INNSBRUCK...
Cały czas kiedy na niego patrzyła w głowie miała tylko jeden obraz. Jego twarz kiedy rozpaczliwie prosił o pomoc. "Pomóż mi...". Ta prośba zajmowała cały Jej umysł. Chyba nigdy nie przeżyła takiego zaskoczenia jak w momencie, kiedy uświadomiła sobie co tak na prawdę jest Thomasowi. Z czym tak na prawdę się zmaga. Jak mogła wcześniej tego nie zauważyć? Jak Jego przyjaciele mogli tego nie zauważyć? Przecież w kadrze co chwilę robią wszystkim testy... Spał. A Ona przy Nim siedziała. Trzymała Go za rękę. Kiedy tylko chciała wyjść natychmiast się budził. A w tym momencie musiał wiedzieć że nie jest sam. Bo choroba jaka Go dopadła osamotniała człowieka. Musiał czuć, że ma kogoś kto pomoże Mu się z tego wydostać, kto nie pozwoli Mu utonąć. Wyciągnęła telefon i wysłała smsa do Samanthy. Powiadomiła Ją, że razem z Thomasem zjedli coś nieświeżego i że nie będzie ich następnego dnia w pracy. Tą samą wiadomość wysłała z telefonu Thomasa do trenera. Spojrzała na Jego twarz. Miał otwarte oczy. Były takie puste... Czerwone otoczki zniknęły. To był znak, że jest na dobrej drodze.
- Dlaczego? - zapytała cicho.
- Po wypadku... Nie radziłem sobie z tym wszystkim. Za każdym razem paraliżował mnie strach przed skokiem... Chciałem ale nie potrafiłem się przemóc. Stwierdziłem, że najpierw muszę popracować nad kondycją i wrócić do formy. Ale to też mi nie wychodziło... Nie chciałem tak skończyć kariery. Jeszcze nie teraz. - powiedział. - Chciałem tylko żeby nie bolało. Zacząłem od metadonu ale szybko zauważyłem, że po nim mam problemy z koncentracją.
Widziała jak się trzęsie. Dreszcze pojawiły się natychmiast. To zabrnęło stanowczo za daleko. Nie mogła pozwolić Mu dalej się niszczyć. Musiała coś zrobić.
- Charlie pomogła? - zapytała cicho. Uśmiechnął się lekko ale wyglądało to bardziej jak grymas bólu. Owinął się szczelniej kocem.
- To miał być tylko raz. Na odblokowanie się. Wiele się słyszy o sportowcach na kokainie, którym pomogła odbić się od dna. - powiedział. - Odblokowałem się. Poczułem się wreszcie na siłach. W końcu miałem odwagę i siłę. Nie chciało mi się po tym jeść więc chudłem a to pomagało w dalszych lotach. Więc wziąłem kolejny raz. A potem kolejny...
- Dlaczego nikomu nic nie powiedziałeś? Masz tylu przyjaciół, którzy by Ci pomogli...
- Nie wiem. - przerwał Jej. - Kiedy już się doświadczy tego co to daje... Człowiek nie chce się tym z nikim dzielić. Wtedy wszystko jest piękniejsze, łatwiejsze, ma się siłę, dobry humor... Od razu jest lepiej.
- To trzeba było jeść czekoladę Thomas! - warknęła. - Pomyślałeś o Lily?! Przecież nie jesteś głupi! Wiesz jakie to ma skutki! Na prawdę chciałeś żeby straciła ojca?!
Widziała ogromny smutek na Jego twarzy. Był załamany.
- Thomas popatrz na siebie. To już nie jest zabawa w narkotyki. To jest już duży problem. - powiedziała delikatnie. - Pomogę Ci ale musisz mi na to pozwolić. - dodała. Patrzył na Nią jak małe dziecko, które właśnie narozrabiało i miało dostać karę. Bał się. Najzwyczajniej w świecie się bał.
- Powiesz Heinzowi? - zapytał.
- Wiesz, że muszę. - westchnęła.
- Odsunie mnie od kadry. - powiedział z paniką w oczach. - Zośka błagam Cię nie mów nikomu. - prosił trzymając Ją mocno za rękę. - Przysięgam, że nigdy więcej nie wezmę tylko błagam Cię nie odbieraj mi tego co kocham robić... - jęknął. Nie mogła patrzeć na to jak cierpi. Tylko czy sama da radę Mu pomóc? Czy znajdzie jeszcze siłę na tą dodatkową odpowiedzialność? - Wiem, że proszę Cię o bardzo wiele ale proszę... daj mi szansę...
- Już dobrze Thomas... - powiedziała i mocno Go do siebie przytuliła. Cały drżał. Miał lekką gorączkę i nikogo bliskiego wokół. Tylko Ją. Zaczęła Go głaskać po głowie i plecach jak małego chłopca. - Poradzimy sobie. - szepnęła Mu na ucho.
***
Po niespokojnej nocy przyszedł dzień. Wciąż myślała o tym co powinna zrobić. Czy powiedzieć trenerowi czy nie. Z biegiem czasu kiedy Thomas przestanie brać i wróci na treningi Heinz zauważy zmianę. Obniżenie formy, słabszą kondycję... Wszystko będzie wyglądało zupełnie inaczej. On będzie inny...
- Wiem, że stoisz w drzwiach Thomas - powiedziała ciepłym głosem. Odwróciła się w Jego stronę. Wyglądał jak siedem nieszczęść. Sine podkowy pod oczami, zmęczona twarz, owinięty kocem... Patrzył na Nią smutnym wzrokiem pełnym wstydu i bezradności. I coś się w Niej odblokowało. Jakiś instynkt opiekuńczy. W tym momencie zdecydowała, że nie może Go z tym wszystkim zostawić samego.
- Znajdzie się dla mnie coś do jedzenia? - spytał niemrawym głosem. Skutki odstawienia były widoczne gołym okiem. I będą widoczne jeszcze przez jakiś czas.
- Siadaj, masz zjeść wszystko. - powiedziała i postawiła przed blondynem talerz pełen kolorowych kanapek. Uśmiechnął się lekko i wziął pierwszą z nich. Usiadła na przeciwko Niego i postawiła na stole kubki z herbatą. Po chwili z przerażoną miną odłożył kanapkę na talerz. - Thomas? Co jest? - spytała zdezorientowana.
- Nie czuję smaku... - powiedział cicho przestraszony. Jego dłonie zaczęły się trząść. - Boże co ja zrobiłem...
- Spokojnie... - podeszła do Niego i chwyciła Go za ręce. - Spójrz na mnie. - poprosiła spokojnie. Zrobił to. - Thomas to jest normalne po odstawieniu... ale jest odwracalne. Musisz tylko nauczyć się od nowa poznawać smaki. - dodała optymistycznie. Spojrzał na ich splecione dłonie.
- Zośka... - zaczął nie patrząc Jej w oczy. Za bardzo się wstydził tego za co chciał Ją przeprosić. - Wczoraj... Ja powiedziałem coś co...
- Nie byłeś sobą. I ja to rozumiem. - przerwała Mu chcąc bardzo uwierzyć w te słowa. Tym razem spojrzał na Nią.
- Widzę jak dużą masz wiedzę na temat uzależnienia. Więc podejrzewam, że doskonale wiesz, że po kokainie nie mówi się tego co ślina na język przyniesie tylko to co w człowieku siedzi. - wyznał spokojnie. Jego oczy były pełne obawy. O to, że straci Ją i Jej przyjaźń przez swoją głupotę. Że po tym co usłyszała nie będzie chciała Go znać. Że uzna tą sytuację za zbyt trudną. A On tak bardzo Jej teraz potrzebował. - Przepraszam...
- Za co Ty mnie przepraszasz? - zapytała. Czuła, że nie powinna zadawać tego pytania. Że odpowiedź na nie spowoduje komplikacje nie do przejścia w ich znajomości.
- Za to, że dowiedziałaś się o wszystkim w taki sposób, za to, że nie potrafię być z Tobą do końca szczery, że obiecałem, że więcej Cię nie oszukam a robię to cały czas. - wyznał na jednym wydechu. - Za to, że Cię pokochałem... - dodał ciszej.
- Wiem, że stoisz w drzwiach Thomas - powiedziała ciepłym głosem. Odwróciła się w Jego stronę. Wyglądał jak siedem nieszczęść. Sine podkowy pod oczami, zmęczona twarz, owinięty kocem... Patrzył na Nią smutnym wzrokiem pełnym wstydu i bezradności. I coś się w Niej odblokowało. Jakiś instynkt opiekuńczy. W tym momencie zdecydowała, że nie może Go z tym wszystkim zostawić samego.
- Znajdzie się dla mnie coś do jedzenia? - spytał niemrawym głosem. Skutki odstawienia były widoczne gołym okiem. I będą widoczne jeszcze przez jakiś czas.
- Siadaj, masz zjeść wszystko. - powiedziała i postawiła przed blondynem talerz pełen kolorowych kanapek. Uśmiechnął się lekko i wziął pierwszą z nich. Usiadła na przeciwko Niego i postawiła na stole kubki z herbatą. Po chwili z przerażoną miną odłożył kanapkę na talerz. - Thomas? Co jest? - spytała zdezorientowana.
- Nie czuję smaku... - powiedział cicho przestraszony. Jego dłonie zaczęły się trząść. - Boże co ja zrobiłem...
- Spokojnie... - podeszła do Niego i chwyciła Go za ręce. - Spójrz na mnie. - poprosiła spokojnie. Zrobił to. - Thomas to jest normalne po odstawieniu... ale jest odwracalne. Musisz tylko nauczyć się od nowa poznawać smaki. - dodała optymistycznie. Spojrzał na ich splecione dłonie.
- Zośka... - zaczął nie patrząc Jej w oczy. Za bardzo się wstydził tego za co chciał Ją przeprosić. - Wczoraj... Ja powiedziałem coś co...
- Nie byłeś sobą. I ja to rozumiem. - przerwała Mu chcąc bardzo uwierzyć w te słowa. Tym razem spojrzał na Nią.
- Widzę jak dużą masz wiedzę na temat uzależnienia. Więc podejrzewam, że doskonale wiesz, że po kokainie nie mówi się tego co ślina na język przyniesie tylko to co w człowieku siedzi. - wyznał spokojnie. Jego oczy były pełne obawy. O to, że straci Ją i Jej przyjaźń przez swoją głupotę. Że po tym co usłyszała nie będzie chciała Go znać. Że uzna tą sytuację za zbyt trudną. A On tak bardzo Jej teraz potrzebował. - Przepraszam...
- Za co Ty mnie przepraszasz? - zapytała. Czuła, że nie powinna zadawać tego pytania. Że odpowiedź na nie spowoduje komplikacje nie do przejścia w ich znajomości.
- Za to, że dowiedziałaś się o wszystkim w taki sposób, za to, że nie potrafię być z Tobą do końca szczery, że obiecałem, że więcej Cię nie oszukam a robię to cały czas. - wyznał na jednym wydechu. - Za to, że Cię pokochałem... - dodał ciszej.
EGIPT...
Pakując swoje rzeczy do walizki myśli miała zajęte ostatnią nocą. Czy to co się wydarzyło było czymś więcej niż do tej pory? Czy nadal tylko przelotnym romansem? Bolało Ją kiedy pomyślała, że nic dla Niego nie znaczy, bo po raz pierwszy w życiu chciała się zaangażować. Po raz pierwszy w życiu poczuła, że znalazła osobę, z którą mogłaby spędzić resztę życia. Że przy Nim nie musiałaby udawać twardej, niedostępnej, niezależnej... Mogłaby być sobą od początku do końca. Ale On sam powiedział że nie wie czym jest zakochanie, czym jest miłość. Nie potrafiła dłużej tak trwać. Nie potrafiła dłużej oszukiwać Jego i samej siebie. Nie potrafiła i nie chciała tak. To było zbyt wiele.
- Co Ty robisz? - usłyszała za plecami. Po chwili szatyn był już przy Niej. Kiedy zobaczył spakowaną walizkę coś się w Nim zmieniło. Coś pękło. Poczuł niepokój. - Wyjeżdżasz? - zapytał patrząc na Jej twarz. Nie spojrzała nawet na Niego tylko nadal uparcie wrzucała rzeczy do walizki.
- Tak Gregor wyjeżdżam.
- Dlaczego już? Mamy przecież jeszcze..
- Muszę. - przerwała Mu. - Muszę wrócić do Krakowa. Zająć się mamą Zośki. Odwrócił Ją w swoją stronę zmuszając Ją do tego, żeby na Niego spojrzała.
- Płakałaś.. - zauważył zdziwiony.
- Zdarza mi się. Wyobraź sobie, że też mam uczucia, a przed chwilą oglądałam Titnica. - powiedziała i chciała się odwrócić ale uniemożliwił Jej to. - Czego chcesz? - warknęła.
- Chcę wiedzieć co tak na prawdę się dzieje. Widzę, że coś jest nie tak. Zwykle po takiej nocy nie miałaś tak beznadziejnego nastroju więc co się stało tym razem? Zrobiłem coś nie tak?
Jego wzrok wywiercał dziurę w Jej duszy. Bardzo chciała wykrzyczeć Mu co czuje ale co by to dało? Przecież On ma już kogoś. W dodatku jeśli wszystko pójdzie zgodnie z Jego planem to ten ktoś zostanie z Nim na resztę życia.
- To nie w Tobie jest problem Gregor. - powiedziała spokojnie. - To ja jestem popaprana.
- Potrzebujesz kłótni przed seksem? Możemy się pokłócić jeśli chcesz. Myślałem, że romantyzm to dobra odmiana ale jeśli tego nie chcesz będzie tak jak wcześniej.
- Nie chcę żeby było jak wcześniej. - jęknęła. Usiadła na wielkim łóżku i spuściła wzrok. Usiadł obok Niej.
- Więc o co chodzi? Wytłumacz mi to. - poprosił.
Spojrzała na Niego i nie mogła dłużej ukrywać prawdy. To zjadało Ją od środka.
- Zakochałam się. - wyznała. - Jakby tego było mało to w Tobie. - dodała. - Myślałam, że potrafię być tą drugą, tą na chwilę, wejść w układ z czystym seksem i zerem obietnic ale przy Tobie... Nie umiem. Wiem jakie masz plany, wiem czego w życiu chcesz dlatego nie mogę stawać Tobie i Sandrze na drodze do szczęścia jakkolwiek dziwne by ono nie było. I nie mogę też sama się oszukiwać bo to mnie zniszczy. A ja chcę jeszcze czegoś od życia. Dlatego muszę wrócić do Polski. - powiedział i wzięła walizkę chcąc wyjść z pokoju. Zatrzymał Ją przy drzwiach.
- To nie Ty jesteś popaprana... Ja...przepraszam. - powiedział.
- Za co? Gregor? To była nasza wspólna decyzja.
- Przepraszam, że nie umiem kochać. - powiedział. W Jego oczach mogła dostrzec wiele uczuć. Od zagubienia przez złość do istnej rozpaczy. Nie mogła więcej mieszać w Jego życiu. To przyniosłoby ból i Jemu i Jej. Ale Jego słowa tak bardzo bolały. Bo chciała Mu pokazać, że każdy umie kochać, że On nie jest jakiś inny. Tylko na to było już za późno. A Ona w brew pozorom nie była na tyle silna by to znieść. Wspięła się na palce i złożyła na Jego ustach czuły pocałunek. Jeden. Ostatni. I wyszła z pokoju uwalniając łzy...
POLSKA...
Siedział w kuchni w małym mieszkaniu z nerwami w strzępach. Wiadomość jaką dostał poprzedniego dnia zburzyła Jego cały doskonały jak do tej pory świat. Dlaczego to musiało Go spotkać i to akurat w tym momencie? Czym sobie zasłużył na takie komplikacje w swoim życiu? Kiedy w końcu odetnie się od tamtego życia? Od tego kim był... Niestety każde zachowanie ma swoją cenę i konsekwencję. I konsekwencje dopadły Go właśnie teraz. Teraz kiedy pomimo zawirować w Jego życiu było dobrze.
- Maciek?
- Wiesz, że to wszystko komplikuje... - powiedział.
- Nie tylko Ty masz marzenia i plany. - odpowiedziała. Spojrzał na Nią i nadal nie mógł uwierzyć w to co się wydarzyło. - Wiesz czego chcę. - dodała.
- A Ty wiesz czego ja chcę. - odparł.
- Zrobię to jak tylko będzie to możliwe. Ale to nic nie zmieni.
- Mylisz się, to zmieni wszystko. - odparł uparcie. Pokręciła głową.
- Już zmieniło. Wtedy tylko się upewnisz, że od pewnych rzeczy nie ma już odwrotu. I że trzeba zacząć być dorosłym.
- A Ty masz pewność, że to..
- Tak. - odparła pewnie. - Jutro... - zaczęła. - Jeśli byś chciał... Możesz iść ze mną...
- Nie chcę. - przewał Jej. - Może kiedyś. Jak już to od mnie dotrze. Na razie... Dzwoń do mnie jeśli będziesz czegoś potrzebowała. W weekend mam zawody w Szwajcarii postaraj się nie potrzebować zbyt wiele. - powiedział sucho i wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami...
*********************************************************************************
Witajcie i przepraszam :)
Tytuł nawiązuje do bohaterów ale i do mnie.
Weekend miałam zawalony robota więc dopiero dziś dodaję kolejny rozdział.
N i przepraszam za opóźnienie i za tak krótką treść.
Jutro będzie lepiej :)
A póki co mam nadzieję, że dobrze się Wam czyta :)
Buziole :*
Złamałaś moje serce :( Jak ten idiota mógł tak po prostu pozwolić Adelce odejść? Mam nadzieje, że w końcu do niego dotrze, że muszą być razem ;)
OdpowiedzUsuńMaciek... O co tu chodzi? W co on się wplątał?
A co do Thomasa... Strasznie mnie zszokowałaś tymi narkotykami, ale to wyznanie! Ciekawe jak na to zareaguje Zośka. Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału ;)
Coraz bardziej wszystko zaczyna się komplikować. Tak mi się właśnie wydawało, że Zośka nie będzie potrafiła zostawić Thomasa w takim stanie. Zastanawiam się tylko czy da radę to wszystko sama udźwignąć. Do tego jeszcze dowiedziała się o uczuciu Thomasa...
OdpowiedzUsuńGregor - ktoś tu musi się chyba udać po rozum do głowy i uświadomić sobie, że jest w stanie pokochać i chyba nawet już do tego doszło, wystarczy tylko taką informację dopuścić do siebie. Wierzę, że się zejdą, bo pasują do siebie :)
Jeśli chodzi o Maćka to od razu przyszło mi do głowy, że jakaś dziewczyna, z którą był zanim zaczął się spotykać z Zośką ponownie się pojawiła i to chyba "nie sama", ale czekam na ciąg dalszy.
Nie musisz przepraszać, przecież poza pisaniem opowiadania masz też swoje życie i swoje sprawy, a doba każdego dnia ma równo 24 godziny, których czasem już może nie starczyć... dodatkowo teraz w czasie sesji. Każdy student zna ten ból, dlatego dobrze wiem co przeżywasz hhehe
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... super, że Adelka zdecydowała sie wyznać prawdę Gregorowi, szkoda tylko, że w taki sposób. Oby się chłopak ogarnął i walczył o nią.
Z Thomasem wiedziałam, że tak będzie. Ehh ta Zośka...
Nie zrozumiałam tylko ostatniego akapitu... co autor miał na myśli :) A że rzecz dotyczy Maćka to tym bardziej czekam niecierpliwie, aż się sprawa wyjaśni.
Pozdrawiam!
krateczka
KOT
Czyżbyś zburzyła idealną kreację Kota? Co on ma na sumieniu? Jeśli ta dziewczyna, która odebrała w poprzednim rozdziale telefon Maćka, nie była jego kuzynką, to powiem Ci, że dałam się pięknie zmanipulować... Myślałam, że to rzeczywiście kuzynka, bez żadnego ‘ale’, a tutaj klops? Czy ona jest w ciąży? Jeśli tak, to zapewne zachowanie Maćka nie będzie normalne... a Zośka może to zauważyć (jeśli w ogóle spotkają się w Szwajcarii).
MORGENSTERN
Jaki biedny Thomas... I jak dobrze, że ma Zosię. Tylko jak ona zareaguje na jego wyznanie? Czy każda jej odpowiedź będzie złą decyzją? Jeśli go odrzuci, Thomas może być załamany, a teraz kiedy próbuje uwolnić się od nałogu, takie emocje mogą go jeszcze bardziej pogrążyć... Z drugiej strony Zosia ma Maćka, do którego też coś czuje... tylko się przed tym wzbrania (?).
‘Pomyślałeś o Lily?! Przecież nie jesteś głupi! Wiesz jakie to ma skutki! Na prawdę chciałeś żeby straciła ojca?!’ Sama prawda...
Tylko... pogubił się. Nie radził sobie. Trzeba to też zrozumieć. Jak musiał być załamany, żeby zdecydować się na taki krok. Upadając, człowiek szuka pomocy wszędzie, zazwyczaj za wszelką cenę... Może w pewnym sensie chce dać sobie czas na przemyślenie pewnych spraw, nie zmieniając zbytnio rzeczywistości... Ale później konsekwencje są opłakane. Krok w przód i dwa w tył...
I tak będzie się musiał tłumaczyć trenerowi... Przecież w takim stanie nie wystartuje w kolejnych zawodach. A Zośka? Chce przy nim być, a też musi połączyć to z pracą... Jak to zrobi - nie mam pojęcia? I jeszcze jedna kwestia... czy nie zdecyduje się porzucić pracy dla Thomasa, tylko wtedy nie mogłaby spłacić kredytu. Chyba że... Jednak przyjęłaby pieniądze od Thomasa... Ale ta opcja jest dla mnie najmniej rzeczywista, ale nie niemożliwa...
I Thomas ćpał już od dawna, czyli kiedy rozmawiał z Zośką już w tym siedział. Hmm... Może wtedy jeszcze ‘panował’ nad tym (jeśli w ogóle się da), bo wydawał się normalny... Tylko czy taki jest na prawdę? Myślę, że tak, albo przynajmniej podobny.
SCHLIERENZAUER
Ehh... Biedna Sandra, biedna Adela i biedny... Gregor. On chyba też się już pogubił. Myślę, że ta sytuacja trochę ‘odmieni’ Adelę, przynajmniej na jakiś czas, a Gregorowi ten wyjazd Adeli może dobrze zrobić. Może wtedy doceni co stracił, może zmieni swoje plany. Przecież jeszcze do oświadczyn nie doszło i można zmienić plan ‘bezboleśnie’ (nie dla Sandry (?)). Ja myślę, że Adelka jest bardzo ważna dla Gregora, tylko on jeszcze o tym nie wie, ale w jakimś sensie jego zachowanie o tym świadczy. Jest ostrożny, powiedziałabym nawet powściągliwy w wyznawaniu uczuć, szczery, musi mieć czas na zastanowienie... A z Sandrą jak postępował? Co ma być to będzie. Także mam optymistyczny stosunek do ‘ucieczki’ Adeli, do zachowania Gregora, bo ono świadczy, że jednak coś się w nim zmienia. Adela nie jest dla niego ‘nudna’ i nie jest mu obojętna. :) Tu jestem raczej pewna swojej teorii, tylko nie wiem ile czasu zajmie mu to myślenie. :D
jk
Ty nie masz za co przepraszać... Ja mam...
Usuń‘i za tak krótką treść’ Wcale nie jest tak krótko. :) A poza tym ważna jest jakość, a nie ilość, a u Ciebie zawsze jest i jedno i drugie. Ten rozdział wiele zmienia w życiu bohaterów...
Dzisiaj widziałam oczyma wyobraźni Adelę na moim miejscu. Ale by ‘zjechała’ imbecyla jednego. :D
Przepraszam, że tak długo nie pisałam... Ale teraz postaram się ‘zadręczać’ Cię swoimi komentarzami systematycznie... a co z tego wyjdzie, zobaczymy... :) (Od razu mówię, że od środy do niedzieli mnie nie będzie, ale w miarę możliwości będę czytać, pisać komentarze i najwyżej później uzupełnię. Ale nie wyniknie to z mojego lenistwa.)
Wiem, że dodawanie poprzednich komentarzy jest bez sensu... Ale ja robię to choćby dla własnego spokoju...
Nawaliłam (i jest mi z tym źle), ale w poprzednich komentarzach pisałam, że mam ostatnio problemy z komentowaniem... i w końcu wpadłam w ten ‘dołek’. Przyszedł czas, kiedy lenistwo wzięło górę i nie napisałam komentarza, a co za tym idzie nie przeczytałam kolejnego rozdziału... bo czekałam aż ‘zachce’ mi się napisać zaległą opinię... Byłam bardzo ciekawa co dzieje się dalej, ale zaległości mnie zablokowały.
Do tego wyjazd na weekend... i niby wakacje, a jednak czas szybko mi umyka. (Odsypiam 3 lata liceum. :D). Przyrzekam, że wszystkie komentarze, które dodaję dzisiaj były pisane przed przeczytaniem kolejnych rozdziałów i nie były zmieniane pod względem treści i sensu wypowiedzi.
Ale żeby zapełnić pustkę po tym i innych opowiadaniach... wróciłam do Twojego poprzedniego opowiadania. Najpierw fragmenty, a teraz w miarę wolnego czasu czytam od początku. Przywiązałam się do Alutki i Gregora... :D I po przypomnieniu sobie fragmentów Twoich opowiadań dochodzę do takiego wniosku (możliwe, że wcześniej też to pisałam, ale oceniam to teraz na przestrzeni trzech opowiadań):
Uwielbiam to w jaki sposób kreujesz bohaterów. Z jednej strony są to osoby bystre, czasami wredne (ale w Twoich opowiadaniach jest to pozytywne, z humorem), zawsze zdolne do ciętej riposty... Z drugiej strony delikatne i wrażliwe. A jednocześnie są oni bardzo zróżnicowani. Jedni są bardziej uczuciowi i okazują to ‘otwarcie’, drudzy skrywają to ‘pod maską’, ale nigdy nie wyzbywają się uczuć, są po prostu skomplikowaną osobowością. Wszystkie postaci są też bardzo inteligentne. Aby odgryźć się ciętą ripostą, trzeba szybko analizować słowa (:D), a jeszcze szybciej wymyślić odpowiedź... Trzeba umieć dokładnie słuchać drugiego człowieka, a nie każdy posiada taki dar. Dlatego też uważam, że dzięki temu talentowi do wsłuchiwania się w problemy innych, bohaterowie tj. Zośka, są zdolni do empatii, do pomocy... A jeśli dodać do tego inteligencję, rozwiążą jakoś problem. Tylko oprócz inteligencji jest także ‘serce’ - rozdarte między dwie osoby... zagubione i nie chcące nikogo krzywdzić... Ale życie musi toczyć się dalej...
Wiem, że odkryłam Amerykę, ale stwierdziłam, że muszę to napisać.
Brr... Już chyba nie będę robiła takich zaległości, bo nadrabiałam kilka dni... A mam też zaległości na innych blogach i też muszę je uzupełnić...
Aaa... i tak przy okazji (tak jakoś pasuje do rozdziału :p)... Ciekawe jaką decyzję w sprawie kariery podejmie ten realny Morgenstern. Chociaż nieważne co wybierze, to będzie dobra decyzja. Czy odejdzie, czy zostanie, On i tak jest wygrany. Pamiętam, że raz cieszyłam się kiedy zawodnik nie zakwalifikował się do 2 serii... Bodajże pierwsze zawody w Sochi, pierwszy konkurs indywidualny. I był nim właśnie Morgenstern, bo przed skokiem widziałam strach na jego twarzy... a ten lot też był taki niepewny... Chociaż później było już lepiej, ale mimo wszystko nie dziwię mu się, że martwi się o córkę.
PRZEPRASZAM...
jk
A tutaj chyba najważniejsze dopiski z różnych rozdziałów i oceny niektórych drugoplanowych bohaterów. Szybki skrót z poprzednich komentarzy.
Usuń17
Dziękuję Ci za ten świetny rozdział.:) Zawsze kiedy widzę kolejny ‘numer’ na Twoim blogu, na moją buzię wkrada się szczery uśmiech.:)
„Nie mogę zapewnić bo dziś z racji moich urodzin (ach ta moja skromność)” - I bardzo dobrze, że się chwalisz swoim świętem! Chwal się póki jesteś młoda, bo z biegiem czasu... już się człowiek tak nie cieszy kolejnymi urodzinami. :p W sumie, to ja niedługo 19 lat kończę i nie jestem uradowana... :D
21
„Czerwic to najgorszy miesiąc dla każdego ucznia i studenta.” Ja w tym roku nie narzekam... :D Do 27 czerwca... Później będę rozpaczać... :/
„Ale z drugiej strony czekają mnie dwa oblewania :D” To gratuluję. ;)
„Na nieszczęście z jedną się nie wyrobiłam i czeka mnie wrzesień.” - ochh... Zdarza się, a na studiach jest zapewne ciężko...Ja jeszcze tego nie zaznałam, ale przewiduję piekło... To powodzenia we wrześniu. :)
22
„Sandra była jaka była ale jeżeli Schlierenzauer miał zamiar Jej się oświadczyć to nie miał prawa Jej tak traktować. Oszukiwać i zdradzać. A Adeli zawracać w głowie i wykorzystywać. Nie mógł pojąć zachowania przyjaciela.” No to ładnie Schlierenzauer... Dlaczego chciał się jej oświadczyć, skoro sam mówił, że jest nudna? Ehh... i znowu biedna Sandra... Dlaczego tak się nad nią ‘znęcacie’? :D Zazwyczaj to ona jest tą poszkodowaną (lub wredną oprawczynią) albo naiwną i głupią laską... :D Dobra, wiem, że i taki bohater musi być... (Ale na zdjęciach wygląda na sympatyczną. Nie ocenia się książki po okładce, wiem... Ale mimo to wydaje się pozytywną osobą. :)).
23
Biedna, podobnież ‘pusta’ Sandra... Ale jaka pozytywna Christina. :D Ta postać mi bardzo odpowiada. Niby takie krótkie ‘przedstawienie’, ale pokazuje jaką dojrzałą jest osobą... i ona i Thomas (zresztą drugi raz ukazałaś ją w pozytywnym świetle... A może i trzeci? Hmm... ciężko mi ocenić tą pierwszą Christinę z opowiadania o Kamilu. Tamta chyba pogubiła się w uczuciach... Mimo wszystko była dobrą ‘przyjaciółką’).
A co tam zmarszczki Morgensterna! Ja się patrzę jakie Lily ma już kiteczki... :D Oby tylko rodzice jej zbytnio nie rozpieścili. :)
24
„mam nadzieję na duży zastrzyk weny w najbliższym czasie” To aż strach się bać. :D Jest świetnie, tajemniczo, ciekawie... i nie wyobrażam sobie, że może być jeszcze lepiej. ;)
jk
Eeeee.... O co chodzi z Maćkiem? Mam się bać? Co on ma na sumieniu? Czemu mam przeczucie, że to nic dobrego. Trochę współczuję Thomasowi. Rozumiem co go pchnęło do tego, żeby zacząć brać. Nie pochwalam tego jednak, oj nie pochwalam. Ciekawe co Zośka zrobi. Będzie go kryć, czy może powie Heinzowi. Jest jego przyjaciółką i cokolwiek by zrobiła i tak w tym przypadku skończy się źle. Jeśli powie, Morgenstern będzie miał do niej pretensje. Jeśli nie powie, Heinz natychmiast zauważy, że coś jest nie tak i Zośka może nawet wylecieć. Sytuacja bez wyjścia. Uważam jednak, że powinna powiedzieć. A teraz trochę o Adelce i Gregorze. Dlaczego on pozwolił jej odejść? Przecież widać, że coś jet między nimi. Będzie żałował, oj będzie żałował. Uświadomi sobie, jaki błąd popełnił. Pozdrawiam i czekam.
OdpowiedzUsuńBoże... Przy momencie z Adelką i Gregorem znów ryczałam... Jakie to wszystko uczuciowe... Prawdziwe.
OdpowiedzUsuńKomplikuje się tutaj u Ciebie, oj komplikuje. A ten fragment z Maćkiem... O co chodzi? Co się stało? Czyżby On sam nie był taki święty?
Ech i Thomas... Tego to mi dopiero szkoda... Dał się wciągnąć w sidła uzależnienia, a jak wiadomo niełatwo z tego wybrnąć. Dobrze, że ma przy sobie Zosię... Teraz to chyba będzie dla Niego miało ogromne znaczenie... I nie tylko dlatego, że Ją kocha. Niech teraz nie da się życiu! Głowa do góry i wszystko się ma dobrze skończyć. :D Mam nadzieję. ^^
Nie będę odkrywcza, ale rozdział cudowny. :) Aż zazdroszczę. ;p :D
Buziaki. ;*