dobru tego dziecka, Majki i Zośki? Wiesz co? Dobrze, że przynajmniej dotarło do Ciebie, że będziesz ojcem. Czas dorosnąć stary.
- Ale ja myślę o Nich wszystkich! Myślisz, że co mam teraz w głowie? Ze skoki są ważne? Cały czas się zastanawiam jak mam to wszystko zorganizować! Jak powiedzieć Zosi, że będę miał dziecko, którego nie chcę z dziewczyną, której imienia jeszcze kilka dni temu nie pamiętałem. Jak zapewnić tej dziewczynie przyszłość i co będzie potem. – powiedział zdeterminowany. Schował twarz w dłonie. Załamał się. Świadomość tego, że zostanie ojcem dobijała Go. Bo czuł, że nie jest na to gotowy. Że to nie ten czas i nie ta kobieta.
- Pogadaj z Jaśkiem. – powiedział ciszej blondyn i odszedł w kierunku skoczni.

AUSTRIA, INNSBRUCK, KAWIARNIA W RYNKU…

            I co teraz? Maciek mógłby powiedzieć „a nie mówiłem?”. Tylko to nie pociesza i nie daje rozwiązania. Cóż... Nic nie da gotowego rozwiązania na tacy. Wplątała się w relacje tak skomplikowane, że aż niemożliwe. Przyjaźń… Obiecała Mu, że przy Nim będzie, że zawsze będzie mógł na Nią liczyć. Dlatego nie mogła Go teraz zostawić samego. Jego problem był zbyt duży. Ale On obiecał, że nigdy więcej Jej nie oszuka a tym czasem cały czas to robił. I dlaczego przyznał, że to wszystko jest prawdą? Dlaczego akurat teraz zebrało Mu się na szczerość kiedy tak bardzo potrzebowała przyjaciela przy sobie? Jak teraz miałaby wyglądać Ich relacja? Mieszkanie ze sobą w ogóle nie wchodziło w grę ale zostawienie Go samego również. Oczywiście mógł wrócić Gregor ale czy mogła Mu zaufać, że odpowiednio zajmie się Thomasem? No i jak miałaby wyglądać Ich współpraca w teamie kiedy atmosfera byłaby napięta jak struna? Tyle pytań przez jedno wyznanie, przez jedną chwilę prawdy, przez szczerość jaka powinna być między Nimi od samego początku. Tylko gdyby wyznał to wszystko wcześniej to gdzie byłaby teraz? Czy przyjęłaby posadę, dzięki której ratuje swojego brata?
A może gdyby był pierwszy teraz byłabyś z Nim i tuliła Go w swoich objęciach?” – pytała podświadomość. – „Zośka zastanów się czy nie mylisz uczuć.
„Co masz na myśli mówiąc czy nie mylę uczuć?”
Jesteś z Maćkiem a nie potrafisz Mu powiedzieć, że Go kochasz. A będąc w przyjaźni z Thomasem dziś chciałaś odpowiedzieć Mu tymi właśnie słowami.
„To była chwila słabości. Ja też potrzebuję bliskości. To był odruch, którego potem mogłabym żałować.”
Albo nie żałować. Wolisz żałować, że czegoś nie zrobiłaś czy że coś zrobiłaś? Sytuacja między Wami i tak jest zbyt skomplikowana. To niczego by nie zmieniło.
„Zmieniłoby wszystko.”
Jeden pocałunek wiele by wyjaśnił. Przynajmniej dowiedziałabyś się co czujesz.
„Nie.”
Wiesz, że jeśli Go z tym zostawisz to Go stracisz? Wszyscy Go stracą bo sobie nie poradzi.
„Wiem. Tylko…”
Tylko co? Czego Ty się boisz?
„Niczego. Już i tak nie mam nic do stracenia. Już chyba nic więcej nie może mnie zaskoczyć.”
Owszem może. Twoje uczucia mogą Cię zaskoczyć. Boisz się uczuć!
„A nie powinnam? Czuję się jak w jakimś kiepskim romansidle. Jak potem będę mogła spojrzeć Maćkowi w oczy?”
Masz rację, cierp. Tylko zastanów się teraz nad tym jaką widzisz przed sobą przyszłość. Bo z Maćkiem długo tak nie pociągniesz. A Thomas Cię uzupełnia. I kochasz Go.
„Nie, nie kocham… Nie wiem czy kocham… Na pewno nie kocham…”
Widzisz? Gubisz się we własnych uczuciach. Przemyśl to. A teraz wróć do Niego i pokaż Mu, że nie jest sam. Że mimo wszystko nadal uważasz Go za swojego przyjaciela. I dlatego Mu pomożesz.
***
            Siedział w pokoju przy biurku. Sam. Cisza wokół bolała. Po Jej wyjściu uświadomił sobie swój błąd. Niepotrzebnie mówił to wszystko. Ale kiedyś obiecał Jej szczerość więc chciał w końcu dotrzymać choć jednej obietnicy. Co jeszcze obiecał? Że więcej nie weźmie. A tymczasem siedział nad przezroczystym woreczkiem foliowym z białym proszkiem w środku i zastanawiał się czy to nie pomogłoby zapomnieć o samotności jaką teraz odczuwa. Samotność. Opuszczenie. Sam sobie na to zasłużył. Nie zdziwił się Jej reakcją. Miała do niej pełne prawo. Teraz Jej wyprowadzka była tylko kwestią czasu. Jej obojętność była spodziewanym skutkiem Jego zachowania. Co Mu pozostało?
Lilly idioto!” – krzyknęła podświadomość.
            Przed oczami stanął Mu obraz swojej córki. Ją także zawiódł. I zawiedzie. Bo kiedy Heinz dowie się o wszystkim na pewno odsunie Go od kadry. Być może już nigdy nie wróci zaufanie, którym się darzyli z trenerem i już nigdy nie będzie skakał. Ta wizja przerażała Go niesamowicie. Bo skoki były Jego życiem. Tylko czy bez tego magicznego proszku potrafił jeszcze się tym życiem cieszyć? Czy był w stanie tym życiem żyć? Wziął woreczek do ręki i zaczął go obracać.
Masz jeszcze Kristinę!
„Ona ma swoje życie.”
A Zośka nie ma? Dlaczego jedna przyjaciółka ma Ci pomóc a druga nie?
„Bo jedna jest matką mojego dziecka i musi je chronić przede mną.”
A drugą kochasz.
„Tak. A drugą kocham.”
            Podszedł do okna i spojrzał za nie. Sierpień był gorący ale i burzowy. Właśnie zbliżała się jedna z tych burz. Niebo było ciemne, zerwał się wiatr. Od razu pomyślał, że Zośka miała na sobie tylko cienką sukienkę wychodząc z mieszkania. Martwił się. W końcu była dla Niego teraz wszystkim. I wszystko stracił. Spojrzał ponownie na woreczek z kokainą.
Pokaż Jej, że dasz radę. Że chcesz. Zrób to dla Niej. Nawet jeśli ma Cię darzyć obojętnością do końca życia.” – podpowiadała podświadomość.
            Wziął torbę sportową i wyjął wszystkie woreczki jakie tam były. Potem wyjął zapasy z szuflady od biurka i te schowane pomiędzy książkami na półkach. Wszystko to wziął do rąk i stanął na środku pokoju. Wpatrywał się intensywnie próbując opanować chęć wzięcia choć jednej kreski. Ostatni raz. Zamknął oczy i wypuścił z rąk woreczki powodując, że znalazły się na podłodze wokół Niego. Nie miał siły. Był wrakiem emocjonalnym. Jego silna wola przeżywała zawał. Znów zaczęły drżeć Mu dłonie. Znów przyspieszył Mu oddech. Miał ochotę się rozpłakać z bezradności. To wszystko było takie trudne. I silniejsze od Niego. I wtedy poczuł ciepło. Jego dłonie znalazły się w innych dłoniach. Gorących, delikatnych i takich małych… Otwarł oczy i zobaczył Jej zatroskaną twarz. Jej oczy wyrażające strach, ból ale i ogromną determinację. Wiarę. Tylko w co? Właśnie w tych oczach znalazł odwagę. Siłę. Powróciła pewność, ze nie wszystko stracone. Jej wiara miała być Jego wiarą. Podniosła kilka woreczków i podała Mu je. Potem wzięła resztę i spojrzała na Niego z pytajnikami w oczach. I to w Ich relacji było najpiękniejsze. Że rozumieli się bez słów. Teraz liczyły się czyny. Musiał zrobić wszystko żeby do końca Jej nie stracić. Nogą kopnął drzwi do łazienki i stanął nad toaletą. Przez moment się zawahał. Jego organizm był za bardzo przyzwyczajony do tego uczucia mocy i pewności. A teraz miał to wszystko sobie odebrać. Poczuł Jej dłoń na swoim ramieniu. I to wystarczyło. Wyrzucił wszystkie woreczki i spuścił wodę. Odetchnął z ulgą. Pozbył się swojego przekleństwa…

- To jest pierwszy krok do wyzdrowienia Thomas. – powiedziała cicho. – Musisz tylko uwierzyć, że dasz radę i naprawdę tego chcieć. – dodała. Odwrócił się w Jej kierunku. Miał łzy w oczach. Czuł się tak bezsilnie… - Nie zostawię Cię z tym samego. – powiedziała cicho. –Nadal jesteś moim przyjacielem. I tak łatwo się mnie nie pozbędziesz…

*********************************************************************
I jest kolejny :) 
Z dedykacją dla jk :*
Buziole :*

9 komentarzy:

  1. No z Maćkiem to moja droga przesadziłaś! :P Jaka Majka? Jakie dziecko? Maciek taki skok w bok? Przecież Zośka mu nie wybaczy, czy się przyzna czy nie ( chyba że to już taka zaawansowana ciąża, z czasów jak jeszcze nie był z Zosią). Juz widzę w jakim kierunku to zmierza ( obym się myliła): ich związek sie rozpadnie, a z Thomasem... wiadomo. A sam Morgi mnie nadal denerwuje. Rozmemłany taki. Rozumiem ciężką sytuację, uzależnienie, ale ciągle tylko albo płacze, albo filozofuje, albo kombinuje za jej plecami. A ta bez mrugnięcia okiem przechodzi nad każdym jego kłamstwem i spiskiem do porządku dziennego. Zośka się musi jak najszybciej wynieść, bo sytuacja jest chora. Wkońcu chłopak ma też rodzinę, przyjaciół, a poza tym prawie 30 lat na karku!
    Brakuje Gregora i Adelki! Co u nich? Gregor będzie o nią walczył?
    krateczka

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że Maciuś taki święty nie jest. Swoje też ma za uszami jak widać. I to nie byle co... Ciekawe, czy Zośka mu wybaczy. Ale skoro nie potrafi mu nawet powiedzieć, że go kocha, to jak ma mu wybaczyć coś takiego? Coś mi się wydaje, że to nie jest prawdziwa miłość.
    W tym rozdziale najbardziej według mnie, można było dostrzec dojrzałość Zośki. Mimo młodego wieku radzi sobie z obecną sytuacją. Na wyznanie Thomasa też zareagowała spokojnie. Oczywiście, że ją to zaskoczyło itd. ale nie nawrzeszczała na niego, ponieważ rozumiała Thomasa i doskonale wiedziała w jakiej znajduje się sytuacji. Jeśli zostawiłaby go z tym wszystkim samego, mogłoby się to źle skończyć.
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Maciek. Majka. Dziecko. Nie no, nie ogarniam...
    Ciekawe jak na to zareaguje Zośka... Albo kiedy Maciek odważy się wyjawić Jej prawdę... Zastanawiające i dające do myślenia, że Ci, którzy są swego rodzaju kontrolerami, sami mają niezłe grzeszki na sumieniu.
    Co można powiedzieć o Thomasie? Dobry krok na przód. Jestem dumna nawet z niego. Mówią, że najtrudniejszy jest pierwszy krok, lecz ja sądzę, że jeszcze wiele, wiele takich trudnych kroków przed nim...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale że jak to Maciek będzie ojcem?! O.O Tego bym się w życiu nie spodziewała. No to teraz już jest pewne, że Zośka mu nie wybaczy. Nie umie mu powiedzieć, że go kocha, bo go nie kocha. Dlaczego więc miałaby być z chłopakiem, który ma dziecko z inną dziewczyną. Ja się pytam kiedy to się stało? Wiesz co? Jak ty tak mogłaś mnie pozbawić nadziei na to, że Zosia i Maciek jednak przetrwają wszystko i będą razem? Teraz Thomas, to będzie miał zielone światło już na dobre. W dodatku Zośka się będzie nad nim litować, bo to były "narkoman". Już mam serdecznie dość Morgensterna. Jest cholernie przesłodzony i nie robi nic innego, jak tylko mąci ludziom w życiu. Zocha ma teraz taki mętlik w głowie, że sama nie wie co myśleć i czuć, a to wszystko przez Morgensterna właśnie. Gdyby go nie poznała, jej życie na pewno ułożyłoby się inaczej i byłaby w szczęśliwym związku z Maćkiem. To co się dzieje między nią a Kotem jest winą Thomasa, gdyby się nie pojawił, wszystko było by ok. Podoba mi się jednak zachowanie Zofii, że mimo tego, co się dowiedziała od Thomasa nie zostawiła go w takiej sytuacji samego. Pozdrawiam i czekam!

    PS. Tęsknie za Adelką i Gregorem. Kiedy o nich usłyszę?

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie! Maciek, taki świętoszek, ma dziecko? Coś czuję, że Zośka mu tego nie wybaczy i rzuci się w ramiona Thomasa. A sam Morgenstern strasznie mnie wkurza! Taka rozmemłana klucha xd.
    Życzę dużo weny i czekam z niecierpliwością na następny rozdział!
    Lana

    OdpowiedzUsuń
  6. Maciek i dziecko,thomas i prochy... Zośka ma trudny orzech do zgryzenia. Ciekawe co wydarzy się w Szwajcarii

    OdpowiedzUsuń
  7. Wzruszyłam się czytając zmagania Thomasa z uzależnieniem .
    Ależ ja mam słabe nerwy.
    Rozczuliłam się na dobre , a to chyba dobrze bo nie sądziłam że Thomasowi jest aż tak trudno. ..
    Rewelacyjny,
    Czekam na kolejny.
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nadrabiam zaległości i miałam skomentować dopiero ostatni rozdział, ale nie dałam rady. Tutaj muszę się wypowiedzieć. Zdecydowanie najlepsza część jaka się tutaj pojawiła do tej pory. Tyle uczuć, tyle zamieszania.
    Zośka tak się martwi o Maćka, a ten proszę... tatusiem będzie. Stracił w moich oczach i jeszcze bardziej go nie lubię.
    Thomas i jego bezradność, a sposób w jaki to opisałaś, niesamowite... moment przełamania, kiedy wszystko wyrzucił. Zosia go nie zostawi, pięknie! Jeszcze niech dowie się o Maćku i go zostawi!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pokomplikowało się...
    Czyli Kot zostanie ojcem... Dobrze, że Maciek jest na tyle odpowiedzialny i wie, że będzie musiał ‘zorganizować’ życie dziecka i zadbać o dobro jego i jego matki... nawet jeśli tego nie chce. To stwierdzenie ‘Pogadaj z Jaśkiem’... Maciek nie ma twardego oparcia w postaci Dawida. Ja rozumiem, że może Janek ma większe doświadczenie (źle to brzmi :D), ale blondyn, jako przyjaciel, powinien trwać przy Kocie ‘do końca’, a nie ‘przekazywać’ go i jego problemy z rąk do rąk.
    Co odpowie Zośka i jak prawda wyjdzie na jaw? Dobrze by było gdyby Kot sam o tym powiedział... Jaka będzie reakcja Zochy? Jaka jej odpowiedź by nie była, nie będę jej potępiać. To dla niej trudna sytuacja. A do tego ma coraz większe wątpliwości co do jej uczuć, związku... Z jednej strony, jeśli zaakceptuje sytuację, zrozumie Maćka, w pewnym sensie ‘załamie’ Thomasa. Czy nie będzie musiała wybrać spośród dwóch skoczków, komu pomoże finalnie? Bo niewątpliwie oboje pomocy potrzebują... Czy nie zgodzi się z rzeczywistością, z nowiną Kota? I tutaj też się nie zdziwię... Tylko obawiam się takiej sytuacji, w której Maciek powie (z desperacji): ‘Thomas też ma dziecko i jego nie odtrącasz’. Ale to by było okrutne...
    Dobrze, że Zośka nadal pomaga Thomasowi... Pomimo tej skomplikowanej sytuacji... uczuć, których sama nie rozumie. Gdyby nie ona, mogłoby się to skończyć inaczej... ale nie powiedziane, że historia skończy się dobrze. Bo Zośka pomaga Thomasowi, ale czy nie będzie musiała wybrać Maciek - Thomas? Czy kiedy złami mu serce (jeśli tak się stanie) on sam poradzi sobie z problemami? Podejrzewam, że na razie będzie mieszkać z Thomasem. Tylko w jakim kierunku rozwinie się ich przyjaźń? Ale ważne jest to, że Morgenstern chce walczyć. Ma dla kogo. Tylko niech nie ogranicza się do Zośki, Lily jest równie ważna.

    Dziękuję za dedykację pod tak ważnym i pięknym rozdziałem. Kiedy życie jednych się sypie, drugich powstaje... Kiedy jedna osoba będzie musiała podjąć ważną decyzję, determinującą nie tylko jej życie, ale także życie innych. A każda decyzja może przynieść niepożądane skutki.
    Gdy Zosia uświadamia sobie swoje uczucia, ale jeszcze się do nich nie przyznaje. Gdzie u Morgensterna nastąpił przełom... najważniejsza faza (?) za nim. U Kota też następuje przełom idący w ‘złym’ kierunku... a może jednak dobrym? Zośka jest nieprzewidywalna, albo jej los jest nieprzewidywalny... Ale wierzę, że każda jej decyzja będzie tą dobrą, jeśli takowa może w ogóle być w takiej sytuacji ‘ bez wyjścia’ (?).
    DZIĘKUJĘ :)
    jk

    OdpowiedzUsuń