INNSBRUCK...
Dni mijały. Dłużyły się niesamowicie. Każda czynność wymagała wielkiej ostrożności. Żeby tylko się nie skaleczyć, żeby nie dopuścić nikogo do zbyt bliskiego kontaktu ale jak to zrobić kiedy jest się fizjoterapeutą? Właśnie dlatego chciała wziąć urlop. I wtedy wtrącił się ten, który na wiadomość o możliwości złapania wirusa zamknął się w swoim gabinecie i przesiedział tam pół dnia. Heinz Kuttin. Człowiek, który w najbardziej ekstremalnych sytuacjach okazuje się być najbardziej zdystansowanym i trzeźwo myślącym człowiekiem spośród wszystkich. A właściwie spośród całej ich trójki. Nie pozwolił na żaden urlop. Ani jednemu ani drugiemu. Kazał pracować tak jak zwykle tylko bardziej uważnie. Dopóki nie będzie wyników wszystko jest tak jak wcześniej. A najbardziej zdziwiło Ją to w jaki sposób do tego podchodził. Powiedział tylko jedno zdanie... "To nie jest koniec świata. Z tym da się normalnie żyć. Nie jesteście trędowaci."
- Nie myśl o tym tyle. - usłyszała obok ucha. Po chwili kubek z gorącym kakao wylądował w Jej dłoniach, a gruby włochaty koc na Jej nogach. Ogień w kominku rozgrzewał Ją i dodawał ciepła całemu pomieszczeniu. - Teraz zajmij się tym żeby wyleczyć to cholerne przeziębienie. Musisz być zdrowa na najbliższy konkurs. - dodał całując Ją w czoło, które było wyraźnie zbyt ciepłe.
- Thomas...
- Przestań. To zwykłe przeziębienie. Wczoraj dopiero się zaczęło. Jeżeli będzie trwało dłużej niż tydzień wtedy zaczniemy się martwić. - powiedział głaszcząc Ją po policzku.
- Denerwuję się. - powiedziała.
- Wiem. Jeszcze dwa tygodnie i wszystko się wyjaśni. A na razie róbmy tak jak doradzał Heinz. Żyjmy normalnie.
- Nie da się żyć normalnie Thomas! - zakaszlała. - O Jezu... niedobrze mi. - powiedziała i wybiegła do łazienki. Usiadł na kanapie z bezradnością wypisaną na twarzy. Nie wiedział co ma robić. Była załamana. Nie potrafiła myśleć o niczym innym tylko o tym jaki wynik zobaczy za 2 tygodnie w klinice. On też się bał. Nie mógł zaprzeczyć ale starał się myśleć pozytywnie, a przede wszystkim starał się dodawać Jej otuchy i wspierać Ją jak tylko mógł. Niestety rzadko kiedy to się udawało. Mniej jadła, była blada, chodziła zamyślona... Wszyscy to zauważyli, a Ona nie chciała nikogo martwić. Z resztą nie było się czym chwalić. Poczuł Jej rękę na swojej dłoni. Spojrzał Jej w oczy. Były smutne ale na Jej ustach pojawił się lekki uśmiech. - Od razu mi lepiej. - stwierdziła.
- Zosia chciałbym w końcu choć jeden wieczór spędzić normalnie. - powiedział cicho.
- Normalnie...
- Tak, normalnie. Z moją kobietą, w naszym mieszkaniu, na kanapie, siedząc, przytulając się i oglądając głupie filmy. - wyjaśnił lekko zdenerwowany. - Ostatnio wszystko kręci się wokół tego czy jesteśmy zarażeni czy nie. Maciek jest numerem jeden naszych rozmów a Ja nie mogę nawet swobodnie Cię pocałować chociaż dobrze wiesz, że przez to się nie zarażę. Mam już tego dość... - powiedział cicho. Milczała. Oczy zaszły łzami ale dopiero teraz, kiedy blondyn powiedział Jej jak to widzi uświadomiła sobie jak bardzo oddaliła się od mężczyzny, którego kocha. I który tak bardzo kocha Ją. Wtedy właśnie poczuł Jej dłonie oplatające Go od tyłu.
- Kocham Cię tak bardzo... - wyszeptała. - Nie chcę Cię stracić. - dodała. Odwrócił się i posadził Ją sobie na kolanach.
- I nie stracisz. - powiedział pewnie. - Zośka proszę, nie płacz. - głaskał Ją po głowie przytulając Ją mocno do siebie. - Wszystko będzie dobrze. - powiedział wyraźnie.
- Możesz mi to obiecać? - zapytała.
- Obiecuję Ci. - powiedział pewnie. - Z tym da się normalnie żyć. - dodał. - Zobaczysz, że jeszcze będziemy śmiali się z tego naszego strachu. - uśmiechnął się. Potrzebowała dłuższej chwili żeby się uspokoić. Ostatnio takie ataki paniki zdarzały Jej się stanowczo zbyt często. - Pamiętaj, że teraz masz na głowie dużo trudniejszą rzecz. - stwierdził.
- Trudniejszą? - zdziwiła się.
- Musisz przygotować Adeli wieczór panieński. - przypomniał.
- O rany... zapomniałam. - walnęła się w czoło.
- Ślub za dwa tygodnie więc masz tydzień. - stwierdził z uśmiechem. - Masz już jakiś pomysł?
- Nie mam. - jęknęła. - Standardowy striptiz odpada.
- Dlaczego? - zaśmiał się.
- Adelka ma teraz taką chcicę, że dziwię się, że Gregor w ogóle sypia. A jak Jej postawię przed oczami rozbierającego się faceta to się na Niego rzuci i żadnego ślubu nie będzie. - zaśmiali się.
- No to masz problem. Nawet upić się nie możecie. - stwierdził z rozbawieniem.
- A Wy możecie? - zdziwiła się.
- A nie? Gregor w ciąży nie jest. - wzruszył ramionami.
- I zamówiłeś Mu striptizerkę? - zapytała.
- Yhym... - pokiwał głową nie patrząc Jej w oczy.
- Thomas... - zaczęła poważnie. - Coś Ty wymyślił?...
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ...
- Zwariowałeś... - stwierdził szatyn jak tylko otwarł oczy po zdjęciu z nich apaszki. Rozejrzał się dokoła i wszędzie widział półnagie kobiety. - Adela mnie zabije. - powiedział pewnie. - Wychodzę. - dodał i odwrócił się w stronę drzwi chcąc opuścić budynek, do którego Go przywieziono. Niestety kilka par rąk zatrzymało Go siłą.
- Stary, to Twój kawalerski. Wyluzuj. Adela o niczym się nie dowie. Teraz zajmuje się czymś zupełnie innym. Jeśli chcesz, żeby moje pieniądze poszły w błoto to ok, wychodź ale w kościele stanie zamiast mnie duch święty.
- Szantażujesz mnie? - zaśmiał się szatyn. Blondyn tylko się wyszczerzył.
- Mam Twoje obrączki. Pamiętaj, że zawsze mogę ich zapomnieć. - poklepał Go po ramieniu. - Wyluzuj Greg.
- Odkąd Ty taki sztywny się zrobiłeś? - zapytał Didl.
- Dlatego nigdy się nie ożenię. - stwierdził Stefan i uśmiechnął się szeroko do przechodzącej obok brunetki. - Jesteś w niebie i jeszcze Ci źle. - dodał.
- To tylko klub ze striptizem. Nikt nie każe Ci robić rzeczy, których potem możesz żałować. - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Michael.
- Przypilnuję Cię. - stwierdził blondyn idąc w kierunku zamówionej loży.
- A kto będzie pilnował Ciebie? - zaśmiał się szatyn...
- Stary, to Twój kawalerski. Wyluzuj. Adela o niczym się nie dowie. Teraz zajmuje się czymś zupełnie innym. Jeśli chcesz, żeby moje pieniądze poszły w błoto to ok, wychodź ale w kościele stanie zamiast mnie duch święty.
- Szantażujesz mnie? - zaśmiał się szatyn. Blondyn tylko się wyszczerzył.
- Mam Twoje obrączki. Pamiętaj, że zawsze mogę ich zapomnieć. - poklepał Go po ramieniu. - Wyluzuj Greg.
- Odkąd Ty taki sztywny się zrobiłeś? - zapytał Didl.
- Dlatego nigdy się nie ożenię. - stwierdził Stefan i uśmiechnął się szeroko do przechodzącej obok brunetki. - Jesteś w niebie i jeszcze Ci źle. - dodał.
- To tylko klub ze striptizem. Nikt nie każe Ci robić rzeczy, których potem możesz żałować. - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Michael.
- Przypilnuję Cię. - stwierdził blondyn idąc w kierunku zamówionej loży.
- A kto będzie pilnował Ciebie? - zaśmiał się szatyn...
TYMCZASEM W SPA...
- Co Mu powiedziałaś? - zaśmiała się Adela.
- No co? - spytała brunetka.
- Jesteś nienormalna. - stwierdziła ze śmiechem Kristina.
- Najważniejsze, że zadziałało.
- Na mnie też by zadziałała świadomość mieszkania z teściową. - stwierdziła Adela. - Zośka ten masaż jest fenomenalny ale kiedy będzie striptizer? - spytała. Pozostałe kobiety spojrzały na Nią z lekkim zdziwieniem, - Nie będzie? - spytała zawiedziona. Jej mina była tak zabawna, że nie mogły wytrzymać ze śmiechu. Blondynka wyglądała jakby miała się popłakać. - Jak to nie będzie? - jęknęła.
- Uspokój się haha podobno potrzebowałaś wypocząć porządnie.
- Owszem Kristi ale to jest mój panieński i mam święte prawo zobaczyć rozbierającego się faceta! - oburzyła się.
- Adela opanuj hormony. - upomniała Ją Zośka.
- Ale ja nie chcę ich opanowywać! Ja chcę zobaczyć penisa! - powiedziała wyraźnie powodując śmiech nawet u masażystów.
- Poczekaj jeszcze trochę. Nie zrzędź, a będzie Ci dane. - powiedziała pewnie Kristina relaksując się pod dłońmi przystojnego masażysty...
- Uspokój się haha podobno potrzebowałaś wypocząć porządnie.
- Owszem Kristi ale to jest mój panieński i mam święte prawo zobaczyć rozbierającego się faceta! - oburzyła się.
- Adela opanuj hormony. - upomniała Ją Zośka.
- Ale ja nie chcę ich opanowywać! Ja chcę zobaczyć penisa! - powiedziała wyraźnie powodując śmiech nawet u masażystów.
- Poczekaj jeszcze trochę. Nie zrzędź, a będzie Ci dane. - powiedziała pewnie Kristina relaksując się pod dłońmi przystojnego masażysty...
KLUB ZE STRIPTIZEM...
- Ale ja Wam mówię... To jest najlepszszsze co mogło mnie ssspotkać... Ja kooooocham Adelę jak... jak... no jak ja Ją kocham to słów brak. - wybełkotał patrząc na wyginające się przed Nim dziewczyny, które miały na sobie stroje więcej odkrywające niż osłaniające. - I będę miał dziecko. Słyszy Pani? - zapytał podchodzącą do Niego dziewczynę, która teraz usiadła Mu na kolanach. Jego wzrok zawędrował na obfity biust blondynki. - Ależ Pani ma piiiięękne oczy... - stwierdził. - Thomas? - zwrócił się do przyjaciela, który z uśmiechem na twarzy obserwował bawiących się świetnie kolegów. Pijanych kolegów. - Thomas... jesteś moim najlepszszczym pszczyjacielem wiesz? Wiesz?
- Tak, wiem. - odparł rozbawiony.
- Napij się. Za moje zdrowie. - stwierdził szatyn.
- Wiesz, że nie mogę. - odpowiedział.
- Co Ona z Tobą zrobiła? Gdzie jest mój przyjaciel? - powiedział płaczliwym głosem.
- Dlatego nigdy się nie ożenię! - stwierdził ponownie już mocno wstawiony Stefan.
- Nie jestem żonaty - przypomniał blondyn.
- Ale chcesz się ożenić. To niewielka różnica. - zauważył wpatrzony w uroczą brunetkę Didl.
- Muszę Was pilnować. - wytłumaczył spokojnie blondyn.
- Przed czym? Przed pięknem? - zapytał tańczący na stole z jedną ze striptizerek Michael.
- Przed Waszym popędem. - wyjaśnił...
SPA...
- Już dobrze, nie płacz proszę. - brunetka głaskała przyjaciółkę po głowie próbując uspokoić atak płaczu Adeli i przy okazji atak śmiechu, który zbliżał się nieubłagalnie. Kristina praktycznie leżała na podłodze śmiejąc się jak nawiedzona. - Kristi nie pij więcej. - poprosiła. Blondynka tylko wystawiła rękę do góry, którą było widać nad łóżkiem.
- Ale jak będę żoną to już nie będę pociągająca! - ryczała blondynka. - Będę grubą mamuśką i kurą domową a ten idiota będzie ruchał wszystko co popadnie na zawodach!
- Po pierwsze, zawsze będziesz piękna i atrakcyjna a po drugie ja jeżdżę na zawody i będę Go pilnować. - uspokajała przyjaciółkę brunetka.
- Ale jak Go ochronisz przed nawiedzonymi i napalonymi fankami na Jego urokliwego penisa?
- Urokliwego penisa hahahahaha - powtórzyła Kristina. Brunetka jedynie wywróciła oczami.
- Adela uspokój się! - powiedziała stanowczo i złapała dziewczynę za ramiona. - Jak sie nie uspokoisz to nie będzie striptizera. - zagroziła.
- Adela uspokój się! - warknęła tym razem Kristina podnosząca się z podłogi. - Ostatnim penisem jakiego widziałam był penis Thomasa. Daj mi sobie poużywać! - powiedziała stanowczo. Brunetka wywróciła oczami. Próby blondynki stania prosto były karkołomne. Dosłownie.
- Kristi usiądź na łóżku obok Adelki a ja pójdę zobaczyć co z naszym striptizerem. - powiedziała i wyszła z pokoju. Kobieta posłusznie usiadła obok przyszłej panny młodej i uśmiechnęła się szeroko. Adela spojrzała na Nią uważnie.
- Co jest? - spytała starsza z blondynek.
- Zastanawiasz się czasem czy Thomasowi jest lepiej z Zośką w tych sprawach niż było Mu z Tobą? - spytała wprost. Kobieta jakby spoważniała.
- Hmn... nie. Aczkolwiek... - zaczęła z dziwną miną powodującą śmiech u Adeli. - Zośka ma lepszy tyłek ode mnie. I cycki... - przyznała. - O Jezuniu... - załamała się. Wyglądała jakby miała się za chwilę rozpłakać. - Jestem beznadziejna...
KLUB ZE STRIPTIZEM...
Wyszedł na chwilę z klubu widząc dzwoniący telefon. Z uśmiechem na ustach odebrał połączenie.
- Cześć kochanie, jak się bawicie? - zapytał.
- Świetnie. - powiedziała. W tle było słychać głośny szloch.
- Kto tak płacze? Adela? - zapytał śmiejąc się. - Ma zamiar zmienić decyzję? Bo jak tak to idę powiedzieć Schlieriemu. Niech skorzysta z okazji. - zaśmiał się.
- Kristina. Przeżywa... takie tam... damskie sprawy. - odparła.
- Coś się stało? - zapytał lekko zaniepokojony.
- Powiedzmy, że uświadomiła sobie, że już dawno nie miała faceta. Striptizer Ją pociesza. - zaśmiała się.
- Macie striptizera? - zapytał przestając się uśmiechać.
- Wy macie cały klub. - odparła z wyrzutem.
- Skąd... ech... Nic już nie powiem Stefanowi. - zaśmiali się. Przez chwilę żadne z Nich się nie odzywało. - Za tydzień będą małżeństwem, uwierzysz? - zapytał wesoło.
- Nadal nie mogę. - powiedziała cicho.
- Za tydzień też dowiemy się czy... - zaczął ale nie potrafił skończyć.
- Czy Ty też będziesz mógł mówić do mojego brzucha. - odparła spokojnie. Uśmiechnął się. - Kocham Cię Thomas.
- Ja Ciebie też. Najbardziej na świecie. - dodał.
- Bawcie się dobrze. - powiedziała i rozłączyła się.
Pozostało tylko czekać...
*******************************************************
Już się tłumaczę.
Złamałam rękę! :(
Na szczęście lewą więc jakoś mogę funkcjonować ale napisanie rozdziału zajęło mi dwa razy więcej czasu.
Tak to jest jak się chce popisać jazdą na motorze.
Rada dla Was: jeśli macie prawko na motor nie oznacza to, że umiecie jeździć. ;)
Co do opowiadania - zbliżamy się do końca.
Jeden rozdział i Epilog przed nami.
Dziwnie mi z tym ale nie ma sensu przeciągać tej historii dalej.
Mam nadzieję, że zakończenie się Wam spodoba. :)
Do następnego ;)
Buziole :*
P.S.: Dodaję link do filmiku, który rozwalił mi cały dzień! :D
Link. Nudzący się w autokarze skoczkowie :D
P.S.: Dodaję link do filmiku, który rozwalił mi cały dzień! :D
Link. Nudzący się w autokarze skoczkowie :D
Współczuję. Na długo jesteś skazana na gips?
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny. I nie kończy tego. Błagam. Nie będę miała czego czytać po przyjściu ze szkoły.Zresztą to jest świetne! Ciekawe, czy Zośka i Thomas są zarażeni, ale to pewnie w następnym. Już się nie mogę doczekać nowego. Weny i uważaj na siebie ;)
Jeden rozdział i epilog? Strasznie szybko to zleciało ;D
OdpowiedzUsuńWierzę, że cała ta sytuacja z Majką, Maćkiem, a także Zośką dobrze się skończy.
Trzymaj się, buziaki! ;*
Skazana na gips na 3 tygodnie ale mam nadzieję na krócej bo wyjeżdżam do Anglii za... 3 tygodnie. :P A! zapomniałam dodać pod rozdziałem link do filmiku więc dodałam teraz. Mam nadzieję że poprawi Wam dzisiaj dzień tak samo jak mi :P
OdpowiedzUsuńhaha jak widzę ostatni wieczór prawdziwej wolności, wypadły dobrze. :) Nie bez jakiś epizodów w tle, ale były one takie zabawne, zwłaszcza w przypadku Kristiny bądź Adelki, zatem doskonały poprawiacz humoru. :)
OdpowiedzUsuńSkoro za tydzień ma się okazać jak to tam ze zdrowiem bohaterów... Hm, wiesz jaka jest moja wersja? Zośka okaże się chora, może Thomas jakimś cudem nie, rozstaną się, gdyż Zośka nie będzie chciała narażać Morgiego, a później zdaję się na Ciebie. ^^
Matko, ależ ze mnie pesymistka, nie? Cóż, ale w życiu pięknie nie jest, dlatego też w taki sposób na to patrzę. Może się mylę, ale no... Zobaczymy. ;p (znając mnie, na pewno się mylę :D)
Współczuję złamanej ręki. Wracaj szybko do pełni zdrowia! :)