środa, 25 czerwca 2014

30. Wyjdziesz za mnie?

AUSTRIA, INNSBRUCK…

            Siedziała naprzeciwko szatyna i patrzyła na Niego uważnie. Jego mina mówiła wszystko. Był zszokowany. Nie mógł uwierzyć w to czego właśnie się dowiedział. Jego najlepszy przyjaciel miał tak wielkie problemy a On tego nie zauważył. Będąc obok Niego. Dzień w dzień. Ramię w ramię. Pokój obok…
- To nie jest Twoja wina Gregor. – powiedziała widząc załamanego kolegę. Trudno było Jej określić ich relację. Kolega? Bo na pewno nie przyjaciel. Znajomy? Współlokator? Teraz to nie było ważne. – Nikt tego nie zauważył. Ani trener ani Kristina ani Wasi koledzy z drużyny.
- Ty zauważyłaś. – stwierdził.
- Tylko dlatego, że kiedyś sama miałam z tym do czynienia. – odparła. Spojrzał na nią z jeszcze większym zaskoczeniem na twarzy niż przed chwilą. – Stare dzieje. – powiedziała wymijająco. – Teraz jesteśmy Mu potrzebni. Musimy Go wspierać i pokazać Mu, że może na nas liczyć.
- Możemy się z Nim jakoś kontaktować? – zapytał.
- Tylko telefonicznie i tylko w określonych godzinach i dniach. Przez ten najbliższy tydzień możemy to zrobić jedynie raz. Najlepiej w trzeci dzień terapii. Wtedy zazwyczaj siła walki jest najmniejsza, kryzys największy i Thomas może chcieć się poddać. Dlatego musi wiedzieć, że nie jest sam i że Mu w tym kibicujemy. On sam musi chcieć się wyleczyć.
- Czyli dopiero w środę? – pokiwała głową. – Nie rozumiem dlaczego nie powiedział mi o swoich problemach… Przecież przyjaźnimy się tyle lat… Zawsze mogłem na Niego liczyć.
- Może właśnie dlatego nie chciał Cię martwić? Myślał, że skoro Tobie umiał pomóc to sam sobie świetnie poradzi z problemem… Nie wiem Gregor… - westchnęła.
- Kto o tym wszystkim wie? – zapytał.
- Ja, Ty i Heinz. Kristina i reszta myśli, że Thomas jest w klinice rehabilitacyjnej. Wybił sobie bark. – wspomniała. I zapadła cisza. No bo o czym może rozmawiać dwoje nieznanych sobie ludzi? – Jesteś głodny? – zapytała. – Zrobiłam obiad. – wstała od stołu i podeszła do kuchenki. Postawiła zupę na gazie a do piekarnika wsadziła pieczeń.
- Nie musisz mi się podlizywać. Nie wyrzucam Cię z mieszkania. – zauważył z tą swoją cwaną miną. Wywróciła oczami.
- Nie podlizuję się. Skoro i tak tutaj mieszkam to mogę gotować nie tylko dla siebie. – powiedziała mieszając pomidorową.
- Miałaś jakieś wiadomości od Adeli? – zapytał ciszej. Odwróciła się w Jego stronę. Telefon od przyjaciółki jaki otrzymała poprzedniego wieczora był jednym z tych, których wolałaby nie otrzymać. Nigdy nie słyszała tak smutnego głosu blondynki. Opowiedziała Jej wszystko co wydarzyło się w Egipcie. Dlatego w pewnym sensie współczuła szatynowi. Mając świadomość, że człowiek, który siedzi przed Nią nie wie czym jest miłość a Jej najlepsza przyjaciółka zakochała się w Nim jak nigdy w nikim, nie wiedziała jak właściwie ma się zachować.
- Tak. Rozmawiałam z Nią wczoraj wieczorem. – odparła i wróciła do przygotowywania obiadu.
- Wszystko u Niej w porządku? – spytał ponownie.
- Dlaczego sam Jej o to nie zapytasz? Masz Jej numer. Zadzwoń. – wzruszyła ramionami.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł.
- A wspólny wyjazd do Egiptu był świetnym pomysłem tak? – spytała trochę ostrzej niż chciała. – Przepraszam. – poprawiła się. – Ostatnio trochę za dużo się tego wszystkiego naskładało. Najpierw wypadek i cała ta sytuacja z operacją Szymona, potem przeprowadzka tutaj, moja najlepsza przyjaciółka jest beznadziejnie zakochana w facecie, który ma Ją generalnie gdzieś, Thomas jest uzależniony i jeszcze do tego… - przerwała. Nie chciała nawet o tym myśleć. Niestety tak się nie dało.
- Słyszałem o Maćku. – powiedział cicho.
- Chyba wszyscy już wiedzą. Dzisiaj na zajęciach patrzyli na mnie jak na jakąś ofiarę przestępstwa.
- Polubili Cię więc się martwią. – wyjaśnił. – Tylko żaden z Nich nie ma odwagi Cię zapytać o to jak się trzymasz. – dodał. Zamilkła. Wyłączyła kuchenkę i nalała zupy na talerze. Postawiła na stole i podała szatynowi łyżkę. Usiadła naprzeciwko Niego i zaczęła powoli jeść. Po dwóch łyżkach przestała. Uparty wzrok Schlierenzauera nie pozwolił Jej na spokojne skonsumowanie obiadu. Spojrzała na Niego.
- A jak mam się czuć? – spytała. – Po raz pierwszy w życiu byłam pewna tego z kim jestem. Wiedziałam, że On mnie nigdy nie zawiedzie. Że z Jego strony nie musze spodziewać się ciosu… - zaczęła gorzko. Nerwy miała na granicy. Wybuch był tylko kwestią czasu. – Aż tu nagle bum! Jak się sypie to wszystko. – zakończyła. – Okazuje się, że to co miało być pewne przynosi największe niespodzianki… Powiedz mi jak ja miałam zareagować? Miałam Mu pogratulować? Powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i nic się nie zmieni? Wszystko zmieniło się wraz z tą wiadomością. Wcześniej jeszcze miałam resztki nadziei, że jakoś to wszystko się ułoży, że popracuje tu trochę, jakoś spłacę kredyt za leczenie Szymona i wrócę do Polski do Maćka. I wszystko będzie dobrze. Tylko kiedy związek trwał miesiąc przed wyjazdem, a ja sama nie byłam w stanie powiedzieć Mu, że Go kocham to przy tak długiej rozłące rozstanie i wygaśnięcie tego uczucia jest tylko kwestią czasu. – powiedziała.
- Nikt nie mówi, że Twoja reakcja była zła. – stwierdził.
- Wszyscy wokół to powtarzają. Że zostawiłam Go z tym samego. Że gdybym Go kochała to jakoś bym to przełknęła. Ale to nie jest prawda. Czasem samo silne uczucie nie wystarcza. Nasze życie nie mogłoby się udać. Przez najbliższe kilka lat ja będę tutaj On tam. Będzie musiał zająć się rodziną i skokami. Nie będziemy mieli dla siebie czasu. Ja chcę żyć z Nim a nie obok Niego. Jeżeli kiedyś mamy być ze sobą to będziemy. Teraz… dla mnie to zbyt wiele. Zwłaszcza, że…
- Że Go nie kochasz. – dokończył. Popatrzyła na Niego smutno. – Może i nie znam się na romantycznych związkach i tym całym kochaniu ale wg mnie powinnaś Mu to wszystko powiedzieć. – stwierdził i zaczął jeść zupę. – Po co być z kimś kogo się nie kocha i karmić Go złudną nadzieją na coś co nigdy nie nastąpi? Nie lepiej to zakończyć od razu? Jedno porządne cięcie jest lepsze niż kilka małych ale tak samo bolesnych.
- Gdzieś Ty to wyczytał? Bo chyba nie mówisz tego z autopsji. – zauważyła.
- Przyjaźń z Adelą jednak ma na Ciebie wpływ. Jesteś tylko trochę mniej złośliwa. – stwierdził. – Tylko, że wiesz doskonale, że mam rację.
- Masz.
- Więc?
- Co więc? – spytała zdezorientowana.
- Kiedy Mu to powiesz?
- Powiedziałam Mu to kiedy wyjeżdżaliśmy ze Szwajcarii.
- I jak zareagował?
  Przed oczami stanął Jej obraz bruneta, który beznamiętnym wzrokiem patrzył na Nią stojąc w holu hotelowym…

- Tak będzie lepiej.
- Wygodniej – poprawił Ją. – Masz szczęście prawda? Trafiła Ci się świetna okazja. Przyznaj, tylko czekałaś aż popełnię jakiś błąd żeby się ode mnie uwolnić. I proszę! Jest. Maciek wpadł więc można spokojnie Mu dołożyć i Go zostawić z tym wszystkim samego. A Ty masz teraz wolną drogę. Thomas się ucieszył co nie? Możesz już do Niego lecieć!
- Maciek przestań! Myślisz, że to wszystko jest dla mnie proste? To prawda, że nie umiem Ci powiedzieć, że Cię kocham ale nie ukrywałam tego przed Tobą! Wiedziałeś, że dla mnie te słowa są zbyt wielkie żeby je tak po prostu wypowiadać nie będąc pewną! Czego ode mnie oczekujesz? Gratulacji? Mam Cię wyściskać i powiedzieć jak to świetnie, że będziesz miał dziecko z inną kobietą? Jak Ty to wszystko sobie wyobrażasz?
- Mówiłaś, że cokolwiek by się nie działo to jesteśmy razem. – wspomniał. Ton Jego głosu złagodniał. Jego wzrok był smutny i pozbawiony wszelkich nadziei. – Jeżeli mam traktować te słowa poważnie to mam prawo spodziewać się z Twojej strony wsparcia prawda? – uniósł Jej podbródek tak, żeby widzieć Jej oczy. – Nie chcę się z Toba kłócić, nie chcę się z Tobą rozstawać… - jego ciemne oczy były ciemniejsze niż zwykle. Łapał się ostatniej deski ratunku jakim był Jego wpływ na Nią. Być może Go nie kochała ale darzyła Go uczuciem, które pozwalało na takie zagrania. – Ja Ciebie kocham Zośka… Mogę na Ciebie czekać ile będziesz chciała ale nie mów mi że to nie ma sensu. Widzę i czuję, że nie jestem Ci obojętny. – powiedział cicho.
- Bo nie jesteś. – przyznała głaszcząc Go po policzku. – Chcę tylko żebyś poukładał swoje życie tak, żeby znalazło się tam miejsce dla nas. Bo teraz… to wszystko jest trochę zbyt skomplikowane.
- Powiedz mi tylko jedno… - zaczął. – Tylko bądź ze mną szczera. Mogę Cię o to prosić?
- Zawsze jestem z Tobą szczera.
- Czy to co do mnie czujesz… czy czujesz to samo do Thomasa? – zapytał z widocznym bólem w oczach. Nie zastanawiała się.
- Nie. – odpowiedziała pewnie. – Thomas jest dla mnie przyjacielem. Ty jesteś dla mnie kimś więcej.
- Więc dlaczego Jego wspierasz a mnie nie chcesz?- spytał z żalem.
- To są dwie różne sytuacje.
- Tak, wybity bark rzeczywiście wymaga pełnego wsparcia. – warknął.
- Widzisz? Nadal nie potrafisz mi zaufać. Takie kłótnie zdarzałyby się coraz częściej. W końcu któreś z nas by tego nie wytrzymało. – zauważyła ze smutkiem. Zamilkli. Patrzyli się na siebie rozumiejąc w końcu swój problem. Po prostu nie potrafili się dogadać. Mimo, że bardzo tego chcieli. A tej bariery nie można ominąć tak po prostu.
- Więc nie kończmy tego definitywnie. – powiedział w końcu.
- Co masz na myśli? – spytała.
- Zależy mi na Nas. Nie chcę tego popsuć jeszcze bardziej… Zróbmy sobie przerwę. Dajmy sobie czas. Ty w końcu unormujesz swoje życie w Austrii a ja ogarnę swoje w Polsce. Jeżeli to ma się udać to się uda. Bez szarpania się. Bądźmy po prostu…
- Przyjaciółmi na specjalnych warunkach. – dokończyła. Zaśmiał się lekko.
- Co Ty na to?
- Dobrze. Dajmy sobie czas…

- Mówiąc cięcie miałem na myśli cięcie w sensie amputacji a nie ucięcie i przyszycie na słabych niteczkach spowrotem. – stwierdził szatyn. Spojrzała na Niego i wstała od stołu biorąc puste talerze. Po chwili wróciła z drugim daniem. – A co z Thomasem? – zapytał.
- W jakim sensie?
- Wiesz już, że Cię kocha. – wzruszył ramionami.
- Wiem.
- Więc?
- Jak wyjdzie z odwyku będę musiała z Nim o tym porozmawiać. – odparła.
- A co jeżeli się załamie kiedy Mu powiesz, że nic z tego nie będzie?
- Nie mogę z Nim być tylko po to żeby nie wrócił do prochów. – zauważyła. Nie patrzyła na szatyna. Skupiała się na krojeniu mięsa. Za to On uważnie Jej się przyglądał.
- No to się porobiło… - westchnął.
- Co się porobiło? – zapytała zdezorientowana.
- On też nie jest Ci obojętny. – zauważył. – Masz strasznie pojemne serce. – zaśmiał się.
- Nie pomagasz. – mruknęła.
- Więc mam rację? Czujesz cos do Morgiego?
- Gregor… nie wiem. Zgubiłam się. To wszystko tak szybko się dzieje wokół mnie, że gdzieś po drodze po prostu się zgubiłam. Nie potrafię rozpoznać właściwie uczuć. Nie umiem się określić. Może komuś wyda się, że gram na dwa fronty ale ja naprawdę chcę być fair w stosunku do wszystkich i nie chcę nikogo zranić.
- Na razie nie raniąc nikogo ranisz tylko siebie. – stwierdził. – Nie zrywając na dobre z Maćkiem nadal tkwisz w czymś co jest niepewne i raczej bez sensu a dając nadzieję tylko pogłębiasz dupę w jakiej jesteś.
- Dzięki, to było bardzo obrazowe.
- Ale prawdziwe. – zauważył. – Może nie jestem ekspertem od spraw damsko-męskich ale zaplątujesz się coraz bardziej. Daliście sobie z Maćkiem czas… Świętnie. Thomas też wyjechał na miesiąc. Masz 4 tygodnie na to żeby się określić. To naprawdę sporo czasu.
- Tylko jak ja mam się określić? – spytała z desperacją w głosie.
- To proste. Zobaczysz za którym z nich bardziej tęsknisz. – wzruszył ramionami.
- A to wiesz bo…?
- Bo ostatnio odkryłem, że mam uczucia. – powiedział poważnie nie przerywając jedzenia. – Zerwałem z Sandrą. – oznajmił. Zakrztusiła się. Spojrzała na Niego wielkimi oczami ze zdziwienia.
- Dlaczego?
- Zakochałem się. – oznajmił z dumą. – Chyba. – dodał. Na Jej twarzy w końcu pojawił się uśmiech. Lekki bo lekki ale zawsze coś. W końcu coś zaczynało się układać. Nie w Jej życiu ale w życiu Jej przyjaciółki.
- Zadzwoń do Niej. – powiedziała z uśmiechem. – Powiedz co czujesz. Bez deklaracji. Adela zrozumie. – puściła Mu oko…

POLSKA, KRAKÓW…

            Telefon dzwonił i dzwonił już piąty raz tego popołudnia. Znów na wyświetlaczu pojawiał się ten sam napis. SCHLIERI DZOWNI. I ponownie nacisnęła czerwoną słuchawkę. Rozmowa z Nim nie miała sensu. Bo co Jej mógł powiedzieć? Po co w ogóle dzwonił? Chciał się upewnić że dotarła do domu? Przecież On się nie martwi… Telefon ponownie się odezwał. Tym razem dzwoniła Zośka. Odebrała od razu.
- Zośka powiedz temu osłowi jeżeli jest gdzieś tam obok Ciebie, że jeśli chce się zapytać w jaki sposób najlepiej oświadczyć się dziewczynie to ja się na tym nie znam. – zaczęła od razu.
- Rozstałem się z Sandrą. – usłyszała po drugiej stronie słuchawki. Aż wypuściła lakier do paznokci z rąk.
- Cholera jasna!
- Spodziewałem się innej reakcji. – powiedział.
- Przez Ciebie wybrudziłam sobie dywan. – warknęła. – Czemu Zośka mówi Twoim głosem?
- Bo ode mnie nie odbierasz. – oznajmił.
- Przekaż Jej proszę, żeby się nie zaprzyjaźniała z Tobą, bo nie masz uczuć i tylko lubisz wykorzystywać ludzi.
- Adela mówi, że Cię kocha i jest Ci wdzięczna do końca życia za ten telefon. – usłyszała w słuchawce.
- Skoro już musze Cię słuchać to mów co masz do powiedzenia i daj mi się spokojnie przygotować do wyjścia. – powiedziała kontynuując malowanie paznokci.
- Idziesz na randkę? – zapytał zaskoczony.
- A coś Ty taki zdziwiony? Mówiłam Ci, że chcę czegoś od życia. – wspomniała.
- Wyjdź za mnie. – oznajmił. Ponownie upuściła lakier do paznokci a w słuchawce usłyszała jak ktoś się krztusi. To musiała być Zośka.
- Chcesz zabić mi przyjaciółkę?! – wydarła się.
- Chcę żebyś została moją żoną. – powiedział poważnie.
- Dobra czubku… Wyjaśnijmy coś sobie… Nie znamy się. Spędziliśmy ze sobą kilka upojnych nocy i sporo rozmawialiśmy ale doszliśmy do wniosku, że nie wiesz co to miłość i generalnie daję sobie z Tobą spokój. Więc co Ty do cholery odwalasz?! – krzyknęła do słuchawki. – Jak masz sobie ze mnie jaja robić to oszczędź sobie. I wiesz co? Współczuję Zośce, że musi z Tobą mieszkać.
- Poczekaj! – krzyknął. – Pierwszy raz w życiu tęsknię za jakąś kobietą. I tą kobietą jesteś Ty. Irytujesz mnie, denerwujesz i wkurzasz na każdym kroku! Nie usłyszałem od Ciebie ani jednego miłego słowa a myślę o Tobie na okrągło! Jak budzę się rano boli mnie, bo nie ma Cię obok! A kiedy usłyszałem, że się zakochałaś…
- Coś Ty dzisiaj brał?! – krzyknęła ponownie.
- Jedynym narkotykiem dla mnie jesteś Ty. – powiedział. Usłyszała jak Zośka robi głośne facepalm.
- Gdybyś stał teraz obok mnie to byś dostał po łbie za pierdolenie głupot.
- Ale dzięki temu mnie słuchasz. – powiedział z zadowoleniem.
- Mówiłam Ci już, że jesteś idiotą? – zapytała.
- Ale kochasz mnie. – stwierdził.
- Bo sama też całkiem normalna nie jestem. – westchnęła ale uśmiechnęła się pod nosem.
- To jak będzie? Wyjdziesz za mnie? – kontynuował.
- Jak na moim palcu pojawi się pierścionek z brylantem za 40 tysięcy. – powiedziała z uśmiechem i rozłączyła się…

NIEMCY, KOLONIA, TRZY DNI PÓŹNIEJ…

            Wyłączył komputer w bibliotece i wyszedł na powietrze. Nie mógł uwierzyć w to co właśnie przeczytał. Jego najgorszy koszmar stał się rzeczywistością. Wiedział, że prędzej czy później może do tego dojść. W normalnym świecie to jest normalna kolej rzeczy. Ale nie mógł się z tym pogodzić. To było jakby nierealne. Jakby z innego świata. Z odległej galaktyki. Innej rzeczywistości. Jak to mogło się stać?
Chyba nie muszę Ci wyjaśniać jak… No chyba, że chcesz… Kiedy Pan i Pani się kochają…
„Wiem jak to się robi.”
No to co się głupio pytasz?
„Po prostu… To…”
Nie taki miałeś plan co?
„Nie miałem planu. Może nadzieje.”
Nie spodziewałeś się, że coś takiego może się wydarzyć? Przecież skoro są razem to chyba tylko kwestia czasu.
„Jeżeli to planują. A Oni raczej tego nie planowali. Przecież dzieli ich tak wiele.”
Hej, Ciebie i Kristinę też wiele dzieliło a Lilly jakoś się pojawiła.
„Tak ale…”
Hej, uspokój Downa. Miałeś ochotę być na Jego miejscu? Zapłodnić kolejną panienkę? A co Ty buhaj rozpłodowy jesteś? Wskocz na krowę będzie cielę.
„Zamknij się! Po prostu nie spodziewałem się takiej sytuacji. Zastanawiam się jak to będzie teraz wszystko wyglądać. Ona tu, On tam… Myślisz, że zrezygnuje z pracy w kadrze i wróci do Polski?”
Tak chyba byłoby najlepiej. Teraz raczej powinni być razem.
- Panie Morgenstern! – zawołała pielęgniarka. – Telefon do Pana!
- Kto dzwoni? – zapytał.
- Pan Schlierenzauer. – podała Mu słuchawkę. Usiadł na ławce przed dworkiem i przyłożył słuchawkę do ucha.
- Słucham.
- Morgi Ty idioto! – zaczął od razu. – Jak mogłeś nic mi nie powiedzieć?! Jak mogłeś wpakować się w coś takiego?! Czy Ty rozum straciłeś?! O czym Ty myślałeś co?! Chyba o niczym bo wątpię żeby w tamtym momencie coś w tej Twojej głowie było! Jednak co blondyn to blondyn! – wydarł się do telefonu.
- Gregor! – usłyszał w tle. Była tam. Czyli nie wróciła jeszcze do Polski.
- Przepraszam. – powiedział spokojnie. Szatyn również uspokoił swój głos.
- Jak się czujesz? Wszystko tam masz? Potrzebujesz czegoś? Karmią Cię? – zadawał setki pytań. – Czekaj włączę Cię na głośnik bo mi Zośka żyć nie da. – powiedział. – No mów coś! Co się nic nie odzywasz?
- Może jakbyś zamknął na chwilę swoje oblicze to miałby okazję coś powiedzieć. – odezwała się. – Cześć Thomas! – zawołała wesoło. – Jak się trzymasz? – spytała z troską.
- Mam ochotę stąd uciec. Ci ludzie tutaj są nienormalni. Większość z nich jest tutaj już któryś raz… - powiedział z rezygnacją.
- Teraz wiesz, że to w co się wpakowałeś nie jest taką prostą sprawą. – zauważył szatyn. – A jak zwiejesz i Cię znajdę to Ci tak nakopię, że Zośka będzie musiała przez miesiąc masować Ci tyłek żebyś mógł usiąść. Ale to chyba nie będzie Ci przeszkadzało co? Ała! – jęknął.
- Będzie dobrze Thomas. – powiedziała optymistycznie.
- A jak Ty się czujesz? – zapytał. Miała wesoły głos.
- W porządku… a czemu pytasz? – spytała lekko zdezorientowana.
- Chłopaki dają Ci chociaż chwilę wytchnienia? – zapytał z niemrawym uśmiechem.
- Chyba sobie żartujesz. Co chwilę coś sobie robią. Nie wiedziałam, że z nich takie ofiary losu. Kontuzja na kontuzji a ja mam tylko dwie ręce.
- I wszystko robisz sama? – zdziwił się.
- Nooo tak. Taką mam pracę.
- Ale w Twoim stanie? Powinnaś chyba trochę mniej się męczyć. – zauważył zaniepokojony.
- W moim stanie? – spytała.
- Coś Ci jest? – tym razem odezwał się szatyn.
- Thomas o czym Ty mówisz? – zapytała.
- Zosia ja wiem o wszystkim. – powiedział z troską w glosie. – Mam tutaj dostęp do internetu. – dodał.
- Ale o czym wiesz? – spytał tym razem Gregor.
- Że Zośka jest w ciąży. – oznajmił. W słuchawce zapadła cisza. – Dzisiaj przeczytałem, że Maciek zostanie ojcem…
- To prawda. – potaknął szatyn.
- No właśnie… Dlatego dziwię się, że jeszcze jesteś w Austrii. Nie powinnaś teraz wrócić do Niego? – zapytał niepewnie.
- Nie. – odparła stanowczo. – Zrobiliśmy sobie z Maćkiem przerwę. Musimy sobie ułożyć nasze życia. – oznajmiła lekko zgaszonym głosem.
- Ale…
- Nie jestem w ciąży Thomas. – przerwała Mu.
No dobra… Zgubiłem się.
- W takim razie kto…
- Maciek będzie miał dziecko z inną kobietą. – powiedziała ciszej.
Ding ding ding ding!!!! Mamy zwycięzcę!
- Och… - tylko tyle był w stanie wydusić z siebie. Z jednej strony poczuł ulgę, że to nie Ona jest w ciąży. Ale z drugiej strony nie mógł sobie nawet wyobrazić jak może się czuć kobieta, która dowiaduje się, że Jej facet będzie miał dziecko z inną.
- Oświadczyłem się. – oznajmił szatyn przerywając niezręczną ciszę.
- Sandrze? Jesteś pewien że dobrze robisz? – zapytał lekko zrezygnowany blondyn. W głowie miał tylko myśli o tym co teraz przeżywa brunetka. Jak trudno musi Jej być.
No pewnie, że trudno. Wiadomo, gdybyś tam był mogłaby wtulić się w Twoje ramiona i zostać w nich już na zawsze…
„Znajdę sposób na to, żeby się Ciebie pozbyć. Przysięgam.”
Jestem Twoją podświadomością. Mówię tylko na głos to czego Ty nie chcesz dopuścić.
- Z Sandrą zerwałem. Oświadczyłem się Adeli. – oznajmił z dumą Gregor.
- Słucham? – zdziwił się blondyn. – Nie ma mnie w domu tydzień a Ty oświadczasz się w dodatku nie swojej dziewczynie?
- Spokojnie Thomas… - zaczęła brunetka trochę weselszym głosem. – Gregor oświadczył się Jej przez telefon. W dodatku w dość nietypowej rozmowie. Poza tym Adela nie przyjęła tych oświadczyn. – zaśmiała się.
- No zdziwiłbym się gdyby przyjęła. – tym razem i blondyn się zaśmiał.
- Muszę tylko kupić odpowiedni pierścionek i będzie moja. – stwierdził.
- To tak nie działa. – wtrąciła brunetka.
- Ale zadziała.
- Jeśli chcesz iść na pewną śmierć to kupuj.
- Kupię a Ty mi w tym pomożesz.
- Nie ma takiej opcji. Nie narażę się na Adelską wściekłość.
- Pomożesz mi bo inaczej zacznę gotować.
- To zacznij. Ja zacznę jadać na mieście.
- Świetnie tylko potem nie jęcz, że nie mieścisz się w strój kąpielowy.
- Nie jęczałam tylko stwierdziłam, że się skurczył.
- Ooooczywiście. A litr lodów orzechowych z lodówki wyjadłem sam.
- Słyszę, że się świetnie dogadujecie. – zaśmiał się blondyn. Rozmowa z przyjaciółmi pomogła Mu. Poczuł, że nie jest sam, że ma wsparcie. I choć powinien teraz być tam z Nimi a zwłaszcza z Nią to nie zostawił Jej całkiem samej.
- Wracaj szybko Thomas. Bo się wyzabijamy. – zażartował szatyn.
- Wrócę jak najszybciej się da. – powiedział. – Muszę kończyć bo zaraz mam zajęcia.
- To trzymaj się tam. I nie daj się! – zawołał szatyn.
- Trzymamy za Ciebie kciuki. – dodała brunetka.
- Zadzwońcie za tydzień. – poprosił i rozłączył się.
Bierz dupę w troki i na terapię!

„Robi się.”

********************************************************************************
Jest 30-stka :D
Mam nadzieję, że trochę Was rozweseli ale i da do myślenia na temat postępowania Zośki.
Cieszę się, że jednym to zachowanie się podoba a innym nie :)
Wasze komentarze na ten temat napawają mnie weną i stymulują do dalszej twórczości :)
Dziękuję Wam za to i do poczytania w piątek :*
Buziole :*

8 komentarzy:

  1. Bardzo czekałam na mądrą reakcję Schlieriego w stosunku do Adeli i doczekałam się ;D
    Czy tylko mnie nie smuci fakt, że Maciek i Zośka zrobili sobie przerwę?
    Thomas! Ooo taak! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest !!! Adelka i Schlieri ! Czekałam aż Gregor zmądrezeje !!
    Apropos Macka i Zośli,nie rozumiem ich układu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Kompletnie nie wiem, co napisać. Jakoś nie mam weny na komentarz, dlatego będzie krótki. Podoba mi się, że Zosia dogaduję się z Gregorem. Mimo tego, że on skrzywdził Adelkę, to Zośka na niego nie naskoczyła. No i te oświadczyny Schlierenzauera. Ugh, jak Adela się mogła nie zgodzić. Ja bym od razy krzyczała, że się zgadzam. Mimo tego, że nie lubię Morgensterna, to życzę mu, żeby wyszedł z nałogu. Z pomocą Gregora i Zośki na pewno mu się uda. Wsparcie bliskich jest bardzo ważne. Nie do końca rozumiem układ Zofii z Maćkiem. Niby na jakich zasadach by się to miało niby opierać? Nie wierzę, że to mówię, ale Maciek zasłużył na lepszą osobę. Skoro Zośka go nie kocha, nie potrafi mu tego powiedzieć, to po jaką cholerę robi mu złudne nadzieję.Za to jej niezdecydowanie Thomas powinien ją kopnąć w tyłek. Mam nadzieję, że dziewczyna w końcu zmądrzeje i zauważy, że Maciek był dla niej odpowiedni a ona zostawiła. Nie mogę zrozumieć, obiecała Kotowi, ze będzie go wspierać a teraz co? Jak chodzi o Morgensterna, to leci jak na skrzydłach. Zośka mnie wkurza i tyle w temacie. Pozdrawiam i czekam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Głos podświadomości Thomasa jest świetny :)
    Za akcję z oświadczynami przez telefon Cię kocham po prostu <3 Gregor nareszcie się zachowuje jak na prawdziwego faceta przystało, jeszcze to Adeli powie w realu prosto w oczy i będzie happy end jak nic :P Bo Adelka się zgrywa, ale pewnie chętnie by te zaręczyny przyjęła...
    Szczerze mówiąc jak zobaczyłam tytuł dzisiejszego rozdziału, to pomyślałam, że chodzi o Maćka i Zośkę, takie miałam skojarzenie wciąż licząc na to, że może się okaże, że to nie dziecko Maćka albo że ta dziewczyna poroni... Dziwny będzie ten ich układ i taki bardzo niezręczny, nie wyobrażam sobie teraz ich spotkań ( pewnie tylko podczas zawodów przez przypadek...)
    Gregor w całym dzisiejszym odcinku bardzo na plus i te dialogi z Zośką super ( i ten poważniejszy i ten zabawny na koniec).
    Thomas wróci na gotowe. Ciepłe kluchy dostaną co chciały. I bedzie pewnie kolejne ,,Wyjdziesz za mnie?" Tylko tym razem chyba rozwalę komputer ze złości hahahah
    Maćka cały czas mi żal. I to nawet coraz bardziej. Dobra, będzie miał to dziecko, ale Majka była zanim poznał Zośkę, a ona się bawi jego uczuciami bardzo. Pewnie fizycznie ją pociąga i to wszystko, ale nie chcąc nikogo ranić i sie deklarowac z uczuciami w sumie nie rani tylko siebie, ale według mnie także Maćka, który zawsze przy niej był i jej nie zawiódł ( nie licząc sytuacji sprzed ich znajomości). Nie docenia go i tyle. Obby nie żałowała.
    Do piątku! :)
    krateczka

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże i ja już wczoraj zbierałam się do napisana tutaj czegoś, ale nie potrafię... Nie umiem okiełznać swoich myśli.
    Tak ogólnie to Twoje dialogi są normalnie MISTRZOSTWEM! Pochłonęłam wszystko z prędkością światła i domagam się więcej! Ale widząc tytuł posta na liście czytelniczej moja mina mniej więcej wyglądała o tak o.O. Spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego, że to Gregor wypowie. Ale tutaj nie będzie tak pięknie, czuję to. No, ale podjął właściwy krok. Teraz niech walczy, jednak mam nadzieję, że nie wieprzy się tutaj gdzieś Sandra. ;p A może to tylko moje jakieś nieuzasadnione obawy? Zobaczymy.
    Wiesz... Gdzieś Gdzieś w środku, kiedy Thomas myślał, że to Zocha jest w ciąży to miałam jakieś mały strach, że ta wiadomość go w jakiś sposób dobije... Ale nie. Naszczęście to wszystko szybko się wyjaśniło. :) Ale układ na linii Zosia-Maciek ni podoba mi się. Ona go tak prawdziwie nie kocha. Być może obdarza go jakimiś tak uczuciami, ale to chyba nie jest prawdziwa, czysta miłość. Dlatego też, nie rozumiem dlaczego definitywnie tego nie skończyła. Boi się go urazić czy co? No nic... Teraz zostaje mi tylko ściskanie kciuków za Morgiego! :D
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam Twoje obawy na Wiąże z Tobą , co do mojej opinii na temat Twojego rozdziału kochana , i wiesz ?
    Nie jestem zła , wszystko mi się podoba , bo ...
    hm ... zwyczajnie postanowiłam nie przejmować się zachowaniem Zośki. Jest jaka jest. Dla mnie nadal Egoistyczna i zadufana w samej sobie , ale cóż nic nie zmienię gderaniem na Nią. .. Może i dla mnie nie istnieje już.
    Nie wiem co musiałabym zrobić , aby wyprowadzić mnie z równowagi , albo czego nie robić abym ją choć odrobinę polubiła. Nie ważne.
    Dla mnie najlepszy moment to Adela i Gregor!
    Pozostaje z Nimi sercem i ściskam kciuki!
    Co do Thomasa , wiem że sobie poradzi.
    Trzymaj się kochana!
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kto jak kto, ale Gregor byłby ostatnią osobą, o której bym pomyślała, że uświadomi Zośce jej sytuację. Schlierenzauer i jego bezpośredniość, bezbłędny w każdym calu ;d Ciekawe, jak ta sytuacja z Adelą się skończy ;)
    Thomas da sobie radę, musi, w końcu ma do kogo wracać ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko... To jest GENIALNE. Co za pocieszny rozdział! Cały czas miałam uśmiech na twarzy. :D I wybuchałam śmiechem.
    "Tylko dlatego, że kiedyś sama miałam z tym do czynienia." Hmm? Jak?
    Co prawda jest tutaj mowa o problemach Zośki, a to nie jest pozytywne... ale komentarze Gregora wszystko rekompensują.
    Wow. Gregor ma pokłady inteligencji w głowie. :) Nie wątpiłam w to, że je ma, ale że tak dobrze potrafi je wykorzystać... :D Bystra gnida. Wiedziałam, że moment w którym uświadomi sobie, że kocha Adelę nadejdzie, i bardzo dobrze. :) A te porady dla Zośki - dobrze mówi! Tylko Zocha musi to jeszcze przetrawić. :p
    Rozmowa Adeli z Gregorem... majstersztyk... Tomba la bomba!
    Oni obydwoje są świetni!
    Mimo wszystko wyczuwam ślub. :D 'Jak na moim palcu pojawi się pierścionek z brylantem za 40 tysięcy.' A co Adela chciała tym ugrać? Pierścionek czy zniechęcenie Gregora? Bo jak to drugie, to jej się nie udało. :D A obietnic się dotrzymuje! :D
    "- Wszyscy wokół to powtarzają. Że zostawiłam Go z tym samego." A teraz to mi jest głupio za mój poprzedni komentarz, bo sama też wysnuwałam taką teorię... Tak więc stoję murem za Zośką. Jak wcześniej popierałam Alicję, tak teraz popieram Zochę w jej decyzjach. Ona jest bardzo poszkodowana w tej całej sytuacji... Wiele w życiu już przeszła...
    Ten ich układ jest hmm... dziwny. Tzn. szkoda mi Maćka... ale z drugiej strony (chodzi mi tu głównie o Zośkę) ona tkwi w 'czymś' i możliwe, że będzie miała wyrzuty sumienia jeśli zrobi, że tak się wyrażę, krok w przód. Może nie będzie miała ku temu powodów (nie wierzę :D), może nie powinna się tym zadręczać, bo tkwi w czymś dziwnym, co nie jest związkiem... a jednak... Zośka jest taka szczera i jeśli zrobi coś 'nie tak' w jej mniemaniu, będzie ją to gryzło, a jednocześnie nie będzie chciała krzywdzić Maćka, jednak w pewien sposób zrywać ich układu. Co jeśli da czas... a w tym czasie dużo się zdarzy i nie powrócą do sytuacji sprzed układu? Zośka może się zadręczać...
    'Jego najgorszy koszmar stał się rzeczywistością. Wiedział, że prędzej czy później może do tego dojść. W normalnym świecie to jest normalna kolej rzeczy. Ale nie mógł się z tym pogodzić. To było jakby nierealne. Jakby z innego świata. Z odległej galaktyki. Innej rzeczywistości. Jak to mogło się stać?' To mnie troszeczkę jednak niepokoi, chociaż... może to jednak normalne? Ja się obsesji doszukuję, ale to jeszcze chyba nie ten 'etap'.
    Schlierenzauer jaki nerw. :D Widać, że się poważnie martwi o Thomasa.
    "Karmią Cię?' - 'Tak mamusiu' :D
    'A jak zwiejesz i Cię znajdę to Ci tak nakopię, że Zośka będzie musiała przez miesiąc masować Ci tyłek żebyś mógł usiąść. Ale to chyba nie będzie Ci przeszkadzało co? Ała! – jęknął.' A Gregor jak zawsze błyskotliwy. :D
    „Ding ding ding ding!!!! Mamy zwycięzcę! ” Heh podświadomość Thomasa jest nieobliczalna. Raz przerażająca, raz zabawna. :)

    '- Muszę tylko kupić odpowiedni pierścionek i będzie moja. – stwierdził.
    - To tak nie działa. – wtrąciła brunetka.' Oj oj... Adela 'całkiem normalna nie jestem'. Będzie dobrze. :D

    I te sprzeczki Gregora i Zochy. Tak to jest jak się dwaj 'ciętoripstowcy' spotkają. A z Adelą to zjawisko ma jeszcze większe natężenie. Oni są wszyscy tacy mądrzy i spostrzegawczy... Zazdroszczę im. :)
    jk

    OdpowiedzUsuń